Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Romantyzm = egoizm



Ciekawy artykuł znalazłam, autorstwa prof. Plinio Corrêa de Oliveira.

Definiuje on miłość romantyczną jako nierealistyczny wykwit egoizmu i zachęca do rozpoczęcia antyromantycznej ofensywy. Przyznam, że wychowana na romantycznych lekturach jestem trochę zaskoczona takim postawieniem sprawy, ale jednocześnie nie umiem nie przyznać profesorowi racji ...
Oto artykuł:


"Ujawniane od czasu do czasu statystyki dotyczące rozwodów przerażają wszystkich, którzy pamiętają iż rodzina jest podstawą społeczeństwa. Podaje się liczne powody braku trwałości dzisiejszych małżeństw. Prof. Plinio Corrêa de Oliveira w znakomitym eseju sprzed kilkudziesięciu lat udowodnił, że jednym z tych bagatelizowanych powodów jest mocno promowany dziś romantyzm. Przypominamy ten tekst ku rozwadze wszystkich fanów hollywoodzkich filmów i utrzymanych w romantycznym duchu powieści.



Niemal we wszystkich pracach poświęconych krytyce rozwodów wykorzystuje się argumenty akademickie, które mogą być przekonujące jedynie dla intelektualistów. Zasadniczo jednak, nie można ich stosować chcąc przekonać opinię publiczną, która reprezentując wszak najróżniejsze poglądy (od obstawania przy nierozerwalności związków małżeńskich po popieranie rozwodów), bardziej skłania się ku drugiemu stanowisku.


Zwolennik rozwodów może być łatwo sprowadzony do roli biernego, znudzonego i zakłopotanego odbiorcy, wysłuchującego rozstrzygających argumentów, potwierdzonych faktami i liczbami na temat, jak bardzo krzywdzący jest rozwód dla rodziny i dla całego państwa. Może nawet przez chwilę pozostanie on cicho, jedynie szemrając coś pod nosem, ale po chwili powróci do punktu wyjścia mówiąc: "No dobrze, wobec tego nieszczęśliwi małżonkowie nie mogą na nowo zacząć swojego życia? Czy jest to sprawiedliwe, aby pozbawiać ich prawa do zbudowania na nowo własnego szczęścia?". Przeciwnicy rozwodów dobrze wiedzą, jak częste są tego rodzaju stanowiska. I nawet dobitne argumenty logiczne nie są w stanie przekonać ludzi je wygłaszających. Dlatego też efektywna kampania przeciw rozwodom, jeśli chce do nich trafić, musi wziąć ten fakt pod uwagę. Musimy sobie zdać sprawę z tego, że jeszcze nie udało się w pełni znaleźć sposobu dotarcia do ludzi o takiej właśnie mentalności.


Czym romantyzm jest w rzeczywistości?

Koniecznie trzeba poznać przyczynę takiego stanu rzeczy i znaleźć argumenty, które na nich podziałają. Z tego powodu podejmujemy dziś problem romantyzmu. Książki historyczne uczą nas, iż romantyczny sposób myślenia już dawno umarł. Jest to prawda, jeśli mówimy o romantyzmie jako o pewnym ruchu w literaturze czy sztuce. Ale czy rzeczywiście romantyzm umarł, jeśli mówimy szerzej, o życiu? Czy rzeczywiście romantyczny sposób myślenia i czucia nie ma obecnie żadnego wpływu na mentalność? W szczególności zaś nie ma wpływu na sprawę rozwodów? Czy dzisiaj postawy ludzkie są wolne od wpływu romantyzmu?


Przypomnijmy sobie najpierw kilka typów bohaterów romantycznych. Pierwszy typ bohatera -"uczuciowy". To młodzian o wytwornych i wyraźnych rysach, którego wielkie melancholijne oczy są zapatrzone w odległy horyzont. Ma on zmierzwione włosy i niedbałe ubranie. Jest człowiekiem wielkich nieokreślonych aspiracji, zmęczonym szukaniem "prawdziwej miłości". W najskrytszym zakamarku jego duszy kryje się trwoga. Są tam nieopisane pragnienia znalezienia "bratniej duszy", która go zrozumie. Przecież gdzieś musi istnieć taka istota na tym świecie. On jej rozpaczliwie poszukuje, bo tylko z nią będzie szczęśliwy.


