Tak wiec Malgorzato pamietaj: jesli w koncu gdzies wystapisz, nie mow nic nt. chleba, jezy ani zakupow. Te tematy albo ludzi draznia, albo tworza sobie legendy Jak dalej pociagniemy watek, to pewnie lista sie wydluzy. Najwyzej wejdziesz na scene, pomachasz, usmiechniesz sie i tyle <):)
Czytam caly watek z wielkim zainteresowaniem. Jest super po prostu. Ale po przeczytaniu watku jak malgorzata kupowala 2 razy po 20 kg jablek na kilka dni to normalnie mi sie slabo zrobilo ile Wy kochani ludzie na jedzenie wydajecie! A to tylko jablka, gdzie reszta... Az mi sie w glowie zakrecilo. Czlowiek po prostu pewnych rzeczy w ogole nie jest w stanie sobie wyobrazic. Ja na nasza piatke wydaje fortune, a jak bym to tak razy 3 wziela! Glowa mnie az rozbolala:-) Szacun Malgorzata. W ogole jestes madra babka!
nie wiem, w co Małgorzata ubiera dzieci, ale wiem, jakie sobie kurtki kupuje
Wracając ze 3 strony wstecz... ja już wiem, czemu jestem czasem tak wewnętrznie nieszczęśliwa. Moja mama nie robiła ze mną jeży... Czas musiałam sobie zajmować sama i najbardziej lubiłam robić porządki w swoim pokoju, mimo że nie było nieporządku, to jednak porządkowanie było świetną zabawą. A jak już porządkowania było za dużo, to czytałam książki, po kilka naraz, każdą po jednym rozdziale i zmiana... No i jak mój syn mi teraz mówi, że się nudzi, to mu mówię - posprzątaj pokój, albo poczytaj książkę, a on na mnie patrzy jak na kosmitę...
ha ha @Malgorzata uśmiałam się z tej produkcji własnej
zamawiają, nie wiem czy przez Internet, czy jak, ale zamawiają jedzenie i jest im ono przywożone ze sklepu RAZ W MIESIĄCU raz w miesiącu jest wypłata, więc raz w miesiącu kupują jedzenie i ma im na miesiąc starczyć, zwykle wszystko zjadają dokupują tylko pieczywo i papier toaletowy
nie bardzo to ogarniam, ale oszczędność na czasie dla mnie kusząca...
ps. tak, mają taką dużą spiżarnię więc jak ktoś nie ma to się nie musi czuć zobowiązany do naśladowania
Sorry, ale cały czas chodzę z pytaniem w głowie, dlaczego ten papier muszą dokupywać na bieżąco?
Ubieranie dzieci tak samo jest drogie, bo trzeba te ubrania kupić nowe. Może w Hiszpanii nie mają biedacy lumpków?
No nie mają. Ale z drugiej strony właściwie instytucja lumpków u nich byłaby nieopłacalna zważywszy, że na wyprzedażach posezonowych kupujesz wszystko 80-90% taniej. Moje dzieci do dziś noszą spodnie, kurtki i buty kupione w Hiszpanii w Zarze po 4-5 euro. Ja dla samych zakupów mogłabym tam mieszkać
potwierdzam, że nie mają kiedyś z koleżanką weszłyśmy do takiego sklepu, który wyglądał - po ciuchach na wystawie sądząc - jak lumpeks potrzebowałyśmy sobie coś kupić zdziwiło nas trochę, że trzeba było wcisnąć guzik, żeby nam pani otworzyła, ale ok wchodzimy oglądamy, przebieramy, każdy ciuch inny i dziwny taki jak to w lumpeksie, tu cekiny, tu falbanki, szukamy dalej, czegoś bardziej zwykłego o jest jaka cena? 300euro za bluzkę? AAAAAAAAA!
to był jakiś luksusowy sklep... ) zastanawiałyśmy się, czy nie zaproponować pani naszych fajnych niemarkowych ciuchów w komis
Co na temat ciuchow mowi Rosa? No dawajcie, bo nie wiem jak zyc ( I w co sie ubrac.
Rosa nie mówi ludziom jak mają żyć, tylko opowiada jak ona żyje Jasne jest, że jeśli podchodzi się do jej świadectwa powierzchownie, to nie znajdzie się w nim nic dla siebie.
Jeśli ona mówi że jej 7letni syn chodzi rano po chleb, to mówi to po to, żeby pokazać, że dziecko w tym wieku można uczyć odpowiedzialności. Nie chodzi o ten chleb, o to wstawanie, ale o odpowiedzialność.
Jeśli mówi, że raz w miesiącu robią zakupy, to pokazuje, że pod koniec miesiąca nie ma już tyle jedzenia co na początku, trzeba jeść to co jest, może czasem jest się głodnym... w ciągu miesiąca można uczyć się wstrzemięźliwości by nie podjadać między posiłkami i nie wyjeść rodzeństwu smakołyków, to też działanie na rzecz dobra wspólnego. Więc chodzi o umiarkowanie.
Na każdym kroku podkreślana jest wartość bycia razem oraz wartość modlitwy - osobistej i rodzinnej. itd.
nie chodzi o to, by życie sobie utrudniać na siłę bez sensu, ale o to, by umieć odmówić sobie czegoś dla wyższego dobra, w tym wypadku - wychowania dzieci tak, by one wzrastały w cnotach.
Pokazują innym swoje metody, ale nie chodzi o to by ich naśladować, tylko się nimi, ich podejściem, inspirować.
Ale niestety w tym watku zostala do tego zredukowana, do rad jak robic zakupy i kiedy chleb kupowac. Albo ile minut z dzieckiem rozmawiac. I troche mnie to smieszy, takie podejscie do sprawy, bronienie jej pomyslow na organizacje zycia prawie na smierc i zycie, po to, zeby za chwile okazalo sie, ze sa od czapy, albo przeklamane. A mysle, ze taka naprawde wielodzietna matka ma wiele, troche glebszych spostrzezen jednak, ktorymi moglaby sie podzielic.
