Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Rosa Pich - prawdopodobnie najlepszy wątek na forum ever ;)

1679111217

Komentarz

  • Uff na szczęście nie byłam w Grodzisku  :bz
  • Małgorzato - ja widzę wiele rodzin wielodzietnych, tu jest ich dużo (takie rodziny jak moja, 4 dzieci, to nic nadzwyczajnego), ale matki 7-8: w legginsach i swetrze, w spódnicy a'la oaza, w najlepszym razie dżinsach. Jak ktoś się stroi, maluje, to tylko wypindrzone Polki z jednym czy dwójką dzieci. 

  • Ale niestety w tym watku zostala do tego zredukowana, do rad jak robic zakupy i kiedy chleb kupowac. Albo ile minut z dzieckiem rozmawiac. I troche mnie to smieszy, takie podejscie do sprawy, bronienie jej pomyslow na organizacje zycia prawie na smierc i zycie, po to, zeby za chwile okazalo sie, ze sa od czapy, albo przeklamane.
    A mysle, ze taka naprawde wielodzietna matka ma wiele, troche glebszych spostrzezen jednak, ktorymi moglaby sie podzielic.
    A może po prostu taka jest prawda. Może niepotrzebnie stawia się na piedestale normalne życie i oczekuje nie wiadomo jakich porad od osób prowadzących zupełnie zwyczajne życie jak wszyscy. W normalnym, zdrowym społeczeństwie często zdarza się pięcioro, ośmioro czy dziewięcioro dzieci. Kilkanaścioro owszem rzadziej, ale też to się zdarzało. Dzisiaj wystarcza to już, aby gawiedź otwierała usta ze zdumienia. We wspomnieniach o rodzinie Czetwertyńskich (właścicielach terenu pod ambasadą USA w Warszawie) jest opisane jak jedna dama z tego rodu nie chciała czekać przy wjeździe do USA, pusząc się: "Ja nie mogę czekać, ja jestem Czetwertyńska, ja mam 9 dzieci" na co celnik spokojnie odpowiedział: "A ja mam piętnaścioro i to chyba jeszcze nie koniec".

    JiB chyba sie rozumiemy, tylko inaczej to opisujemy. Bo ja wlasnie o tym mowie, ze nie oczekuje od takich matek rad jak zakupy robic, bo kazda rodzina ma swoj system i system Rosi nie jest do zaakceptpwania dla wiekszosci ludzi tutaj (bylo wielkie aj waj, ze miejsca nie ma, zeby na wiecej niz jeden dzien kupowac). Bo tez nie o to chodzi, ani o madre cytaty, od tego mam inne zrodla ;)
    Chodzi o to, jak matka opowiada o swoich dzieciach, starszych i mlodszych, o relacjach, radosciach. Zreszta poczytaj Malgorzate, bedziesz wiedzial o co chodzi. Takie cos, zwyczajne- niezwyczajne opowiesci maja duza moc.