Drugi typ bohatera romantycznego, to typ "straszny". Pod względem moralnym jest on identyczny z pierwszym typem. Pozbawiony jest męskości, choć pozostaje człowiekiem masywnej, atletycznej budowy i ma raczej ciemną urodę z oper Wagnera. Ma wysoki status społeczny i ogromne wpływy - właściwie posiada wszystko, co tylko życie może zaoferować. Jednak - i tu mamy romantyczny scenariusz - w jego sercu powstaje głęboka rana, paląca miłość, kolosalne rozczarowanie, które sprawia, że jest zimny, bo jest przekonany, że nigdy nie znajdzie miłości mogącej sprostać jego pragnieniom.


Symetrycznie mamy wzory bohaterek romantycznych. Nietrudno będzie znaleźć parę typowych przykładów. Pierwszy, to typ "delikatnej" kobiety. Jest ona czarująca, ma filigranową budowę ciała i delikatną duszę. Zaczyna płakać, gdy tylko pojawia się drobny ból. Jakiekolwiek zawirowania duszy sprawiają, że cierpi. Nosi w swoim sercu wielkie pragnienie poświęcenia się komuś i pragnie, aby ktoś ją zechciał. Wymaga opieki z powodu swej kruchości, którą odzwierciedla jej spojrzenie, melancholijny głos, wytworność cech oraz delikatny wygląd.


Innym przykładem będzie typ "wspaniały", "majestatyczny". Olśniewająca piękność z postawą i zachowaniem godnym królowej. Jest naturalnym centrum uwagi, szacunku i poświęcenia. Ma wyniosłą (i zgubną) prezencję. Ale oczywiście w głębi jej duszy jest ukryty ogromny i rozdzierający ból. To gorycz przeszłego rozczarowania. Niepokój i brak nadziei na znalezienie kogoś, kto mógłby ją zrozumieć. U jej stóp poeci, książęta, milionerzy bezskutecznie jęczą i błagają. A ona pozostaje niewzruszona. Z wyniosłym wzrokiem, z jeszcze większym i głębszym smutkiem szuka w najodleglejszych zakamarkach świata przez całe życie czegoś, czego nigdy nie znajdzie. A czego szuka? Wielkiej miłości, tak jak ją rozumie. Miłości zgodnej z jej wyimaginowanymi "najszlachetniejszymi" aspiracjami. Przechowuje to wszystko w sercu jak jakąś wielką tajemnicę.


Komentarz


  • Artykułu ciąg dalszy:

    Wciąż jest więcej romantyków, niż nam się zdaje

    Być może, drogi Czytelniku, będziesz się śmiał, bo czyż nie jest to staromodne? Ale czy ktokolwiek dzisiaj, jeśli zobaczy młodego mężczyznę lub młodą kobietę, mknących we wspaniałych samochodach, w tej epoce lekkości, rekreacji i sportu będzie wątpił w to, że w tych oświeconych czasach romantyzm mamy już dawno za sobą? Współczesny młody człowiek jest „praktyczny”, silny, radosny, wydaje się być mocno osadzony w rzeczywistości i żądny sukcesu. Młoda dama także jest „praktyczna”, niezależna, przedsiębiorcza i często spragniona działania. Jest zadowolona ze swojego życia i pragnie czerpać wszystko, co ono jej daje. Co zatem ma ona wspólnego z bohaterką romantyczną, która doprowadzała nasze babcie do łez? Współczesny utylitaryzm stworzył klimat tolerancji dla małżeństw zawieranych z cynicznych pobudek finansowych. Nikt z nas nie zaprzeczy, że na zawierane obecnie małżeństwa mają znacznie większy wpływ niż dawniej kalkulacje dotyczące stanu posiadania i wpływów społecznych danych osób. Ale gdyby ogromna liczba małżeństw w ten sposób zawartych skłoniła nas do konkluzji, że jest to ogólna zasada, to bardzo się zdziwimy.


