Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Ranking szpitali/porodówek

145791012

Komentarz

  • cdn 
    po probie z oxy wieczorem dali mi spokoj do rana a od rana wywolywanie, polozna " no to na mojej zmianie pani urodzi"
    kroplowka za kroplowka skurcze masakryczne, pozycja pol lezaca, w koncu o 12 ( od 9 te kroplowy mi dali) wrzeszczalam z bolu o znieczulebie za ktore barbarzynsko musialam zaplacic chociaz powinnam miec za darmo.
    dopiero wieczorem urodzilam z trudem q tej glupiej pozycji, naxieli mnie masakrycznie, bylam qykonczona.
    cdn
  • kasprzaka to szpital w ktorym sie rodzi na zadanie lekarzy/poloznych. nie ma miejsca na swoja inwencje tworcza, chyba ze sie trafi jakas w miare normalna polozna. sala jedna wielka do rodzenia, 4 lozka poprzedzielane sciankami, dwie sale 1 osobowe.
    polozniczy - 6 kobiet na sali, tabuny odwiedzajacych, miazga.
    skrotowo pisze bo dziecko na mnie wisi.

    po tym porodzie powinnam miec murowana depreche ale nie zdazylam, gdyz za chwile bylam znow w ciazy i nie mialam czasu :-)
    przy drugim porodzie tez postanowilam rodzic na kasprzaka po pierwsze z racji tego ze to byl jedyny szpital ktory znalam i balam sie nowosci a po drugie nastawilam sie na to ze 2 porod bedzie zupelnie inny od pierwszego i wcal.e sie nie musi skonczyc wywolywaniem. i tak tez bylo, odeszly mi wody i pojecha;ismy na kasprzaka, podejrzewam ze szybko bym urodzila ale mi sie trafila leniwa polozna ktora mnie znow na lozku ulokowala i miala mnie zglowy.
    oczywiscie pic ani jesc nie wolno, kroploweczka nawadniajaca ewentualnie z glukoza jak mi sie jesc zachce.
    o dziecko mi zlazło z ręki mogę pisać normalnie.
    ten poród mimo znów głupiej łóżkowej pozycji psychicznie zniosłam lepiej, dużo też widzę, że pomogły mi luźne rozmowy i w ogóle wesoła atmosfera która ode mnie udzielała się położnym. Niemniej jednak szpital masakryczny jak dla mnie.

    trzecie dziecko znów na kasprzaka - nastawiona byłam na szybki poród i taki tez miałam, ale znow nowosci mnie dopadły, bo połozna zaproponowała mi na przspieszenie porodu przebicie pecherza na który sie zgodziłam - jak bym wiedziała jak to wszystko komplikuje to bym sie nigdy nie zgodziła.
    znów lozeczko, przebicie pecherza po ktorym mialam masakryczne skurcze za ktorymi rozwarcie szyjki nie nadazalo plus duze dziecko ktore doslownie za glowe ze mnie wyciagali, znow mnie nacieli - tam nacinaja rutynowo i bez dyskusji.
    koszmar mimo ze porod trwal dosc krotko.

    przy 4, chłopaku, wiedzialam ze na kasprzaka nie pojade, tym bardziej ze chłop byl duzy i balam sie ze w tej cholernej pozycji nie dam rady sama urodzic i mi cc zrobia.
    pojechaliśmy na zelazną, kasprzaka a żelazna to jak ziemia do nieba :-)
    urodziłam tak jak chciałam, w takiej pozycji jak chciałam w swoim czasie, dodam, że Michu jak się urodził to spał!!
    niesamowite doświadczenie urodzenia dziecka w zgodzie ze swoim ciałem, bez nacinania, bez popędzania, wypychania, oxy i innych.
    5 też tam urodziłam i tego samego dnia wyszłam do domu :-)
    6 jak Bóg da też tam urodzę.
    Kasprzaka nigdy w życiu nikomu nie polecę.
  • kasprzaka to szpital w ktorym sie rodzi na zadanie lekarzy/poloznych. nie ma miejsca na swoja inwencje tworcza, chyba ze sie trafi jakas w miare normalna polozna. sala jedna wielka do rodzenia, 4 lozka poprzedzielane sciankami, dwie sale 1 osobowe.
    polozniczy - 6 kobiet na sali, tabuny odwiedzajacych, miazga.
    skrotowo pisze bo dziecko na mnie wisi.

