Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Histeria u dziecka, jak reagować?

13

Komentarz

  • A może ma powody, w sensie jakaś zmiana w jego otoczeniu, Wasze nerwy, itp...
    U nas na bank zadziałał wyjazd taty.
  • Pewnie ma, ale sytuacji życiowej nie zmienimy, dajemy mu tyle miłości i stabilności ile jesteśmy w stanie. Potrzebna mi jakaś mądra porada. Marzy mi się taki pediatra rodzinny, co zna dziecko, widzi jak się rozwija, potrafi na nie spojrzeć całościowo i jakoś wesprzeć rodziców, gdy mają poczucie, że coś nie gra.
  • Nie wiem, czy psycholog coś pomoże w takim wieku... Trochę się obawiam tych ekspertów od rysowania emocji itp.
  • @bagata - pezyjeżdżaj z nim do mnie! Popatrzmy sobie, czyje dzieci bardziej malownicze histerie urządzają i z bardziej błahego powodu ;-) Może coś wspólnymi siłami wymyślimy mądrego? U mnie teraz najbardziej histeryczny jest dziewięciolatek - niby duży chłop...
  • :) Dziękuję! Z przyjemnością! Tylko zachodzi obawa, że wiele nie wypatrzymy, bo na gościnnych występach młodzieniec zwykle zachowuje się wzorowo...
  • A tak serio, to jak to wytrzymujesz nerwowo? Ja naprawdę się obawiam, że to u niego jakaś anomalia jest.
  • edytowano sierpień 2015
    Po pewnej rozmowie którą usłyszałam w pociągu zastanowiłabym się osiem razy zanim zabrała dziecko do psychologa.

    Rozmawiały dwie świeżo upieczone "specjalistki" o swoich przypadkach.
    Obie nagadywały na rodziców, mówiły co im wpisywały w "akta".
    Jedna radziła drugiej: ja jeszcze zaznaczyłam że ona nie ma spójnego toku wychowawczego wobec dziecka, wiesz, to też trzeba wpisać. To też jest istotne.

    Argumenty jakie wymieniały absolutnie nie mówiły żeby omawiane matki krzywdziły swoje dzieci.

    Po kolejnych złotych myślach poczułam że mam gęsią skórkę. Dwie za przeproszeniem gówniary trzymające całe rodziny pod swoje dyktando wyuczone na studiach.

    To przemyślenie jakoś tak mi przyszło.
  • Kiedyś @Katarzyna napisała coś o tym, że jeśli jakieś szczególne zachowanie u dziecka jest uporczywe i trwałe, to warto się zastanowić, czy rodzice sami, nieświadomie, w jakiś sposób go nie nakręcają. Utkwiło mi to w pamięci i robię pod tym kontem szczegółowy rachunek sumienia... ale chyba nie... Gdy się wścieka nie poświęcamy mu za dużo uwagi, nie ulegamy żądaniom, za to przez pozostały czas staramy się dopieścić, dać dużo czułości. No i nie wiem, stanęliśmy pod ścianą, żyć się nie da a pomocy nie wiadomo gdzie szukać.
  • @Bagata - prześledź jeszcze, czy np. w momentach ataków nie jest głodny, albo spragniony, albo siusiu mu się nie chce - etc. U nas K. (czterolatek) urządza ostre wrzaski właściwie tylko w takich momentach. A najgorsze jest to, że bardzo rzadko sam komunikuje, że jest głodny, albo chce mu się pić.
  • Tak, tak, to jasne, że jak coś mu fizycznie dolega, to jest gorzej, tylko ten jego ogólny bunt dotyczy też jedzenia, a nerwowość powoduje gorszy sen i mam wrażenie, że nakręciła się jakaś taka spirala głodny-niewyspany-zdenerwowany-nie je-nie śpi-głodny-niewyspany-zdenerwowany itd. itp.
  • "Może nie jest to tafla jeziora u mnie ale jakiś jeden nenufar w pączku"

    Miodzio :D
  • @Bagata - trudno mi takie histerie znosić. U trzylatka to się może wiązać z niedojrzałością. Jeśli nie będziecie tego wzmacniać i pomożecie dziecku znaleźć sposoby radzenia dobie z takimi wybuchami, to jest szansa na poprawę w przyszłości. Temat na dłuższą rozmowę.
  • Hmm, sposoby... kołaczą mi się po głowie jakieś propozycje typu darcie starych gazet, mazanie po kartce itp., ale ten mój maluch jeszcze nie da rady, nie zdążyłby dobiec, nie mówiąc o tym, że niewiele jeszcze rozumie z tego, co mu się tłumaczy...
  • Rozmawiajmy więc, bo sama jestem ciekawa co robić z moimi Wrzaskunami :) Jak znaleźć te dobre sposoby reagowania? czasami nie mam siły. Dziewczyny urządzają mi sceny zawsze jak wstaną z śróddziennej drzemki (o ile śpią). Normalnie masakra.
  • Zajmowałam się kiedyś 6latką która dostawała płaczo-histerii gdy coś ją porządnie wkurzyło a o to było łatwo.
    Nauczyłam ją zamiast ryczeć w niebogłosy krzyczeć: jestem wkurzona, strasznie zła! jestem wściekła!

