Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Moda na sukces, czyli Polak na kredycie

Bardzo wielu Polaków żyje ponad stan. I nie chodzi tu o tych, którzy zadłużają się aby np. wybudować dom, kupić mieszkanie, czy zapłacić za leczenie. Nasi sąsiedzi, kuzynki, koleżanki i przyjaciółki pożyczają pieniądze na przyjemności. Zarabiają, ale nie stać ich na zagraniczne wojaże, kupno najnowszego telewizora, czy super modnych ciuchów. Zadłużają się więc w bankach, punktach kredytowych czy u znajomych, na karcie płatniczej robią debet i wydają pieniądze na to, o czym właśnie marzą. Jeden kredyt pokrywają drugim, często na bieżąco nie płacą rachunków, nie odkładają na później, bo nie mają z czego. Bywa, że brakuje im na spłacanie zaciągniętych długów. Mimo to nadal wydają nie swoje przecież pieniądze.
«13456

Komentarz

  • Czasem nie ma z czego zaoszczędzić @Anna
    Jest dobrze jak wystarcza "na styk"
  • @Anna to ciekawy temat.
    dla mnie trochę nie ma znaczenia, czy mieszkanie czy ciuchy na kredyt. To jest zawsze życie na kredyt, nie za swoje. Określanie swojej przyszłości, zjadanie ciastka na rachunek wystawiany za parę lat.
    można mówić, że mieszkanie to co innego, że to inwestycja itd. ale to nieprawda, bo mieszkanie dla siebie to co innego niż mieszkanie pod inwestycję. a już na pewno wykończenie mieszkania.
    myślę, że powszechność kredytów mieszkaniowych przyzwyczaja ludzi do kredytów w ogóle.
    w dalszej rodzinie miałam przypadek takiej spirali zadłużenia, że to było nie do pomyślenia. Nie wiedzieli nawet w pewnym momencie podstawowej sprawy: "ile?" bo było ze 20 kart, pożyczek, debetów, kont i nie wiadomo, czego jeszcze. tak się złożyło, że pomogłam im się w tym odnaleźć, ale spłacają do dzisiaj. Np. użytą 3 razy frytkownicę.
    A że czasem nie ma z czego zaoszczędzić... Na pewno czasem tak jest. O oszczędzaniu najwięcej mówią osoby zarabiające x razy średnią krajową (w moim otoczeniu).

  • edytowano kwiecień 2015
    kredyt na mieszkanie to koniecznosc. nie jestes w stanie wynajmowac i jednoczesnie zaoszczedzic cala kwote na kupno mieszkania. Z wynajmowanego mieszkania zawsze moga Ci podziekowac. Nie mowiac o tym o pieniadzach jakie na to ida. ja mniej placę na kredyt niz bym miala placic za wynajem takiego mieszkania kilka domów obok
  • @malaga nie do konca jest prawda to, co piszesz o kredytach na mieszkanie. My kupilismy pierwsze mieszkanie na kredyt i to byla inwestycja. Cena mieszkania poszla dwukrotnie w gore, wiec przy sprzedazy zysk byl spory i w miare pewny, a na pewno wyzszy niz wszystkie inne formy spekulacji. Teraz kupilismy dom tez jako pewnego rodzaju inwestycje na starosc. Mamy zamiar za jakies 20 lat sprzedac z zyskiem.
    Przejadanie pieniedzy na ciuchy, auta, wczasy to zupelnie inna bajka.
  • @Anna ale jaka jest sensowna alternatywa dla kredytu? Masz pol miliona gdzies odlozone?
    Jak nie, to wynajmujesz, czyli pieniadze ida w kosmos. Z kredytem co miesiac tyle samo placisz na swoje.
  • 1) niekiedy sie nie da bez kredytów.
    Rodzice dostali komunalne. 50 metrów, na 6 osób. Jakoś nie dorobili sie niczego, czym mogliby sie chwalić. Samochodu nie mieli. Wyobrażasz teraz sobie, że każde z nas rodzeństwa zakłada rodzinę i do mamusi???