    po tym porodzie powinnam miec murowana depreche ale nie zdazylam, gdyz za chwile bylam znow w ciazy i nie mialam czasu :-)
    przy drugim porodzie tez postanowilam rodzic na kasprzaka po pierwsze z racji tego ze to byl jedyny szpital ktory znalam i balam sie nowosci a po drugie nastawilam sie na to ze 2 porod bedzie zupelnie inny od pierwszego i wcal.e sie nie musi skonczyc wywolywaniem. i tak tez bylo, odeszly mi wody i pojecha;ismy na kasprzaka, podejrzewam ze szybko bym urodzila ale mi sie trafila leniwa polozna ktora mnie znow na lozku ulokowala i miala mnie zglowy.
    oczywiscie pic ani jesc nie wolno, kroploweczka nawadniajaca ewentualnie z glukoza jak mi sie jesc zachce.
    o dziecko mi zlazło z ręki mogę pisać normalnie.
    ten poród mimo znów głupiej łóżkowej pozycji psychicznie zniosłam lepiej, dużo też widzę, że pomogły mi luźne rozmowy i w ogóle wesoła atmosfera która ode mnie udzielała się położnym. Niemniej jednak szpital masakryczny jak dla mnie.

    trzecie dziecko znów na kasprzaka - nastawiona byłam na szybki poród i taki tez miałam, ale znow nowosci mnie dopadły, bo połozna zaproponowała mi na przspieszenie porodu przebicie pecherza na który sie zgodziłam - jak bym wiedziała jak to wszystko komplikuje to bym sie nigdy nie zgodziła.
    znów lozeczko, przebicie pecherza po ktorym mialam masakryczne skurcze za ktorymi rozwarcie szyjki nie nadazalo plus duze dziecko ktore doslownie za glowe ze mnie wyciagali, znow mnie nacieli - tam nacinaja rutynowo i bez dyskusji.
    koszmar mimo ze porod trwal dosc krotko.

    przy 4, chłopaku, wiedzialam ze na kasprzaka nie pojade, tym bardziej ze chłop byl duzy i balam sie ze w tej cholernej pozycji nie dam rady sama urodzic i mi cc zrobia.
    pojechaliśmy na zelazną, kasprzaka a żelazna to jak ziemia do nieba :-)
    urodziłam tak jak chciałam, w takiej pozycji jak chciałam w swoim czasie, dodam, że Michu jak się urodził to spał!!
    niesamowite doświadczenie urodzenia dziecka w zgodzie ze swoim ciałem, bez nacinania, bez popędzania, wypychania, oxy i innych.
    5 też tam urodziłam i tego samego dnia wyszłam do domu :-)
    6 jak Bóg da też tam urodzę.
    Kasprzaka nigdy w życiu nikomu nie polecę.
  • edytowano czerwiec 2014


    czkawka
  • edytowano czerwiec 2014
    A w Łodzi ktoś coś może polecić?
  • Nie!!! Z Łodzi sugeruję przyjechać do Warszawy na Żelazną. Całkiem serio piszę.
    Chyba, że potrzebujesz mocnych wrażeń ;-)
  • no albo weźmiesz Małgorzatę do asysty, ona ma abonament i się jej chyba boją ;)
  • Nawet z Małgorzatą i jej abonamentem, nie sądzę, by Kotek miała satysfakcję z porodu w pozycji na wznak...
  • racja
    @Kotek, wpadaj do Warszawy.
  • @Katarzyna
    Mocne wrażenia miałam za pierwszym razem. Starczy mi na długo, dziękuję.

    Myślę poważnie o przyjeździe do Warszawy. Ale jak mi się znowu dziecię zdecyduje 3 tygodnie za wcześnie to mogę nie dojechać....
    A wprowadzanie się do dziadków na miesiąc przed terminem może się źle skończyć. Dla mnie, dziecka albo dziadków ;-)
  • możesz rotacyjnie po forumowiczach nocować ;)
  • i tak się jej spodoba, tak miło będzie na tych noclegach, że przenosi ze dwa tygodnie ;)
  • albo i trzy jak co poniektórzy ;)
  • Przestańcie straszyć wiedźmy!
  • edytowano czerwiec 2014
    A czy uważacie że jest sens przyjechać np. z Lublina do Warszawy? 3 h drogi, Kraśnicką mam pod nosem dosłownie 2 minuty pieszo :) ale jak czytam te opinie o Żelaznej ...  może bym się wyrobiła bo porody raczej długie 19h i 9h.



    ...nie wiem właściwie po co pytam, przecież w ciąży nie jestem...
    :-\"
  • Zresztą będę się martwić bliżej terminu.

    Tymczasem przez FRpL znalazłam coś takiego: Medeor
    Z opisu wyglądają OK, tyle że napisać w ankiecie, to można wszystko a praktyka swoją szosą.

