Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Marzy mi się taki domek na głębokiej wsi...

...do spędzania wakacji i w ogóle.

Jak się rozglądałam to tak od 30 000zł w górę można cos takiego zakupić.
Pewnie bliżej 50 000zł bardziej nadające się do zamieszkania.
Przez najbliższych kilka lat to będzie nierealne, ale jak sobie cel wyznaczę, to kto wie, kto wie 8->

Macie takie domki?
Polecacie?

Myślałam o woj. lubelskim
«1

Komentarz

  • Na wakacje owszem- polecam jako odpoczynek od zgiełku miasta. Jako miejsce zamieszkania- niekoniecznie. Człowiek zostaje wtedy zawodowym kierowcą, bo wszędzie daleko. Ja codziennie robię 40km samochodem a czasami 60 lub więcej. Zależy kto co lubi......
  • Mamy i nie polecamy. Od strony kosztow zupelnie nieoplacalne. Do ceny chatynki musisz doliczyc rozne podatki, remonty, ubezpieczenia, czas wlozony w utrzymanie porzadku, koszenie trawy itd.
    Chate wybudowalismy wspolnie z tesciami, tzn tesciowie wszystko budowali, my wlozylismy jakas tam czesc pieniedzy. Chata stoi w gorach, jakies 20 - 30 km od domu tesciow. Sa tam kilka razy w roku, glownie po to, zeby cos posprzatac ;) Tak na prawde to tylko latem tesciowa tam pomieszkuje z kolezankami przez ok 2 tygodnie, czasem ktos na Sylwestra pojedzie. Zima dodatkowe utrudnienie takie, ze przed wyjazdem musisz zamknac i wypompowac wode w calym domku, zeby rur nie porozrywalo, pozamykac wszedzie okiennice itd. Jak przyjezdzasz, to masz ta sama prace, tylko na odwrot ;)
    Suma sumarum hotel wychodzi taniej i jest mniej pracochlonny. My pewnie za kilka lat sprzedamy nasza chate. Jakas tam alternatywa moze byc caloroczna przyczepa kempingowa ustawiona w ladnym miejscu.
  • @Haku, szukaj w okolicach Janowa Lubelskiego albo Szczebrzeszyna/Zwierzyńca ewentualnie Tomaszowa Lubelskiego. Od kilku lat monitoruję te tereny, fajne chałupki można nabyć. I pięknie tam. I nie tak drogo strasznie.
  • Weź jeszcze pod uwagę jakąś rodzinę albo życzliwych sąsiadów, którzy Ci doglądną majątku pod nieobecność.
    Moi rodzice mają domek na Mazurach, teren eks-PGR-u. Włamania zdarzały się co rok, dopiero w ostatnich latach się trochę uspokoiło.
  • @Kowalka?


    u nas podobnie jak u Maciejki :D choć domek nie aż tak daleko, ale może dlatego nie chce nam się tam jeździć bo mamy za blisko, może gdyby to był jakiś domek nad jeziorem, to dla miłej odmiany by się jeździło