    „Sentyment” wciąż bowiem pozostaje bardzo wpływowy, pomimo całego utylitaryzmu. I jeśli go przeanalizujemy, to dojdziemy do wniosku, że jest on w porównaniu z sentymentem ze starych romantycznych opowiadań powierzchowny i zmodernizowany. W demokratycznych czasach wyróżniające się i wyjątkowe charaktery nie są już bowiem akceptowane. Współczesny "bohater" jest "zwyczajnym chłopakiem", a bohaterka jest "fajną dziewczyną". Mechanizacja współczesnego życia zmusza ich do tego, aby w mniejszym stopniu odstawali od bohaterów z dawnych czasów, zwłaszcza jeśli chodzi o te niekończące się wędrówki umysłu. Wszystko to w jakiś sposób ogranicza sentymentalność oraz fantazjowanie.


    Jednak te ograniczenia nie występują jeśli chodzi o miłość. Wtedy zawsze mamy do czynienia z tym samym słodkim sentymentalizmem i tymi samymi nieokreślonymi pragnieniami. To jest to samo niezrozumienie, to samo poszukiwanie uczucia, ten sam kryzys, to samo pragnienie sentymentalnego, niekończącego się szczęścia i ta sama chroniczna niepewność. Aby tego dowieść, nie musimy przeprowadzać badań literatury czy filmów, które mamy w obfitości dzisiaj, a które naprawdę kształtują "ducha mas". Wystarczy, że nasz czytelnik będzie miał odrobinę rozsądku, aby przekonać się do naszych spostrzeżeń. W rzeczy samej, wiele współcześnie zawieranych małżeństw w wyniku tzw. zakochania się jest opartych na ideach bezpośrednio przepojonych romantycznym sentymentalizmem. I w tym tkwi problem.


    Istnieje dziś część małżeństw zawieranych z wyrachowania, mając na względzie własne interesy oraz część opartych na tzw. uczuciu. I właśnie na te ostatnie ma wpływ romantyzm. Ich trwanie w przeważającej mierze uzależnione jest od tego, jak długo ten wspólny interes bądź uczucie będzie w stanie utrzymać małżonków we wspólnocie. Nie ma potrzeby drążenia kwestii małżeństw zawieranych z wyrachowania. Myślę, że jest to zagadnienie zrozumiałe. Skoncentrujmy się raczej na wpływie romantyzmu.


    Wrodzona frywolność romantyzmu

    Przede wszystkim musimy podkreślić, że romantyzm jest z natury frywolny. Z góry zakłada istnienie wielkich cnót u "bohaterki" czy "bohatera". Ale w ostatecznej analizie cnoty te nie mają większego wpływu na przetrwanie wzajemnego uczucia. Sentymentalizm jest zasadniczo bardzo wyrozumiały. Wybacza prawdziwe moralne defekty, niewdzięczności, niesprawiedliwości, a nawet otwarte zdrady. Ale nie wybacza trywialności! Taką trywialnością będzie np. chrapanie w nocy, nieświeży oddech bądź jakiekolwiek drobne niedomaganie natury ludzkiej, przywara, która może raz na zawsze zabić romantyczne sentymenty. Romantyczne sentymenty, o czym należy pamiętać, mogą spowodować, że od tych błahych powodów z łatwością można przejść do znacznie poważniejszych przyczyn uskarżania się. A wtedy codzienne życie jest niekończącym się pasmem błahych wymówek, które trudno komukolwiek znieść.