    Pierwszych kilka razy wrzeszczała jak opętana (jak dobrze że jej mama tego nie widziała bo doznałaby szoku) ale potem się uspokoiła i przy następnch razach tylko mówiła że jest bardzo zła i płakała, nie wyła. Wtedy dało się porozmawiać i ją uspokoić. Czułam sie jak superniania :D
    Niestety to był krótkotrwały postęp bo przy mamie znowu zaczynała piszczec i ryczeć.
    Ciężkie było to dziecko, dobrze że to był tylko tydzień.
  • No właśnie. Trochę jestem też pogubiona, czego od dziecka wymagać. Bo naczytałam się, że trzeba pozwolić dać ujście złości, a odczuwanie jej i wyrażanie samo w sobie złe nie jest. Tak więc karząc dziecko za atak wściekłości np. przez odizolowanie go, tylko pogarszay się sprawę. Z drugiej strony intuicyjnie czujemy, że nie powinniśmy akceptować takich zachowań.

    W dodatku fakt, że w obecności obcych, wobec których czuje respekt, syn potrafi się zachowywać bardzo dobrze, świadczy o tym, że jednak potrafi nad sobą zapanować i może potrzeba mu wcale nie uwagi i czułości, a dysypliny. Sama już nie wiem.
  • Nauczone z mądrych książek odzywki: "Widzę, że jesteś bardzo zdenerwowany/Rozumiem, że czujesz się wściekły" miały działać cuda a nie działają...
  • U nas też teraz powróciły histerie. Dziecko drze się jakby go ze skóry obdzierali i nic do niego wtedy nie dociera. Ostatnio poszło o kolor getrów, że się nie podoba, co miała ubrać (chodziła w nich pół dnia i ściągnęła całkiem na siku a potem nie chciała założyć). Próbowałam przytulić i przetrzymać to kopie wtedy, szczypie i drapie. Dmuchanie w twarz tez nie pomaga. Żadne słowa nie docierają-zaczyna mnie przezywać, wystawia język. Ostatecznie zamknęłam ją w toalecie i po chwili mnie zawołała i przeprosiła za brzydkie zachowanie, ale u niej to automatyczny wręcz tekst. Potem zawsze rozmawiamy na spokojnie, ale ona nie potrafi wyjaśnić dlaczego tak się zachowuje, niby rozumie tylko że nieładnie robi, a potem zapomina. Ja sama nie do końca rozumiem takie wybuchy, skąd to się bierze. Zmiany były ostatnio duże bo przestała być jedynaczką. Staram się jej jednak poświęcać czas i nie izoluje z siostrą. Wcześniej, koło 2 roku życia, miała tendencję do wyrywania sobie włosów ze złości i walenia głową o posadzkę, ale minęło. Czuję się bezradna przy tych wybuchach i czasami mam ochotę ją za to rozszarpać dosłownie ( np. jak ostatnio , co ledwo udało mi się uśpić młodszą w dzień po nieprzespanej nocy, bo zachorowała, a tamtej zaczęło dosłownie odwalać).
  • Dyscyplina nie wyklucza czułości. Mam na myśli bardziej zachowania buntownicze. Rodzic wyciąga na spokojnie umówione konsekwencje i po wszystkim przytula lub po prostu jest obok.