    @Katarzyna @Małgorzata @Daga wiecie coś o nich?
  • W Łodzi jest jedna położna przyjmująca porody domowe także po cc.
  • @Kotek - z opisu to zalinkowane miejsce wygląda OK. Trzeba by się tam wybrać i pogadać z położnymi, żeby zobaczyć, co mają w głowie (np. czy nie twierdzą, że najlepsza metodą ochrony krocza jest nacięcie ;-) ). Koniecznie trzeba zapytać o udział lekarza w opiece nad rodzącą - im mniejszy, tym lepiej. Zwracam uwagę, że placówka ma I st. referencyjności, więc jak zaczniesz rodzić przed terminem, to Cię odeślą.
  • @Kotek- ; to stosunkowo nowa placówka.
    Ostatnio rodizły tam moje trzy koleżanki. Wszystkie były zadowolone.
    Jakby co- popytam jeszcze.
    Ty jestes w Łodiz teraz?
  • UlaUla
    edytowano czerwiec 2014
    Ja tylko tak dla sprostowania - @Agnieszka82 - ja mialam trzy porody na Kasprzaka (pierwszy, trzeci i czwarty) i jednak nie bylam nacinana, nawet za pierwszym razem, choc oczywiscie byly trzy rózne położne i trzy rozne sytuacje - pierwszy poród długi z groźba zakonczenia CC, a dwa błyskawiczne. Ten pierwszy 18 lat temu, ostatni juz 8. Dla porzadku - dwa na Żelaznej i tez bez naciecia - 14 i 3 lata temu.  
  • @Ula - wprawdzie na Kasprzaka spędziłam tylko 2 tygodnie na praktykach, ale nacinali tam prawie 100% rodzących drogą naturalną. Wyjątek robili głównie dla tych, co miały cc. Dlatego w ogólnej statystyce wychodziło im jakieś 50% epizjotomii - reszta to głównie cesarki były ;-)
    Myślę, że wyjątkowo trafiłaś. Albo jakieś wyjątkowe warunki masz, przy których nawet ręka położnych z Kasprzaka zadrżała ;-)
  • Ostatnio na Zelaznej mimo mojego zaawansowanego wieku połozna stwierdziła, ze jestem urodzona do rodzenia, wiec moze cos w tym jest :))
  • @Anulcia
    Sorry, że tak późno odpisuję, ale u nas rota wirus w domu i z czasem cieżko. Nie udało się w Domu Narodzin z powodu wód, które sączyły się już ponad 12 godzin, co dyskwalifikuje jako ryzyko infekcji. Do wejścia do wanny zachęciła mnie sama położna i dobrze, bo mi się myślenie wyłączyło. Zawsze chciałam urodzić w wodzie, więc jak zaczynały się skurcze parte (to chyba musiało być jakoś tuż przed, nie pamiętam) i położna zapytała, czy chcę zostać w tej wannie i urodzić w wodzie, to oczywiście odpowiedziałam, że tak. Bardzo sobie chwalę ten poród w wodzie, genialnie regenerowałam siły między skurczami - po prostu zasypiałam natychmiast po skurczu, no i synek tak spokojnie wypływający na mój brzuch - rewelacja. Oczywiście pełna ochrona krocza.
  • @Daga
    Jeszcze tydzień, potem jadę w góry już na całe lato.
    Może się na jaki spacer wybierzemy?? Poniedziałek? Wtorek?
  • A wie ktoś, jak teraz w Pucku jest? Nadal najlepiej na północy? Bo ostatnio trochę o Wejherowie też dobrze słyszę...
  • @Ula ja rodzilam w 2008, 2009, 2010 na kasprzaka - trzy rozne porody, trzy rozne polozne, pozycja ta sama i nacinanie bez dyskusji. widocznie mialas qiecej szczescia ode mnie ze Cie nie nacieli.
  • @tymka - w Pucku zmienił się ordynator czas jakiś temu. Trzeba by się przejechać i z położnymi pogadać, jakie teraz tam zwyczaje. Położne zostały te same i kompetencje mają nadal. Tylko nie wiem, na ile im się doktory w robotę wcinają.
  • edytowano czerwiec 2014
    @Camille moja znajoma rodziła w Świdniku, Raz na stołku, raz na stojąco. Jak rodząca wie o co jej chodzi to nastawieni w stronę klienta. Ona była pierwszą rodzącą na stojąco i położna uznała, że nie umie tak przyjmować, ale się nauczy. Dziecko żywe i zdrowe więc widać faktycznie się nauczyła ;)
    i ze szczepieniami też jej nie molestowali.
    edit: mała zmiana miejscowości, bom pomyliła
  • edytowano czerwiec 2014
    @Predikata W świdniku mam znajomą położną. Właściwie miałam tam rodzić moje pierwsze dziecko, ale w nocy gdy zaczęłam rodzić i mieliśmy już tam jechać okazało się że nie możemy bo jakiejś umowy szpital nie przedłużył... i chcąc nie chcąc wylądowałam na Staszica. Nie wspominam już że na samym początku chciałam w domu, ale położna się nie zgodziła ze względu na nadciśnienie.

    Drugie to wylądowałam na Kraśnickich nie z własnej woli ale jakoś tak się to potoczyło i byłam w sumie zadowolona, nawet bardzo.
    Dzisiaj włąśnie koleżanka tam urodziła, miała nieplanowane cc miesiąc przed terminem. Mam nadzieję że się dowiem niedługo co i jak.
  • a na Staszica trafiłaś beznadziejnie? Moja bliska znajoma urodziła tam trójkę, miała jakieś szalone szczęście do położnych. Teraz nie wiem, gdzie planuje rodzić. Z pierwszym trafiła na Lubartowską i to była rzeźnia.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.