    2) w dużym, a nawet małym mieście bez samochodu da się. Gorzej na wsi.
  • Mój mąż kiedyś obliczał, że właściwie odsetki przy spłacie kredytu na 35 lat wynoszą mniej więcej tyle co kupno mieszkania, plus wynajem przez te 35 lat
  • To zalezy na jakich warunkach sie kredytuje.
  • Oczywiście nie uwzględniając różnych wahnięć na rynku, jak to miało miejsce około 10 lat temu, kiedy nagle ceny mieszkań podskoczyły o 100%
  • @Maciejka, ale Wy nie w Pl, to trzeba zaznaczyc;)
    Kuriozalne jest to, ze ceny wynajmu w Pl są większe bądź porównywalne z wysokoscia raty kredytu na mieszkanie na 25-30lat.
    i to jak banki grabia na dodatkowych oplatach - splaca sie 1,5 albo 2 mieszkania...
  • @Joanna_91 nie, do @Anna :) wpis z 21.03


  • Sytuacje są różne.My akurat na razie wynajmujemy,ale nie krytykuję totalnie ludzi,którzy z kredytów korzystają.Ja jestem z rodziny wielodzietnej,każdy z nas radzi sobie sam,większość bez kredytów,ale bywa ciężko.I nie chodzi o modne ciuchy albo wakacje.My akurat jakieś oszczędności mamy,małe,ale zawsze coś.Ale jak rozkraczyło się auto,to poratowaliśmy się niskim konsumenckim kredytem.Spłaciliśmy i z głowy.Prawdą jednakowoż jest,że dużo ludzi ulega pokusie szybkiej kasy i wygód na kredyt.
  • edytowano kwiecień 2015
    ja nie mówię, że zawsze da się bez kredytu! ale że kredyty są fatalne dla zdrowia psychicznego i właściwego oglądu własnych finansów.
    @Maciejka nie wiem, gdzie ani kiedy kupiłaś to mieszkanie.
    Ja to liczę ostatnio dla Warszawy i nie wiem, czy się opłaca. Jeśli się chce wziąć kredyt na całość, to nawet przy obecnych stopach procentowych i zalozeniu rata+czynsz = koszt wynajmu kredyt trzeba brać na 30 lat, nie da się wziąć rat malejących przy takiej kwocie, więc po 15 latach można się obudzić z mieszkaniem wartym tyle, co w dniu zakupu... a jak się ma istotny wkład własny, to już jest zamrożenie tego kapitału.
    jak się nie ma kredytu łatwiej się przeprowadzić, zmienić standard życia, pracę, mieszkanie, kiedy w pobliżu wybudują spalarnię śmieci ;)

    e: w mieszkaniu dość duży koszt to wykończenie/wyposażenie, które się szybko zużywa, i którego często nie wlicza się w koszty przy kalkulacjach "na sucho"
  • Zawsze można w razie krachu finansowego przeprowadzić się do rodziców, a mieszkanie obciążone kredytem wynająć
  • Oj tam, zrobilam risercz znajomych, poza jednym malzenstwem wszyscy dzieciaci/po slubie znajomi dostali mieszkania po rodzicach, badz sumki na wplate wlasna w wysokosci polowy wartosci mieszkania.
    kurde, wychodzi na to, ze z mezem sie w zlych rodzinach urodzilismy, kiepskie losowanie;)

