Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

poród naturalny po cesarce

1246717

Komentarz

  • @Katarzyna - odniosłam się do podejścia np. ProMamy: 
    Co by sie stało dziecku - to by się stało, co się ma stać. Życie dziecka, jest w rękach Boga i ja w to głęboko wierzę, nie rodzę na pustyni tylko w szpitalu

    O to mi chodziło.

    Dodam jeszcze, że niestety, ale duża liczba cc wynika z tego, że nie można spokojnie iść rodzić jak np. w Niemczech mając komfort tego, że dostanie się znieczulenie nie tylko farmakologiczne, ale i inne metody łagodzenia bólu, zero wpływu na to, czy będzie nacięcie czy nie...Plus nagłaśniane tragiczne historie jak z porodem bliźniąt B.Bonka.
  • ja się zastanawiam co by zrobił personel gdyby kobieta (zakładamy, że dostatecznie zmotywowana) odmówiła kładzenia się, ktg i oxy? Przecież na siłę by jej nie położyli? Przyszłoby trzech panów z psychiatrii i co pasami do łóżka?
    Ja odmówiłam kładzenia się, trąbiłam o tym kiedy weszliśmy na salę. Starsza położna była wielce niezadowolona gdy zmieniłam pozycję na klęczącą. Leżałamw czasie badania i KTG( trwającego max 20 min) no i jak mi brakowało sił na chodzenie. Na oksytocynę zgodziłam się przy 8 cm rozwarcia bo zapis KTG mi się nie podobał... 
    Tak, znam taki przypadek. Przyszli panowie i położyli. Dwa lata temu w bardzo znanym warszawskim szpitalu. Drugie dziecko dziewczyna rodziła już w domu.

    Edit: Tu chodziło o pozycję przy partych - dziewczyna parła w kucki, położyli ją na łożku, tłumacząc, że za duże dziecko się rodzi.
    Masakra :(( Przecież to pogwałcenia wszelkich praw pacjenta. Przymus bezpośredni można zastosować tylko w określonych w ustawie przypadkach... Kermina, mogę prosić o info jaki to szpital, aby koleżanki z Warszawy ostrzec żeby przypadkiem tam nie trafiły? 
  • Annabe, w przypadku dziecka  o wadze 4,5 kilo to w zależności od twoich rozmiarów miednicy i obwodu główki dziecka być może istniało ryzyko, że nie przejdzie niezaleznie od pozycji. Czy oni Cię mierzyli takim metalowym przyrządem ? I jakie wymary Ci wyszły ? Bo mnie tak i były prawie o połowę mniejsze niż koleżanki z łóżka obok, której koniec końców też zrobili cesarkę ale dopiero  w którejś fazie porodu. Mną się załamywali, po jaką cholerę zachodziłam w ciążę, że to jakaś masakra mieć taką budowę szkieletu, i bardzo niezadowoleni w 43 tygodniu ciąży po całym dniu po odejściu wód a to mnie piekło i bolało potwornie dopiero zrobili łaskawie cc. Dlatego mam nieco odwrotne doświadczenia co do krojenia jak leci niż dziewczyny.



    Tak, mierzyli przyrzadem i wychodziło ze warunki do porodu mam. Oczywiście nie wiadomo czy w innej pozycji porod by się powiodl, ale na pewno pozycja leżąca bardzo przeszkadzała we wystawianiu się tak dużej główki.
    Ale o ta cc żalu największego nie mam, cieszę się z tego ze te 10cm rozwarcia wtedy sprawiło ze teraz rodzilam jak wielorodka:)
    Nie pogodze się natomiast nigdy z druga cesarka, która była kaprysem jakiegoś lekarza.
  • Ja jak sobie przypomnę, jak powinien wyglądać poród naturalny, a jaki jest w rzeczywistości szpitalnej, to jestem taaaaaka zła :(
    a mnie to k...ica bierze...
    musimy coś  pomyśleć, co by się nie dać następnym razem...

    ciekawe, czy Ci wszyscy zwolennicy rodzenia pod górkę robią kupę w tej pozycji...(przepraszam
  • Zapewniam Cię, że nie robią.
    ;-)
  • a szkoda...

