w pracy teraz jest trend na kobiety bo posiadają kompetencje miękkie. Teraz szkoli się z tych kompetencji także mężczyzn, z uwagi na zmieniające się środowisko pracy. gdy jest walka o klienta takie kompetencje się bardzo przydają.
monika dla mnie ta dziewczyna dobrze pisze. Tak kobiety 20, 30 lat chcą łączyć pracę z wychowaniem dzieci. Nie w głowie im rezygnacja z pracy, boją się wielu rzeczy i o pracę i o macierzyństwo..
"Oczekuje się od nas..." - kto oczekuje? I czemu to by mialo kogoś obchodzić, że SIĘ oczekuje. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie krytykował, wymagał czegoś, nie doceniał, i co z tego? Dlaczego kobiety miałyby te anonimowe oczekiwania spełniać? Ktoś je zmusza?
"Stawanie się matką to proces" - ciekawe, myślałam, że jak poczyna się dziecko, to matka zostaje matką i już.
No i te depresje poporodowe spowodowane faktem, że ciąża nie była upragniona i wyczekana...
@M_Monia, słuchaj, ja też jestem z tego pokolenia i co? I guzik z pętelką. Wystarczy wiara w Pana Boga, wyzbycie się swojego egoizmu i jedziesz...........
A nie jakieś tam banialuki, że praca, ze kariera, co po Tobie zostanie? Dla kogo żyjesz?
@MonikaN myślę, że tak, mają taką sieczkę, ale raczej 20+. Ja jestem przed trzydziestką i znam jakieś 2 dziewczyny w moim wieku, które (chyba) nie podzielają tych poglądów z artykułu. W ogóle ciekawe, że piszę "dziewczyny", a nie "kobiety". ale podejście "proszę mnie zachęcić, żebym miała dziecko" to jest tylko pewna egzemplifikacja (mam nadzieję, że dobrze używam tego słowa) ogólnego podejścia w moim pokoleniu, chyba byliśmy nazwani pokoleniem Y?
A tu zalinkowałam kontrę do poprzedniego linku, to sobie koniecznie @M_Monia przeczytaj, koniecznie. Dziewczyna pisze pozytywnie o macierzyństwie. O zmianie jaka w niej zaszła. I chyba nie ma Jej na forum, więc obiektywna. Również wspomina o Twoich obawach które tu były wyszydzane (uroda). Ale jednak koniec końców stawia na macierzyństwo!
"Po trzecie wreszcie, macierzyństwo to naśladowanie Matki Bożej. Najwspanialsza kobieta na ziemi jest też matką, która swoje życie przeżyła w tak cudownie prosty sposób. Ze swoimi przyjaciółkami rozmawiała raczej o kaszkach i ząbkowaniu niż o teologii dogmatycznej, a przecież jest Stolicą Mądrości. Prawdopodobnie nie miała dylematu dziecko czy kariera, ale decydując się na urodzenie Syna Bożego straciła ona, Panna wsławiona, dobre imię wśród sąsiadów. Niech więc Ta, która karmiła, przewijała, myła Słowo Wcielone, pomoże wszystkim kobietom kochać prawdziwie macierzyńską miłością własne dzieci i każdego człowieka."
cóż jestem z pokolenia wyżu demogragicznego. kolezanki w podstawowki mają albo po jednym albo wcale dzieci. na dwadziescioro pare osob w klasie po dwojce ma 5 osob. podobne są statystyki z liceum. a przeciez każde z nas mialo rodzeństwo! podobnie jest ze statystykami odnośnie chodzenia do kosciola. ma palcach jednej ręki można policzyc osoby, ktore systematycznie chodzą do kosciola. smutne to wszystko.
@Bagata, dzięki za wyjaśnienie. Znaczy, o lęki chodzi. Nie bój nic, dobrze będzie. Ten czas się znajduje - między - innym - czasem. Nie ma co gdybać, i wybiegać w przyszłość, szczególnie niepokojami - dość ma dzień swojej biedy itd. Te usypiania i piętrzące się teraz - na oko - problemy to są technikalia. Zawsze można o nie podpytać, jak już pracujemy na konkrecie. Odwagi !
