Ja pracuje tak 10 lat. Z czego dzieci przez 4 lata były w ed, od trzech miesięcy poszły do szkół i przedszkoli. Dzieci12,10,8,6,4,3 lata. Pracujemy na zmianę blokowo po 1-4 godziny i zmieniamy się przy dzieciach. Czasem przydaje się zamykany pokój. Tylko to jest możliwe jeśli jestesmy oboje w domu lub wyjątkowo jak trzeba musi być chociaż jedno dziecko ogarnięte (tak 7-8 lat), które podniesie alarm w razie jakichś kłopotów. Czasem też odpalamy komputer i pracujemy przy dzieciach. Duzo zależy od konkretnych zadań. Jak dzieci wychodzą to paradoksalnie częściej robimy rzeczy domowe i mamy czas dla siebie.
Ja pracuję z domu na pół etatu właśnie i do tego czasem mam jeszcze dodatkowe zlecenia.
W prawdzie mam tylko dwoje dzieci i one są pół dnia w szkole, ale z domu pracuję od 10 lat i kiedyś w placówkach nie były.
Dla mnie to jest wymarzona forma pracy, więc @Hope jeśli masz taką możliwość, i chcesz pracować zawodowo, to uważam, że warto spróbować chociaż zależy jaki to ma być charakter pracy (ja akurat bardzo lubię to co robię, w pewnym sensie jest to odpoczynek). Praca z domu daje mi bardzo dużą swobodę w organizacji dnia/tygodnia.
Ja pracowałam głównie jak dzieci spały - w ciągu dnia i po 20. Przez rok mieliśmy nianię, ale wtedy miałam też duuuużo więcej pracy i poważniejszej (teraz to jest grafika, wcześniej - architektura), wymagającej spotkań/rozmów z ludźmi.
Teraz pracuję jak są w szkole. Są też na tyle duże, że mogę pracować jak są w domu - nie przeszkadzają mi - ale wolę tego nie robić.
Ja bym nie przypuszczał, że to troll. Ludzie różne miewają pomysły. Główna sprawa to komunikacja między małżonkami. Tak znienacka jej rzucił: "Do roboty albo rozwód." ? Jakoś nie wierzę. Takie sprawy dojrzewają latami. Tymczasem z mojej perspektywy warto dbać o samopoczucie żony i jej poczucie własnej wartości również w kontekście zawodowym. Nigdy nie oczekiwałem od M. żeby z małymi dziećmi pracowała jeszcze zawodowo. Ale też wiele razy mówiłem, że ważny jest kontakt z ludźmi i podejmowanie pewnych odpowiedzialności, bo w perspektywie lat może być różnie. I gdyby jej praca zarobkowa była kiedyś potrzebna/konieczna, to warto by startowała z poziomu odpowiedniego do wieku i doświadczenia życiowego, a nie tego mierzonego świadectwami pracy. Wiele wskazuje na to, że rzecz nam się udała. I tu na forum też znam kilka osób, które podjęły fajne aktywności zawodowej wcale nie zaczynając "od zera" mimo kilku, kilkunastu lat urlopów macierzyńskich/wychowawczych lub po prostu nieaktywności zawodowej.
Osobiście znam mężczyznę który jest zirytowany tym, że musi sam utrzymywać rodzinę którą założył. Obniżył mu się standard życia bo pensja dzieli się na 3 osoby. To konkubinat, dziecko ma prawie 6 lat, kobieta jest w depresji po traumatycznym przeżyciu śmierci współpracownika i nie jest w stanie pracować. Grozi, że "rzuci to wszystko".
Mnie po 12 latach przerwy było bardzo łatwo wrócić do pracy a nawet zacząć od nowa prace. Może Twoja psychika tak działa, bo mnje się bardzo dobrze pracuje. No i mimo że siedem razy się przeprowadzalam nigdy nie narzekalam na brak znajomych. Na ich jakość tak ale na brak nigdy. Praca w domu z dziećmi była dla mnie bardzo rozwijajaca. Zwlaszcza jeśli chodzi o elastyczność, wielozadaniowosc, pracę w stresie i tempo pracy. Reszta zależała od tego co robiłam w domu, raczej nie zajmowalam się wylacznie domem i dziećmi. Wiele robiłam dla siebie.