  • edytowano maj 2013
    sikania pod wiatr też nie polecam, ale to bardziej dla rodzących tatusiów ;)
  • edytowano maj 2013
    Wiem , że się powtarzam i nudzę w dodatku psuję statystyki ale gdzie wy kurde znajdujecie tych lekarzy co bez mrugnięcia okiem zapraszają na stół ? Ja za każdym razem na izbie przyjęć byłam straszona przez panie położne, że wąska miednica wcale nie oznacza, że nie będę musiała rodzić sn, no w wszystko zależy od doktora a nie, że sobie bezczelnie przychodzę w największy ruch, bez wody w brzuchu przekonana, że cesarka znowu ( 2, 3, 4)  mi się nalezy. I szczerze gdybym znowu była w ciąży nie chciałabym tego wysłuchiwać tylko, żeby mnie pokroili bez zbędnych ceregieli i darowali sobie moralitety.
  • Jak tak czytam to już nie wiem gdzie rodzić :(
    Na pewno nie na Polnej w Poznaniu, tam rodziłam 1 synka, zero opieki, pomocy, podpowiadania, ktg non stop, pozycja głównie leżąca (ja miałam małą wiedzę o porodzie, nie wiedziałam, że to nie za dobrze, na sznurku od ktg trudno było chodzić tyle godzin na metr w te i wewte). Po 21h porodu skończyło się cc - stwierdzono ułożenie potylicowe tylne wierzchołkowe, brak postępu porodu mimo oksytocyny, rozwarcie na 8 się zatrzymało.
    Teraz myślę o Lutyckiej, opinie są niezłe, szpital bardziej kameralny, opłacę położną, bo bardzo mi zależy na sn po cc i nie chcę znów trafić na położną, która ma wszystko gdzieś. Jednocześnie chodzi mi po głowie poród z moim doktorem Dmochowskim - ale on pracuje w Trzciance, nie wiem czy dałabym radę dojechać jak się zacznie - musiałby mnie mąż zawieźć, synka u babci zostawić, nie wiem po prostu jak będzie jak się zacznie i w jakim tempie to pójdzie, ryzykować po cc też nie chcę i zwlekać z dojazdem. No i druga sprawa - przecież mogę nie trafić na jego dyżur, nie wiem też czy jest tam zwyczaj opłacania położnej. A wiem jednocześnie, że poród z nim byłby super, zrobiłby wszystko, żeby udało się sn, dopuszcza różne pozycje itd., wiem też, że gdyby skończyło się cc, nie miałabym sobie ani jemu nic do zarzucenia, bo wiem, że nie zdecyduje o cc bez powodu. Ciekawe jak inne jego pacjentki, może MamaMika albo Sylwia1974 by coś doradziły.
  • @Kotkowa, nie wiem, jakie zwyczaje panują na Lutyckiej i jakie zwyczaje ma dr Dmochowski, ale standardowo lekarz, o ile w ogóle jest przy porodzie, to pojawia się w II fazie i stoi z boku. Poród przyjmuje położna i to od niej zależy, czy przyjmie poród w pozycji wertykalnej - czy chce i potrafi to robić. Polecam Ci kontakt z doulą Marianną Szymarek http://doula.szymarek.pl/. Ona na pewno orientuje się dobrze w zwyczajach szpitali.
  • edytowano maj 2013
    @Kotkowa - z Lutyckiej zam jedną fajną położną. Ogólnie to taki sobie szpital ale z własną zaufaną położną można tam całkiem sporo dokonać. Np. urodzić drogą naturalną dziecko ułożne pośladkowo. Rodzenie w pionie też raczej tylko z opłaconą położną. Na Polnej też są fajne położne prywatne.
  • Katarzyna, a mogłabyś mi na priv dać namiary na tą położną z Lutyckiej?
  • ale z własną zaufaną położną można tam całkiem sporo dokonać. Np. urodzić drogą naturalną dziecko urodzone pośladkowo. 