    Z tego też powodu powszechne staje się mówienie o rozczarowaniach, które przychodzą po miesiącu miodowym. "Po tym okresie - ktoś mi powiedział - moja żona nie zwodziła mnie, ale napełniła rozczarowaniem". Romantyzm ze swej istoty i z definicji stworzony jest z iluzji, z zachcianek, niekontrolowanych namiętności i nieprawdopodobnych uczuć, które mogą istnieć tylko w świecie marzeń. W rezultacie, w krótkim czasie, uczucia, które były jedyną psychologiczną podstawą małżeńskiej stabilności zaczynają gasnąć. Naturalnie ci, którzy znajdą się w takiej sytuacji życiowej, nie sięgają do sedna problemu. Nie rozumieją, dlaczego ich pragnienia były całkowicie nieosiągalne i szczerze dochodzą do prostego wniosku, że popełnili błąd. Nie znaleźli jeszcze tego szczęścia - małżeństwo go im nie dało. Przyzwyczajeni do życia tylko wyłącznie dla siebie, szukając szczęścia wyłącznie swojego, a przyzwyczajeni do postrzegania szczęścia jako zaspokojenia sentymentalnych pragnień, będą sądzić, że ich życie zostało nieodwracalnie zrujnowane - o ile oczywiście nie będą się starali zaspokoić tych iluzji w inny sposób. Co więcej, będą sądzić podobnie o życiu wielu innych osób, które popełniły ten sam "błąd". Dlatego też rozwód będzie się jawił jako coś zupełnie koniecznego, jak powietrze, bez którego nie można żyć.


    Romantyzm jako egoizm

    Stąd, w tym stanie ducha i umysłu, jakie wrażenie może zrobić na nich poważna argumentacja sprzeciwiająca się rozwodom, poparta li tylko suchym językiem statystyk? Taka osoba, przyzwyczajona do mentalnych wędrówek, ale nie do myślenia, nie zniesie jakiejkolwiek formy argumentacji, a zwłaszcza tej bardzo poważnej. Prosty język liczb wydaje się jej śmieszny. Dlatego też widać, że ci, którzy zgodnie z tradycyjnym nauczaniem Kościoła dotyczącym nierozerwalności związku małżeńskiego przemawiają używając argumentacji opartej na moralności czy zdrowym rozsądku, do swych odbiorców zwyczajnie nie trafiają. Odbiorcy ci są wszak zainteresowani jedynie osiągnięciem własnego szczęścia i to żyjąc w świecie marzeń i fantazji.


    W końcowej analizie romantyzm jawi się więc jako czysty egoizm. Romantyk szuka jedynie własnego szczęścia. Myśląc o miłości drugiego człowieka stawia go w pozycji instrumentu do zaspokojenia swoich pragnień. Łaknie tego emocjonalnego szczęścia tak bardzo, że jeśli popuści wodze sentymentom, to jest on w stanie dopuścić się najgorszego zła, nie zważając na hamulce moralne i to, co podpowiada zdrowy rozsądek. Pragnie w brutalny sposób zaspokoić swoje instynkty.


    A przecież na egoizmie niczego nie można zbudować, w szczególności zaś rodziny. Dlatego koniecznie należy rozpocząć ogromną antyromantyczną ofensywę. Należy wytłumaczyć fundamentalną różnicę między miłością chrześcijańską a romantycznym sentymentalizmem, wciąż będącym w modzie. Należy tłumaczyć, że miłość chrześcijańska jest przeniknięta nadprzyrodzonością, jest pełna zdrowego rozsądku i równowagi; głęboko święta, autentyczna i szlachetna. Ona triumfuje nad dzikimi wędrówkami wyobraźni i zbuntowanymi zmysłami, a także nad zmysłową, egoistyczną miłością niepohamowanych namiętności.


    Tak długo jak sentymentalno-romantyczna koncepcja wpływa na punkt widzenia zaręczonych par, każde małżeństwo będzie niepewne, ponieważ będzie zbudowane na niepewnej, trzęsącej się, wulkanicznej podstawie ludzkiego egoizmu. Owszem, rodzina jest podstawą społeczeństwa - ale św. Augustyn naucza, że istnieją dwie społeczności: Państwo Szatana, zbudowane na miłości własnej, pozbawione Boga, oraz Państwo Boga oparte na miłości Bożej i pozbawione miłości własnej. Małżeństwa oparte na romantycznych sentymentach i egoizmie nie są fundamentami Państwa Bożego."