Ja trochę pracuje. I dużo myślę, jak to zorganizować żeby za kilka lat był z tego sensowny pieniadz... nie jestem w stanie nawet wyobrazić sobie pracy na etat... zobaczymy co mi z tego wyjdzie... póki co stwierdziłam, że przynajmniej będę miała co wpisać w cv...
@AB Ty jesteś specjalistką z wysokimi kwalifikacjami i nie ma powodu, żebyś szła do pracy na etat. Też nie wyobrażam sobie pracy w systemie innym niż zadaniowy. "Etat" w tym sensie rzuciłem we wrześniu 2009 roku i jakoś utrzymuję od czterech (wtedy) do ośmiu (teraz) osób.
Osobiście znam mężczyznę który jest zirytowany tym, że musi sam utrzymywać rodzinę którą założył. Obniżył mu się standard życia bo pensja dzieli się na 3 osoby. To konkubinat, dziecko ma prawie 6 lat, kobieta jest w depresji po traumatycznym przeżyciu śmierci współpracownika i nie jest w stanie pracować. Grozi, że "rzuci to wszystko".
To przykre, ale zastanawiam się nad tym czy ten pan z panią założył rodzinę czy po prostu spłodził dziecko. Nie zawierając małżeństwa zgodzili się na brak zobowiązań (prawnych przynajmniej, ale moralnych w części też) wobec siebie. W takiej sytuacji jego frustracja, że utrzymuje nie tylko (niezbyt już małe) swoje dziecko, ale też jego matkę jest przynajmniej w części uzasadniona okolicznościami, które oboje stworzyli.
@J2017 to pisz o sobie a nie ogólnie że: "Niestety po dużej przerwie w pracy trudno do niej wròcić, to są kwestie psychiki."
Czasem kwestie formalne, uprawnień zawodowych na przykład, albo nieuaktualnionej wiedzy. Od czasu studiów zrobiłam specjalizację, certyfikaty, szkolenia i w zasadzie wieķszosc z tego jest konieczna. Nie bardzo mogę sobie wyobrazić rozpoczęcie pracy po kilkunastu latach po "gołych" studiach, bez doświadczenia...
Szczerze to nie wiem czy są zawody, gdzie po wielu latach, można od tak sobie wejść. Pracowałam z Panią, która była nauczycielka, po wieloletniej przerwie, musiała wrócić do pracy. W tym czasie zmieniły się przepisy i aby uczyć w szkole trzeba było mieć ukończone studia wyższe. Zatrudnile się jako sprzątaczka, w tym czasie kończyła studia. Po paru latach wróciła do zawodu. Teraz jest boom gospodarczy i o pracę jest stosunkowo łatwo, ale nie zawsze tak było.
W sumie w tej chwili jedynymi kryteriami przyjmowania do pracy z mojego doświadczenia jest znajomość języków, obsługa komputera i chęć do pracy. Czasem prawo jazdy.
Może być, że nie wszystkim zależy na pracy w zawodzie, tylko na jakiejkolwiek, wtedy faktycznie to bez znaczenia. Nie do wszystkiego trzeba kierunkowego wykształcenia.
Tylko, że jednak bez kierunkowego wykształcenia, zwykle trudno o dobrą kasę. Praca, która może wykonywać każdy jest mało platna
Gdybym chciała pracować kierunkowo to musialabym popracować ze trzy/ cztery lata, zrobić dyplomowanie, kurs pedagogiczny itp żeby zarabiac tyle co obecnie. No może nieco więcej ale w dużo trudniejszej pracy.
@J2017 to pisz o sobie a nie ogólnie że: "Niestety po dużej przerwie w pracy trudno do niej wròcić, to są kwestie psychiki."
Czasem kwestie formalne, uprawnień zawodowych na przykład, albo nieuaktualnionej wiedzy. Od czasu studiów zrobiłam specjalizację, certyfikaty, szkolenia i w zasadzie wieķszosc z tego jest konieczna. Nie bardzo mogę sobie wyobrazić rozpoczęcie pracy po kilkunastu latach po "gołych" studiach, bez doświadczenia...
nie doceniacie lub nie widzicie jak różne doświadczenia można wykorzystywać i w różnych okolicznościach je ujawniać.
