Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Histeria u dziecka, jak reagować?

24

Komentarz

  • Moja pięciolatka od kiedy przestała być najmłodsza, a prawie rok już minał, robi mi histerię i krzyki o wszystko. Ostanio była próba sił o śniadanie. Jestem przeciwnikiem zmusznia do jedzenia , ale poszło o kanapkę, która była krzywa. Miała to zjeść albo nie idzie do klubiku, który bardzo lubi.( tym bardziej ze tam robi mi strajk głodowy i nie je nic co jej przygotuję tylko innym dzieciom wyjada okruchy) Wolała krzyczeć przez godzinę, nie wyjśc z domu, zostać uwięzioną we własnym pokoju a śniadania nie zjadła. Dopiero po ponad 6 godzinach zjadła obiad...
    .
  • edytowano kwiecień 2013
    Mogę zapytać od drugiej strony?

    Bo z własnym dzieckiem to sobie z grubsza radzę, nie radzę sobie natomiast z cudzymi dziećmi i ich rodzicami, którzy przychodzą do mojego miejsca pracy z tymi dziećmi.

    To, że na pierwszy rzut oka widać po reakcji rodziców i zachowaniu malca, które dziecko jest wychowywane, a które rozpieszczane, to pomijam. Rozwala mnie reakcja rodzica, który straszy mną (!) (kurka, tak źle jest?) swoje dziecko. Tekst typu "bo cię pani zbije" albo "bo cię pani zabierze" albo "bo zostaniesz z panią" doprowadzają mnie do białej gorączki. Nie dość, że zwykle są to dzieci chore, które przyjdą prosto od lekarza po leki, nie dość że paraduję tam w białym fartuchu, który dzieciom może się nie najlepiej kojarzyć, to jeszcze nastraszyć trzeba i zachwiać poczuciem bezpieczeństwa? No bo co sobie może pomyśleć dziecko jak usłyszy "bo cię pani zabierze"? Marudzenie albo histeria dziecka wcale wtedy nie mijają, wręcz przeciwnie, a we mnie się gotuje. Ostatnio wyszłam do takiej pani i powiedziałam jej na uboczu, że nie życzę sobie, żeby straszyła mną dziecko, bo jej dziecku jak widać to nie pomaga a ja sobie na to nie zasłużyłam.
    Czasami rzucam niby żartem "eeeee tam, pani ma już swoje dzieci, których by za nic w świecie nie zostawiła, a z recepty pani wie, gdzie państwo mieszkają, więc tak czy siak (tu pada imię dziecka) wróci jak bumerang"

    No a może to jest dobra taktyka? Postraszyć dzieciaka obcą babą, rozstaniem i w ogóle, liczac na to, że się uspokoi i da święty spokój? Pomijając oczywiście obcą babę, która stoi obok, ale decyzja już zapadła poza nią - no ktoś musi być tym złym, nie? To niech to będzie pani ze sklepu/apteki itp. ale nie my, rodzice, którzy straszą w ten sposób swoje dziecko...


  • @Rosea, ja w takich przypadkach mówię wprost, dziecku, że go nie zabiore, a matce, że potrzeba bezpieczeństaw obok potrzeby miłości jest podstawową potrzebą i ona źle robi, odbierając to dziecku, bo je krzywdzi.
  • Rosea, na takie coś mam mam alergię. W obie strony. Zdarzało mi się, że w czasie fochów K jakaś naduczynna baba twierdziła "oj, nie płakusiaj mamie, bo cię zabiorę", no co natychmiast odpowiadałam - "K, nie bój się, pani cię nie zabierze (wzrok na panią) i nie życzę sobie zastraszania mojego dziecka."

    Mną wprawdzie nie straszono ;), ale wątpię żebym zdzierżyła...Może dwa komunikaty - do dziecka "Nie bój się, nie zabiorę/nie zbiję cię", a do dorosłego "Proszę nie straszyć mną dziecka" by pomogły? Bo rozumiem, że w miejscu pracy nie możesz się rozwinąć kwieciściej... ;)
  • edytowano kwiecień 2013
    Teraz to i tak jestem na dłuuuugim zwolnieniu, więc pikuś. ;) Dylemat raczej przyszłościowy, no, chyba że... Ale tak, marzy mi się kwieciście wyrazić, a nie mogę. Pracę muszę mieć, ale dziecka mi żal a ode mnie też wara. Poza tym ja raczej z tych ugrzecznionych, i czasem mnie zatyka...
    edit: Ojejuju za taki tekst, który mi się marzy zresztą, ja wypadam z pracy, a to nie o to chodzi
  • Ojejuju, tak pięciolatka ma histeryczne wymuszanie i tutaj jest raczej próba sił krzykiem i upartością
    to starsza miała histerię prawdziwa (zdarzają jej się do dziś ale rzadko)
    Jak była mniejsza to z byle powodu, teraz jak sobie z czymś nie radzi + napiecie.
    Sposób to raczej na mamusię powinen być, bo ja przy tym długotrwałym to też w furię wpadam. I próbuję ją od siebie odizolować w trosce o jej bezpieczeństwo. Ale nie daję rady, bo wraca jak bumerang. Bo przytulić się chce, a przytulenie niewychowawcze. Dla niej największą karą było ignorowanie .
     Teraz jak widze objawy zblizającej się histerii to staram nie dolewać oliwy do ognia i zluzować chwilowo aż jej nie minie. Bo i tak nic nie dociera..Ale zdarza się już bardzo rzadko. wyrosła z tego......
    A syn o dziwo nie miewał nigdy za to chodzi własnymi drogami....


