Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Kobieta a praca zawodowa

123578

Komentarz

  • To, że oboje jesteśmy rodzicami wcale nie oznacza, że ojciec i matka mają pełnić identyczne role wobec dziecka (dzielić się wszystkim równo po połowie). Dla mnie to jest głupie. Ojciec nie dorówna matce w opiece i pielęgnacji malutkiego dziecka a, matka ojcu, gdy trzeba przekazywać wartości i światopogląd.
  • Kolejna dyskusja z cyklu "uogólnienie kontra jeszcze większe uogólnienie".

    Naprawdę uważam, że nie ma sensu ludzi zmuszać i im serwować sztywnych instrukcji, obowiązki domowe po równo, lulanie niemowlęcia też po równo, po równo zarobki i jeszcze na pół karnet do kosmetyczki.

    To nie jest takie proste. Uważam odgórny prikaz urlopu ojcowskiego za idiotyczny, choćby ze względu na fakt, że jednak przydałoby się, żeby jedno z rodziców miało stały i pewny dochód. Po drugie, sześciomiesięcznemu niemowlęciu karmionemu piersią nic nie da urlop ojcowski.
    Po trzecie - naprawdę sytuację danej rodziny zna dobrze tylko ta rodzina. Nie ma sensu odmierzać, czy ojciec się angażuje za dużo, za mało czy w sam raz.

    Tak, opieka ojca jest lepsza niż opieka obcej osoby. Tak, jest rzeczą normalną i pożądaną, aby ojciec miał bliski i serdeczny kontakt z dziećmi.
    Ale naprawdę nie da się tego osiągnąć za pomocą uśredniania, równania na siłę i przymusowego wypychania jednego rodzica do pracy, a drugiego upychania w domu.
  • Wsrod moich znajomych teraz modana branie tacierzynskiego maksymalnie pozno, czyli w okolicach trzecich urodzin dziecka. Jedni wlasnie sie wybieraja tym sposobem na pol roku do Nowej Zelandii. Matka bedzie prowadzila jakies tam badania na uniwersytecie, tata bedzie zajmowal sie corka. Troche zazdroszcze ;)
  • Monia, taki przymus byłby totalnie bez sensu. Nikt się nie "miga", bo ja wiem, że mój mąż zajmuje się dziećmi i bez urlopu, nie musi nic udowadniać. Ja wcale nie chcę wracać do pracy nawet po macierzyńskim czy rodzicielskim, zamierzam potem wziąć wychowawczy i po kiego grzyba miałby mąż brać 4 miesiące urlopu? Co miałby mój pracodawca z tego? Tylko totalną dezorganizację, bo gdzieś musiałby mnie "upchnąć". To by tylko bardziej zniechęciło do zatrudniania kobiet.
  • Ja to widzę raczej jako całość. Jesteśmy rodzicami. To powinno rozgrywać się w każdej rodzinie osobno ale nie powinno być zdziwienia rodziny, gdy to tata weźmie część rodzicielskiego czy nawet wychowawczy.