Znam osoby, które w ciągu pierwszego roku pracy po odchowaniu przynajmniej pięciorga dzieci zostawały dyrektorami przedszkola lub psychologami w renomowanej klinice, wykładowcami na wyższej uczelni (na budownictwie) z perspektywą samodzielnej pracy naukowej, dyrektorami zarządzającymi w renomowanej organizacji pozarządowej i pewnie jeszcze bym kilka znalazł w bliskim tylko otoczeniu.
Zasadnicza sprawa, to pewien poziom aktywności i kontaktu z zagadnieniami zawodowymi na który można poświęcać kilka godzin w miesiącu, a okresami nic. Niemniej daje to poczucie własnej wartości i kontakt z osobami z branży. Wtedy w opisanych sytuacjach okazywało się, że ok, byłaś zajęta dziećmi, ale raz w roku robiłaś dla nas warsztaty i wiemy co potrafisz. Albo podobał mi się ten artykuł, który opublikowałaś trzy lata temu, masz coś nowego? Skoro masz teraz czas, to chcemy byś pracowała stale.
Jasne, że są ograniczenia. Tylko "nie wyobrażam sobie" jest przesadą. Jak się zastanowicie, to przynajmniej kilka dziewczyn z forum prowadzi tutaj zupełnie fachowe poradnictwo w różnych dziedzinach. Myślicie, że jeśli zechcą to robić na etacie lub na własny rachunek, to nie znajdą pracodawcy/klienta? Nie będę wywoływał po nickach, ale wolne żarty.
@jan_u zgadzam się z Tobą, ale piszemy jednak o ludziach, którzy mają jakiś kontakt z zawodem. Dokształcaja się i trzymają rękę na pulsie. Wypadnięciem z rynku pracy są jednak przede wszystkim zagrożeni ludzie długotrwale pozostający bez pracy. I nie ma co zaklinac rzeczywistości. Obecnie jest stosunkowo łatwo o pracę, ale w okresach zwiększonego beztobocia jest o wiele trudniej.
W wielu zawodach medycznych tracisz prawo wykonywania zawodu. Możesz jej oczywiście odnowić ale raczej dyrektorem nikt cię nie uczyni. Nawet jeśli masz poczucie własnych kompetencji.
Ale nie tylko w branży medycznej i nauczycielskiej są potrzebni ludzie do pracy. Mnie np w głowie nie postało żeby pracować w swoim zawodzie, choć mogłam i nawet oferowali z zatrudnieniem możliwość odnowienia kwalifikacji zawodowych. To jest kwestia moim zdaniem znajomości własnych umiejętności. Są zawody gdzie praktyka więcej uczy niż wykształcenie i papier. Plusem w wielu pracach jest kontaktywnosc i odporność na stres. Umiejętność uczenia się i wykorzystywania umiejętności współpracowników. Proste pytanie; jak to zrobić? Są zawody z których się wypada. Ważna jest otwartość na zmiany. Ja tam lubię proste prace. Dają poczucie spełnienia i zostawia się je w pracy po 16:00 anie ciągnie ze sobą do domu.
Ja po 10 latach bycia w domu, chcę zrobić papiery na coś zupełnie innego i iść do pracy. Karkołomne to trochę, ale zgodnie z wykształceniem nie chcę pracować.
Jan u , doceniam. Ty jednak mowisz o jakims tam kontakcie z zawodem, a nie o całkowitym odcięciu. Ale tez zwyczajnie sa pewne wymagania formalne, które trzeba spełnić żeby wykonywać niektóre funkcje - w przychodni gdzie pracuję , dyktuje je na przykład NFZ albo ustawy. Na nic mi w tym przypadku przekonanie o własnej zawodowej cudowności, jeśli nie potwierdzają tego formalne kwalifikacje.
@jukaa piszę o kontakcie typu 2 lata przerwy, 1 warsztat (wolontariat), 3 lata, 2 warsztaty, osiem lat przerwy - jeden artykuł. Oczywiście, że kontakt ze światem jest konieczny, czasem jakaś lektura czy wybranie się na konferencję branżową, ale zdecydowanie 12 lat bez zatrudnienia NIE MUSI oznaczać braku ofert zatrudnienia. Odnoszę się do "nie wyobrażam sobie". To jest możliwe i zdarza się i od nas zależy (nie wyłącznie, ale jednak).