    @Malgorzata zupelnie sie zgadzam w kwestii ciuchow. To nie o kase chodzi, ale styl. Zreszta wystarczy spojrzec na niemieckie ulice - co z tego, ze wszyscy w markowych, naprawde drogich ciuchach chodza, skoro to ani koloru (wszyscy w czerni i szarosci jak w wiesznej zalobie), ani fasonu, ani do noszacego nie pasuje. To juz w Polsce ludzie bardziej z fantazja sie ubieraja (a najciekawiej ubranych ludzi, od dzieci az po babcie widzialam w Londynie).
  • @Maciejka że tak przypomnnę przełom 2 i 3 strony wątka, gdy pojawił się OT na temat chleba pisałam, że to nie o to chodziło, kto, ile i o jakiej porze dnia kupuje chleb, ale o wychowanie i wyposażanie w charakter dzieci, a to właśnie Ty się wówczas przyczepiłaś, że nie jest dobre tłumaczyć głodnemu, jak przyjdzie po chleb, że sory, przyjdź rano, bo mój syn się ćwiczy w cnocie... I jeszcze przekonywałaś, że głodny u drzwi jest zjawiskiem powszechnym na tyle, że trzeba to ujmować w swoich zapasach chleba, nawet "kosztem" hartowania syna. Nawiasem mówiąc o tym właśnie synu, Rosa mówiła bardzo, bardzo ciepło, o innych dzieciach też, ale o nim mówiła dużo, bo i o chlebie i o tym, że ma nie płakać...
  • Żeby nie być gołosłowną zacytuję:
    Maciejka : Tak i sie jeszcze slowa mojej sp. babci przypomnialay, ze co jak co, ale chleb w domu musi byc. Nigdy nie wiadomo kto akurat przyjdzie i zastuka o pomoc. I uwazala to za obowiazek dobrej gospodyni.
    Takie troche inne spojrzenie na sprawe, ktore jakos mnie uksztaltowalo.
    _Joanna __Joanna _ 10. listopad CytujPodziękuj
    z okazji niedzieli powstrzymam się od komentarza
    Podziękowali 1Maciejka
    Winda_do_NiebaWinda_do_Nieba 10. listopad CytujEdytuj
    Dorwałam się do kompa...
    Po trzecie - kwestia tego chleba była bardzo wyraźnie wyjaśniona - nie chodzi o to, żeby on miał CIĘŻKI WYCISK w dzieciństwie, ale o odpowiedzialność za wspólnotę rodziny. Kiedy młody mówi, że mu się nie chce wstawać, to argumentem jest, że "Twoje rodzeństwo będzie głodne".
    Wspominał potem o tej motywacji Paweł Woliński (tak, tak, zostałam na jego wykładzie, ale byłam już przy samym wyjściu i wyszłam po zadaniu pierwszego pytania o metodologię badań.
    Tenże sam 6-latek pracuje nad swoją cnotą męstwa - ma pozwolenie na płacz tylko jeden raz dziennie (podczas gdy mógłby płakać co chwilę). To dopiero jest terror, no nie?
    A co do chleba... wyobrażacie sobie trzymać tyyyle chleba, żeby mieć na kolację i na śniadanie dnia następnego, gdy ma się tyle osób w domu? To trzeba mieć osobną szafę (dodając do tego "coś do chleba"
    Bardzo mi się podobał przykład z jej domu rodzinnego, gdzie też ich było 16. "Latem piliśmy ciepłą wodę, bo były upały, a nie było gdzie schłodzić tyle wody, by dla każdego wystarczyło, więc wszyscy pili ciepłą" - oczywiście cytat niedokładny. I teraz można mieć dwa spojrzenia - czy roztropne jest mieć tyle dzieci, żeby im w upał nie nastarczyć z chłodzeniem wody, czy raczej cieplejsza woda, ale we wspólnocie więzi jest "PICH-usiem". O tym też wspominał Paweł mówiąc o tym, że współczesni rodzice mówią, że ich nie stać na kolejne dziecko, bo ich nie stać na kolejny zestaw mega-gadżetów dla kolejnego konsumenta, który najlepiej, żeby "sam się sobą zajął albo spał".
    Podziękowali 2_Joanna _ Agnieszka82
    MaciejkaMaciejka 10. listopad CytujPodziękuj
    @Wina, nie przesadzaj z tym miejscem (zreszta w czasie dnia tez gdzies to trzymac trzeba, czy nie?). Nam wystarcza cwiartka do polowki na dzien (w zaleznosci od rodzaju chleba), a jest nas czworka.