Niemniej ten eksperyment był życiem. Straszne to. Mam nadzieję że coś w ludzi pierd...nie zanim te eksperymenty przemienią się w rzeczywistość. Dla mnie to jak świat o Vonneguta
Jako że przeczytałam w życiu ze trzy książki to dziś pora na świętego Gerarda:
"Nie zostaniesz świętym, trwając tylko na modlitwie i kontemplacji. Najlepszą modlitwą jest żyć tak, jak podoba się Bogu, być otwartym na Bożą wolę czyli nieustannie trudzić się dla Boga. Tego On chce od Ciebie." święty Gerard
Nie, zupełnie nie. Powiem więcej, byłabym bardzo wdzięczna za szerszą dostępność pracy z domu i w kawałkach etatu. Moja praca jest fantastyczna i elastyczna, i dobrze byłoby, gdyby więcej osób miało taką możliwość. Nie tylko kobiet.
Życie nie jest czarne albo białe. Znam kobiety chodzące do pracy i rozlazłe i znam mamy domowe zadbane w szpilkach i "wypachnione" z którymi można porozmawiać nie tylko o jedzonku, kupkach i pierwszych ząbkach. Kwestia charakteru...
Wiecie co nie ma co generalizować. Po co w ogóle oceniać inną kobietę czy jest taką czy siaką matką czy się poświęciła wystarczająco czy za mało. Czy wypruwa sobie dla dziecka flaki czy kupiła SOBIE nowy lakier do paznokci. Jeżeli nie katuje i nie głodzi to po co się czepiać ? Aby się samej poczuć idealną Matką Polką? Żeby nie było - ja jestem rozlazła siedząc w domu. Jak chodziłam do pracy też byłam rozlazła. Taki charakter :P
A no właśnie! Zróbmy statystyki- ojciec w Polsce. Znam rodziny, gdzie ojcowie to tzw "weekendowi tatusiowie". To ile minut zajmowania się dziećmi byśmy naliczyły w ciągu tygodnia?:)
też jestem za tym żeby nie oceniać innych matek. moniko co do tego artykułu, to uważam że dziecko może dodać urody, w szczególności pozna ciąża. Jeśli mama nie czuje się piękna to niech o siebie dba.
wekendowy tatuś jest gorszym tatusiem, od tego który zajmuje się w niemal każdej wolnej chwili, dziećmi. no ale mężczyźni nie skaczą sobie tak do oczu.
A, to ciekawe co mówisz, bo wniosek, który się nasuwa, brzmi: rodzic, który poświęca mniej czasu, jest gorszym rodzicem. Znaczy matka też. Ja bym tak tego nie formułowała, gorszy-lepszy.
Tak, zdalna praca, fajna sprawa, ale 1. zarezerwowana głównie dla zajęć z gatunku biurowych, 2. wcale nie jest tak różowo, bo jednak trzeba mieć trochę spokoju, a nie da się tego połączyć z jednoczesnym zajmowaniem się dzieckiem.
Ja robię pracę zdalną z domu. I napocić się czasem nieźle trzeba, ale z opcją 2 dzieci (3,5 i 2) i w ciąży nadal wychodzi. Wykorzystuję momenty, kiedy dzieci śpią, zabawią się, siedzą w ogrodzie itp. Jak ważna sprawa zamykam się w łazience i stoję w wannie wciśnięta w róg.
Przerabialiśmy też opcję "mama pracuje przy biurku a niania w tym czasie zajmuje się dziećmi" i nawet się dało. Ale że teraz fajnej niani nie mamy od września, to funkcjonuje to jak funkcjonuje.
Zdałam sobie dziś sprawę, że wielkim hamulcem w moim macierzyństwie są pozorne ograniczenia. Np. nie cierpię rzeczy, które brudzą - np. farb unikam jak ognia. I dziś wpadłam na pomysł aby kupić zestaw 2krzesełka+stolik do ogródka. Do tego wzorem Montessori przygotować stanowisko do mycia rąk na dworze. I jak wymyśliłam, tak zrobiłam. Od jutra farby mi nie straszne!