  • poczytam sobie ten wątek to może mi się lepiej zrobi, wróciliśmy po weekendowych rekolekcjach i ktoś mi dzieci podmienił, wyją i ryczą prawie non stop, wszystko źle.

    Mąż wczoraj postawił diagnozę, tam robiły za gwiazdy,m wszyscy się zachwycali, za rączki prowadzili itp. A tu kicha. Mama olewa wycie (choć szlag ją trafia i ma ochotę wyskoczyć przez balkon)
  • U nas 9 mies.ostatnio ma takie jazdy,też przeczekujemy.od rodzicow uslyszalam,że to wyrodne,jak tak możemy i uwaga: NIE MOŻEMY JEJ SIĘDAWAĆ ROZPŁAKIWAĆ. Ha ha

    moja babcia ma tę samą koncepcję. Broni mego dziecka jak lwica, a że widujemy się kilka razy w tygodniu, to konflikcie z własną Babcią, bo to zbyt często, żeby olać :(

    Ale dzięki waszym radą przewalczyłam ostatnio na ulicy mojego 2-latka, nawet gratulacje od pewnej pani otrzymałam, że się nie dałam. Dzięki!
  • Cieszę się z każdej Waszej rady i doświadczeń. U nas mały dał popis, zwłaszcza wczoraj. Zaczęło się w kościele - mąż musiał z nim wyjść. Po wyjściu darł się tak strasznie, bił m. po głowie, wyrywał się, był cały roztrzęsiony - m. chciał z nim iść do domu, niestety klucz miałam ja, a zostałam w kościele i nie wiedziałam co się dzieje. 
    W domu się uspokoił, potrzymałam go na kolanach, położyłam się z nim, a potem już na spokojnie powiedziałam, że dzisiaj nie może oglądać bajki do końca dnia za złe zachowanie w kościele i bicie taty. Mąż gorzej znosi takie rzeczy u małego, strasznie się przejmuje i nie wie co robić. Ja też się przejmuję, ale staram się działać, nie okazywać emocji, robić coś stanowczo. 
    Męża ostatnio nie ma dużo w domu, więc jakby mniej zna zachowania małego i sposoby na niego. Do wieczora małemu zdarzało się dużo niegrzecznych zachowań - za każde duże nieposłuszeństwo, próbę bicia, krzyki na mnie - zaprowadzałam go do pokoju. Wypuszczałam po chwili, gdy się uspokoił i przeprosił. Do tego konsekwentnie odmawiałam włączenia bajki - nawet jak już było miło i spokojnie, mówiła, że niestety bajki dzisiaj nie może być, tak jak mu wcześniej powiedziałam, bo rano był bardzo niegrzeczny w kościele i bił tatusia. 
    Poszłam z nim na plac zabaw - po chwili stwierdził, że wracamy do domu i weźmiemy inne foremki. Ja mu na to, że nie - dzisiaj pobawi się tymi, które zabraliśmy. To mi zwiał z placu zabaw i sam pobiegł do domu! Ja w ciąży nie mogłam za nim biec ile sił w nogach - doszłam do niego, bez słowa weszliśmy do domu, po czym mu powiedziałam, że już nie idziemy na plac zabaw, bo to jest kara za to, że mi uciekł. Płakał, krzyczał, znowu podnosił rękę - więc zaprowadziłam go do pokoju. Po chwili przepraszał, mówił, że się uspokoił, przytulił się i był grzeczny. 
    Poszliśmy do kuchni robić naleśniki na kolację i wtedy mu opowiedziałam o diable i aniołach - o tym, że diabeł kusi człowieka, żeby był zły, niegrzeczny i cieszy się z tego. I że nie wolno go słuchać, bo on chce nas zaprowadzić do piekła. Całą długą rozmowę z nim przeprowadziłam o Bogu, dobru, złu, spowiedzi, pokucie, modlitwie, wyborach człowieka. Mały słuchał z takim przejęciem, na razie widzę, że bardzo sobie wziął to do serca. Do końca dnia i dzisiaj od rana o tym pamiętał i starał się być grzeczny. 
    No zaczął się wyraźnie etap prawdziwego wychowywania, pierwszy raz - od niedawna - mamy z nim taki problem z tymi histeriami i niegrzecznością. Mam wrażenie, że wcześniej byliśmy na etapie opieki, a teraz zaczęło się świadome wychowywanie. No nie jest łatwo, ale trzeba mieć opracowane jakieś metody i być na pewno stanowczym. 
  • @Kotkowa, przede wszystkim konsekwencja. Boli ale się opłaca. Dziecko wie, na czym stoi.Nie ma rozchwianego poczucia bezpieczeństwa i wtedy trudniej o nerwice. Dziecko po prostu nauczy się panować nad emocjami. Poza tym jest okazja do nauczenia nazywania emocji, uczuć. Kiedy dziecko zaczyna płąkać, można mu powiedzieć, że rozumiemy, że jest mu przykro, że boli, itp. Już małe dziecko uczy się komunikowania konkretnych uczuć i stanów.
    Miałam w tym roku zajęcia nt terapii u studentów. Zaczynały się włąśnie nazywaniem emocji, móieniem o tym, co się czuło w danej sytuacji. Powiem, że byłam zdziwiona, bo to dorośli ludzie, a sami mówili, że mają problem z nazwaniem tego, co czują.
  • @Kotkowa
    tak na fali tego co napisałaś o tej rozmowie z synem

