[Raz jeszcze. Może w tej formie ktoś coś więcej napisze?]
Zdecydowani jesteśmy.
Teraz tylko wybór "komórki egzaminacyjnej" (bo przecież dziecko musi być - zgodnie z prawem - podpięte pod szkołę).
Miejscowa, stacjonarna odpada.
Najlepiej taka, żeby ograniczyć z nią kontakt do samego egzaminu.
No i żeby można jeszcze jakieś pieniądze "wydobyć" ...
Komentarz
W Salomonie dyrektor powiedział mi rok temu mniej więcej: "Nasi rodzice oczekują byśmy pozwolili im uczyć dzieci i nie ingerowali i my staramy się na to oczekiwanie odpowiedzieć".
W wydobywaniem pieniędzy to już poprzednio pisałem.
W Salomonie stypendia się zdarzają, ale zdaje się, że są dość nieprzewidywalne (czy? ile? kiedy?).
Można natomiast spróbować upatrzyć sobie jakiś sprzęt lub zajęcia edukacyjne i poprosić szkołę o ich opłacenie. Jest to łatwiejsze formalnie, bo subwencja wydana zgodnie z przeznaczeniem.