Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Siedem Niedziel św. Józefa. Rozpoczynamy 31 stycznia 2016 r.

124»

Komentarz

  • Gdyby mnie nie było, poproszę o prowadzenie dalej (jeszcze tylko 2 niedziele :) )
  • Bóg zapłać :)
  • W ostatnią niedzielę złapałam się na tym, że już "poszło" - tzn. zostały "na dziś" tylko 4 niedziele.
    Ale - nic to - warto zacząć i teraz!
    http://opusdei.pl/pl-pl/article/7-niedziel-sw-jozefa/
  • Znów ze spóźnieniem, ale zawsze warto dołączyć!
    k.
  • (link z 2016 jest dalej ok)
  • upnę, może ktoś dołączy
  • Niedziela juz!
    Podziękowali 1PonuraKura
  • edytowano luty 2017
    @kowalka, dziękuję za przypomnienie :)

    Podam link do modlitw na Siedem Niedziel św. Józefa, z którego korzystam. Modlitwy można zapisać sobie np. na pulpicie, żeby o nich codziennie pamiętać. Ja tak robię :) Przepraszam, że nie robię tego zgrabnie, wystarczy kliknąć:


    https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=2&cad=rja&uact=8&ved=0ahUKEwi4z67cipzSAhXoK5oKHZieAJIQFggjMAE&url=http://multimedia.opusdei.org/pdf/pl/niedziele.pdf&usg=AFQjCNEdFL6rpXd1mRb66-TTHawMDxhdHg&sig2=6fAwBqrXCkTSGgNXKreXOg
    Podziękowali 1kowalka
  • I uwaga - można liczyć niedziele tak, że 7. przypada właśnie 19.03, albo 7. , ostatnia - 12.03. 
    Teraz jest III (licząc jak 1. sposób) lub 4 (licząc jak 2.)
    k.
  • Kolejna niedziela :)
    Podziękowali 1kowalka
  • Czwarta lub piąta (zależy,jak sie liczy)
  • Podbijam, bo już za połową "Niedziel św. Józefa" jesteśmy!

    http://opusdei.org/pl-pl/article/7-niedziel-sw-jozefa/ ;

    V Niedziela Św. Józefa

    ZMARTWIENIA I RADOŚCI (II)

    1. Ucieczka do Egiptu.

    2. Powrót do Nazaretu.

    3. Zgubienie i odnalezienie Jezusa w Świątyni.

    Pewnego dnia, kiedy Święta Rodzina prawdopodobnie zamieszkała już w jakimś skromnym domu betlejemskim, nieoczekiwanie i ku wielkiemu zdumieniu Maryi i Józefa odwiedzili ją Mędrcy, którzy przynieśli dary dla Bożego Dziecięcia. Natychmiast jednak, gdy tylko osobistości te odjechały, Anioł Pański objawił się we śnie Józefowi i powiedział mu: Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić Mt 2, 13).

    Po wielkiej radości, płynącej z odwiedzin uczonych mężów, trzeba było porzucić dopiero co urządzony dom i klientów, których Józef zdobył już sobie w Betlejem, i udać się do obcego i nieznanego kraju z obawy przed Herodem, który szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić. Kolejny raz widzimy tu światła i cienie, które Bóg tyle razy zsyła swoim wybranym: obok niewyobrażalnych radości występują wielkie cierpienia. Bóg nie chce, aby Jego wybrani stronili od radości ani też od Krzyża. „Dobrotliwy Bóg – podkreśla św. Jan Chryzostom, komentując ten fragment – dołączył do tych przykrości również przyjemność, co czyni względem wszystkich świętych: nie zsyła na nich ani ciągłego niebezpieczeństwa, ani ciągłego spokoju, lecz przeplata życie sprawiedliwych jednym i drugim. (…) Tak i tu uczynił" [27].

    Święta Rodzina natychmiast wyruszyła w drogę, jak nakazał anioł. Wzięli ze sobą tylko to, co było niezbędne w podróży. Ponieważ Józef był ubogi, łatwo było mu wyruszyć na pierwszy znak. Jego majątek nie stanowił dla niego żadnej przeszkody! Nie było niczego, co trzymałoby go w tym miejscu, żadnegoimpedimenta , jak można by to określić po łacinie. Bierze on po prostu swoją laskę podróżną, swój skromny zaprzęg - jak podaje tradycja: osiołka - i na nim wraz z Maryją i Dziecięciem udaje się w drogę. Dzięki temu ubóstwu pozostaje niezauważony. A prócz ubóstwa praktykuje w stopniu najwyższym pokorę i posłuszeństwo, jest posłuszny rozkazom z nieba bez zwlekania i narzekań. Tymczasem w okolicy, którą opuścili, wiele dzieci poniżej dwóch lat oddało swoje życie za Jezusa nawet o tym nie wiedząc. Męczeństwo to natychmiast otworzyło im bramy niebieskie. Teraz cieszą się szczęściem wiecznym, oglądając Świętą Rodzinę. Ich matki zaś uświęciły się przez ból duszy, który stał się narzędziem ich zbawienia.