    kluczowa jest wg mnie odległość
    by było blisko by wyskoczyć na weekend (a nie 500 km np)
    ale tak daleko by wyjazd był wyjazdem i wypoczynkiem
  • ja bym chciała swobodne miejsce do wakacjowania.
    Bo wakacje z dziećmi w mieście choćby w ogródku to dalej wakacje w mieście a nie wypoczynek.
  • Ja Cię @Haku doskonale rozumiem i mam nadzieję, że za kilka lat i nam się uda mieć taką "bazę" gdzieś na jakiejś fajnej, odludnej działeczce, z pięknym widokiem, czystym powietrzem, żeby można było naładować baterie w wolne weekendy i wakacje...
  • Tesciowie maja taki dom, stary, drewniany, jeszcze prababka mojego Męża tam mieszkala. Miedzyrzec Podlaski, piękne tereny, jeziora (po kopaniu żwiru, ale wyglądają "normalnie"). Wyceniony przez rzeczoznawce na 20 tys, w stanie takim sobie, ale jest on nadal uzywany jako dom caloroczny. Lokalizacja niezłą, całkiem blisko Warszawy i droga dobra, jeżdżą busy, nowe pociagi.
    Mąż spędzał tam wakacje w dzieciństwie i opowiada o tym, jak o raju. Żałuję, że osoba, która tam obecnie mieszka, nie jest nam az tak bliska i ogarnieta, bo fajnie byloby tam pojechac odpocząć. (Czulibysmy sie obco, poza tym musielibyśmy posprzatac). No i Mąż w Warszawie pracuje, a to jednak troche daleko, żeby wracać po pracy
  • Za 50 000 zl to możesz przez 10 lat przyjeżdżać do naszej agroturystyki na miesiąc i jakieś weekendy.Masz zadbany domek,podwórko,ogród,posprzątane,poprane itd.Nie wiem czy opłaca się samemu dbać i inwestować w domek z działką i do remontu..
  • No właśnie, dom mojej Teściowej był cały czas zamieszkiwany przez jej Mamę, więc na przyjazd wszystko było przygotowane, teraz sami musielibyśmy o ten dom dbac i dlatego szukamy mieszkania z ogródkiem, czyli będzie lato w mieście :)
  • I zawsze jak się okolice znudzą można pojechać gdzie indziej,a tu taki dom zostaje i trzeba do niego pojechać żeby sprzątać,sprawdzić czy ktoś się nie włamał itd itp.Niekoniecznie będzie Ci się to kojarzyć z błogim wypoczynkiem na wsi.
  • To co pisze @Marta to prawda
    My tak praktykowalismy z maluchami od lat
    Miesiąc w roznych miejscach

    Ale różnie się trafialo

    Marzył nam się swój własny kawałek ziemi
    I swoje łóżka
    I własnoręcznie posadzone kwiatki itd

    Kilka lat temu kupiliśmy dużo ziemi i niewielki domek wiejski
    Wokół lasy, spokój, mała wioska

    Cały czas coś tam robimy, to prawda
    Ale jest co raz ładniej
    Póki co chętnie tam się przenosimy na.lato
    Czasem na weekendy
    Choć już zdarza się, że nasza młodzież woli zostać w mieście
    Liczyliśmy się z tym

    Może jak nasza Mania podrosnie to sprzedamy

    A może nie?
    Zobaczymy


    @Haku
    Moim zdaniem jak dzieci malutkie, jak y Ciebie
    Korzystalibyscie jeszcze długo rodzinnie


  • Ale to co pisze Marta to jak najbardziej prawda
    Tylko my juz mieliśmy dość tych cudzych łóżek i kubków ;)
    Tu jesteśmy u siebie
    Przyjeżdżają dziadkowie
    Jest fajnie i rodzinnie
    Ciesze.się tym wspólnym czasem
  • Rozumiem I podzielam twoje pragnienia @Haku
  • @Haku, moi teściowie mają taką chatkę od kilku lat w miejscowości Róża Podgórna niedaleko Stoczka Łukowskiego, to jest jakieś ... 70 km od Warszawy. W okolicach takie siedliska jak najbardziej się zdarzają, w różnym stanie i w różnych cenach. Na wakacje super. Na zimę - zależy od wkładu własnego: teściowie w którymś momencie wstawili piec kaflowy, ale jednocześnie między deskami ściennymi wiatr hula, więc raczej na krótko. My z mężem spędziliśmy tam Sylwestra, ale młodzi bylismy i hm... miłość nas ogrzewała :) Tak czy owak polecam i mogę się coś więcej wywiedzieć - jak to cenowo wygląda na przykład. Lasy są piękne, grzyby jak ktoś lubi to do wypęku, plus prawdziwe ryczące krowy, pola, zboża, koń tu i ówdzie... I cudowna atmosfera nicnierobienia :)
  • Ja wolałabym spędzać wakacje za każdym razem w innym miejscu. Rodzice mieli taki domek. Jedna ciotka miała obok drugi, inna - kolejny. I tak się cala rodzina zjeżdżała. Blisko była babcia.

    Ja wspominam dobrze, jako dziecko. Tak się spędzało wakacje.

    Ale mi by się nie chciało dbać o dom i być zmuszoną tam jeździć co rok.