    Jak razem jesteście po równo rodzicami, to poproś męża, żeby tym razem on urodził i wykarmił dziecko.
  • Myślę, że przy dyskusji o urlopie rodzicielskim dochodzi jeszcze aspekt ekonomiczny. W większości rodzin w Polsce gdzie pracują zawodowo obydwoje rodzice, to jednak przeważnie mężczyzna ma większy wkład ekonomiczny w utrzymanie rodziny. I jeśli ma przez kilka miesięcy przynosić 60% pensji (zakładam , że w I półroczu życia niemowlę bardziej potrzebuje przytulania i piersi mamy) a potem może stracić pracę, bo szef nie będzie czekał 1/2 roku na pracownika, to jest to w ogólnym rozrachunku kiepskie dla rodziny. Tak więc to nie jest tak, że ojcowie nie chcą, tylko w poczuciu odpowiedzialności za rodzinę często nie mogą sobie na taki urlop pozwolić.
  • Zajmowanie się dziećmi po powrocie z pracy jak najbardziej męskie, zajmowanie się dziećmi zamiast chodzenia do pracy? Jak dla mnie kobiece.
    I jasne, że są różne sytuacje, jak np kobieta zarabia o tyle więcej od mężczyzny, że bez jej pensji rodzina nie może się obejść, faktyczny przymus ekonomiczny.
    Ale jak zarobki są porównywalne i sytuacja pozwala na pozostanie jednego rodzica w domu, to naturalnym dla mnie jest, że w domu zostaje kobieta.
    I choć zaczyna do mnie docierać, że są kobiety, które nie odczuwają takiej silnej potrzeby przebywania ze swoim małym dzieckiem, to jednak żaden facet nie ma takiego "instynktu tacierzyńskiego", który by powodował u niego dyskomfort, z powodu chodzenia do pracy i pozostawienia niemowlęcia z jego matką.
    U matki taki dyskomfort jest dość częsty, a u mnie był wręcz ogromy. Nawet jak zostawiałam dziecko z jego tatą i szłam na godzinę do kościoła.
    No nie do pojęcia dla mnie odbieranie matce macierzyńskiego i przymusowe scedowanie go na tatę.
    Oczywiście, jak można na macierzyńsko-ojcowskim spędzić trochę czasu razem to super, zazdraszczam...
  • gupi watek, mialam sie nie odzywac ale powiem...ze moze i to zajmowanie sie po pracy jest meskie owszem... podziwiam facetow ktorzy po pracy zawodowej wstaja w nocy do dzieci itd, bo czuja taka powinnosc, maja tyle empatii w sobie ze wiedza ze kobieta w domu w dzien z tymi dziecmi nie "siedzi" tylko zapieprza jak maly motor...
    ale sa tez inni panowie...czy nalezy ich gnoic i wychowywac cale zycie?nie wiem...mysle natomiast ze rozwazania na temat jak to facet tez powinien itd wpedzaja we frustracje kobiety ktore pogodzily sie z tym ze wiekszosc obowiazkow domowo-dzieciowych jest na ich glowach....mozna byc z tym szczesliwym wierzcie...ale ciagle sluchanie zewszad"nie dajcie sie, to tez jego dzieci itd." potrafi zburzyc spokoj najbardziej zadowolonej z siebie kury domowej...a co dopiero takiej troche niezadowolonej... mowie z wlasnego doswiadczenia...super jak M wstaje do dzieci ( czasem to robi, czasem nie - ostatnio czesciej)...ale jak nie wstaje, nie kapie itd to tez nie jest koniec swiata kurcze... no to jest facet...nie trzeba miec tych oczekiwan wobec wszystkich ...zeby przewijali, wstawali , kapali i karmili...bo jak nie to....no tragedia po prostu...nie wiem czy skladnie pisze..pewnie nie.. pozdr...
  • Ja proponuje, zeby obie strony sie nie wyzywaly. Bo dlaczego zajmowanie sie wlasnym dzieciem ma byc niemeskie? Matka zajmuje sie po matczynemu, ojciec po ojcowsku. Dziecko dostaje cieplo od matki a dyscypline i szczypte szalenstwa od ojca.
    Hm, chociaz jak tak sie zastanowie, to u nas w domu wszystko na glowie postawione. Zawsze twierdzilam, ze moj maz jest lepsza matka ode mnie.
  • Myślę, że tu jak we wszystkim trzeba zachować złoty środek. Mój mąż jak ma czas bawi się z maluchem, wykąpie go, nakarmi - butelką (z tym to już gorzej czasami jak mały grymasi), ulula do snu przy muzyce ale trudno od niego wymagać, żeby jak ja jestem na urlopie rodzicielskim, wstawał o drugiej w nocy i do czwartej turlał piłeczkę, jak rano musi iść względnie wyspany do pracy. U nas nie ma sztywnego podziału obowiązków domowych, dzielimy się tak jak akurat sytuacja wymaga.
  • @MAFja, nie o to mi chodziło, żeby koniecznie po równo było. Mój M. np nie wykąpał żadnego z chłopców, dopóki się nie nauczyli stabilnie siedzieć. Po prostu się bał, a ja nie czułam potrzeby żeby z tym walczyć. I wogóle mam wrażenie, że niemowlakowi tito kto go kąpie czy przewija. Ale starsze dzieci potrzebują kontaktu z ojcem i same go wymuszają i w tym sensie zajmowanie się dziećmi jest jak najbardziej męskie.
    Ojcostwo jest męskie po prostu :)
  • Ale z tego co pamiętam urlop rodzicielski dotyczy pierwszego roku życia dziecka? Sześciomiesięczne niemowlę to powinno jeszcze na cycku być a tu raczej tatuś mamy nie zastąpi...
  • Zresztą już był temat w każdą stronę wałkowany... Zdrowy podział obowiązków, to nie znaczy każdemu po równo tych samych czynności
  • Rodzicielski w jakimś tam wymiarze może być brany bodajże do 3 roku życia dziecka, - generalnie może być dzielony na kilka części.
  • I jeszcze napiszę, bo wiem doskonale do czego @MAFja pije. Moja mama nie raz mi mówiła, że byłaby bardzo szczęśliwa, gdyby jej koleżanusie nie uświadamiały jaka to jest nieszczęśliwa i wyzyskiwana. I teraz morał. Moja mam od ponad 30 lat w bardzo udanym związku małżeńskim, koleżanusia "uświadamiająca" już prawie 20 lat po rozwodzie, samotna, nieszczęśliwa i z pretensjami do całego świata.
    A odkąd wybyłyśmy z siostrą z domu coraz bardziej partnerski podział obowiązków obserwujemy.
    Sama też mam taką jedną koleżankę, która na pewnej imprezie wyznała mi teatralnym szeptem, że "nie może patrzeć jak mnie ten M. traktuje". Przyznam, że zdębiałam i kompletnie nie wiedziałam o co jej kaman. Tyle, że my z M. jesteśmy na dobrej drodze do zbudowania fajnego trwałego małżeństwa, a ona do zrujnowania swojego.
  • Może "koleżanusie " wyżej cenią godność od instytucji małżeństwa. Każdy ma prawo wybierać co mu pasuje.
  • edytowano grudzień 2014
    Od koleżanek słuchać to pikuś, gorzej od własnej mamy, że jak to mój mąż nie wie gdzie jest płyn do podłogi albo proszek do prania, jak to nie kąpie dzieci? No przecież musi mi pomagać. No przecież od tego jest! No ale ja biedna ofiara patriarchatu jestem, bo wolę z najedzonym mężem pogadać w czystym domu, no ale ja ofiara patriarchatu jestem...
    Poza tym no jesteś nieuświadomiona jak powinnaś byc traktowana przez męża no ;)
  • A widzisz Odrobinka, przecież męża trzeba wychować :))
  • Najlepiej wziąć wychowanego już ;)
  • No ale mój mąż wszystko potrafi zrobić z prac domowych. Tylko że mu trudno zdalnie a ja jakoś nie lubię czekać aż on przyjdzie tylko wolę zrobić porządek i pranie itp rzeczy zanim przyjdzie.
  • @apolonia, normalnie staram się nie reagować na tego typu chamskie uwagi, ale ponieważ zauważyłam, że masz tendencję do robienia z siebie tu na forum ofiary, to chciałabym Ci uświadomić, dlaczego wzbudzasz taką agresję.
    Przeanalizuj swoją wypowiedź: "Może "koleżanusie" wyżej cenią godność od instytucji małżeństwa". Co sugerujesz w tym zdaniu? Po pierwsze, że moja mama godząc się na tradycyjny podział ról nie ma poczucia godności. Że ja nie mam poczucia godności. Że mój tata w jakiś sposób odziera z godności moją mamę, a mój mąż mnie. Zobacz jednym zdaniem udało Ci się obrazić mnie i trzy najbliższe mi osoby.