Dzisiejszy dzień był cały przegadany na temat śmierci. Córka (3,5) wspólnie ze mną zakopywała zdechłego ptaka pod krzewami w ogrodzie. Dywagowałyśmy na temat przyczyny śmierci, przeprowadziłyśmy śledztwo, wysnułyśmy hipotezy, zrobiłyśmy zdjęcia dowodów i ciała aby móc skonsultować z niezależnym konsultantem (Tata). Rozmawiałyśmy o duszy i ciele, pochodzeniu materii, etapów rozkładu ciała, przyczynie rozkładu, odpowiednim zabezpieczeniu zwłok, aby uniemożliwić rozkopanie grobu. Mam wrażenie, że to dużo jej dało. Czekam teraz na serię rysunków przedstawiających zdechłego ptaka z zamglonym okiem.
chomik mi się zepsuł, powiedziała Ala, schowała go w lodówce (i psestał się rusać), gdy dziadek mi się zepsuł, w podstawówce, cała rodzina się zjechała, miałem sen, że usiadł
w odrzutowcu trumny i pogroził mi palcem kiedy go nie chciałem całować w policzek, potem wystartował, jak Gagarin, w lalce zbudził pierwszą miłość i rzucił ją (ciszej!),
chomik nam się zepsuł i kto go naprawi, szukamy fachowca (co najmniej anioła), żeby znowu przebierał łapkami (niech sprawi) i jadł nam z ręki, i biegał po stołach
[Dariusz Suska: "Wszyscy nasi drodzy zakopani"]
w baardzo dawnym Przekroju był, jak się go jeszcze kupowało, bo było co czytać (końcówka lat 90, łapałam wtedy moje "robaki" w Ochotnicy - czyli ponad 15 lat temu
Komentarz
"Oczekuje się od nas..." - kto oczekuje? I czemu to by mialo kogoś obchodzić, że SIĘ oczekuje. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie krytykował, wymagał czegoś, nie doceniał, i co z tego? Dlaczego kobiety miałyby te anonimowe oczekiwania spełniać? Ktoś je zmusza?
"Stawanie się matką to proces" - ciekawe, myślałam, że jak poczyna się dziecko, to matka zostaje matką i już.
No i te depresje poporodowe spowodowane faktem, że ciąża nie była upragniona i wyczekana...
Ciężko przebrnąć przez te mądrości.
I guzik z pętelką.
Wystarczy wiara w Pana Boga, wyzbycie się swojego egoizmu i jedziesz...........
A nie jakieś tam banialuki, że praca, ze kariera, co po Tobie zostanie? Dla kogo żyjesz?
Dla pracy?
Dla kariery?
Po co żyjesz?
dla pracy żyjesz?
W ogóle ciekawe, że piszę "dziewczyny", a nie "kobiety".
ale podejście "proszę mnie zachęcić, żebym miała dziecko" to jest tylko pewna egzemplifikacja (mam nadzieję, że dobrze używam tego słowa) ogólnego podejścia w moim pokoleniu, chyba byliśmy nazwani pokoleniem Y?
Dziewczyna pisze pozytywnie o macierzyństwie. O zmianie jaka w niej zaszła.
I chyba nie ma Jej na forum, więc obiektywna. Również wspomina o Twoich obawach które tu były wyszydzane (uroda).
Ale jednak koniec końców stawia na macierzyństwo!
http://www.deon.pl/wiadomosci/komentarze-opinie/art,838,polka-co-urodzila.html
"Po trzecie wreszcie, macierzyństwo to naśladowanie Matki Bożej. Najwspanialsza kobieta na ziemi jest też matką, która swoje życie przeżyła w tak cudownie prosty sposób. Ze swoimi przyjaciółkami rozmawiała raczej o kaszkach i ząbkowaniu niż o teologii dogmatycznej, a przecież jest Stolicą Mądrości. Prawdopodobnie nie miała dylematu dziecko czy kariera, ale decydując się na urodzenie Syna Bożego straciła ona, Panna wsławiona, dobre imię wśród sąsiadów. Niech więc Ta, która karmiła, przewijała, myła Słowo Wcielone, pomoże wszystkim kobietom kochać prawdziwie macierzyńską miłością własne dzieci i każdego człowieka."