    wynajmujemy, ale jakos i tak jestesmy szczesliwi calkiem z tym;)
  • @Anna nie wiem, w jakim wieku masz Rodziców, ale moi Teściowie opowiadali o kupnie mieszkania tak: zapłacili połowę ze sprzedaży mniejszego mieszkania, a potem się spięli przez 2-3 lata i spłacili resztę. To jest trochę nierealne dzisiaj.
    a pomieszkiwanie młodego małżeństwa u jednych albo drugich... no nie wiem, chyba ciąży bardziej niż ten kredyt ;)
  • edytowano kwiecień 2015
    @Anna Bardziej bym się zastanawiala jak nasi dziadkowie się czegoś dorobili a nie rodzice. Przynajmniej w moim otoczeniu większość starszego pokolenia (rodziców) dostało mieszkanie np z zakładu pracy. Dzisiaj tak nie ma, że poczekasz kilka lat i masz. Ale nie znam się w sumie, może i tak jest ale się o tym nie mówi.
    Nie dziwię się że ludzie kupują mieszkania na kredyt gdy nie ma perspektywy ze się je dostanie, a gnieździć się z rodzicami na ich 50 m to jakaś abstrakcja, a i rodzeństwo ze swoimi rodzinami tez musi gdzieś mieszkać. Myślę że czasem nie ma innego wyjścia .


  • No fakt, mowie akurat o DE, gdzie dwa razy mielismy szczescie. Pierwsze mieszkanie kupilismy w kryzysie, a sprzedawalismy “na gorce“. Teraz znow kredyty sa rekordowo tanie (~2%).
    Ale tez nie rozumiem strachu przed kredytem. A teraz calkiem spory wzielismy, spie spokojnie. Mieszkanie/dom zawsze mozna sprzedac przed koncem splaty kredytu (tak zrobilismy z pierwszym mieszkaniem), to nie jest problem. Nawet ostatnio jakies wypowiedzi ekspertow mi mignely, ze jednak nieruchomosc to najlepsza inwestycja.
  • Bo to trzeba w jedynaka sierotę z mieszkaniem w spadku celować.
    @Dorotak, jak będziesz następym razem za mąż wychodzić ( ;) ) to juz wiesz.
  • Dokladnie. pokolenie dziadkow wykupywalo ziemie i domy za grosze, dla pokolenia rodzicow nawet troche starczylo. tylko teraz trudniej:P
  • No właśnie pokolenie moich rodziców w większości mają mieszkania zakładowe.
    Takie mieszkanie można było później wykupić

    Większość tak też zrobiła
    CZęść zaczęła budowy domów
    Kiedy "dzieci wyszły z domów" to rodzice się przeprowadzali do tych domów i albo (kilka znanych mi przypadków) dzieliły pieniądze ze sprzedaży mieszkania na wszystkie dzieci albo mieszkanie na wynajem, czy sprzedaż i zarobek szedł w dom

    Zauważcie, że dziś ogrom domów klocków z 9 pokojami
    w wiekszości to są domy które były budowane "dla dzieci"
    Dzieci założą rodziny i zostaną z rodzicami

    Dziś te domy stoją puste
    i nikt nie chce dać za nie mawet 250 tys
    Wszak taka chałupa to koszty!!!!!!


    @Dorotak
    Jakaś specyficzna grupa ci Twoi znajomi
    W śród moich znajomych (mój roczniki +/- 2 lata) mało kto dostał coś od rodziców
    Jedna z moich koleżanek wprawdzie dostała dom (jej brat też) ale taki "bardziej przypadek" niż dorobek
    Dostali w spadku kawałek pola, potem sprzedali bo market tam stawiali
    Gdyby nie to, to koleżanka z bratem by nic nie dostali
    I takich co nic nie dostali jest jednak zdecydowanie większa liczba
    Dziś w sumie też mało kto dostaje, wręcz przeciwnie nawet jak jest z czego dać, to nie dają żeby dzieci same doszły do czegoś, zeby potrafiły zapracować
  • @Anna ale tak wszedzie jest, nawet zagramajnica ;) Pod wzgledem wlasnosci lokalu, w ktorym sie mieszka, nawet gorzej. Polacy sa w czolowce europejskiej, bo ok. 80% rodzin mieszka na swoim. W DE np. 40. Ale to tez roznice kulturowe pewnie wchodza w gre.
  • Ja tam bym się z nikim nie zamieniła na rodzeństwo ani rodziców.Dzięki nim sama chcę mieć dużą rodzinę. :) Moi znajomi mają mieszkanie własne albo na kredytach,ale więcej narzekają niż my.
  • @Skatarzyna, jeszcze kilka warunkow bym dodala, ale zbyt na ogolniej jestesmy:D