    Św. Józef, na początku nie wiedząc nawet, czy jutro będzie miał za co nakarmić Świętą Rodzinę, musiał na nowo budować ognisko domowe. Po pewnym czasie wszystko się ułożyło, gdyż dołożył on wszelkich starań, aby tak było. Chociaż znajdował się na obcej ziemi, przez cały ten czas, może nawet przez lata, Józef doświadczał radości przebywania z Jezusem i Maryją, która będzie mu towarzyszyć do końca życia. Może po latach, mieszkając już ponownie w Nazarecie, będą wspominali te czasy jako „lata egipskie". Będą opowiadać o zmartwieniach i trudach tej podróży oraz pierwszych miesięcy życia w Egipcie, ale także o pokoju, którym cieszyli się jako rodzice na widok Jezusa wzrastającego i uczącego się z ich ust pierwszych modlitw.

    W życiu Jezusa od samego początku pojawia się Krzyż, a we wszystkich cierpieniach trwają wraz z Nim osoby, które najbardziej kochał, i które kochały Jego: Maryja i Józef. Święty Patriarcha cierpiał, ale nie niecierpliwił się z powodu trudnych do zrozumienia planów Bożych. My także nie powinniśmy dziwić się nadmiernie z powodu przeciwności, cierpienia lub niesprawiedliwości ani nie powinniśmy tracić przez to pogody ducha. Wszystko to przewidział Bóg.

    Prymas Tysiąclecia tak pisał o tych wydarzeniach: „Zwykły człowiek, który dotąd nie miał do czynienia z duchami i aniołami, wchodzi naraz w osobliwe kontakty. Prawdopodobnie chciał on po prostu heblować, rąbać, sklejać, zbijać deski. Chciał wytwarzać zwykłe sprzęty użytku domowego, a tu naraz musi lecieć do Egiptu. Potem Jerozolima, Nazaret i tak w kółko...(...). Wstać, wziąć, iść - wstać, wziąć, wracać! Już nie ma jego życia, nie ma jego maluczkiego ideału. Został wplątany w wielkie sprawy Boże, chociaż nigdy przedtem o tym nie myślał i takich ambicji nie posiadał. Przy tym wszystkim Józef był małomówny, cichy, uważny, nadsłuchujący. A Pan Bóg lubi przeszkadzać takim ludziom nawet we śnie. Coś im tam opowiada... Józef wolałby jednak spokojnie spać, jak tylu innych ludzi śpi spokojnie we własnym łóżku, jak tylu innych ludzi - a tu wtrąca się jakaś Siła i ciągle wyrzuca go z legowiska, pokazując różne drogi i przynaglając: idź, idź... dalej, dalej, dalej...! Oto Józef" [28].

    Święta Rodzina pozostała w Egipcie aż do śmierci Heroda. A gdy Herod umarł, oto Józefowi w Egipcie ukazał się anioł Pański we śnie i rzekł: Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i idź do ziemi Izraela, bo już umarli ci, którzy czyhali na życie Dziecięcia (Mt 2, 19). Tak też uczynił Józef; ale „w różnych okolicznościach swego życia nie przestawał samodzielnie myśleć ani też odczuwać brzemienia ciążącej na nim odpowiedzialności. Przeciwnie - w służbę wiary wprzęga on całe swe ludzkie doświadczenie. Wracając z Egiptu, gdy posłyszał, że w Judei panuje Archelaus w miejsce swego ojca Heroda, bał się tam iść. Józef umiał postępować według Bożych planów, a na potwierdzenie tego, że Bóg oczekuje od niego właśnie tego samego, otrzymuje wskazówkę, by udać się do Galilei, i udaje się do miasta zwanego Nazaret.

    Józef raz jeszcze pozostawia swój dom i ma zamiar udać się do Judei, prawdopodobnie do Betlejem, skąd wyruszyli do Egiptu. Ale Bóg Ojciec również przy tej okazji nie oszczędza trudności i lęku tym, których kochał najbardziej na ziemi. Po drodze Józef dowiedział się zapewne, że w Judei panuje Archelaus, o którego wybujałej ambicji i okrucieństwie było tak samo głośno, jak o jego ojcu. A on miał ze sobą skarb zbyt cenny, żeby narażać go na jakiekolwiek niebezpieczeństwo, więc bał się tam iść. Kiedy tak zastanawiał się, gdzie ze względu na Jezusa najlepiej byłoby się osiedlić, został uprzedzony we śnie i udał się do Galilei. Dobro Jezusa zawsze stanowiło główny motyw jego decyzji. W Nazarecie spotkał swych dawnych przyjaciół i krewnych, zadomowił się na nowej ziemi, swojej ziemi, i przeżywał wraz z Jezusem i Maryją lata szczęścia i spokoju.

