Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Świnie! świnie!!!

135

Komentarz

  • A to łysa świnia, nie moja, ale cudna:
    image Łaciate "skinny" są najfajniejsze.

    Początkującym świniarczykom polecałabym raczej krótkowłose - najmniej roboty i przeważnie najmniej problemów zdrowotnych. I potwierdzam - spokój jest ważny. Ciekawski pies może skrócić życie świntuszka.
    Co do zapachu - kocim siuśkom świńskie do pięt nie sięgają.
  • image

    Bardzo podobna do tej, którą wymieniłam na piesę. :)
  • edytowano luty 2013
    Ostatnio bylam u kobiety mającej 5 dzieci. Miala w domu swinki, mowila ze super funkcjonują i nie boją sie halasu, lubią dzieci

    Czy ma ktos moze klatke 100 lub 120 na zbyciu???
    Bierzemy dwa Swiniaki ze schroniska :D

  • image 


    Pięknota co? To też rasa Tedyy.

    Z hodowli mojej znajomej, świniara z Niej straszna :).

    o kurde, swiniak ma usteczka jak moja corcia.
  • edytowano luty 2013
    My mieliśmy kiedyś taki plastikowy koszyk na narzędzia zamiast klatki (wiem, że wiele osób wozi taki składany "koszyk" w bagażniku, kosztuje do 20 zł). To środka wsadzaliśmy tekturowe pudełka, takie ze sklepów (np po warzywach z biedronki). To tekturowe pudełko wyrzucało sie od razu z wiórkami, było mniej zachodu. Potem przywoziliśmy następne... Całość niedroga i bardzo funkcjonalna. 
    A tego plastiku one nie zeżrą?
  • Mikołaj siedzi u mnie na kolanach i przegląda ze mną forum, na powyższym zdjęciu rozpoznał...






















    KRECIKA! 
    =)) =))

    To dopiero zoolog rośnie!
  • Mozesz mi wkleic link o jaki koszyk chodzi?
  • Mozesz mi wkleic link o jaki koszyk chodzi?
    Polecam jednak klatkę z metalowymi prętami, a nie koszyk, są świnki i świnie ;) i jedne nie pogryzą, a inne pogryzą. Tak jak i kable jedne pogryzą inne nie. Tak jak i sikanie i robienie bobków gdzie popadnie jedne sikają w klatce, a inne gdziekolwiek. 
  • Acha, to taki jak myślałam... Tylko czy on nie za mały i czy sie wióry nie sypią na wszystkie strony.....
  • edytowano luty 2013

    No i zaraz się rozpiszę więcej, na razie o klatce.

    Do wyścielenia klatki, to polecam żwirek i siano. Siano jest najbardziej naturalnym podłożem dla świnki.

    A żwirek, po pierwsze nie capi, po drugie w zimę sprzątaliśmy raz na 7-10 dni, a w lato co 7 dni, w upały, to trzeba czasem co 4 dni, bo dużo piły, to dużo sikały. Trociny, hmmmmm próbowaliśmy, śmierdzi zgniłkiem już na drugi dzień po sprzątaniu, wszędzie się sypie i świnki wyglądają niezbyt estetycznie od spodu jak są na trocinach.

    A standardowo wsypywaliśmy na dno klatki żwirek, na to siano i siana codziennie dosypywalismy, bo udeptywali, zjadali, ale siano, to mały wydatek. Najlepiej do siana mieć jakieś dojście, udało mi się raz zdobyć wielki worek jutowy na 2 miesiące starczył, a w zamian dałam dużą czekoladę. 

    Warto też zaprzyjaźnić się ze sprzedawacami w sklepach warzywnych, co by dostawać np. liście od rzodkiewek czy taniej natkę pietruszki, starsze warzywa czy jabłka. Jeśli w okolicy macie targowisko (warzywno-owocowe) to tam nie raz mają mnóstwo naci od marchewki. Zresztą utrzymanie świnki wiosną i w lato, to bardzo maly koszt, to innego w zimę. 

  • edytowano luty 2013

    Będę się produkować ;) na temat świnek.

    Miałam dwie loszki jako dziecko i one były trzymane w duży wiadrze, była też moda na wielkie miski i akawaria, no średnio to jest teraz promowane. Wtedy też świnki były trzymane na trocinach i jadły cokolwiek, znaczy warzywa, ale nikt się za bardzo nie przejmował ile i jak jedzą. 