Zawody medyczne są pod tym względem nieco bardziej restrykcyjne niż inne, ale też wymagają odbycia przeszkolenia, a nie powtarzania studiów. Ponadto wykonywanie zawodu (by nie wypaść trzeba uniknąć przerwy pięcioletniej) może mieć różny wymiar, można przyjść do przychodni na 2 godziny w tygodniu przez trzy miesiące i następnie znowu 5 lat płynie.
Jedna rzecz mi się jeszcze nasuwa, że całą tę aktywność mocno determinuje relacja między małżonkami. Wymaga m. in. tego żeby żona miała przestrzeń finansową i psychiczną na własną aktywność niezarobkową, ale choćby w szerokim sensie zawodową. Po pierwsze wtedy gdy dzieci są małe (mniej). Po drugie w okresie przed podjęciem pracy (może też być potrzeba opłacenia jakiegoś szkolenia itp.). Samemu przebijać się jest dużo trudniej.
Ja mam problem z powrotem do pracy po 11latach i nie dlatego, że nie ma pracy tylko dlatego, że dołożę sobie aktywnosci a doba mi się nie wydłuży Już trochę odczuwam jak zaczęłam jeździć autem.Doszlo mi odwożenie dzieci, przywiezienie zakupów plus różne sprawy do załatwienia na mieście
Komentarz
Pracujemy na zmianę blokowo po 1-4 godziny i zmieniamy się przy dzieciach. Czasem przydaje się zamykany pokój. Tylko to jest możliwe jeśli jestesmy oboje w domu lub wyjątkowo jak trzeba musi być chociaż jedno dziecko ogarnięte (tak 7-8 lat), które podniesie alarm w razie jakichś kłopotów. Czasem też odpalamy komputer i pracujemy przy dzieciach.
Duzo zależy od konkretnych zadań.
Jak dzieci wychodzą to paradoksalnie częściej robimy rzeczy domowe i mamy czas dla siebie.
W prawdzie mam tylko dwoje dzieci i one są pół dnia w szkole, ale z domu pracuję od 10 lat i kiedyś w placówkach nie były.
Dla mnie to jest wymarzona forma pracy, więc @Hope jeśli masz taką możliwość, i chcesz pracować zawodowo, to uważam, że warto spróbować chociaż zależy jaki to ma być charakter pracy (ja akurat bardzo lubię to co robię, w pewnym sensie jest to odpoczynek). Praca z domu daje mi bardzo dużą swobodę w organizacji dnia/tygodnia.
Ja pracowałam głównie jak dzieci spały - w ciągu dnia i po 20.
Przez rok mieliśmy nianię, ale wtedy miałam też duuuużo więcej pracy i poważniejszej (teraz to jest grafika, wcześniej - architektura), wymagającej spotkań/rozmów z ludźmi.
Teraz pracuję jak są w szkole. Są też na tyle duże, że mogę pracować jak są w domu - nie przeszkadzają mi - ale wolę tego nie robić.
http://forum.gazeta.pl/forum/w,16,167288789,167288789,jak_podziekowano_mamie_czworki_dzieci.html#p167381890
w skrócie: mąż pani zażyczył sobie, by poszła ona do pracy bo dzieci są już duże
Praca w domu z dziećmi była dla mnie bardzo rozwijajaca. Zwlaszcza jeśli chodzi o elastyczność, wielozadaniowosc, pracę w stresie i tempo pracy. Reszta zależała od tego co robiłam w domu, raczej nie zajmowalam się wylacznie domem i dziećmi. Wiele robiłam dla siebie.
Pracowałam z Panią, która była nauczycielka, po wieloletniej przerwie, musiała wrócić do pracy. W tym czasie zmieniły się przepisy i aby uczyć w szkole trzeba było mieć ukończone studia wyższe.
Zatrudnile się jako sprzątaczka, w tym czasie kończyła studia. Po paru latach wróciła do zawodu.
Teraz jest boom gospodarczy i o pracę jest stosunkowo łatwo, ale nie zawsze tak było.
Praca, która może wykonywać każdy jest mało platna
Wypadnięciem z rynku pracy są jednak przede wszystkim zagrożeni ludzie długotrwale pozostający bez pracy. I nie ma co zaklinac rzeczywistości. Obecnie jest stosunkowo łatwo o pracę, ale w okresach zwiększonego beztobocia jest o wiele trudniej.
Już trochę odczuwam jak zaczęłam jeździć autem.Doszlo mi odwożenie dzieci, przywiezienie zakupów plus różne sprawy do załatwienia na mieście