    I jak najbardziej rozumie idee nauki dzieci odpowiedzialnosci, sluzby itp. Ale czasem moze to byc strzal w stope. Wyobraz sobie, ze przychodzi czlowiek prosic o chleb (w moich okolicach rodzinnych do dzisiaj spotykane), a ty mowisz: prosze pana, my sie teraz w cnotach cwiczymy, prosze przyjsc jutro o 6:30.
    Winda_do_Nieba 10. listopad CytujEdytuj
    Nie Maciejka, nie wyobrażam sobie że ktoś przychodzi do mnie w dzisiejszych czasach po chleb... prędzej przyjdzie zaoferować mi nową TV satelitarną...
    A nawet jakby przyszedł ktoś po chleb, to nic nie stoi na przeszkodzie, by mu dać parę złotych, żeby sam sobie poszedł do sklepu.
    Ja na ten przykład ma 6 osób w domu i chleba zużywamy różnie - w zależności od fazy. Natomiast bardzo często u nas w domu chleba nie ma... pojawia się na konkretny posiłek, głónie dlatego, że obecne kupne pieczywo dość szybko przestaje być jadalne, a zamiast czerstwieć - pleśnieje.
    MaciejkaMaciejka 10. listopad CytujPodziękuj
    Do mojej mamy czesto przychodza, szczegolnie latem rozni ludzie, ktorzy autentycznie sa glodni.
    Winda_do_NiebaWinda_do_Nieba 10. listopad CytujEdytuj
    ja tego nie kwestionuję, po prostu nie widzę bezpośredniego związku między wychowaniem dzieci do służby rodzinie poprzez obowiązek kupowania chleba nawet przez 6-latka, a koniecznością abezpieczenia się posiadaniem ćwiartki bochenka dla hpotetycznego głodnego, który statystycznie raczej nie przyjdzie niż przyjdziel I co innego jest mieć "dyżurną ćwiartkę chleba", a co innego przechowywać zapas pieczywa dla takiej gromady ludzi, aby się najedli.
    Uważam zresztą, że nie o tym jest wątek - czy chleb kupować rano czy wieczorem (ja wolę rano), ale o czymś całkiem innym... kto nie załapał - trudno
  • Ha! właśnie przyszedł mój syn z kartkami papieru i mów: mamo, nauczę Cię robić moduł... no i nauczył mnie, naskładałam się tej karteczki w kwadraciki i trójkąciki (brrr...) i syn mnie pochwalił za ręczne robótki... :)
  • edytowano listopad 2013
    @Winda, niepotrzebnie sie trudzilas tym cytowaniem, ja niczemu nie zaprzeczam. Osmielilam sie miec tylko inne zdanie, ze kupowanie chleba rano nie uwazam za najlepszy pomysl. Ze mozna (a czasem nawet powinno sie) robic to poprzedniego dnia juz. No i zostalam zakrzyczana, jakbym jakiejs prawdzie objawionej i jedynemu sposobowi na dobre zycie zaprzeczyla. Ze to tyle miejsca, ze nie wiadomo ile kupic, ze oni wszystko w jeden dzien zjadaja, ze to, ze tamto. Ktore to argumenty pozniej i tak okazaly sie nieprawdziwe, nawiasem mowiac.
    To ja sie pytam, czy moim wspolrozmowcom rzeczywiscie chodzilo o sposob wychowania dziecka (bo w rozmowie jak najbardziej przyznalam, ze moze byc to jakis sposob, tyle, ze dla mnie bezsensowny troche, istnieja lepsze), czy o to zeby pokazac, ze czas zakupu chleba, sposob robienia miesiecznych zakupow, ubierania sie Rosy itp jest najlepszy i najwlasciwszy? Bo msz do tego wlasnie sprowadzila sie cala dyskusja - Rosa ma przepis na wszystko, nie nalezy krytykowac ani miec inne zdanie w temacie.
    Absurd z jezem w tle :))
  • @Winda, przypominam tez, ze po watku chlebowym skierowalam dyskusje wlasnie na tematy wychowawcze, natury ogolnej, a nie na przepisy "kazdemu dziecku 3-15 minut dziennie", czy "kazdemu dziecku jeza", bo msz mozna sobie takie zalecenia o kant stolu rozbic.
    Niestety Joanna wkleila nastepny zloty przepis na robienie zakupow i znow zeszlismy do poziomu " jedza mrozona salate, czy zywia sie zuem" ;)
    Chociaz, nie powiem, watek ma potencjal rozrywkowy przez to :))