    polecam przy wieczornej modlitwie przeprowadzać krótki rachunek sumienia
    - jedno pytanie, potem akt skruchy

    my wprowadziliśmy to za radą mojego spowiednika i tak pod koniec modlitwy mąż pyta
    np. - "czy dziś starałem się nie jęczeć, tylko ładnie prosić?" - każdy odpowiada sobie po cichu (albo nie po cichu, bo dzieci zwykle nie wytrzymują ;) ) i potem mówimy "przepraszamy Cię Panie Jezu"


  • u nas podobnie z tym rachunkiem sumienia. co dobrego a co złego zrobiłem, za złe przepraszamy, za dobre dziękujemy i Bogu ofiarujemy itd.

    raczej nie urządzam dłuższych pogadanek na tematy teologicznie zawiłe. po prostu często naturalnie z rozmowy pewne rzeczy wynikają (o złu lub dobru, czasem nawet o spowiedzi). Staram się też unikać banalizowania pewnych spraw i opowiadania o nich w stylu "Bozia się gniewa". Brrrr! Mówię jak jest, jaka jest nasza wiara, tylko oczywiście staram sie w miare możłiwości dostosować so poziomu dziecka (jeden 4 lata, jeden 2, trzeci na razie słucha z zainteresowaniem po czym z cała powagą wali w pieluchę :)
  • Podbijam.
    Dzis wieczor. Histeria totalna. Ja ignoruje i przeczekuje, mowie ze przyjde jak sie uspokoi, maz wchodzi do jego pokoju, bo "to malutkie dziecko, ksiazek sie naczytalas, ja mam serce, sasiedzi go slysza, on ma jeszcze slaby uklad nerwowy a Ty ccesz postawic na swoim, potem stad sie biora takie nerwusy, ty to sie znasz na wychowywaniu... itd itd. " krotko mowiac maz z inna filozofia, przeciwko mnie. Myslalam ze mnie trafi.
    Jak przy tak skrajnych pogladach opracowac wspolny front. Kto a racjeq tznnq wg jakiego standardu postepowqac.?
    Qprzepraszam za literki q. Pqisze z komorki Zqepsutej i same sie wstawiajaq.q
  • Nasza Lidka jest hadcorową histeryczką jak ją najdzie to jest bezwzględna w swojej histerii.
    Drze się rzuca na ziemie, nie pozwala się dotknąć , jest agresywna.
    A najgorsze jest w tym to że jak już po dłuższym czasie zapomina o co poszło ale drze się dalej zaczyna się awanturować.
    Masz się pomoooooodloć żebym się uuuuspooookoiła, głooośno!
    A potem w złości się drze!
    Anieeeeeele Boźy śluźu móóój...