  • Przecież to nie oznacza,.ze całe wakacje trzeba siedzieć

    My zawsze gdzie wyjezdzamy


    Ale.jakbym miała maluchy albo dzieci w ED
    To mogłabym sobie siedzieć.os wiosny do jesieni

    To sporo czasu
    A dzieci zupełnie.inaczej funkcjonują.niż.w
    mieście



  • No, mnie do wsi, ciszy i spokoju jakoś nie ciągnie ;)
  • Właśnie ja bym chciała coś takiego :)
    Takie coś, żeby dzieciaki mogły sobie zbudować obraz dzieciństwa, taki "swój".
    Może być do najbliższej wsi ze sklepem 4km
    Może być dom w kiepskim stanie, o który trzeba dbać.

    Byleby swój ;)
  • Do sklepu mam 50 km. Fascynujące, mówię Ci. Mąż do pracy jedzie do miasta półtorej godziny te 50km, bo tak autobusy są zgrane, syn 25km do szkoły w godzinę autobusem.
    Ale jak cisza, jaki spokój. Jak za Kononowicza - nie ma niczego.
  • A, tylko to nie domek wakacyjny. Ja tu na nieszczęście mieszkam.
  • Ale mam znajomą, która mieszka tu:
    https://en.wikipedia.org/wiki/Foula

    To już level hard.
  • Pracy przy takim domu nie musi byc wcale duzo, to wszystko jest w głowie :) i wszystko zależy od priorytetów i charakteru tez na pewno.
    Znam jedna taka rodzine, ktora domek na wsi ma po to, zeby tam odpoczywać a nie pracować w obejściu. Wiąże sie to z tym, ze jest zwyczajnie i skromnie, na zutylizowamych meblach, nie jak pod wynajem ;), ale cudownie, na luzie, z klimatem, i gospodarze na prawdę mało tam robią, a jak robią, to pewne "minimum", i tyle.
  • My dostaliśmy mała działkę same piachu a dookoła las. I marzy nam się tam coś postawić. Bardziej dla nas jako odskocznia.
  • może chcesz wydzierżawić?:-)
  • ech nam też się coś takiego marzy, nawet oglądaliśmy no ale nie wypaliło
  • Koniec świata to u mnie. Gazu, kanalizy nie ma. Internet i prąd regularnie wcina ;)

    Ty mi się nie wydajesz rozpieszczona, ale pomyśl też pod kątem wygód Haku.
    Takie praktyczne sprawy jak forma ogrzewania domku i wody, płot, bliskość jeziora, lasu, szpitala w sumie też.

