Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Wpadki i gafy w poczekalni

edytowano sierpień 2014 w Ogólna
Może zalistkowani użytkownicy będą mogli się wypowiedzieć
Wątek "oryginalny" przeczytałam dwukrotnie, o mało nie spadłam z krzesła :D

Gdy byłam nastolatką, gościliśmy znajomych (rodzice i 3 córki). Mieszkam w domku jednorodzinnym, z powodu remontu mieliśmy czynną tylko jedną łazienkę (na parterze). Przed wieczorną toaletą powtarzałam wszystkim po kolei, aby nie zamykali sie na zasuwkę, bo jest zepsuta. Ok 1 w nocy poszłam kąpać się ostatnia - oczywiście zamknęłam się  Zorientowałam się dopiero po wyjściu spod prysznica. Z racji,że wszyscy spali na piętrze i wszelkie nawoływania byłyby daremne, mokra i w ręczniku zmuszona byłam wyjść oknem. W ciemności zeskoczyłam na wiadra i grabie stojące pod okmem. Dom był zamknięty na cztery spusty, więc rad nierad zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi wejściowych, budząc oczywiście cały dom ;) Do dziś pamiętam bezbrzeżne zdumienie mojej mamy otwierającej mi drzwi ;)

Kilka tygodni temu dzwoniłam z nieswojego telefonu do kolezanki (Agnieszki). Pomyliłam jedną cyfrę. Co ciekawe dodzwoniłam się do Agnieszki, ale do jakiejś innej :D

Moim rodzicom przydarzyła się dość niewiarygodna historia. Jednej zimy, w ciągu któtkiego czasu znaleźli 3 portfele. Pierwszy z nich należał do jakiejś emerytki. Drugi został znaleziony w Boże Narodzenie na parkingu na osiedlu sąsiadującym z tym, na którym mieszkam. Rodzice udali się do właściciela, sugerując się adresem w dowodzie. Pan okazał sie być nietrzeźwy, zgubił portfel wysiadając z taksówki. Podziękował, zapisał sobie  nazwisko "żeby się odwdzięczyć" i tyle. Na początku roku sąsiadka wybierała się na jakiś bankiet czy przyjęcie. Gdy wsiadała do taksówki, upuściła małą torebeczkę z portfelem i kluczami. Świadkiem tego byli moi rodzice, następnego dnia oddali sąsiadce zgubę.
Tej samej zimy w Szwajcarii w pensjoacie w Alpach siedziało towarzystwo, w tym Polacy. Dwóch z nich zgadało się, że jest z tego samego miasta. Nie wiem jak toczyła się rozmowa, ale w pewnym momencie nasz sąsiad opowiadział o zgubie swojej żony kończąc opowieść, że jego sąsiad "ten Kwiatkowski, to taki uczciwy człowiek". Na co jego rozmówca wykrzyknąć miał "Jezus Maria, mi tez Kwiatkowski znalazł portfel!". :D
Historię opowiedział nam po powrocie sąsiad, natomiast pan, który zgubił portfel w Boże Narodzenie, przesłał wielki kosz z podziękowaniem :D
«134

Komentarz

  • Podbiję, bo każdy ma w zanadrzu parę obciachowych historyjek, nie wstydźta się. Mnie pan listonosz, ten od Roszpunki, juz zawsze wita słowami "A w co się dziś bawicie?". Bo też miał okazję innym razem wysłuchać w moim wykonaniu pieśni" CZerwień, pomarańcz, żółć, zieleń, błękit, fioooolet preezentuuje wdzięęęki, barwy tęęczy radująąą naaas!". Przez otwarte okno, tuż obok drzwi wejściowych. Wysłuchał całej, zanim zadzwonił.
    Khem.
  • Fajny listonosz :)
    My mamy fajnego paczkowego. Powieka mu nie drgnie jak moje dwie nimfy mu na golasa wyskoczą. Przychodzi do nas zawsze rano, żeby przed naszym spacerem zdążyć. I ma za swoje ;)
  • @Marcelina, śpiewasz o sześciobarwnej tęczy? :O

    Gorszące :P

  • A jaki jest ten o układzie słonecznym?

    Katia, na końcu pieśni dzieci zawsze dodają, że zawiera on błąd, bo nie ma granatu. Nie słyszałam oryginału angielskiego, może to błąd tłumaczenia.
  • Moim zdaniem granat to ciemnoniebieski, a nie fioletowoniebieski, ale może się nie znam :)

    @Jukaa, cały pluton zdegradowali? :O Nie tylko jednego plutonowego?  @-)

  • Mój małżonek czasem mógłby ugryźć się w język.

