Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Przygnębiająca statystyka - o byciu matką

245678

Komentarz

  • jak ktoś chce niech wszystko robi sam ale niech nie ocenia matek które dzielą się obowiązkami. To nie jest ja ja. To jest tylko nie stawianie siebie na szarym końcu. bycie mama i tak jest wyzwaniem.
  • Sto lat dla synka :)
    Ja, dzięki wymienionym wyżej czynnościom, wzrosłam duchowo niezmiernie...w pokorze. Okiełznało to również mój dość gwałtowny charakter ;)
  • zdrowy egoizm byłby wtedy gdyby moja córka dzieliła się obowiązkami gdy np ja tego będę potrzebować bo np będę chora. Nie musi być przy mnie 24 godziny na dobę. Wystarczy że będzie codziennie i będę dla niej ważna.
  • Fajnie ze jest ten watek. Dzieki niemu madrosci M_Moni kumuluja sie w jednym miejscu. Czytam i zagryzam rogalikiem.
  • Proszszsz. Wiosna,ptaszki,ciesz sie starucho zyciem i sluchaj co Ci mlodziez szykujeg
  • Lila, Emilia i znowu pijecie beze mnie >:P

    oddalam się tylko na chwilę, aby rzeczonego zmienić

  • Mnie bardziej od rozważania "czy siłownia mnie rozwinie duchowo" zastanawia przekonanie, że dziecku wszystko jedno, czy widzi rodziców przez godzinę dziennie czy raz w tygodniu.
    Ile włożysz, tyle wyjmiesz, i można się dowolnie przekonywać i udowadniać sobie, że ważna jakość czasu a nie jego ilość i tak dalej.
    Ale jeszcze nie widziałam dziecka, które by nie tęskniło za mamą, i jej nie potrzebowało. Relację buduje się przez obecność, nie przez teorie i nie przez zdrowy egoizm.
    I jest ogromna różnica, czy dziecko przebywa w przedszkolu dajmy na to cztery godziny czy osiem. Odsuwając je od siebie świadomie rezygnujesz z jego wychowania - a ja jakoś uważam, że nie ma lepszych ekspertów od dziecka niż jego rodzice.
  • @Haku a jak myślisz, co spowodowałoby Twój wzrost duchowy? Może wiedząc czego Ci brakuje, znajdziesz na to czas bez szwanku dla rodziny?
  • Przez ten czas mozolnie pracowałaś na swoje zbawienie, wykonując codziennie wszystkie uczynki miłosierdzia wobec duszy i większość wobec ciała. :)
  • Monia, ale przecież "wy" nie muszą do niczego zachęcać. Jak ktoś sam chce, to da radę, a jak nie chce, to i tak się nie zdecyduje.
  • Podobno pierwsze trzy lata dziecka są najważniejsze w jego rozwoju i powinno ono je spędzić z mamą. Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Ja wróciłam do pracy gdy córka miała rok a syn 2,5 i bardzo tego z perspektywy czasu żałuję.( Zwłaszcza, że korzystałam z różnych form opieki dla nich i widzę teraz ,ze nie było to dla nich dobre) Teraz, gdy nasza trzecia latorośl się pojawiła zamierzam być w domu. Starsi też na tym skorzystają. Uważam że ani dziadkowie, ani opiekunka ani żłobek dzieci mi nie wychowa...
  • Ja mam szacun do kilku celebrytek
    Np. Ostatnio w sniadaniowym piękna mloda polska celebrytek opowiadała o tym ze wycofala sie z robienia kariery bo ma dwojke dzieci i poki sa małe to ona czuje ze powinna czas spędzać z nimi a nie biegac na sesje i kastingi i bankiety
    Bierze udział okazyjniee w jakiejś promocji co by zarobic
    A tak to siedza sobie z dziećmi w stanach i spedzaja czas na plazy i przyjaciolmoii i nie ma poczucia ze to czas stracony
    No ale cóż nasze kolezanki wola upychac dzieci jak najszybciej byle gdzie byle na caly dzien a one robią kariere w biurze za biurkiem..fascynujace nie?
  • Mnie ta statystyka ani ani nie przygnębia. Mój syn skończył dwa latka w lutym i niestety nie każdego dnia jego życia to ja zmieniałam śmierdzące/lub nie pieluszki i nie ja wpychałam w niego kaszę. Żałuję tego bardzo.... i cieszę się ogromnie, że drugim maluchem co najmniej przez pierwszy rok życia będę zajmować się sama. Wszystko mnie boli na myśl o powrocie do pracy i powierzeniu komuś tych pieluch i kasz.... ;( Czemu nie mam tak jak M_Monia potrzeby zdrowego egoizmu... O tyle łatwiej by się żyło ;)
  • A wiesz M_Moniu, że tylko i wyłącznie mleko matki ma pewne składniki,dzięki którym optymalnie rozwija się mózg?
    Ja zawsze czułam jakiś niedosyt i smutek,że mama mnie karmiła krótko, choć ciut dłużej niż Twoja. JEdnak jak się o powyższym dowiedziałam,to już konkretny powód mam,by tego żałować i czuć smutek,bo na starcie coś mi zabrano.
    I fajnie,że to wiem, bo jak mnie jakiś kryzys złapie kiedyś w temacie karmienia, to będę wiedziała,że warto.