    Aktualnie zacznę od samej lochy jako osobnika.

    Świnie są stadne i potrzebują towarzystwa, co nie znaczy, że nie mozna mieć jednej lochy, ale patrzenie na dwa prosiaki jest przyjemniejsze, dużo skaczą, ganiają się, mają motywację do poruszania się (a to ważne, bo lubię tyć). Na początku mieliśmy jedną lochę, bardzo energiczną, dobrze sobie radziła sama, był to facet - rozetka. Mieliśmy Go przygarnietego z laboratorium chyba we Wrocławiu. Umaszczenie miał piękne: biało-rudo-czarny w łaty. Był mądrą świnką: nie gryzł kabli, chodził przy nodze w domu i na dworze, sikał do klatki, spał sobie w hamaku (sama szyłam ;) ), jadł z umiarem, zawsze Mu zostawało, umiał pić z pojemnika, boby robił w jednym miejscu - IDEAŁ nie locha. 

    I tak się złożyło, że musieliśmy wyjechać, daliśmy lochę do znajomej, która oswoiła Go z drugim świniakiem i zapytała czy nie weźmiemy drugiego. To wzięliśmy, mieścili się razem w klatce. 

    Locha nr 2 krótkowłosa czarno-biała. Był świnką niemądrą, gryzł kable, nie pilnował się nas, sikał gdzie popadnie, nie chciał wcodzić na hamak, bał się nas przez 2 LATA (no heloł - trudny był), nie pił z pojemnika, musieliśmy rozdzielać żarło, bo chciał zjadać i swoje i drugiej świnki, boby wszędzie, bał się wychodzić i wchodzić do klatki, jak chodził, to tylko za tą pierwszą świnką. TRUDNA ŚWINKA

    Obaj straszne pieszczochy, natomiast prosiak nr 1 z charakterem, tu mnie głaszcz, a tu nie, mocniej, bo nie będę kwiczał, drugiego wystarczyło dotknąć i piszczał z radości. Coś za coś. 

    Jedna z naszych świnek w lipcu 2012 zdechła (miała raka) własnie ta pierwsza, mądrzejsza, przewodnik stada. 

    Przeżyłam to okropnie, podjęliśmy decyzję, że już nie chcemy więcej świnek, ale świnka nr2 nie mogła być sama, bo przestała wychodzić z klatki, wyciągaliśmy Go, a On się bał ruszyć, po klatce owszem chodził, ale nie poza nią. A że osobnik zachłanny na żarło i skłonny do tycia, to trzeba było zadecydować, albo kolejna locha za którą będzie chodził, albo oddajemy nr2 komuś z całym asortmentem.

    Oddaliśmy locha dziewczynie, która ma jeszcze 4 świnki. Nasza locha dogaduje się z nimi świetnie, bo to był niekonfliktowy loch, tylko trudny po prostu. Zamieszkał w klatce ze świniakiem i ma znów swojego przewodnika.

    My już świnek nie mamy. 


  • edytowano luty 2013

    KLATKA - najlepiej klatka, najwygodniejsza dla świnki. I wymiary dla jednej lochy, to tak 50cm x 70 cm, a dla dwóch, no w takiej się mieszczą, ale lepiej mieć już większą. 

    PODŁOŻE - żwirek i siano na wierzch

    CZYSZCZENIE KLATKI - lato co 4-7 dni, zima co 7-10 pod warunkiem, że na żwirze i sianko, nie polecam trocin. Śmierdzi szybciej i świnie się bardzo brudzą.

    KARMIENIE - warzywa: pietruszka (ma dużo vitC i nie trzeba wtedy sztucznych kropelek dawać Cebionu), salata, burak, marchewka, koperek, ogórek i z owoców jabłuszko, karmić z umiarem

    A i trawa i liście mleczu (ale z nieobsikanych przez psy miejsc), gałazki też lubią podgryzać.

    WYPROWADZANIE - albo ogromna klatka (100 cm), albo dać się wybiegać, muszą, świnki mają taką głupawę na ranem około 5 i po południu jak zmierzcha, skaczą w miejscu, kwiczą, mogą stukać w klatkę, to trzeba wybiegać.