    Kiedyś przyszli do nas znajomi z niemowlakiem. Nasza pierwsza dwójka to były takie odrobinki, a ten ich mały był "dosyć dorodny".  Kiedy mój mąż go zobaczył wypalił z niekłamanym zachwytem - o rany, ale bydlę!


  • @joanna_91 też to znam. tylko odpowiedź pana młodego znam w takiej wersji: "Nasz Pan nazywa się Jezus Chrystus' (wypowiedziane z odpowiednim namaszczeniem).


      to chyba musi byc prawdziwe :))
  • wpadka-nie-wpadka:


    na ostatnim wyjeździe (tradi-rekolekcje hehe, ale to niczego nie tłumaczy): po całym dniu wracamy wszyscy zmęczeni do pokoju. jedno dziecię pieszo po schodach się czołga, średni u mnie na barana, najmłodszy na rękach u Męża. jeszcze dodatkowo tachaliśmy toboły i wózek. Nagle z niepokojem pytam gdzie jest średni. Mąż patrząc na mnie mówi, że nie wie. i oczywiście wstępnie zdążyliśmy się pokłócic o to, kto miał się nim zająć. w końcu średni z wysokości: tu, jeśtem.

    taaak.
  • No to ja.
    Miałam kiedyś, jeszcze w LO szczura o wdzięcznym imieniu Flegma nawiązującym do kichania tego szczura tak mocnego, że pokrywało mi całą szyję smakami. Świetny był to szczur.
    Pewnego dnia z Flegmą wybrałam się do weterynarza, który postanowił założyć szczurowi książeczkę zdrowia.
    Opisałam objawy, lekarz powpisywał, powpisywał. W końcu pyta: "Jak się nazywa?" Ja mówię: "Flegma."
    Pan oczy wielkie i znów pyta: "Ale jak się nazywa". Ja "Flegma!"
    Pan prosi o przeliterowanie, no to literuję: "F L E G M A".
    Wizyta się kończy, wychodzę dzierżać książeczkę w garści, dochodzę do domu i czytam: zwierzę: SZCZUR, właściciel: p. Flegma

    :D
  • Całą szyję smakami :))
  • edytowano sierpień 2014
    Mamy zaprzyjaźnioną babcię, steraną pracą i wiekiem, lat 93, chodzi złożona wpół - sięga nam do pasa  i sama pracuje w swoim ogródku. Parę lat temu miała nam dać parę sadzonek, ja byłam w ciąży, więc miałam przyjechać z mężem, żeby wykopał.
    Mówię do męża: weź łopatę. - Eee... babcia w ogrodzie pracuje, na pewno ma łopatę.
    No miała, z trzonkiem skróconym do swojego "rozmiaru". Mój mąż wykopywał rośliny łopatą, która sięgała mu do kolan...
  • edytowano sierpień 2014

    Ten sam mój małżonek kiedyś na czyimś weselu. 

    Był jego kierownik z dziewczyną. Na jednym tańcu wymieniliśmy się. Ja z kierownikiem, mój małżonek z jego dziewczyną.

    Kątem oka widziałam że męczą się razem w tym tańcu. Po chwili podeszliśmy wszyscy do siebie a mój m. do kierownika - "Panie Adamie wziął pan dziewczynę na wesele co wcale tańczyć nie umie".

    Myślałam, że zapadnę się pod ziemię.


    edit. żeby nie było, że on jest chamski jakiś albo coś w tym rodzaju, czasem mu się tak wyrwie zanim pomyśli 


  • Co do tego, co można powiedzieć na ślubnym kobiercu, to mój kolega w trakcie przysięgi zamiast
    "Ja, Adam, biorę sobie ciebie..."
    zaczął:
    "Ja, Ewa..."

    co stres robi z człowiekiem...
  • Byłam na ślubie mojej sąsiadki. Ona ma na imię Renata a on Mieszko.
    Ksiądz pomylił chyba śluby, bo dialog wyglądała tak:

    ksiądz: Ja Agata...
    Renata: Ja RENATA...
    .
    .
    .
    ksiądz: Ja Paweł...
    Mieszko: Ja MIESZKO...