  • Tu gdzie mieszkam, matki na ogół rozglądają się za przedszkolem kiedy dziecko skończy pół roku.
    Załatwianie formalności trochę trwa, trzeba czekać na miejsce, przedszkola są oblegane ( nie ma czegoś takiego jak żłobki, są tylko oddziały dla dzieci od paru miesięcy do 3 lat oraz oddziały dla starszych dzieci, w tym samym przedszkolu).

    Często dzieci są oddawane do przedszkola po skończeniu 1 roku, czasem w 10 m-cu życia.

    Nigdy nie zrozumiem tych matek. Ich pędu do pracy zawodowej (większość kobiet pracuje), tego, że jest dla nich tak istotne mieć wszelkie te dobra materialne - własny dom z ogródkiem (obowiązkowo - bo tylko 2 % ludności mieszka tu w blokach, często są to starsi ludzie), luksusowe samochody, zawsze dwa na rodzinę (to jeszcze zrozumiem - bezpieczeństwo jazdy, ok), super wakacje w egzotycznych krajach, kilka razy do roku, często jeszcze hytta (domek w lesie czy nad jeziorem, morzem , w górach - na wyjazdy weekendowe), cała masa gadżetów dla dzieci, które "muszą" mieć cokolwiek zamarzą, włącznie z dużą ilością wypasionej elektroniki.

    Tutaj nie ma zadęcia, żeby się pokazać przed innymi, ludzie ubierają się skromnie i domy też nie epatują bogactwem (choć i tak kosztują kupę kasy, bo tu wszystko drogie okrutnie), tak więc nie rozumiem zupełnie czemu te mamy tak rwą z powrotem do pracy. Czasem mam wrażenie, że im wmówiono, że tak trzeba, że kobieta ma na równi z mężczyzną zarabiać a mężczyzna na równi z kobietą zajmować się domem i dzidziusiami, na przykład.

    Mam wrażenie, że z tym dżenderem jest im dobrze, bardzo dobrze - bo kobiety mają własną kasę i są totalnie niezależne a faceci nie muszą się martwić o zapewnienie bytu rodzinie, mogą się schować w domku (np. na tacierzyńskim, gdy ona więcej zarabia), fajnie im się żyje odwalając w domku babskie pracki i wszystko musi być po równo. Im jest tak fajnie.









    Tylko dzieciom w tym wszystkim jest źle.


  • I są tutaj matki wielodzietne, ale ja mam wrażenie, że one tylko te dzieci urodziły, a potem wychowali je inni - obce panie i obcy panowie w instytucjach.

    Nieraz się zastanawiam - po cholerę im te dzieci?
    Te matki mniej czasu spędzają ze swoimi pociechami niż obcy ludzie.
    Chore dla mnie.
  • matki dużo spędzają czasu z dzieckiem.Nawet jak chodzą do pracy. Najczęściej chcą chodzić żeby były pieniądze w rodzinie.Nie rozumiem dlaczego tatusiow się tak nie obsmarowuje.To często ojcowie mniej czasu z dziećmi spędzają niż matki.
  • Broniona jest patologia a zwyczajne matki, jakich wiele, które nie biorą 90 procent wychowania dzieci na swoje barki są obsmarowywane.
  • aby podreperować swój egoizm chodzę na godzinę prawie codziennie ( nigdy w sobotę i niedzielę) na siłownię , w tym czasie pomagam mężowi być lepszym ojcem :))
    ale na 8 godzin to nikt nie zaciągnął by mnie , nawet wołem na tą siłownię.