    No i to jest właśnie przypadek, kiedy uważam, że jest to maksymalnie lekkomyślne, żeby za wszelką cenę upierać się przy sn. Ryzyko przewyższa korzyści.
  • Na Polnej też są fajne położne prywatne.
    i da się z nimi w pionie?! tak, że się inni nie będą trącać??
    toż to byłaby wspaniała wiadomość!
  • I jakbyś mogła napisać jeszcze czemu szpital taki sobie? W każdym są jakieś minusy z tego, co się orientowałam. W Raszei np. nie można opłacić położnej, a jak dziecko zostaje dłużej w szpitalu, to matkę wypisują do domu, nie można z nim zostać. Choć myślałam wcześniej o Raszei, bo warunki fajne. Na Lutyckiej też czytałam o pewnych minusach - typu właśnie warunki (ale to jest dla mnie drugorzędna sprawa), czy to, że krótko po porodzie zostawiają dziecko u mamy, biorą do innej sali na ważenie i mierzenie, ale potem maluch wraca do mamy - no to też jakoś przeżyję. Jakieś inne minusy? 
    Na Polnej to moim zdaniem jedna loteria, tam jest tylu lekarzy i tyle położnych, że bardzo różnie można trafić. I czuje się na pewno, że pacjentki profesorów są traktowane lepiej, miałam wrażenie, że wszyscy są nastawieni na jakieś "prezenty". U mnie i poród był bardzo mechanicznie traktowany, żadnego wsparcia, położna ze 2 razy rozwarcie sprawdziła i tyle. Nawet jak wody mi odeszły, to mąż po nią biegł, ja pod ktg nie miałabym nawet jak ją powiadomić. Po porodzie też bez rewelacji - przez długi czas położne odmawiały podania mi dziecka do piersi - że nie mogę się ruszać, dziecko śpi, nie jest głodne, one odpowiadają za dziecko i za mnie, ja mam leżeć plackiem itd. Oczywiście miałam wielkie problemy z karmieniem potem i żadna z niby dostępnych położnych laktacyjnych nie umiała wychwycić problemu, uważały, że wszystko jest ok - a problem był z wypływem pokarmu i bardzo słabo ssącym dzieckiem. Mały ostatecznie spadł bardzo na wadze, zostaliśmy przez to dłużej w szpitalu, robili mu badania, ja beczałam z tego wszystkiego, oni go dokarmiali butlą, generalnie do kitu wszystko. Dopiero w domu w spokoju z prywatnym doradcą laktacyjnym jakoś dochodziłam do siebie i wyprowadzałam karmienie na prostą. 
  • ale z własną zaufaną położną można tam całkiem sporo dokonać. Np. urodzić drogą naturalną dziecko urodzone pośladkowo. 
    No i to jest właśnie przypadek, kiedy uważam, że jest to maksymalnie lekkomyślne, żeby za wszelką cenę upierać się przy sn. Ryzyko przewyższa korzyści.
    Bo? Dane dotyczące powikłań/problemów po cc kontra powikłań/problemów po dobrze przeprowadzonym porodzie pośladkowym?
  • Emilio, na pewno Ty też nie masz danych statystycznych na ten temat. Jak dla mnie logiczne jest, że takie ułożenie jest dużo bardziej ryzykowne i tyle. A jeśli o tym wiemy i dziecko nie przekręci się samo, to po prostu jest to bardzo duże ryzyko.

    Każda skrajność jest zła. Nadmiernie zmedykalizowany poród, ale też aktualnie modna tendencja zakładająca, że wszystkie osiągnięcia medycyny to zło, że "natura wie najlepiej" itp. 
  • Emilio, na pewno Ty też nie masz danych statystycznych na ten temat. Jak dla mnie logiczne jest, że takie ułożenie jest dużo bardziej ryzykowne i tyle. A jeśli o tym wiemy i dziecko nie przekręci się samo, to po prostu jest to bardzo duże ryzyko.
    Każda skrajność jest zła. Nadmiernie zmedykalizowany poród, ale też aktualnie modna tendencja zakładająca, że wszystkie osiągnięcia medycyny to zło, że "natura wie najlepiej" itp. 
    Wytłumacz mi zatem, bo dla mnie to nie jest bardziej logiczne. Poród siłami i drogami natury w ułożeniu pośladkowym kontra poważna operacja brzuszna. 
  • @Ergo - nie tak dawno położne i lekarze odbierali porody "pośladkowe" bez większych ceregieli, bo się uczyli tego od swoich starszych kolegów. Dziś - ponieważ chętniej się tnie, niż prowadzi trudniejsze porody - "młodzież" (ale też już taka 40-letnia) nie ma od kogo się uczyć. W rodzinie mej kilkoro dzieci urodzonych z pp, obecnie dorodne "30 +"
    k.
  • edytowano maj 2013

    Przepraszam, że się nie odzywałam.

    Miałam "awarię" netu.

    Ktoś ( z domowników?) pozamieniał kabelki a ja wezwałam serwis i zapłaciłam 20 zł za "odkrycie" tego  :)

  • @AFRa - da się w pionie i nawet w domu się da. Zajrzyj na malinowe rodzenie. Iwonkę M. znam trochę bliżej i gwarantuję, że jest absolutnie fantastyczna ale inne położne z tej ekipy też zbierają świetne recenzje.
  • @Kotkowa - sorry, ale Wy tam w Poznaniu nie macie żadnego rozsądnego szpitala, w którym można urodzić tak, jak rodzić się powinno. Bardzo przykro mi to pisać :-( Można się ratować prywatną położną i, jeśli się właściwie wybierze, to można coś dla siebie wywalczyć ale to jest działanie wbrew ogólnie przyjętym normom.
    @Ergo - nie masz racji twierdząc, że poród pośladkowy drogą naturalną jest bardziej ryzykowny niż cc. Bardzo wiele zależy od indywidualnej sytuacji (np. wielkość dziecka, budowa miednicy matki) i doświadczenia personelu. To ostatnie jest kluczowe, bo niedoświadczony i histeryczny personel może zrobić zarówno dziecku, jak i matce sporą krzywdę.
  • @Kotkowa - sorry, ale Wy tam w Poznaniu nie macie żadnego rozsądnego szpitala, w którym można urodzić tak, jak rodzić się powinno. Bardzo przykro mi to pisać :-( Można się ratować prywatną położną i, jeśli się właściwie wybierze, to można coś dla siebie wywalczyć ale to jest działanie wbrew ogólnie przyjętym normom.