    Prośmy Maryję i Józefa o to, abyśmy umieli właściwie wykorzystywać przeciwności i trudności życia, i byśmy nie upadali na duchu, jeżeli, chcąc być bliżej Jezusa, będziemy musieli być bliżej Krzyża, który jest błogosławieństwem i znakiem umiłowania Bożego. O, Panno Najświętsza, któraś potrafiła wydobyć tyle dobra ze swego pobytu na obcej ziemi, pomóż nam korzystać z życia na tym łez padole! Abyśmy za Twoim przykładem ofiarowali Bogu nasze zajęcia, udręki i cierpienia, aby Jezus Chrystus władniej rządził w naszych duszach i duszach naszych bliskich. Prośmy św. Józefa, byśmy byli mocni pośród trudności, patrząc zawsze na Jezusa, który również jest bardzo blisko nas. On będzie naszą siłą.

    cd

  • Jako jedną z boleści i radości Józefa rozważamy zaginięcie i odnalezienie Jezusa w Świątyni. Prawo nakazywało, ażeby wszyscy Izraelici odbywali pielgrzymkę do Świątyni Jerozolimskiej podczas trzech głównych świąt: Paschy, Pięćdziesiątnicy i Namiotów. Nakaz ten obowiązywał każdego począwszy od dwunastego roku życia. Jeśli ktoś mieszkał w odległości większej niż jeden dzień drogi, wystarczało, ażeby udawał się na jedno z tych świąt. Prawo nie mówiło nic o kobietach, lecz zwyczajowo towarzyszyły one mężom. Maryja i Józef, jako dobrzy Izraelici, udawali się co roku do Jerozolimy na święto Paschy. Kiedy Jezus ukończył dwanaście lat, poszedł do Jerozolimy ze swymi rodzicami. Jeżeli podróż trwała dłużej niż jeden dzień, wówczas różne rodziny łączyły się razem i wspólnie podążały dalej. Jerozolima znajdowała się w odległości czterech lub pięciu dni drogi od Nazaretu. Po zakończeniu święta, które trwało tydzień, małe karawany opuszczały miasto, aby spotkać się poza miastem i wyruszyć w drogę powrotną do swoich domostw. Mężczyźni szli w jednej grupie, kobiety - w drugiej; dzieci odbywały podróż albo w jednej, albo w drugiej grupie. Mężczyźni i kobiety zbierali się razem wieczorem na wspólny posiłek.

    Kiedy Maryja i Józef spotkali się pod koniec pierwszego etapu podróży, od razu zauważyli brak Jezusa. Z początku myśleli, że szedł z inną grupą i udali się na Jego poszukiwanie. Nikt jednak nie widział Jezusa podczas drogi! Cały następny dzień minął im na wypytywaniu się o Dziecię. Przez cały dzień szukali Go wśród krewnych i znajomych. Nikt spośród nich nie miał jednak najmniejszego pojęcia, co się stało. Maryja i Józef byli pełni trwogi i bólu. Co mogło się stać? Owa noc przed powrotem do Jerozolimy była dla nich zapewne koszmarna. Następnego dnia, wczesnym rankiem, powrócili do Jerozolimy i tam wszędzie pytali o Niego. Gdzie jest Jezus? Co mogło się stać? Pytają, opisują, jak wyglądał, ale nikt nic nie wie. Szukają dalej - on ze zmartwioną twarzą, ona zgarbiona od boleści, ucząc przyszłe pokolenia, jak należy postępować w przypadku nieszczęścia utraty Jezusa.

    Może najgorsze w tym wszystkim było milczenie Boga. Ona, Dziewica, była umiłowana przez Boga; on, Józef, został wybrany, aby czuwał nad nimi i również on doświadczył interwencji Boga w ludzkich sprawach. Dlaczego po dwóch dniach wołania do nieba, nieprzerwanych poszukiwań pełnych coraz większej trwogi, niebo pozostaje głuche na ich błagania i cierpienia? Czasami Bóg milczy w naszym życiu i wydaje nam się, że Go utraciliśmy. Nieraz z powodu własnej winy; kiedy indziej wydaje się, iż ukrył się, abyśmy Go szukali. „Jezu, obym Cię już nigdy nie utracił..." [29] - mówmy do Niego w głębi swego serca.

    Trzeciego dnia, kiedy zdawało im się, że zostały już wyczerpane wszystkie możliwości, odnaleźli Jezusa. Wyobraźmy sobie, jaka radość ogarnęła dusze Maryi i Józefa, jak promieniały ich twarze, gdy powracali do domu ze źródłem swej radości, z samym Bogiem, który się zgubił i którego odnaleźli. Prowadzili Syna za ręce, jakby bali się utracić Go jeszcze raz. Cieszyli się bardzo z Jego obecności. Owe trzy dni, pełne goryczy i bólu, wydawały im się wiecznością.

    „Jezu, obym Cię już nigdy nie utracił...". Prośmy św. Józefa, byśmy nigdy nie utracili Jezusa z powodu grzechu, aby naszego spojrzenia nie przyćmiła letniość, abyśmy jasno widzieli Jego oblicze. Prośmy go, aby nas nauczył szukać Jezusa ze wszystkich sił, jeżeli kiedyś spotka nas nieszczęście Jego utraty.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.