Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Młodzi, wykształceni

24

Komentarz

  • Ale jest właśnie kolejny "papierek" możliwy, który ma rekompensować brak "papierka".
    Uczelnie właśnie nad tym pracują, by udekumentowane zawodowstwo nie potwierdzone dyplomem uniwersyteckim, dawało podstawy do zaliczenia studiów.
    Odpowiednie komisje już nad tym pracują, jakie odpowiedniki (certyfikaty, opinie, projekty, produkty) będą traktowane jako podstawa wydania dyplomu bez odbycia formalnych studiów.

    Serio.
  • Ja tam generalnie jestem za studiami. Jak będą chętni na studia, będziemy mieli pracę.
    To z punktu widzenia pracownika uczelni.
  • @Marcelina Po drugiej stronie płotu trawa zwykle bardziej zielona. Zdanie koleżanki nazwalabym raczej dilem, wypaleniem, zawodem, a nie refleksja.
    Co moze sadzic w chwilach słabości osoba produkujaca kibelki bezpośrednio? Ze ludzie sraja na jej prace?
    Osobiście troche nie rozumiem tego myślenia : "Ten przy kibelkowej taśmie robi kibelki, a ja, chociaż pracuje w tej samej firmie, do wysokiej jakości ustępów się nie przyczyniam. "Nie wiem, co to za firma, ale mało ktora stać chyba na zatrudnienie osoby, ktora pisze raporty do szuflady. Taka firma predzej czy pozniej padnie, bo inni beda lepsi. Ale moze idealizuje?

    Ja tu widzę inny problem.
    Prze wysoka specjalizacje praca, jak interesujaca by nie byla, czesto staje się monotonna. Mój brat jest informatykiem, praca go rozwija, bardzo ja lubi itd, ale w wolnych chwilach naprawia swoje sprzety. Stać go, ekonomicznie byloby lepiej, by wziął nadgodziny, a aparat zostawił fachowcom. Ale brakuje mu innego sposobu myślenia, a takze zajęć manualnych.
    Moj Mąż, odkąd z fizyka doświadczalnego stal się teoretycznym, bardzo dużo czasu zaczął poświęcać naprawom auta, sprzętów domowych, zrobil proce, strzaly do luku itd...
    Nie chce juz mnożyć przyladow.
    Większość ludzi potrzebuje chyba różnorodności, przy czym nie mam na myśli tylko rozróżnienia praca manualna /intelektualna
  • Studia....
    Skonczylam na UW ukrainistyke.
    Dzis nie pamietam juz nawet jak po ukrainsku sie ladnie przywitać, za to od około 8 lat pracuje jako grafik i to jest moje zawodowe "powołanie"

    Jak ma sie jedno do drugiego?

    Generalnie mam odczucie, ze w Polsce studia moze zrobic kazdy... kto ma kase na czesne;)
    ..i traca przez to na znaczeniu...

    Wg mnie tym co powinno wplywac na place to bezposrednie przelozenie na zysk firmy a nie papier....pomijajac zawody takie jak np lekarz, prawnik etc (no, moze jestem dziwna, ale nie wyobrazam sobie prawnika czy lekarza bez studiow haha)
  • Mię dziś inny smutny fakt spotkał.
    Byliśmy w remizie z chłopakami, bo nasz sąsiad jest komendantem straży pożarnej w mieście powiatowym. W rozmowie nie padły kwoty, ale okazuje się, że zarabia połowę tego, co jego syn na tirze. Uważam to za przerażającą, bo bardzo cenię pracę strażaków i ich choćby ratowniczy profesjonalizm. Nie mówiąc o stresie, ryzyku, itd...
  • Malagala, trudno się wypalić zaraz po dyplomie. Firma była wielka, potentat, król sedesów można rzec.
    To nie chodzi o to, żeby zrezygnować z pracy w HR i się oddać produkcji kibelków, tylko żeby szanować umiejętności i wiedzę nie tylko tych z dyplomami. Bo ta moja koleżanka była wybitna, z osiągnięciami itd, ale wobec ludzi produkujących coś własnymi rękami pełna nabożnego podziwu, który ja też rozumiem.
    Bo też byłam z osiągnięciami i tylko ja wiem, na ile jest to sztuka ściemniania i dobry PR oraz małpia pamięć. A nie tylko kibelka, ale nawet szalika nie umiem zrobić.
  • Popieram. Ja zawsze cierpię, że nie umiem niczego wyprodukować, stworzyć.
  • edytowano sierpień 2015
    Mój mąż np. nie skończył studiów bo mu rodzice jego właśni w tym przeszkadzali ( a rozpowiadają , że ja) i teraz mu wypominają brak ww , odnalazł się w zawodzie do którego nie trzeba mgr.inż. Po za tym nie potrafił ściągać, pisać plagiatów nie miał warunków do studiowania. Nie rozumiem dlaczego miałby mieć ograniczone zarobki za swoją pracę, bo nie ma papierka ?Musi także sam inwestować w różne dodatkowe kursy, certyfikaty, uprawnienia itp. Znam też sporo hołoty, prymitywów np. po zarządzaniu i marketingu, złośliwe małpy utrudniające ludziom życie po administracji, skończone szuje po prawie, hochsztaplerów i nierobów po różnych kierunkach. Znałam też nauczycielki, które powinny pracować co najwyżej jako sprzątaczki w PGRach a nie w szkole ucząc cudze dzieci. Dla mnie studia nie są wyznacznikiem inteligencji ani umiejętności ani tym bardziej kultury i wższego poziomu człowieczeństwa. Chociaż w wielu przypadkach są konieczne np. medycyna itp.
  • edytowano sierpień 2015
    mąż ma objawy przedzawałowe na samą myśl, że dzieci mogą nie chcieć studiować,


