Wszystko było ok, do piątku. Rano idę, a królica w kącie siedzi. Wyjęłam ją, nie była w stanie się ruszać. Jak położyłam - tak leżała. Na boku, na plecach, łapkami do góry, do dołu... Tylko po ruchu noska widziałam, że żyje. Brzuch wzdęty, bulgoczący. Dałam espumisan, nospę. Masowałam. Ponieważ musiałam wyjechać na kilka godzin - podrzuciłam królicę do kolegi weta. Zna się tylko na kotkach i pieskach, ale ją nawodnił, coś podał. Biegunki nie było.
Wieczorem, nie ten sam królik. Już zbuntowany, chciała uciekać przy próbie wzięcia, czuło się że jest bardzo silna, ale w sumie mało ruchliwa w zasadzie nieruchliwa, aczkolwiek gniazdem się zajmowała. Przykrywała na noc, w dzień odkrywała. Apetyt chyba zerowy.
W poniedzialek przychodzę i patrzę, a królica ma minimalną ilość krwi na pyszczku. Forma jej nie uległa zmianie. Jedynie oddech słychać, jak by jej furczało. Przejrzałam klatkę. Młode ok, na sianie 1,5cm skrzep krwi. Wykichała może glut przekrwiony. W pysku krwi nie ma. Czysto. Mogla jej się macica oczyszczac i pyszczkiem dotknęła skrzepu.
Apatia sie utrzymywala, nowej krwi nie bylo, w nosie przestało furczeć. Królica została odizolowana w dużej transportówce w garażu, przełożyłam jej młode. Od piątku, mimo apatii, zajmowała się nimi, bo są ładnie wykarmione, z gniazda same nie wychodzą.
Szczerze mówiąc najbardziej balam sie pomoru. No, ale to nie to. (zrobiłam sekcje jak padla ). Niedroznosc jelit musiała byc.
Padla w trakcie karmienia.
Zobaczymy jak mlode przyjma bebiko. Jak zareaguja ich brzuszki.
Ja dziś biegałam po podwórku i lapalam kroliczki Musiałam nie domknac klatki i dwa dały nogę i pokicały zwiedzać okolicę. Na szczęście złapałam je szybciej niż pies.
Nie znam sie na królikach mam nadzieje, ze wet wie, co mówi-moja koleżanka straciła cały miot, kociak po kociaku, jak karmiła kocięta mlekiem zbyt gęstym
Ja juz się nauczyłam, ze najpierw dzwonię do hodowców, starych wyjadaczy-w tysiącu spraw wyszło, ze mają wiedzę i doświadczenie lepsze, niz weci, zwłaszcza w typowych dla gatunku przypadłościach
@Savia - masuje się kociętom brzuszki, ale nieco tylko niżej[w sensie, ze blizej pecherza niż jelitek] niż po karmieniu. Kotka dokładnie tak właśnie robi, odsikuje maluszki, bo nie potrafią same. I nawet, jak mają ślepka otwarte, tak mniej więcej do 3 tyg, a moze nawet i dłuzej. Po masowaniu pojawiają się kropelki moczu, które normalnie kotka spija, człowiek zbiera na wacik
@Savia współczuję straty królicy i tej roboty przy odkarmianiu młodych. Tak niedawno sama to przerabiałam w mojej hodowli. Przykro jak samica od młodych pada. Co do odsikiwania najwygodniej to robić wilgotnym płatkiem kosmetycznym. Nie wiem jak to jest u królików bo sama hoduję świnki morskie ale przy odkarmianiu młodych ważne jest żeby nie robić tego za długo. Ja karmiłam młode najpierw co 3-4 godz, potem 3 x dziennie do czasu kiedy skończyły 3 tygodnie bo przynajmniej tak długo karmi je samica. I moje młode dostały zaćmy! Zabielały im oczy. Poczytałam fora hodowców i okazało się że to od nadmiaru węglowodanów w mleku. To samo pisali hodowcy na forach królików. Trzeba bardzo uważać na właściwy dobór mleka. Ale pocieszające jest że moim świniakom to zeszło z oczu, dobrze widzą, a ja mam satysfakcję że przeżyły. Powodzenia, a ile dni mają młode?
Komentarz
Po kilku dniach walki padła mi królica i zostawiła 6 osesków. :-??
Wieczorem, nie ten sam królik. Już zbuntowany, chciała uciekać przy próbie wzięcia, czuło się że jest bardzo silna, ale w sumie mało ruchliwa w zasadzie nieruchliwa, aczkolwiek gniazdem się zajmowała. Przykrywała na noc, w dzień odkrywała. Apetyt chyba zerowy.
W poniedzialek przychodzę i patrzę, a królica ma minimalną ilość krwi na pyszczku. Forma jej nie uległa zmianie. Jedynie oddech słychać, jak by jej furczało. Przejrzałam klatkę. Młode ok, na sianie 1,5cm skrzep krwi. Wykichała może glut przekrwiony. W pysku krwi nie ma. Czysto. Mogla jej się macica oczyszczac i pyszczkiem dotknęła skrzepu.
Apatia sie utrzymywala, nowej krwi nie bylo, w nosie przestało furczeć.
Królica została odizolowana w dużej transportówce w garażu, przełożyłam jej młode.
Od piątku, mimo apatii, zajmowała się nimi, bo są ładnie wykarmione, z gniazda same nie wychodzą.
Szczerze mówiąc najbardziej balam sie pomoru. No, ale to nie to. (zrobiłam sekcje jak padla ). Niedroznosc jelit musiała byc.
Padla w trakcie karmienia.
Zobaczymy jak mlode przyjma bebiko. Jak zareaguja ich brzuszki.
kociętom podaje się kozie, nie wiem, jak króliczętom
a króliczętom też trzeba brzuszki masować pewnie i "odsikiwać"?
Bebiko2 konsultowane z wetem, tyle ze dwa razy gesciejsze mam robic. I lakcid dodawać.
Ja dziś biegałam po podwórku i lapalam kroliczki Musiałam nie domknac klatki i dwa dały nogę i pokicały zwiedzać okolicę. Na szczęście złapałam je szybciej niż pies.
Ja juz się nauczyłam, ze najpierw dzwonię do hodowców, starych wyjadaczy-w tysiącu spraw wyszło, ze mają wiedzę i doświadczenie lepsze, niz weci, zwłaszcza w typowych dla gatunku przypadłościach
Po masowaniu pojawiają się kropelki moczu, które normalnie kotka spija, człowiek zbiera na wacik
Co do odsikiwania najwygodniej to robić wilgotnym płatkiem kosmetycznym. Nie wiem jak to jest u królików bo sama hoduję świnki morskie ale przy odkarmianiu młodych ważne jest żeby nie robić tego za długo. Ja karmiłam młode najpierw co 3-4 godz, potem 3 x dziennie do czasu kiedy skończyły 3 tygodnie bo przynajmniej tak długo karmi je samica. I moje młode dostały zaćmy! Zabielały im oczy. Poczytałam fora hodowców i okazało się że to od nadmiaru węglowodanów w mleku. To samo pisali hodowcy na forach królików. Trzeba bardzo uważać na właściwy dobór mleka. Ale pocieszające jest że moim świniakom to zeszło z oczu, dobrze widzą, a ja mam satysfakcję że przeżyły.
Powodzenia, a ile dni mają młode?
Jest 6 maluchów. 2 czarne i 4 zajęcze. :-)