    Prof. Plinio Corrêa de Oliveira

    Read more: http://www.pch24.pl/rozwod-a-romantyzm,36592,i.html#ixzz3ewm6UjKz
  • Świetne to.
    Jak cały de Oliveira zresztą.

  • Ja też go cenię :)
  • edytowano lipiec 2015
    Bo aby ROMANTYZM się z czasem nie ulotnił, 2 strony muszą o niego dbać.
    Wtedy romantyzm nie zostanie zabity przez rozlane piwsko na tapicerce od kanapy ani rozrzucone brudne ciuchy, jak również wałki na głowie oraz przypaloną zupę. I brak kasy do 1 go co skutecznie uniemożliwia zaproszenie na romantyczną kolację tudzież wyjazd w jakieś romatyczne krajobrazy.
  • edytowano lipiec 2015
    teraz ludzie są nastawieni na spełnoianie swoich materialnych pragnień a nie jakichś sentymentalnych. Nie te czasy już.
  • edytowano lipiec 2015
    A w ogóle to zawszew trzeba być przyjaciółmi swoich małżonków. Wtedy nie ma strachu co on tam czy ona kryje w zakamarkach swej duszy.
  • edytowano lipiec 2015
    Tak osobiście się pochwalę, że mój mąż jest dla mnie ROMANTYCZNYM BOHATEREM i i zawsze będzie. Jak tylko Księciu z bajki wróci z roboty, idę go kontemplować :P
  • a my se wylejemy piwsko na kanapę, tzn. obejrzymy film, który mąz dla mnie ściągnął, a jak się trochę piwa wyleje, to nie będzie afery i tak do wyprania- pffffffffffffffffffffff!
  • Myślę, że prawdziwy romantyzm nie jest egoizmem. Autor raczej ma na myśli sentymentalizm.

    Poleciłabym mu poczytać Chestertona :P
  • Ostatnio szwankują mi stawy,stad przeczytałam tytuł wątka- REUMATYZM =egoizm i od razu przemknęlą myśl, dlaczego tą egoistką jestem =)) =)) =))
    K
  • Nie przeczę ze istnieje romantyzm. Szkoda,że z biegiem lat wygasa zupełnie.
  • Szkoda,że z biegiem lat wygasa zupełnie.

    ??? Nie zgodzę się.
  • ja też sie nie zgodzę -jeśli by było napisane, że tak bywa, no to bywa, ale nie musi!
  • Z autopsji piszę.
  • edytowano lipiec 2015
    Ponadto mało kto czyta romantyczne książki...Chyba, ze jest zmuszony przez nauczyciela do przewałkowania jakiegoś dzieła Dumasa ( ojca), Gautiera, czy Sienkiewicza, Waltera Scota, gdzie występuje piękna i romantyczna miłość. Ale jak może to co najwyżej obejrzy film. Tym bardziej mało kto pasjonuje się operą czy nawet operetką....Mało kto kojarzy takie nazwiska jak G. Verdi , a Carmen to się skojarzy z...papierosami,raczej młodzi nie szukają inspiracji w działach romantyków takich jak Mickiewicz. Skąd więc miałby wytrzasnąć wzorzec romantycznej bohaterki czy bohatera ?
  • weź @prowincjuszka, oplułam się! wyobraziłam sobie, że mój romantyczny mąż romantyczne książki czyta, tam gdzie zwykle czyta gazetę ;)
  • edytowano lipiec 2015
    Małgorzato 32 Ile jesteś lat po ślubie ?
  • Ja jestem rozważna i romantyczna zarazem a mój maz romantyczny ...żadnych książek nie czyta bo nie ma czasu.
  • edytowano lipiec 2015
    cyt. ,,Symetrycznie mamy wzory bohaterek romantycznych. Nietrudno będzie znaleźć parę typowych przykładów. Pierwszy, to typ "delikatnej" kobiety. Jest ona czarująca, ma filigranową budowę ciała i delikatną duszę. Zaczyna płakać, gdy tylko pojawia się drobny ból. Jakiekolwiek zawirowania duszy sprawiają, że cierpi. Nosi w swoim sercu wielkie pragnienie poświęcenia się komuś i pragnie, aby ktoś ją zechciał. Wymaga opieki z powodu swej kruchości, którą odzwierciedla jej spojrzenie, melancholijny głos, wytworność cech oraz delikatny wygląd.