    No, temat mieszkania to temat ktory mnie uwiera odrobine;) Za 2 lata mamy sie starac o kredyt, a jakze, przeciez z nieba nam rodzice z mieszkaniem nie spadna;)
  • Trzeba jeszcze dodać, ze dziś mało kogo "stać" na kredyt
    Jak zarabiasz zbyt mało, to żaden bank nie da kredytu
  • @Hipolit, tez to rozkminiam, ale serio, gdzie nie patrze zawsze te rodziny jakos zaangazowane w to kupno lokum dla mlodych.
    moze to tez mnie uwiera, wiec szczegolnie takie przypadki wylapuje;)


    Ale pokazcie ceny mieszkan/wynajmu swoim rodzicom, ciociom i dziadkom, ktorzy cale zycie sa na swoim za grosze i na panstwowkach.
    syty glodnego i te sprawy;)
  • Wśród moich znajomych też dużo osób dostało mieszkanie, często załapali się na możliwość meldunku i po śmierci cioci/ babci dostali mieszkanie. Zwykle w tle z jakąś rodzinną awanturą o podział...
  • @Maciejka ale w przypadku rat równych, to jak sprzedajesz po 50% czasu spłaty, to wcale nie masz spłaconej połowy kapitału. mi o to chodzi. I jasne, możesz sprzedać wcześniej z kredytem, tylko ten cały zysk ze spłacania własnego kredytu zamiast puszczania kasy za wynajem w eter przestaje być taki oczywisty.
    zresztą przy inwestycji w nieruchomości czeka się na dobry moment albo wybiera dobre miejsce, a przy kupowaniu mieszkania dla siebie - zwykle chodzi już o konkretną lokalizację i bliższą perspektywę czasową.
    Poza tym nie wiem, czy dalej jesteś w DE, ale my niedawno wróciliśmy do Polski i tu jest zupełnie inna perspektywa niż za granicą (a propo spania spokojnie) ;) nawet miny się nam zmieniły, ale to na inny wątek...
  • @malaga wiadomo, ze jest wiele zmiennych i moze byc tak, a moz byc inaczej. Ale jednak na swoim masz wieksze prawdopodobienstwo nie tylko zysku, ale przynajmniej “wyjscia na swoje“. W przypadku wynajmu takiej perspektywy nie ma.
  • Kredyty konsumpcyjne - nigdy. Co innego hipoteczny, jak się nie dostało w prezencie to trzeba gdzieś mieszkać. Wynajmować i zmieniać często mieszkanie, nigdzie nie czuć się u siebie? Wynajmując już nie ma z czego odłożyć na zakup mieszkania. Nie stać mnie na to żeby wyrzucać pieniadze w błoto nabijajac komuś kieszeń. A tak z każdą ratą, czy w przypadku jakiegoś dopływu gotowki spłacam mieszkanie. W razie kryzysu zawsze można w ostatecznosci do tych rodziców się wprowadzić, mieszkanie wynajac i bedzie na siebie zarabiało. I jest duża szansa że za 20 lat bedziemy mieli mieszkanie na własnosc i bedzie co zostawić dzieciom w przeciwieństwie do tych którzy wynajmują i na starość z marnych emerytur dalej muszą się tułać i wynajmować cudze kąty.
    Przy kredytach hipotecznych wystarczy kilka zasad żeby spać spokojnie:
    - zawsze w walucie w której się zarabia
    - trzeba mieć min 20 % wkładu własnego
    - rata kredytu nie może wynosic wiecej niż 1/3 dochodu rodziny(a najlepiej 1/4)
    - trzeba mieć oszczędności na min 6 rat naprzód w razie jakiś problemów, np utraty pracy
    - ubezpieczenia na życie
    - opracowane jakieś wyjście awaryjne w razie dużego kryzysu

    Wiadomo, że kredyty to nic fajnego, ale czasem mniejsze zło niż wynajmowanie.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.