Nie bój nic, dobrze będzie.
Ten czas się znajduje - między - innym - czasem.
Nie ma co gdybać, i wybiegać w przyszłość, szczególnie niepokojami - dość ma dzień swojej biedy itd.
Te usypiania i piętrzące się teraz - na oko - problemy to są technikalia. Zawsze można o nie podpytać, jak już pracujemy na konkrecie.
Odwagi !
"Nie zostaniesz świętym, trwając tylko na modlitwie i
kontemplacji. Najlepszą modlitwą jest żyć tak, jak podoba się Bogu, być
otwartym na Bożą wolę czyli nieustannie trudzić się dla Boga.
Tego On chce od Ciebie."
święty Gerard
Ale to nie jest chyba zgodne z prawdą.
I też nie jestem pewna czy można tak generalizować, że mamy domowe są rozlazłe.
pobrane
Te są przesłodkie !!!
Żeby nie było - ja jestem rozlazła siedząc w domu. Jak chodziłam do pracy też byłam rozlazła. Taki charakter :P
Ja bym tak tego nie formułowała, gorszy-lepszy.
I napocić się czasem nieźle trzeba, ale z opcją 2 dzieci (3,5 i 2) i w ciąży nadal wychodzi.
Wykorzystuję momenty, kiedy dzieci śpią, zabawią się, siedzą w ogrodzie itp.
Jak ważna sprawa zamykam się w łazience i stoję w wannie wciśnięta w róg.
Przerabialiśmy też opcję "mama pracuje przy biurku a niania w tym czasie zajmuje się dziećmi" i nawet się dało. Ale że teraz fajnej niani nie mamy od września, to funkcjonuje to jak funkcjonuje.
Zdałam sobie dziś sprawę, że wielkim hamulcem w moim macierzyństwie są pozorne ograniczenia. Np. nie cierpię rzeczy, które brudzą - np. farb unikam jak ognia. I dziś wpadłam na pomysł aby kupić zestaw 2krzesełka+stolik do ogródka. Do tego wzorem Montessori przygotować stanowisko do mycia rąk na dworze.
I jak wymyśliłam, tak zrobiłam. Od jutra farby mi nie straszne!
Dzisiejszy dzień był cały przegadany na temat śmierci. Córka (3,5) wspólnie ze mną zakopywała zdechłego ptaka pod krzewami w ogrodzie. Dywagowałyśmy na temat przyczyny śmierci, przeprowadziłyśmy śledztwo, wysnułyśmy hipotezy, zrobiłyśmy zdjęcia dowodów i ciała aby móc skonsultować z niezależnym konsultantem (Tata). Rozmawiałyśmy o duszy i ciele, pochodzeniu materii, etapów rozkładu ciała, przyczynie rozkładu, odpowiednim zabezpieczeniu zwłok, aby uniemożliwić rozkopanie grobu.
Mam wrażenie, że to dużo jej dało. Czekam teraz na serię rysunków przedstawiających zdechłego ptaka z zamglonym okiem.
W temacie jw.
chomik mi się zepsuł, powiedziała Ala,
schowała go w lodówce (i psestał się rusać),
gdy dziadek mi się zepsuł, w podstawówce, cała
rodzina się zjechała, miałem sen, że usiadł
w odrzutowcu trumny i pogroził mi palcem
kiedy go nie chciałem całować w policzek,
potem wystartował, jak Gagarin, w lalce
zbudził pierwszą miłość i rzucił ją (ciszej!),
chomik nam się zepsuł i kto go naprawi,
szukamy fachowca (co najmniej anioła),
żeby znowu przebierał łapkami (niech sprawi)
i jadł nam z ręki, i biegał po stołach
[Dariusz Suska: "Wszyscy nasi drodzy zakopani"]
w baardzo dawnym Przekroju był, jak się go jeszcze kupowało, bo było co czytać (końcówka lat 90, łapałam wtedy moje "robaki" w Ochotnicy - czyli ponad 15 lat temu