    Ta sytuacja wprowadza w bezradność, pomimo zawsze ogromnej kumulaci wściekłości rozczula.
  • No wiesz jak juz wczoraj sie troche uspokoil a probowal sam wrocic do tego stanu, to wlasnie tez mu szeptalam do ucha "Aniele Bozy.... " i na szczescie sie nie nakrecil. Co nie zmiania sytuacji ze w miedzyczasie rozwalil rzucajac autko itd.
    Nigdy nie byl w takim stanie. Nie wiem skad to...
  • On ma prawie 3. W tym stanie to sie nie dalo oddwrocic uwagi ani rozmawiac, to byla taka histeria jak w superniani z darciem sie piszczeniem gardlowym itd. Histeria, nie placz "bez powodu"
  • A je jakiś cukier?
  • O, nasz 2,5 latek tak ma od 2 tygodni- od momentu jak wyjechaliśmy na wakacje.
    Mozna spróbować przytulić- choc u nas sie nie dało.
    Zostawialiśmy na ziemi. I czekaliśmy az przejdzie.
  • Mój 9 miesięczny wywija takie numery w sklepie. Pozostaje przetrzymać to bo co innego robić. Nie będę mu dawała z półek wszystkiego co mu się spodoba np. puszki żywca
  • @Joanna36... je w umiarkowaych ilosciach, a wyjasnij mi powiazanie, bo akurat wczoraj jadl wieczorem rodzynki i inne owoce suszone, co mu sie raczej nie zdarza na wieczor...
  • My własnie popuscilismy pasa troche ze słodkim na wakacjach i jestem pewna ze to ma związek.
  • Związek naoczny, mój pierwszy syn karmiony tradycyjną paszą dla dzieci - kaszki zalewane ciepłą wodą (tzw. mleczno-pszenne) i danonki, był bardzo nadpobudliwy, kolejne dwoje już je normalne jedzenie i spokojni, ale wystarczy podać małej coś z cukrem i dostaje wariactwa. Teorii jest wiele, ale w sumie mi wszystko jedno, która prawdziwa.
  • Dzisaj w centrum maltańskim tam gdzie rehabilitujemy Jerzyka matka na korytarzu rozmawiała z psychologiem o nocnych histeriach.
    Stały mi nad głową więc wtrąciłam żeby zwróciła uwagę czy nie należy odrobaczyć dziecka.
    Matka na to że pediatra też jej o tym mówiła.
    A.psycholog kpiąco ależ to są dwie różne rzeczy robaki a zachowanie , Jak pani chce truć dziecko to prosze, ale to nie ma sensu.
    Psycholog poszła matka siadła koło mnie wypytała o wszystko podziękowała i poszła.
  • Najlepiej dziecko od razu sterapeutyzować, u niej w prywatnym gabinecie >:)
  • W sumie może sobie uważać swoje głupoty ta psycholog ale sugerować, że leczenie glistnicy czy owsicy jest truciem to chamstwo.
  • kiedyś na rekolekcjach był u nas egzorcysta i mówił o mocy prostych egzorcyzmów rodzicielskich
    i tak mówił o dziecięcej złości
    by położyć ręce na głowie dziecka i głośno powiedzieć "wiążę ducha złości i zaprowadzam pod krzyż Jezusa", można powtórzyć to zdanie kilka razy


    to taka propozycja, gdy wszystkie nasze rodzicielskie sposoby zawodzą...
  • A czy jest taki poziom histerii, który warto skonsultować z jakimś specjalistą? Bo ja wiem, z psychologiem dziecięcym, czy kimś takim?
    Mam dziecko, które zaraz kończy trzy lata i od długiego już czasu kilka-kilkanaście razy dziennie dostaje dzikiej histerii z najbłahszych powodów. Wychodzą mu żyły na szyi, cały się zaciska, drze się niemożebnie, jest agresywny. Nie wymusza, po prostu nie radzi sobie z własną złością. Nie mam pojęcia, jak go tego nauczyć, skd w nim tyle negatywnych emocji. Mam wrażenie, że wszystkiego już próbowaliśmy, przeczekać też, ale jest coraz gorzej i chyba nas ten problem przerasta. Boję się, że coś z nim jest nie tak i chciałabym mu jakoś pomóc? Ktoś coś poradzi?
  • Nie wiem aż tak,ale moja kilka miesięcy temu też miała zdecydowanie więcej i w większym natężeniu,o byle g.,.... rzut na podłogę i machanie kończynami. Pamiętam,że też już o specjaliści myślałam.....
    a potem wrócił tata zza granicy, 3 lata skonczyła i prawie jak ręką odjął......
  • O rety, żeby u nas też przeszło... Starsza córka ostro przećwiczyła nas w temacie buntu dwulatka, ale teraz to trwa już tak długo, że naprawdę obawiam się u niego jakichś zaburzeń emocjonalnych...
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.