Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Nieśmiałość-wstydliwość u dziecka w ED.

Koleżanki, Koledzy. Jak to jest w ED, jeśli dziecko jest z natury nieśmiałe?
Czy szkoła jest rzeczywiście dobrym miejscem na ... radzenie sobie z taka przypadłością?
Czy, jeśli w domu jest więcej rodzeństwa, to wystarczy, żeby wspólnie się edukując nabierały śmiałości wobec ludzi?

Ja myślę, że im mały człowiek dłużej w domu, pod skrzydłami rodziców, dziadków, rodzeństwa, wujostwa, etc., to silniej krzepnie jego fundament z którym wystartuje w dorosłą przyszłość. Konkretnie chodzi mi o kręgosłup moralny, etyczny, którego nie połamie koleżeństwo w szkole. Np. poprzez okrucieństwo dzieciaków i tego, co przyniosą z domu (wulgarność, brak szacunku wobec Boga). Wiadomo, że - koniec końców - człowiek trafia do społeczeństwa i jakoś sobie w nim radzi ale rzecz w tym czy lepiej żeby najpierw okrzepło i z tym twardszym fundamentem poszło w świat czy jak młoda gałązka na pierwszym silniejszym wietrze mogło się połamać.

Tylko co z ta nieśmiałością?

Komentarz

  • nic mi nie wiadomo na temat nabywania śmiałości w szkole ;)
  • edytowano maj 2015
    potwierdzam, do tej pory nie nabyłem,
    ciągle męczy mnie kontakt z obcymi ludźmi i przytrafiają się różne kiksy
  • dzieci z ED nie są zamknięte w klatce, a świat zewnętrzny nie ogranicza się do szkoły <:-P
  • Myślę, na podstawie swojego życia, że posłanie do szkoły nic tu nie zmieni. Nas była piątka w domu. Wszyscy szkolni, 3 rodzeństwa to bardzo towarzyscy są, a dwoje z nas nieśmiali (w tym ja do tej pory bardzo). Osobiście uważam, że to, że ktoś jest nieśmiały nie jest jakąś wielką wadą, a czasami może nawet ustrzec przez wieloma niekorzystnymi rzeczami. Można dziecko jakoś delikatnie zachęcać do większej otwartości i śmiałości, ale nic na siłę, żeby nie pogłębić stanu. Ważne jest utwierdzanie dziecka w poczuciu własnej wartości.
  • @peankle - powtarzasz mity.
    Mogę na własnym przykładzie - zanim poszłam do szkoły (do 6 r.ż.) byłam bardzo śmiałym dzieckiem, mimo wychowania na zapadłej wsi i codziennych kontaktów tylko z nielicznymi osobami. W wieku szkolnym zrobiłam się bardzo nieśmiała i do tej pory mam z tym problem. Mam w tym zakresie obciążenie genetyczne. Niektóre z moich dzieci też to mają. One mają problem ze śmiałością niezależnie od tego, czy chodzą do szkoły, czy nie. Najśmielsza jest starsza córka, co nigdy nie chodziła do szkoły ani przedszkola. Teraz jest w I klasie podstawówki, a jest w stanie załatwić z obcymi ludźmi (i dorosłymi i dziećmi) samodzielnie więcej niż jej 11-letni brat (przypadek wyjątkowej nieśmiałości w kontaktach z obcymi i szkoła mu przez 2 lata nie pomogła). Najstarszy syn (13 lat) też nieśmiały (czteroletni staż w placówce oświatowej), choć już sobie pomału z tym radzi. Trzeci syn (9 lat), co do szkoły nigdy nie chodził - kompletnie niefrasobliwy w kontaktach z ludźmi - zna wszystkich we wsi, ma kolegów od lat 5 do 18 i o każdym coś wie... Za to nieogarnięty, jak przyjdzie coś załatwić - zawsze zapomni, o co miał zapytać, bo się zagada na inne tematy.
    Reasumując - różnie jest i nie przeceniałabym roli szkoły w ośmielaniu dzieci do kontaktów interpersonalnych.
  • Ale jak definiujesz śmiałość? Ja np. nie lubię występować publicznie, ale załatwianie codziennych spraw nigdy nie było problemem. Co ciekawe, prowadzenie lekcji czy szkoleń mnie nie stresuje, chyba dlatego, że jestem wtedy w jakiejś roli :) nie lubiłam natomiast nigdy typowo szkolnych recytacji, śpiewania solo itp. Nie byłam zablokowana, ale zestresowana - owszem. Nie wydaje mi się, żeby akurat szkoła miała pomóc w kontaktach społecznych, ale na pewno warto zapoznawać dziecko z towarzystwem pozarodzinnym, oswajać z nowymi sytuacjami.
  • Chodziłam do szkoły i też byłam nieśmiała. Moje dzieci różnie a wszystkie realizują obowiązek szkolny.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.