pierwsza corka 3 dni po terminie, druga 8 dni, synek 35tc, a ostatnia corka 4 dni po terminie, porod wywolywany, bo sie dziecku przestalo w brzuchu podobac.
Urodziłam pierworodnego pod koniec 42 tygodnia ciąży, właściwie był to już poród wywoływany, bo lekarze bali się tego "przeterminowania". Dało się wytrzymać, ty też dasz radę:)
mam dwoje "przeterminowanych"...ale tylko 5 dni (w obu przypadkach) jeden w terminie dokładnie określonym, a czwórka z 36-37 tygodnia... wolę nieco wcześniejsze porody...bo najgorsze jest to czekanie po terminie...
Mam dwójkę urodzonych 21 dni po terminie. Nie wywoływane - same w końcu wylazły. Nie miały cech przenoszenia. I jeszcze trójkę urodzonych mniej po terminie - jeden 10 dni i dwoje 5 dnie. Też nie miały cech przenoszenia. Za to jedyne z moich dzieci urodzone przed "św. terminem" (dokładnie pierwszego dnia czterdziestego tygodnia) miało cechy niedonoszenia.
@Merry - bardzo mocno się trzeba stawiać. I to różnym lekarzom, bo na IP nigdy nie wiesz, na kogo trafisz. Ja trochę naciągnęłam termin, więc lekarze byli przekonani, że to tylko 16 dni po terminie, a i tak było bardzo ciężko. Wielokrotne podpisywanie formułki w stylu: "Zostałam poinformowana o możliwym ryzyku dla życia i zdrowia własnego i dziecka i, mimo to, nie wyrażam zgody na hospitalizację." dość mocno obciąża psychikę. Jeszcze jak się trafi na lekarza, co uczciwie powie, że wszystko jest OK, tylko taką procedurę ma, to daje się to znieść. Gorzej, jak trafisz na kogoś z dziwnie pojętym poczuciem misji, kto uprze się przekonywać, że każdy kolejny dzień, to jakieś niewyobrażalne ryzyko dla mamy i dziecka, a nie dając się natychmiast aresztować w szpitalu i wywoływać porodu prosisz się o nieszczęście...
dzień przed, 3 dni po, 14 dni po, 10 dni po, 9 dni po i 5 dni po terminie. Rozumiem Twoją niecierpliwość. Nie zgadzam się jednak z takim parciem na naturalny poród i niesłuchaniem lekarzy. Nie odważyłabym się podważyć autorytetu lekarza i narazić dziecko na niebezpieczeństwo. Nie straszę tu nikogo tylko piszę, jak uważam. W ostatniej ciąży na patologię i wywołanie skierowała mnie doktor Ślizień. Wylądowałam na Solcu, bo w Zofii nie było miejsca. Tam mnie jeszcze przez weekend przetrzymali. Ostatecznie zgodziłam się na wywołanie, bo wód było bardzo mało. Urodziłam zdrowego synka, oksytocyna i szpital jakoś mu nie zaszkodziły, a gdybym nie została w szpitalu i coś by się stało, to nie darowałabym sobie nigdy. CO nie znaczy, że nie życzę Merry udanego porodu bez żadnych wspomagaczy!
@Gosia5 - proszę Cię!!! Czy tu ktokolwiek mówi o czekaniu nie wiem na co, w obliczu niebezpieczeństwa zagrażającego dziecku? Sorry, ale jeśli jedynym argumentem za hospitalizacją i wywoływaniem porodu jest: "Bo to już tyle dni po terminie", to ja mówię takiemu postępowaniu: "NIE" Oczywiście, przed każdą odmową hospitalizacji upewniałam się, że moje dziecko dobrze się ma, że zapis KTG jest prawidłowy, przepływy i inne parametry w USG w normie. Nie widzę powodu, by wywoływać poród tylko dlatego, że lekarz na IP jest histerykiem.
Komentarz
wolę nieco wcześniejsze porody...bo najgorsze jest to czekanie po terminie...
17 dni po terminie w OM (5.05)
Syn (2 dziecko) urodził się 22.05 (nie wywoływany - tylko moimi groźbami)
"Zostałam poinformowana o możliwym ryzyku dla życia i zdrowia własnego i dziecka i, mimo to, nie wyrażam zgody na hospitalizację."
dość mocno obciąża psychikę. Jeszcze jak się trafi na lekarza, co uczciwie powie, że wszystko jest OK, tylko taką procedurę ma, to daje się to znieść. Gorzej, jak trafisz na kogoś z dziwnie pojętym poczuciem misji, kto uprze się przekonywać, że każdy kolejny dzień, to jakieś niewyobrażalne ryzyko dla mamy i dziecka, a nie dając się natychmiast aresztować w szpitalu i wywoływać porodu prosisz się o nieszczęście...
4 dni przed tp
13 dni po tp po 2cc psn
11 dni po tp po 2cc psn
będę pierwsza :
DAWAJ DZIIIIIIIDZIAAAAA!!!!!!!!
No dobra, na drugie też tak mam, więc DAWAJ DZIDZIA!
Dawaj Dzidzia
serio serio
Nie zgadzam się jednak z takim parciem na naturalny poród i niesłuchaniem lekarzy. Nie odważyłabym się podważyć autorytetu lekarza i narazić dziecko na niebezpieczeństwo. Nie straszę tu nikogo tylko piszę, jak uważam. W ostatniej ciąży na patologię i wywołanie skierowała mnie doktor Ślizień. Wylądowałam na Solcu, bo w Zofii nie było miejsca. Tam mnie jeszcze przez weekend przetrzymali. Ostatecznie zgodziłam się na wywołanie, bo wód było bardzo mało. Urodziłam zdrowego synka, oksytocyna i szpital jakoś mu nie zaszkodziły, a gdybym nie została w szpitalu i coś by się stało, to nie darowałabym sobie nigdy.
CO nie znaczy, że nie życzę Merry udanego porodu bez żadnych wspomagaczy!
2 dni przed terminem
W terminie
I ostatnie moje dokładnie 20 dni po terminie