  • Dobra
    Jestem

    Czytałam pytania

    PAPIER TOALETOWY SIĖ KUPUJE CODZIENNIE , GDYŻ ALBOWIEM W PACZCE ZWYCZAJOWO JEST 8 rolek

    Po drugie

    Jak siė zjada wszystko na bieżąco , i NIC NIE ZOSTAJE

    To

    WRAŻLIWI ZAMKNĄĆ OCZY


    SRA SIĖ NA BIEŻĄCO I CODZIENNIE

    KURDE
    NO, LUDZIE POTZREBY FIZJOLOGICZNE P PROSTU MAJĄ , I JAK W PACZCE JEST 8 ROLEK A OSÓB DO TYCHŻE ROLEK 16 to chyba każdy umie liczyć




    =)) =))
    Aaaaa, to w Hiszpanii reglamentują papier toaletowy i na jeden raz można tylko jedną paczkę kupić?!
    Czego to się człowiek z tego forum nie dowie...
    ;-)

    =)) =)) =))

    Tak na wszelki wypadek...
    fun  Papier toaletowy 14730675564 515x314
  • Wiesz @Maciejka przeczytałam jeszcze raz uważnie cały wątek i zauważyłam, że:
    @_Joanna_ nie wywlekała żadnych "złotych myśli" na temat jak kupować chleb czy coś z podobnych kwestii, a raczej zwracała uwagę na to, jak Rosa myśli "indywidualnie' o swoich dzieciach, mimo, że czas tete-a-tete poświęca im już raczej gromadnie,
    to Ty unieśmiertelniłaś kwestię pory kupowania chleba, powołując się na swoje przykre doświadczenia z dzieciństwa, może one wyjaśniają to, że trudno Ci było wskoczyć na metapoziom tego przykładu
    może bym się nie fatygowała cytowaniem, gdybyś nie pozwoliłą sobie na uwagę o tym jak to inni spłycili dyskusję robiąc "aj waj" do tego, że pewnie dużo chleba zajmuje dużo miejsca, a ponieważ akurat ja to napisałam w odpowiedzi na "złote myśli" Twojej babci na temat dobrej gospodyni, więc chciałam poprosić, żebyś łaskawie nie przypisywała mi swoich intencji...
    Tylko tyle i aż tyle...
    I naprawdę współczuję Ci, że musiałaś wstawać w dzieciństwie, choć ja akurat sobie cenię, że mnie nauczono wczesngo wstawania bez marudzenia właśnie dzięki obowiązkom domowym.
  • @Malgorzata ja mysle, ze szczurzysko mowi o wypindrzonych wlasnie, a nie gustownie ubranych Polkach ;) Takie co nie wiesz, czy z domu uciech uciekly, czy takie biedne sa, ze spodniczka ledwo tylek zakrywa.
    Tak w 90% jestem w stanie rozpoznac Polki po ubiorze w kosciele.
  • prepraszam, że wzięłam udział w psuciu tak fajnego wątka, już się wycofuję
  • Winda sorry, ale chyba zaczynam nieogarniec wymiany zdan, wspolczucia nie potrzebuje. Wszelakie watpliwosci (czy naprawde trzeba ten chleb rano kupowac), pytania (co z warzywami, skoro ponoc tylko papier toaletowy dokupuja) byly traktowane jako atak. Zupelnie niewspolmiernie do wagi pytania, jakby wlasnie o sposob, metode, a nie cel chodzilo. A wiadomo, ze takiego uniwersalnego sposobu, dla kazdej rodziny nie ma.
  • Tzn? Jestes za robieniem zakupow raz na miesiac i mrozeniu salaty ? ;)
    Sorry, wieczor sie zbliza, ciezko mi juz myslec.
  • Ale jaki jest ten uniwesalny sposob robienia zakupow? Bo chyba o tym rozmawiamy?
    Bo ja juz widze rozbieznosci wielkie, chocby wsrod wielodzietnych rodzin: Ty piszesz, ze zjadacie codziennie wszystko/prawie wszystko, ze generalnie nie da sie przechowywac duzej ilosci jedzenia, Rosea kupuje raz na miesiac, a inni (mysle, ze wiekszosc) raz na tydzien, z uzupelnianiem pierdolek. Gdzie tu wspolna metoda dla wszystkich?
  • Wspólna metoda jest taka
    Że każdy kupuje jak chce =))


    Nie chce mi siė już tego ciągnąć zakupowo, nuda

    no i git, tu sie zgadzam :)
  • Ale dobra

    Tam to nie padło
    Ale domyślam się, że jeśli kupują raz w miesiącu
    To istnieje z pewnością jakaś dyscyplina, ( innego słowa nie znajduje )
    Co i ile na dany dzień jest przeznaczone
    Tak siė domyślam , nie pytałam , ale mogę się domyślać
    I kończę temat zakupów


    Peem tak: idea jak najbardziej dobra i godna pochwaly, azeby miec taki miesieczny plan. Tylko naprawde nikt mnie nie przekona, ze oni do spelnienia tego planu juz tylko papieru potrzebuja ;)
    No ale nie w tym clou i powod, dla ktorego takie matki sie podziwia. Bo najlepsze plany i tak robi Haku :P ;)
  • Ale niestety w tym watku zostala do tego zredukowana, do rad jak robic zakupy i kiedy chleb kupowac. Albo ile minut z dzieckiem rozmawiac. I troche mnie to smieszy, takie podejscie do sprawy, bronienie jej pomyslow na organizacje zycia prawie na smierc i zycie, po to, zeby za chwile okazalo sie, ze sa od czapy, albo przeklamane.
    A mysle, ze taka naprawde wielodzietna matka ma wiele, troche glebszych spostrzezen jednak, ktorymi moglaby sie podzielic.
    A może po prostu taka jest prawda. Może niepotrzebnie stawia się na piedestale normalne życie i oczekuje nie wiadomo jakich porad od osób prowadzących zupełnie zwyczajne życie jak wszyscy. W normalnym, zdrowym społeczeństwie często zdarza się pięcioro, ośmioro czy dziewięcioro dzieci. Kilkanaścioro owszem rzadziej, ale też to się zdarzało. Dzisiaj wystarcza to już, aby gawiedź otwierała usta ze zdumienia. We wspomnieniach o rodzinie Czetwertyńskich (właścicielach terenu pod ambasadą USA w Warszawie) jest opisane jak jedna dama z tego rodu nie chciała czekać przy wjeździe do USA, pusząc się: "Ja nie mogę czekać, ja jestem Czetwertyńska, ja mam 9 dzieci" na co celnik spokojnie odpowiedział: "A ja mam piętnaścioro i to chyba jeszcze nie koniec".