    Nigdy jednak nie rozmyślałam w kategoriach dziecko =brak siłowni ,czasu wolnego.
    Nic nie da się porównać , w ogóle ,żadna kategoria. DZIECKO=BŁOGOSŁAWIEŃSTWO. Poza tym @Haku zaczepnie taki wątek chyba założyła ;)
  • M_Monia, ja nikogo nie obsmarowuję. Ja tylko twardo stoję na stanowisku, że czas spędzony z dziećmi jest cenny, wartościowy, wesoły, twórczy i niepowtarzalny.

    A upieranie się, że da się pogodzić wychowanie dziecka z pracą na cały etat (czyli mniej więcej 10 godzin nieobecności) to rzewne pierdolenie.
    Małe dziecko potrzebuje matki, matki, matki. Ojca w zakresie o wiele mniejszym, bo to nie jest więź biologiczna, chociaż niepomiernie ważna, i obecność Taty jest bezcenna. Innych ludzi małe dziecko nie potrzebuje wcale, są luźno interesujący. Czasem.

    I nasze podejście nie wynika z jakiegoś ultrakatolsko-prawicowego nurtu. Podobny pogląd prezenuje wiele osób z każdej opcji, także hipstersko-lewicującej, tylko to modnie określają "rodzicielstwem bliskości".
    Dziecko szkolne też potrzebuje kontaktu z rodzicami, a nie z panią ze świetlicy. Naprawdę, to nie jest nic odkrywczego ani skrajnego - dzieci potrzebują rodziców i przede wszystkim ich.
  • Fraza "rzewne pierdolenie" nieodmiennie mnie zachwyca

    Czekam jeszcze na wisienke na torciku,czyli gazetowoonetowy sloganik o szczesliwym dziecku,osiagajacym ten stan wskutek spedzania krotkich chwil z matka,przepelniona szczesliwoscia dzieki zapierdalaniu w korpo w celu wyrownania biologicznej niesprawiedliwosci jaka jest posiadanie macicy i nieposiadanie fiuta.
  • Dziecko potrzebuje ojca tak samo a nie o wiele mniej niż matki. Potrzebuje też dziadków, bardzo często dzieci chcą mieć rodzeństwo i potrzebują innych ludzi. Takie jest moje zdanie.
  • po co zresztą narzucać takim matkom swoje zdanie. Nikt wam nie zabrania siedzieć z dziećmi aż pójdą do szkoły albo i dłużej. Ja na prawdę czułam się szcześliwa będąc dzieckiem pracującej mamy. Po co na siłę wciskać swój model?
  • raczej w druga stronę jest rzadziej że pracująca mama krytykuje ta co została dłużej w domu. Nie mówi że krzywdę dzieciom zrobiła tym. Tak mi się wydaje przynajmiej. Chciała to została. Mówiła to pewnie z mężem i jej sprawa
  • M_Monia, a jak Ty nam tłumaczysz czwarty rok z rzędu, że złem jest brak "równouprawnienia" w Twoim rozumienu, to to jest wciskanie na siłę swojego zdania czy nie?
  • Monia,za kazdym razem kiedy uzywasz slowa "rowno(cos tam)" to pamietaj,ginie maly puchaty kotek. Rozszarpuja go na strzepy kly slugusow patriarchatu.
  • dużo takich podobnych pod tym względem kobiet. fajnie że postanowiłyscie inaczej, być jak najdłużej z dziećmi. Na prawdę tak myślę. tylko nie traktujcie tych mam, które inaczej postąpiły, za gorsze. taka postawa też ma swoje zalety.
  • Jest taka fraza,z brzydkim slowem,ktora jak ulal oddaje moje uczucia w tej chwili. Brzmi ona (uwaga,niski poziom forum!)


    jo jebia.

    Dziekuje.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.