    To trzeba mieć talent.

    A twoja wypowiedź nijak się ma do przedstawionej przeze mnie sytuacji. Jeśli ktoś w tym małżeństwie kogoś poniżał, to żona męża i to na oczach dzieci.
  • kocham swoją pracę, ale jestem zmęczona. A dzieci nie wychowuję.
  • Z drugiej strony dobrze, że ta praca jest. Z różnych powodów.
  • @AgaMaria, mnie się tam wydaje, że całkiem liczne stadko już odchowałaś :)
    Wszak kobieta także w pracy może podzielić się swoim macierzyństwem.

    Troska o innych, dbanie o dobre relacje, wysłuchanie... i inne takie.
  • wiesia, Bóg zapłać
  • Monia, najlepsze ostatnie Twoje zdanie Po co marudzę? - w sumie jestem szczęśliwa.
  • Monia, naprawdę, da się poczucie własnej wartości przeliczyć na złotówki? Aha!
  • To może nad podstawami warto się pochylić, poszukać, co gdzie się chwieje, co boli?
  • Z dzis mam spostrzezenia, ze okres jesienno-zimowy bez zimy jest w ogle nie sprzyjajacy kurowaniu. Wszystkim sie chce spac, deszcz pada, dzieciom odbija, albo bawia sie w wyciaganie rzeczy z szafek, czapki, kombinezony i inne ustrojstwo uprzykrzajace zycie na dodatek. A w pracy, och w pracy :x Wychodze rano, z muzyka na uszach, przechodze obok piekarnii i kupuje kawe, w biurze same Bardzo Wazne Spotkania, dwie przerwy na kawe, elegancka spodnica,...
    Ale niech tylko przyjdzie wiosna... :)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.