    W zasadzie też mam takie wrażenie - w każdym szpitalu jest coś nie tak, wszędzie podobne procedury, dlatego stawiam na położną i po prostu staram się myśleć pozytywnie, że poród się nie skomplikuje tak, jak wtedy. Ale boję się, wiadomo - i tego, żeby nie zrobili cc na wyrost, bez sensu - i tego, żeby jednak uważali z tym sn i w razie czego nie dopuścili, żeby dziecku coś się stało.
  • Katarzyna, a ja się właśnie wybieram do Poznania na Polną...
  • @apolonia - pewnie anestezjolog jest, tylko stale zajęty przy cesarkach :-P
    Moim zdaniem siejesz panikę. Zupełnie nieuzasadnioną. Lekarz naprawdę nie jest Panem Bogiem (choć wielu usiłuje swoim pacjentkom wmówić coś odmiennego). A decyzja o przeprowadzeniu cc, gdy nie jest ono potrzebne, też niesie ryzyko dla matki i dziecka.
    Tylko kto ma decydować o tym czy cc jest potrzebne? Może Ty masz wiedze i doswiadczenie, nawet papiery na to, ja nie jestem lekarzem ani połozna i nie jestem  w stanie ocenić ryzyko zagrozenia.
  • edytowano maj 2013
    Katarzyna jest położną z doświadczeniem i ludzkim podejściem do pacjentki także wielodzietnej o co w szpitalu raczej trudno bo jak się przychodzi do szpitala na któryś z kolei poród wszystko jedno czy sn czy cc, to patrzą wilkiem.
    Jednak nie da się ocenić ryzyka zagrożenia i konieczności wykonania cc, lub przeprowadzenia porodu sn przez internet.
  • Ja również bardzo ubolewam nad tym, że nie mam dostępu do prawdy.Od lekarzy się jej nie dowiem w wystarczającym stopniu.Jako laik więc jak mam podejmowac decyzję?

     

  • @Kotkowa Jest taki wątek - Gdzie rodzić w Poznaniu?
    Ja wybrałam św. Rodzinę, ale raczej nie polecam. Jak wcześniej pytałam o warunki, to mówili co innego, niż było potem przy porodzie :( Prawdą jest to, co pisze @Katarzyna - w Poznaniu nie ma gdzie normalnie rodzić :( Warto znaleźć jakąś swoją położną albo spróbować w domu.
  • No właśnie też mnie zastanawia po co kobietom, nie przeznaczonym do cesarki każą leżeć nogami do góry, przecież to się mija z teorią grawitacji i wszelką logiką.
    I tam trzeba się skupić, żeby połozne nie były tylko do podania kroplowki z oksytocyną i nacinania krocza. 
    Uświadmiać, ale tez  nie ryzykować bez potrzeby za wszelką cenę dążąc do porodu sn.
    W moim otoczeniu nikt bez powodu cesarki nie chciał mieć, sama tez marzyłam o zupełnie naturalnym porodzie, była nawet zakwalifikowana do Domu Narodzin. Tylko zła jestem na siebie, że kiedy po badaniach ktg wyszło że z tętnem dziecka jest cos nie tak, że jest zagrozenie wewnątrzmacicznym obumarciem płodu( o tym dowiedzialam sie juz po) to ja byłam tak zafiksowana na porodzie naturalnym ze ryczałam przez to że bee miała najpierw wywoływania, a po godzinie w 10 min znalazlam sie na stole. Ja zamaist mysląc o tym by dzieko było zdrowe i w ogóle przezylo to rozpaczałam ze nie urodze normalnie. To chore! Mam o to żal do siebie, dlatego tak bardzo mysle nie trzeba dazyć do porodu naturalnego i tak naciskac . W porodzie chodzi o to by dziecko wyszło całe na swiat wszak, to ono jest najwazniejsze, a nie plany matki.
  • Kto się czuje zdeterminowany na poród naturalny w szpitalu, temu często pozostaje tylko "turystyka położnicza". Moją własną bratową ciągnęłam do porodu sporo ponad 200 km. Zaufała mi i jest z tego wyboru zadowolona mimo pewnych drobnych kłopotów logistycznych typu podróż z trzydniowym noworodkiem do domu. Kto mieszka w Warszawie lub okolicach ten ma realny wybór. Do niedawna dobrze się rodziło w Pucku i w Sokółce. Jak jest w tej chwili - nie wiem. Wiele szpitali się reklamuje jako sprzyjające naturalnym porodom i szanujące rodzące kobiety i ich dzieci, a w starciu z rzeczywistością okazuje się, że ten obrazek z reklamy był mocno podkolorowany... :-(
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.