    Swego czasu zastanawiałam się nad porodem blisko domku leśnego Rodziców ;)
  • Opcja z teściami opiekującymi się domem-super! W innym wypadku, tak jak pisały dziewczyny, przyjeżdżasz na chwilę i nie wiesz, w co ręce włożyć. Każdy kąt wymaga dogladania, no chyba, że faktycznie jest możliwość spędzania kilku miesięcy, póki dzieci nieszkolne, ale wówczas tez rozłąka z mężem, który zostaje w mieście, w pracy, potrzebny samochód, bo sklep, przychodnia zwykle daleko. Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma...:) nas e pewnymi momencie przerosła działka pod miastem, dzieci starsze nie chciały już z nami jeździć więc spędzały cały dzień/ dnie bez nas, bo przeciez my musimy na działkę:)
  • No właśnie.chodzi o opcję blisko miasta
    Ta żeby mąż sobie wracał.z.pracy.na piwko pod lipą albo kompot z.papierowek
  • Moi rodzice mają domek 60-70km od Warszawa. Na co dzien mieszkamy w bloku. Mame od dawna ciagnelo, aby kupic cos na wsi, marzyla, aby po studiach wyprowadzic sie na wies, ale tata by sie tam zawodowo nie odnalazl. Ja tego z poczatku nie rozumialam. Do czasu, az pojechalam do swiezo zakupionego domku pierwszy raz. Wlasciwie to nawet jeszcze nie byl dom, tylko 4 sciany zewn. i prowizoryczny dach. Niewazne. W kazdym badz razie przyjechalam, polozylam sie na trawie, spojrzalam w niebo i... zrozumialam, ze to jest moje miejsce na ziemi. Uwielbiamy tam przyjezdzac, od wczesnej wiosny do poznej jesieni jestesmy tam w zasadzie co weekend. Domek jest polozony nieco na uboczu, nasza dzialka jest bylym polem uprawnym i lezy wsrod innych pol, latem jest otoczona z obu stron łanami żyta, ktore siegaja niemal tak wysoko, jak ogradzajacy ja plot. Nieco dalej z jednej strony jest rzeczka, a z drugiej las. Sadzony, nie naturalny, ale zawsze las. Kocham to miejsce. Uwielbiam zasypiac w kompletnej ciemnosci, sluchajac kumkania zab i spiewu ptakow. Lubie sluchac krukow, mieszkajacych na dzewie nad rzeka. Lubie pianie kogutow i ryczenie krow - to sa dla mnie takie odglosy dziecinstwa (spedzalismy cale lato na wsi), wywoluja we mnie spokoj i poczucie bezpieczenstwa. Lubie rozmowy z miejscowymi, u sasiadki moglabym siedziec pod pretekstem zakupu jajek godzinami, mimo ze dzieli nas kilkadziesiat lat. Lubie zapach ziemi po deszczu, lubie wieczorem wyjsc przed domu, kiedy to po cieplym dniu zapachy staja sie tak intensywne.Najblizszy sklep w sasiedniej wsi. Bez samochodu w takim miejscu byloby ciezko. Miejscowi jezdza wszedzie rowerem, ale ciezko rowerem przywiezc zakupy dla calej rodziny. Starszy syn uwielbia tam jezdzic. To jest jego swiat, jego dziecinstwo. Moze doswiadczyc czy zobaczyc na wlasne oczy rzeczy, ktore wiele miejskich dzieci zna tylko ze slyszenia. Zobaczyc, jak sie doi krowy, miele make we mlynie, zobaczyc, ze wierzba placzaca naprawde "placze" (a ja cale zycie myslalam, ze tak sie nazywa dlatego, ze jej galezie tak smutno zwieszaja sie ku ziemi). Ostatnio pierwszy raz w zyciu ogladalismy (ja, moja mama i synek - wszyscy po raz pierwszy) najprawdziwszego swiersza, nie konika polnego, ale wlasnie prawdziwego swierszcza. Kazdy z nas ma jakies swoje specjalizacje - my z mezem ogrodek, drzewa i krzewy owocowe, mama kwiaty, a tata trawa i "zwykle" drzewa, ktore moze ogladac godzinami i rozczulac sie nad kazdym nowym listkiem. A jaka satysfakcja, kiedy cos w ogrodku urosnie, jak smakują wlasnorecznie wychodowane warzywa!.. Starszy synek (4,5 latek) ma swoja grzadke, nasadzil tam wszystkiego po trochu i wie, co jest co. Mlodszy, wczesniak po przejaciach, nauczyl sie tam ostatnio raczkowac, w wieku 14 mcy, wlasnie tam, na dzialce, a nie w Wwie na roznych rehabilitacjach. Nas na ten moment pewnie nie byloby stac na taki domek. Ale chociaz domek jest rodzicow, to korzystamy prawie jak ze swojego. Zeby nie bylo jednak tak idyllicznie, to dodam, ze chociaz z rodzicami relacje mamy dobre, to zdarzaja sie konflikty na tym tle. Z jednej strony moze we wlasnym byloby fajniej, bo jednak u siebie, to jednak ja lubie, jak jest stale duzo ludzi. I rodzicow bardzo lubie. Tak wiec, jesli tylko sa mozliwosci, to polecam domek, u nas na pewno nie jest tak, ze stoi nieuzywany i tylko sie sprzatac od czasu do czasu przyjezdza. Wazne, zeby nie byl za daleko. Rodzice maja tez dzialke na Mazurach, polozona na skraju Puszczy Piskiej, ale jezdza raz na pare lat, choc niby nie jest to koniec swiata. I bedą ją sprzedawać. Bo sie nie korzysta,a pieniadze na kredyt na domek potrzebne.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.