    Wcale mu się nie dziwię, bo chcąc zostać w Polsce i tu pracować to dziewczyna nie ma innej drogi jak coś skończyć z mgr. Bo niestety ale nawet od pani od parzenia szefowi kawy czy jakiejkolwiek pracy w jakimkolwiek biurze wymaga się dyplomu magistra ( wszystko jedno czego) a jeśli się zatrudni osobę po maturze i 2 letnim studium to po to aby robiła za jelenia, poprawiała po wszystkich, siedziała w robocie do nocy za darmo i można nią pomiatać.
  • Popieram. Ja zawsze cierpię, że nie umiem niczego wyprodukować, stworzyć.

    Ale po co Ci to ? Jeśli zarabiasz duże pieniądze robiąc to co robisz, to nie musisz tracić czasu na własnoręczne instalowanie muszli klozetowej czy tynkowanie elewacji, możesz zlecić to innym, a czas poświęcić dzieciom i jakiemuś hobby.
  • Tęsknota ta nie ma żadnego użytecznego wytłumaczenia. Jednak jak widzę, jakie meble potrafi zrobić mąż @Odrobinka, to zazdroszczę okrutnie!
  • @MartynaN

    Zgaduję, że produkujesz obiady itp, tyle że nie bierzesz za to pieniędzy.