Ale niestety w tym watku zostala do tego zredukowana, do rad jak robic zakupy i kiedy chleb kupowac. Albo ile minut z dzieckiem rozmawiac. I troche mnie to smieszy, takie podejscie do sprawy, bronienie jej pomyslow na organizacje zycia prawie na smierc i zycie, po to, zeby za chwile okazalo sie, ze sa od czapy, albo przeklamane. A mysle, ze taka naprawde wielodzietna matka ma wiele, troche glebszych spostrzezen jednak, ktorymi moglaby sie podzielic.
A może po prostu taka jest prawda. Może niepotrzebnie stawia się na piedestale normalne życie i oczekuje nie wiadomo jakich porad od osób prowadzących zupełnie zwyczajne życie jak wszyscy. W normalnym, zdrowym społeczeństwie często zdarza się pięcioro, ośmioro czy dziewięcioro dzieci. Kilkanaścioro owszem rzadziej, ale też to się zdarzało. Dzisiaj wystarcza to już, aby gawiedź otwierała usta ze zdumienia. We wspomnieniach o rodzinie Czetwertyńskich (właścicielach terenu pod ambasadą USA w Warszawie) jest opisane jak jedna dama z tego rodu nie chciała czekać przy wjeździe do USA, pusząc się: "Ja nie mogę czekać, ja jestem Czetwertyńska, ja mam 9 dzieci" na co celnik spokojnie odpowiedział: "A ja mam piętnaścioro i to chyba jeszcze nie koniec".
Aaaaa, to w Hiszpanii reglamentują papier toaletowy i na jeden raz można tylko jedną paczkę kupić?! Czego to się człowiek z tego forum nie dowie... ;-)
Komentarz
ktorego w dodatku latwo sie trzymac, jesli ma sie pania do pomocy
Pani kaze, pani zrobi, nie ma miejsca na przekrety
Jak dalej pociagniemy watek, to pewnie lista sie wydluzy. Najwyzej wejdziesz na scene, pomachasz, usmiechniesz sie i tyle <):)
Ps. Chyba nazwiemy syna Jeży
Chyba wiesz, kto ubiera sie u Prady?
I w co sie ubrac.
Wracając ze 3 strony wstecz... ja już wiem, czemu jestem czasem tak wewnętrznie nieszczęśliwa. Moja mama nie robiła ze mną jeży... Czas musiałam sobie zajmować sama i najbardziej lubiłam robić porządki w swoim pokoju, mimo że nie było nieporządku, to jednak porządkowanie było świetną zabawą. A jak już porządkowania było za dużo, to czytałam książki, po kilka naraz, każdą po jednym rozdziale i zmiana...
No i jak mój syn mi teraz mówi, że się nudzi, to mu mówię - posprzątaj pokój, albo poczytaj książkę, a on na mnie patrzy jak na kosmitę...
Ale z drugiej strony właściwie instytucja lumpków u nich byłaby nieopłacalna zważywszy, że na wyprzedażach posezonowych kupujesz wszystko 80-90% taniej.
Moje dzieci do dziś noszą spodnie, kurtki i buty kupione w Hiszpanii w Zarze po 4-5 euro.
Ja dla samych zakupów mogłabym tam mieszkać
kiedyś z koleżanką weszłyśmy do takiego sklepu, który wyglądał - po ciuchach na wystawie sądząc - jak lumpeks
potrzebowałyśmy sobie coś kupić
zdziwiło nas trochę, że trzeba było wcisnąć guzik, żeby nam pani otworzyła, ale ok
wchodzimy
oglądamy, przebieramy, każdy ciuch inny i dziwny taki jak to w lumpeksie, tu cekiny, tu falbanki, szukamy dalej, czegoś bardziej zwykłego
o jest
jaka cena?
300euro za bluzkę?
AAAAAAAAA!
to był jakiś luksusowy sklep...
)
zastanawiałyśmy się, czy nie zaproponować pani naszych fajnych niemarkowych ciuchów w komis
Jasne jest, że jeśli podchodzi się do jej świadectwa powierzchownie, to nie znajdzie się w nim nic dla siebie.
Jeśli ona mówi że jej 7letni syn chodzi rano po chleb, to mówi to po to, żeby pokazać, że dziecko w tym wieku można uczyć odpowiedzialności. Nie chodzi o ten chleb, o to wstawanie, ale o odpowiedzialność.
Jeśli mówi, że raz w miesiącu robią zakupy, to pokazuje, że pod koniec miesiąca nie ma już tyle jedzenia co na początku, trzeba jeść to co jest, może czasem jest się głodnym... w ciągu miesiąca można uczyć się wstrzemięźliwości by nie podjadać między posiłkami i nie wyjeść rodzeństwu smakołyków, to też działanie na rzecz dobra wspólnego. Więc chodzi o umiarkowanie.
Na każdym kroku podkreślana jest wartość bycia razem oraz wartość modlitwy - osobistej i rodzinnej.
itd.
nie chodzi o to, by życie sobie utrudniać na siłę bez sensu, ale o to, by umieć odmówić sobie czegoś dla wyższego dobra, w tym wypadku - wychowania dzieci tak, by one wzrastały w cnotach.
Pokazują innym swoje metody, ale nie chodzi o to by ich naśladować, tylko się nimi, ich podejściem, inspirować.
A mysle, ze taka naprawde wielodzietna matka ma wiele, troche glebszych spostrzezen jednak, ktorymi moglaby sie podzielic.
Czego to się człowiek z tego forum nie dowie...
;-)