    Innym przykładem będzie typ "wspaniały", "majestatyczny". Olśniewająca piękność z postawą i zachowaniem godnym królowej. Jest naturalnym centrum uwagi, szacunku i poświęcenia. Ma wyniosłą (i zgubną) prezencję. Ale oczywiście w głębi jej duszy jest ukryty ogromny i rozdzierający ból. To gorycz przeszłego rozczarowania. Niepokój i brak nadziei na znalezienie kogoś, kto mógłby ją zrozumieć. U jej stóp poeci, książęta, milionerzy bezskutecznie jęczą i błagają. A ona pozostaje niewzruszona. Z wyniosłym wzrokiem, z jeszcze większym i głębszym smutkiem szuka w najodleglejszych zakamarkach świata przez całe życie czegoś, czego nigdy nie znajdzie. A czego szuka? Wielkiej miłości, tak jak ją rozumie. Miłości zgodnej z jej wyimaginowanymi "najszlachetniejszymi" aspiracjami. Przechowuje to wszystko w sercu jak jakąś wielką tajemnicę."


    Na dodatek obraz bohaterki romantycznej to odzwierciedlenie kobiety z XIX w.
    Ten gatunek właściwie już nie istnieje i raczej nikt go wskrzesić nie chce. Gdyby obecnie laska zachowywała się jak panna na wydaniu 150 lat temu, usłyszała by od chłopaka ,, dziunia ale ciebie to chyba po...ło,"
  • e, romantyczny się tak nie wyraża, nawet gdy uważa, że panna jest "czołowa"
  • No ale prawdziwych romantyków już nie ma.
  • ależ to nieprawda :)
    mam nadzieję, że pod moim dachem rośnie kolejne pokolenie!
    i że pod innymi dachami rownież ;)
  • edytowano lipiec 2015
    No tak , o coś innego mi chodziło. Po prostu tekst nie przystaje mi za bardzo do obecnej rzeczywistości.
    W dzisiejszych czasach rozpadowi małżeństw wiiny jest raczej konsumpcjonizm i egoizm związany z zaspokajaniem swoich potrzeb materialnych. Czyli pogoń li i jedynie za pieniądzem i sexem niejednokrotnie poza małżeństwem oraz brak zdolności do poświęcenia się wybrance/kowi do końca życia. I brak wytrzymałości, cierpliwości, honoru itd.
  • no ale to my jako rodzice jesteśmy odpowiedzialni za to, by dobrze wychować dzieci, wpoić wartości i pietnować egoizm, kształtować zdolność do poświęcenia, cierpliwość wymagać wytrzymałości
  • edytowano lipiec 2015
    Naczytałam się w młodości romantycznej literatury i jakoś nie czekałam na miłość.
    Nie wierzyłam w prawdziwe uczucia chłopaków do dziewczyn. Ale WIELKA MIŁOŚĆ znalazła mnie. Czyli jednak istnieje.
  • mnie to całe życie "przed Krzysztofem" wmawiano, że ze mna to nikt nie wytrzyma, a tu taka niespodzianka, wytrzymuje, kocha, troszczy się jak o skarb - o reszcie zamilczę ;)
  • Może chodzi o to, że niektórzy myślą, że się zakochali ale jednak to tylko złudzenie.
    Za to jak się ktoś zakocha na amen i weźmie ślub z prawdziwej miłości to z bożą pomocą to małżeństwo przetrwa i żaden romantyzm się nie ulotni.
  • klucz chyba w tym, by nie zakochać "się" tylko pokochac kogoś, taka miłością, która wymaga wysiłku ale...
    powstał o niej hymn o miłości!
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.