    SPACERY ;) - można zabierać na łąkę jak ciepło jest, na własną odpowiedzialność ;), bo szybko biegają

    MAŁE DZIECI - u nas było ciężko, Janek jak schwycił, to mocno ściskał za kark, doszło do tego, że wypuszczaliśmy je jak On spał, ale nauczył się otwierać klatkę i je szarpać, wkładać palce w oczy, no w domu było dość nerowo na linii Janek - świnki.

    ADOPCJA - polecam wzięcie świnki bezpańskiej, bezdomnej, oddanej na poniewierkę, albo z laboratorium niz inwestowanie w zoologu

    PAZURY - czasem trzeba obcinać, nożyczyki kosztują kilka złotych i są na lata

    ZĘBY - podobno lubię przerastać i czasem trzeba lochę weterynarzowi pokazać ( u nas, to nie miało miejsca w sensie przerost zębów, bo u weta bywali)

    Edit KARMA - do stępiania zębów bardzo dobra jest karma dla świniaków (my dawaliśmy Cavię Naturę) twarde to to i zęby się ścierają porządnie

    PRZEWÓZ - klatka albo kontener

    ŚWINIA LUBI - głaskanie, noszenie, przytulanie i lubi się chować, warto dawać do klatki dużo siana będą robiły kryjówki, warto też mieć norkę lub domek do której wlezie świnka jak się boi. I świnki lubią w hamakach leżeć, bardzo łatwo to uszyć, służę radą :). Warto podwiesić jeden lub dwa hamaczki w klatce.


    BTW @Prayboy w odwiedziny zapraszam, ale bez pokazu loch, bo ich nie mam (chyba, że foty chcecie pooglądać ;) ). Mam też w domu jeszcze jakieś rzeczy po moich świniach: karmę chyba? kontenerek do transportu? norki chyba? Nie pamiętam, co dokładnie, ale jakieś drobiazgi mam jeszcze, Jak się zdecydujecie, to Wam przekażemy.


    EDIT: warto kupować wielkie paczki np. żwirek 40 l, karmę 10 kg, tanio wychodzi i na długo starcza. 


    Jeśli ktoś chciałby przygarnąć loszkę służę pomocą jeszcze trochę kontaktów mam :).





  • edytowano luty 2013
    Chm..... Ja bardzo chętna na akcesoria dla swinek jak coś Prayboy nie zechce ;)

    Martwie sie tylko czy dwie swinki to nie za duzo tego... Ale jak bedzie jedna osowiała to tez niedobrze....
  • Ostatnio bylam u kobiety mającej 5 dzieci. Miala w domu swinki, mowila ze super funkcjonują i nie boją sie halasu, lubią dzieci

    Czy ma ktos moze klatke 100 lub 120 na zbyciu???
    Bierzemy dwa Swiniaki ze schroniska :D

    Ma - ale nieco daleko do Ciebie. :(
  • Chm..... Ja bardzo chętna na akcesoria dla swinek jak coś Prayboy nie zechce ;)

    Martwie sie tylko czy dwie swinki to nie za duzo tego... Ale jak bedzie jedna osowiała to tez niedobrze....
    Byle tylko tej samej płci i chyba lepiej samiczki, bo one się mnożą często, jak króliki.
  • Opowiem jeszcze o morskiej śwince, którą miałam (czasy pierwszego małżeństwa) w Szczecinie. Zabrałam ją z Instytutu na Pomorzanach, tam było laboratorium badawcze i na zwierzakach robili doświadczenia.
    Kubę przyniosłam do domu, gdy miał zaledwie 3 tyg. bo kierowniczka laboratorium powiedziała, że następnego dnia już chcą go zabrać. Na początku karmiłam go przez smoczek mlekiem - z proszku, takie w niebieskim kartonie, coś się do niego dodawało, to coś ta babeczka mi dała, on kilka dni po urodzeniu już nie był przy matce.
    Kuba wyrósł super, był wielkości małego kota, sierść miał czarno-białą i pyszczek trochę inny niż świnki, bardziej wysunięty do przodu.
    W tym czasie miałam też w domu (ściślejsze określenie, pokoju 16 m/kw, bo mieszkaliśmy u mojej mamy) psa i kotkę.
    Kiedyś zobaczyłam, że Kuba wyjada z kociej miski wędzoną rybę - już wcześniej coś mi mignęło, że z psiej mięso chyba też wyjadał, ale myślałam, że tylko tak mi się wydaje -  normalnie mnie przymurowało. Jadłam akurat placki ziemniaczane to dałam mu kawałek - zjadł.
    Następnego dnia popędziłam do Instytutu i opowiedziałam tej babeczce, że świnka jest dziwnie nietypowa. Ta zajrzała w dokumenty - okazało się, że mam w domu hybrydę, mieszankę świnki morskiej ze szczurem.