    A co do sposobów dla chłopaka, można pokazać jak wybiegać złość. Dopingować itd.
    Po 8. okrążeniu moja 3 letnia córka, wybiegiwała już radość.
    Przy aktach zazdrości działało.
  • Problem w tym, że w takiej furii nic do dziecka nie dociera, każda reakcja powoduje tylko pogorszenie, więc zupełnie nie widzę tego, jak pokazać mu, że może przestać się drzeć w paroksyzmach wściekłości i zacząć biegać czy drzeć kartkę czy co tam jeszcze.
    A druga sprawa - niezależnie od sposobu okazywania złości, skąd w małym człowieku tyle agresji i wściekłości? Czy to jest normalne? Dodam, że u nas to nie jest sporadyczne, w momentach głodu czy zmęczenia, tylko naprawdę wielokrotnie każdego dnia. @Małgorzata, czy myślisz, że taka zerowa odporność emocjonalna to po prostu cecha charakteru i trzeba się z tym pogodzić? Jak sobie będzie radzić taki złośnik w dalszym życiu, jeśli nie rozwiążemy jakoś tego problemu?
  • Ja jej to pokazałam jak była spokojna i jak zaczynała ryczeć mówiłam jej że może krzyczeć że jest wściekła tak głośno jak bardzo jest zła.
  • Nie zręcznie mi udzielać tych złotych rad. Trudne to wszystko, zwłaszcza dla naszych dzieci.
    Chyba bym próbowała maksymalnie na dworzu wyszaleć i z drugiej strony w momentach spokoju jak Silesia uczyć rozładowania napięcia.
    Tylko u nas krzyk odpada, stąd pomysł na bieganie. Rysunek złości jej wykonania też wisi, czasem rozmawialyśmy inspirowane nim.
    Tylko co tu dużo mówić... mam w miarę stabilne dziecko. Wejście w płacz zdarza się przy nieporozumieniach.
  • Bagata, pisałaś o obcych do których czuje respekt.
    Ostatnie miesiące u nas to czas pracy nad sobą, dużo zabaw z 3-latka, pilnowanie wykonywania poleceń i pilnowanie się by nie było hipokryzji w tym co mówię vs robię.
    Wcześniej proces wychowawczy nie był aż tak wymagający. I zdarzały mi się zachowania niestabilne. Raz kara izolacji, innym razem podniesiony głos. Bez pomysłu byłam i wkurzona na własną bezsilność.
    Relacja małżeńska to też coś co z powodu zmęczenia zaniedbujemy, a dzieci widzą i czują.
    Teraz mamy plan opiewajacy na wspólny czas zabawy (bo to najbardziej lubi) i zawsze ten sam schemat kar i nagród. Dużo więcej czułości niż wcześniej.
    Respekt to dla mnie szacunek, który wyrasta z autorytetu, a ten powinien być budowany przez zasadę kochać i wymagać (teraz już wiem że najpierw od siebie ;) )
  • Ojoj, wiesia, Ty to mega systematyczna, widzę, jesteś :)
    U nas to zupełnie nie kwestia braku wybiegania czy wyszalenia na dworzu. To nie nadmiar nierozładowanej energii tylko, jak napisała Małgorzata, zerowy próg odporności emocjonalnej.
    Nie chcę zanudzać i dyskutować wszystkich szczegółów, ale może ktoś zna jakąś godną polecenia lekturę z konkretnymi poradami?
  • U nas też histerie o 2,2 latka :(
    Głównie o słodzone picie, które chciałby pić całymi dniami
    (woda z łyżeczką miodu). Tarzanie się po ziemi, darcie się, wrzaski, bicie.
    I setki razy wrzeszczane "woda z miodem"
    Jestem bardzo bliska tego, żeby odstawić im wszelkie napoje słodzone (soki wyciskane i tą wodę - pitą 2x dziennie)
    Nie mam na razie siły na tę walkę, muszę odczekać ze 2 tyg.

    @Joannna gdzieś pisała o swoim synu i jakby mojego opisywała - że śmieć chciał wrzucić do kosza, z wanny sam wyjść, pieluchę sam założyć, buty sam zdjąć i jak tylko się pomoże, to się robi awantura na godzinę.
    Mam nadzieję, że A. z tego wyrósł...
  • To było "budowanie odporności" ;)
  • Ja zamykam w pokoju. Z reguły przechodzi bo nikt się nie interesuje tym że krzyczy. Złoszcze się też i też krzykne nieraz. Bo niby czemu tylko one mogą krzyczeć? Głośniej umiem i to mówię. I pytam czy lubi jak mama krzyczy. Bo też umiem. Czasem krzyczę razem z dzieckiem. Nie reaguję na histerię. Jedna jest histeryczna ale im starsza tym mniej rzeczy ją denerwuje.
    Dystans mam do dzieci.
  • Ciekawa sprawa - dałam mu właśnie wodę zamiast wody z miodem i przyjął to nadzwyczaj spokojnie :O
    Tzn chyba większym problemem jest "nie dam ci wody z miodem, mogę dać ci wody" bo wtedy jest histeria niż jak mu daję bez słowa butelkę.
    Powiedział tylko "chciałem z miodem" a ja powiedziałam "nie ma z miodem, jest sama woda"
    Stwierdzam, że chyba ze mną jest problem.
  • Stanowczość zdecydowanie działa i skraca czas akcji. U nas też to działa.
  • U mojej Wyjcewny atak szału uruchamiany jest przez słowo "nie".
    Robię właśnie tak jak z tą wodą, nie mówię "teraz nie możemy na hustawkę" tylko "wsiądź do wózka i zapnij pas".
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.