    JiB chyba sie rozumiemy, tylko inaczej to opisujemy. Bo ja wlasnie o tym mowie, ze nie oczekuje od takich matek rad jak zakupy robic, bo kazda rodzina ma swoj system i system Rosi nie jest do zaakceptpwania dla wiekszosci ludzi tutaj (bylo wielkie aj waj, ze miejsca nie ma, zeby na wiecej niz jeden dzien kupowac). Bo tez nie o to chodzi, ani o madre cytaty, od tego mam inne zrodla ;)
    Chodzi o to, jak matka opowiada o swoich dzieciach, starszych i mlodszych, o relacjach, radosciach. Zreszta poczytaj Malgorzate, bedziesz wiedzial o co chodzi. Takie cos, zwyczajne- niezwyczajne opowiesci maja duza moc.

    @Malgorzata zupelnie sie zgadzam w kwestii ciuchow. To nie o kase chodzi, ale styl. Zreszta wystarczy spojrzec na niemieckie ulice - co z tego, ze wszyscy w markowych, naprawde drogich ciuchach chodza, skoro to ani koloru (wszyscy w czerni i szarosci jak w wiesznej zalobie), ani fasonu, ani do noszacego nie pasuje. To juz w Polsce ludzie bardziej z fantazja sie ubieraja (a najciekawiej ubranych ludzi, od dzieci az po babcie widzialam w Londynie).
    Też myślałem, że się rozumiemy, ale chyba się jednak nie rozumiemy. Trudno, cóż zrobić...
  • JiB nie wiem....
  • edytowano listopad 2013

    Przecież lekcje się odrabia samodzielnie, po co do tego są rodzice?


    To jest kolejny "jeżyk" obecnych czasów.


    A jak rodziców nie ma do lekcji, to są korepetycje od wczesnej podstawówki - kolejna paranoja.


    I rozumiem, że dziecko może zapytać rodzica jeśli czegoś nie zrozumiało w szkole, że może prosić o odpytkę, czy rodzic może sprawdzić zeszyty, ale bez jaj, nie odrabiajmy z dziećmi lekcji!

  • I u nas w domu tak bylo - szkola to moj biznes i obowiazek. Obawiam sie jednak, ze jak dziecko z trudnosciami jakimis sie zmaga, to jednak przypilnowac trzeba. Ale to juz temat na zupelnie inny watek....
  • To chyba jasne, że są dzieci mające mega trudności z nauką, to wtedy pomagam, ale w innym przypadku nie.

  • solić? Przecież sól jest beee...
    Małgorzata jakoś mi umknęło, może gdzieś pisałaś... ile masz córek a ilu synów? Czyli z cyklu "czy masz parki", czy brakuje Ci jeszcze kogoś do "parytetu"? ;)
  • edytowano listopad 2013
    @Katarzyna wysłałam priv (nie o jeżykach)
  • edytowano listopad 2013
    Na konferencji była też informacja, że Rosa napisała książkę i że ta książka prawdopodobnie będzie przetłumaczona na język polski. Jak się ukaże to dam znać.
    wygląda tak:
    image
  • @Wanda ja czasem mieszam skarpety i gacie... a nie jest nas tak dużo... ostatnio zostawiam te części garderoby na kupie i każdy się doszperuje do swojego, swoje poznają, choć po praniu to już na pewno nie mogą szukać po zapachu... ;)
  • A czy problem włożenia komuś nie jego gaci czy rajstopek do szuflady (kupki) z jego rzeczami jest problemem na wagę życia i śmierci? Wiecie, sprawdziłam i wiem, że można żyć mając w swojej szufladzie nieswoje ubrania ;-)
    U mnie trzyletnia H. doskonale rozpoznaje co jest czyje. Mąż - zawsze ma z tym problem.
  • U nas też Mikołaj wie lepiej niż tatuś. :D
  • Ej ale każdy mial kiedys pierwsze dziecko i za tym dzieckiem lazil.najlepsza metoda na uratowanie tego osaczonego dziecka to kolejne dziecko
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.