    A z Mieszkiem było jeszcze śmiesznie przed ślubem...
    Renata umówiła się z nim, i czekała na jego przyjście poprawiając makijaż.
    W domu była jej babcia, która przyjechała akurat na tydzień.
    Zadzwonił domofon, odebrała babcia. Renata czeka, aż narzeczony wjedzie na górę. Czeka i czeka...
     końcu pyta babcię, kto dzwonił i czy go wpuściła.
    A babcia mówi: "a jakiś głupi godoł, że on tu mieszko, tom go nie wpuściła"
    :D
  • My braliśmy ślub w epoce obowiązkowego cywilnego.
    W urzędzie, już po przysiędze podpisujemy papiery, ja się troszkę zawahałam ( podpisywać się już nazwiskiem męża,czy jeszcze panieńskim), oddaję długopis D., a on tak zastygł z ręką w powietrzu na dłuższą chwilę( byłam pewna,że się rozmyślił i zastanawiałam się już ,jak reagować, wyjść?Bukietem po głowie? ), wszyscy patrzą w napięciu,yes, podpisał się!
    D. ze stresu zapomniał, jak się nazywa! :-))
  • Jak zapewne większość z was pamięta temat, na maturze pisany był na tablicy. Rok czy dwa lata przed nami jeden z tematów z J.pol brzmiał
    " dzieło sztuki to mikrokosmos odzwierciedlający epokę"......
     nauczycielka przepisująca temat napisała " dzieło sztuki to MIKROSKOP  ....i ludzie pisali.

    Wpis do dziennika nauczycielki
    klasa chodzi po klasie i nie zwraca uwagi na moje uwagi.

    I był jeszcze sprawdzian ze znajomości Pana Tadeusza
    pytanie kto dał koncert na cymbałach?
    jakiś nieszczęśnik posłuchał podpowiedzi i wpisał  JAN KIEL.
  • A mnie dzisiaj rano się śniło, że niemowlę można spokojnie obudzić o każdej porze bo potem się robi taki "myk" i ono z powrotem zasypia. No i jak tylko otworzyłam oczy obudziłam o 5.40 dzidzię śpiącą obok mnie. Nie wiem po co. Dobudziłam się i  zorientowałam, że  "myk" nie istnieje. 
  • Hehe ja mam podobne technologiczne przygody. Z głośnikami to było identycznie.
  • Kolokwium z przedmiotu "Fauna Polski":
    pytanie: co to jest zubr?
    odpowiedz: Zubr to takie zwierze, ktore wydaje charakterystyczne dzwieki hmmm, hmmm, hmmm....

    To byly czasy reklamy piwa Zubr o podobnej tresci.
  • edytowano wrzesień 2014
    A moja uczennica napisała,że polskie symbole narodowe to orzeł, hymn i ... flaha.
    Hmmm....
    Edit: Z moich wpadek, to jak moja Agusia kichnęła, to nos wytarłam Wojtusiowi dziwiąc się, że czysty, schowałam brudny kubek do lodówki i powiedziałam lekarzowi, że to czwarta ciąża, a byłam w piątej :) To chyba najwieksze.
  • Ja ostatnio w towarzystwie znajomych przyznała się ile mam lat.. Śmiali się z 10 min!
  • Taja, a ile masz lat? ;)
  • Taja wygląda na fefnaście lat :))

    Serio!
  • Gimnazjum mnie objęło ;) więc tym dłużej się śmiali :/
    :))
  • Dziś w Bibliotece odbierając plecak z szatni kolejno podałam pani (zamiast numerka):
    - kartę biblioteczną, kolorowy zakreślacz i... obrazek ze zdjęciem i modlitwą do bp Alvaro...

    X_X

    Pani chwilę postała, popatrzyła na Alvaro i rzekła: Że on mi ma niby powiedzieć jaki ma pani numerek?

    A potem dwie panie stały i mówiły: taki z dziurką, taki z dziurką, a ja szukałam numerka.

    Znalazł się w pudełku śniadaniowym...


  • Ostatnio kanarowi biletów zamiast karty miejskiej dałam dowód.
    W Warszawie jest taki zwyczaj, że jak nie masz biletu, dajesz dowód żeby pan mógł spisać mandat.
    No więc zaczął spisywać, a ja się zszokowałam co on robi.
    I w końcu pytam: Bilet nieważny, że pan mandat piszę?
    Pan: ????? Ma pani bilet?
    Ja: Oczywiście.
    I tym razem dałam dobrze.

    Chyba wziął mnie za nienormalną.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.