    Niestety - moja rodzicielka wpadła kiedyś w tzw. szewską pasję i kategorycznie zażądała, żeby mój mąż zrobił ze zwierzakami porządek, bo śmierdzi w całym mieszkaniu. Pozwoliła tylko psa zostawić.
    Chodziłam wtedy do ogólniaka na wieczorówkę, po powrocie ze szkoły zobaczyłam, że nie ma Kuby - mąż go zaniósł do sklepu zoologicznego. Zrobiłam drakę na czternaście fajerek, mężowi wprałam jak kozie za obierki, matkę miałam ochotę udusić, ale tak nas wtedy wychowywano, że było nie do pomyślenia, żeby podnieść rękę na rodziców.
    Dosłownie wyłam całą noc, rano pobiegłam do tego sklepu, ale okazało się, że Kuba już został sprzedany.
    Najwięcej rozpaczałam z tego powodu, że ten kto go kupił już mu nie da placka kartoflanego.
    Oczywiście mój młody mąż mał u mnie przerąbane, bardzo drogo mi za posłuszeństwo teściowej zapłacił.

    Ja wtedy byłam ostro walnięta. Np. wpadłam na pomysł, że zakradnę się nocą do instytutu i wypuszczę na wolność wszystkie zwierzaki. Tam były w klatkach: króliki, świnki morskie, szczury laboratoryjne (białe) i białe myszki.
    Mężowi jakoś udało się wyperswadować mi ten "genialny" pomysł.
    Gdy przyznałam się tej babeczce z laboratorium - bywałam tam często, bo bawiłam się z niektórymi zwierzakami, tymi przed eksperymentem - ją przytkało.
    Okazało się że zrobiłabym coś nieobliczalnego w skutkach. Znaczna część zwierząt była zarażona chorobami zakaźnymi, w tym cholerą - testowano na nich leki.

    Dzisiaj jest wręcz nie do pomyślenia, żeby do tego typu laboratorium mogła wejść osoba postronna, a tym bardziej zabrać sobie stamtąd jakiegoś zwierzaczka.
  • edytowano luty 2013
    > polecam wzięcie świnki bezpańskiej, bezdomnej, oddanej na poniewierkę, albo z laboratorium <

    Naprawdę - nadal można dostać zwierzaczka z laboratorium?
    Przed chwilą właśnie napisałam, że w obecnych czasach jest to chyba niemożliwe.
    W jakim mieście? - po taką świnkę to bym pojechała.
  • edytowano luty 2013
    Chm..... Ja bardzo chętna na akcesoria dla swinek jak coś Prayboy nie zechce ;)

    Martwie sie tylko czy dwie swinki to nie za duzo tego... Ale jak bedzie jedna osowiała to tez niedobrze....

    --------------------------------------------------------



    Nie wiem jak to wyjdzie z przesyłką, bo kontener chyba 30 cm  x 50 cm sam plastik, lekki, ale duży. Koszt przesłania może być duży, ale może ktoś będzie podróżował w Twoją stronę. Jak Prayboy nie weźmie, to pewnie, że oddam. Zwierząt na razie w planach nie mam :)

    Syn mi gada stale o drylownicach, maszynkach do mielenia, odkurzaczach, robotach kuchennych, malakserach itd. zdecydowanie bezpieczniejsze zainteresowania niż zwierzyna ;).


    A i jeszcze Nika zalezy na jakiego osobnika trafisz nasz nr 1 sam mógłby sobie żyć, wiadomo, że te interakcje między dwie świnkami były super i On też jeszcze więcej biegał, natomiast doskonale radził sobie w pojedynkę. Za to nr 2 musi w stadzie inaczej nie dawał rady funkcjonować, znaczy jadł, załatwiał się i spał. Zero chodzenia. 

    A jaką świnkę trafisz, to będziesz wiedzieć jak ona już podrośnie, bo maluchy tak jak u ludzi aktywne, potem dopiero "siadają na tyłek".

  • O! jaki fajny wątek:)

    @MonikaN- ; nie wiedziałm,ze Ty  taka "świniara "jestes:)
    będziemy pytać!


    Moi chłopcy mają dwie od kilku tygodni.
    Chłopaka i dziewczynę. Z dłuzszym włosiem.
    Własnie były  z nami w Legnicy;-))
  • edytowano luty 2013
    O! jaki fajny wątek:)

    @MonikaN- ; nie wiedziałm,ze Ty  taka "świniara "jestes:)
    będziemy pytać!


    Moi chłopcy mają dwie od kilku tygodni.
    Chłopaka i dziewczynę. Z dłuzszym włosiem.
    Własnie były  z nami w Legnicy;-))



    Ale znaczy te Wasze świnie są otwarte na życie? Jeśli macie chłopaka i dziewczynę, to potomostwo może być ;).

    Edit: Nasze też kiedyś były w Legnicy :P.

    I jeszcze jedno: ja już jestem "odświniona" ;)

  • Monika - A półroczne osobniki to juz są dorosłe?
    A skad Ty jestes?

    Klarcia, a Ty za granicą?


  • edytowano luty 2013

    @Nika*, półroczna to już dorosła świnka. One żyją coś koło 8 lat, ale nie należy się tym sugerować. Jeden z naszych żył prawie 3 lata i po nim. Za to moja pierwsza świnka żyła własnie 8 lat. 


    @Klarcia można mieć świnkę z laboratorium, z pseudohodowli itp., ale sama jej nie odbierzesz (tak mi się wydaje). Potrzebna jest organizacja lub stowarzyszenie, któremu wydają te prosiaki, a potem oni już zajmują się adopcją. 


    Edit: poprawiłam ;)

  • Ja pomimo moich problemów zdrowotnych byłabym skłonna pojechać do Polski, jeżeli miałabym możliwość znowu kupić świnkę morską będącą hybrydą świnki ze szczurem.
  • Ha, ilu świniarzy, tyle opinii :D Moje (w temacie ściółki i pożywienia) są zupełnie inne. Z drugiej strony, 3/4 moich świntuchów krótko żyło, więc nie bardzo można na tym polegać ;)

    Klarciu - super ta historia świnioszczura, też miałabym chrapkę :D



  • Ale znaczy te Wasze świnie są otwarte na życie? 

    Bm


    W przeciwnym razie trzeba będzie im kupić termometr...



    =))
  • @Nika* to już dorosła świnka. 

    Co za wyznanie! ;) 

  • Wypraszam sobie  [-(















    :))
  • My mamy świnkę morską, długowłosą. Dzisiaj nie kupowałabym długowłosej bo jest niepraktyczna i dlatego cały czas przycinamy jej włosy.
    Nasz dom nie zalicza się do spokojnych i świnki dają radę,
    Świniak to sympatyczne zwierzątko, łagodne , śmieszne i momentami bardzo hałaśliwe :) - jak chce jeść.
    Nie ma z nim większego problemu. Znawcy mówią, że dobrze jak ma kompana , ale i jeden egzemplarz dobrze funkcjonuje.
    Gotową karmę kupuje się w zoologicznym, a z kuchni lubi jeść sałatę , kapustę pekińską, pomidora, uwielbia ogórki zielone,koperek, marchewkę, zieloną pietruszkę, w sezonie śliwki, truskawki, arbuza i pewnie jeszcze dużo innych produktów.
    W porywach mieliśmy siedem sztuk (2 samiczki i samca no i młode)  to był szał.
    Niestety świnki puszczone luzem po domu załatwiają swoje potrzeby na dywan i tam gdzie się znajdują.
    Ogólnie polecam.
  • Kiedyś w moim dzieciństwie kuzyn kolegi chciał sprawdzić czy świnka morska jest faktycznie morska, nalał całą wannę wody a świnka utopiła się.
    Świnka morska umie pływać, to jest nieprawda.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.