    @prowincjuszka
    Fryzjerka i kosmetyczka: nie trzeba studiów, praca ponoć jest.
  • Ale to co piszecie to przesada w drugą stronę.
    Też nie mam nabożeństwa do papierków, natomiast uważam że tu gdzie mieszkam ma yo sens. Niewiele osób decyduje się na studia uniwersyteckie bo woli od razu zarabiać pieniądze. Idzie do zawodowek i mniej więcej od 16\17 roku życia zatrudnia się na stażu otrzymując pensję jakieś 2000 franków. To bardzo dużo dla osoby uczacej się. Mało tego po zawodówce stajesz się specjalistą w swojej dziedzinie. Taka bariera w płacy dla osoby która miała na tyle inteligencji czy ambicji żeby skończyć studia jest też ochroną stanowisk pracy dla osób ze średnim wykształceniem bo nie zabierają miejsc pracy pomniejszym urzędnikom np. czyli tam gdzie papier ukonczonych studiów nie ma znaczenia. Jak w Polsce ludzie po studiach piszą raporty to znaczy że ten papier po studiach niewiele znaczy. Po studiach ma się być specjalistą. Moja bratowa uczy dzieci niepelnosprawne w szkole. Ma niższe studia tutaj bo nie magisterskie co tu się liczy jako wykształcenie średnie i właśnie robi studia magisterskie żeby podnieść zarobki.
    Ja sobie nie wyobrażam lekarza bez studiów tak jak i prawnika i wielu innych zawodów. I za tymi zawodami powinna iść jakaś gratyfikacja żeby ludziom chciało się studiować.
    Produkcja rzeczy też jest mechaniczną czynnością. Coś jak prawo jazdy. Co do wytworstwa to pewnie że są ludzie którzy potrafią zrobić wiele pięknych rzeczy. Tylko że w pracy na stanowisku stolarz to często jest to stanie przy jednej pile i przecinanie desek w poprzek przez lata. Zwlaszcza w duzych firmach. Nie różni się to niczym od kasowania rzeczy w sklepie. Nie ma to też niczego wspólnego z umiejętnością tworzenia pięknych mebli.
    Nikt nie kwestionuje zdolności czy umiejętności zrobienia pięknych rzeczy. Do tego trzeba mieć talent. I pracować nad tym talentem, ale wtedy lepiej jest mieć możliwości sprzedaży takich rzeczy i być rzemieślnikiem albo artystą samodzielnym, nie pracować na taśmie. Ktoś kto potrafi coś robić jest ceniony nawet w środowisku w którym pracuje. I wysyłany do trudnych prac, ktorych niewielu pracowników się podejmie, jak mój mąż. Przekłada się to np na formę zatrudnienia i na pewną dozę pewności że go tak łatwo nie zwolnią i że dla niego zawsze jest praca.
    To co piszecie o wyższym wykształceniu świadczy o tym jak nisko ono upadło w Polsce. I że niema pracy dla ludzi z wyższym wykształceniem bo pisanie raportów w firmie kibelkowej jest pracą dla człowieka po szkole średniej.
  • Bo w Polsce po szkole średniej nawet jak masz maturę to praca jest taka sama jak dla robotnika niewykwalifikowanego.
  • No bo w Polsce nie ma pracy.
    W Polsce nie ma polskich firm. Albo jest ich niewiele. A zagraniczne firmy mają w Polsce tylko filie gdzie nie jest planowana jakaś strategia tylko podwykonawstwo. Planuje sie gdzie indziej. I tam gdzie indziej są potrzebni specjaliści po studiach do prawdziwej pracy nie do raportów.
  • Odrobinka - ludzie w HR w korpo - a to było kibelkowe korpo - zarabiają całkiem sporo, i te raporty też trzeba umieć pisać, to był skrót myślowy. Poza tym, jak pisałam - dziewczyna była na stażu. Potem zmieniła branżę, spotkałyśmy się kiedyś w jednej organizacji i pracowałyśmy razem.

    To, że studia w Polsce niewiele znaczą, poza kilkoma elitarnymi uczelniami/kierunkami, jest prawdą. Oczywiście, że są zawody, które wymagają wielu lat studiów potwierdzonych dyplomem (i popartych jeszcze aplikacją, specjalizacją itd.).
    Ale irytuje mnie zmuszanie młodych ludzi, żeby studiowali marketing albo kulturoznawstwo, cokolwiek, żeby "mieć magistra", kiedy oni w efekcie przepiją i przebalują najlepsze lata, które mogliby spożytkować na nabywanie doświadczenia zawodowego. Bez spinki, bez konieczności utrzymania rodziny, po prostu - ćwiczyć własną samodzielność. Pięć lat kiwania się na studiach dziennych, które nie dają żadnych umiejętności, to marnowanie czasu. Stoję na stanowisku - albo trudne, wymagające i w przyszłości "popłatne" studia dzienne, albo już lepiej zaoczne plus praca zawodowa. Taki pojedynczy młody człowiek jest przecież super mobilny, może się przenosić między miastami, może szukać dobrych okazji pracowych na drugim końcu Polski, może pojechać na rok za granicę itd. To zmienia sposób patrzenia, daje wolność myślenia i bezcenne doświadczenie.
    Jest jeszcze opcja superrzeźnik, to znaczy trudne studia dzienne plus praca zawodowa od drugiego-trzeciego roku. Daje kilka asów naraz, bo po dyplomie jesteś już pracownikiem z doświadczeniem i cię z pocałowaniem ręki wezmą.
    Ja ćwiczyłam opcję pośrednią, to znaczy nie bardzo trudne studia i pełno aktywności pobocznych, najpierw takich uczelnianych, potem zarobkowych. Bardzo miło wspominam.
  • @Marcelina zmuszanie ludzi do studiów jest wynikiem tego że nie ma pracy. Pod tym względem bardziej pasuje mi tutejszy system. Po co marnować czyjąś pracę na to żeby uczyć kogoś kto się nie nadaje albo nie ma ambicji? Sama studia skończyłam na poziomie licencjatu bo czułam się zmuszona a poza tym dla mojej mamy papier miał szalone znaczenie.
    Studia nie są dla każdego. Tylko że w Polsce nie ma pracy. Albo jest za śmieszne pieniądze. Taki uczeń zawodówki tutaj na stażu za te 2000 franków jest w stanie samodzielnie się utrzymać, wynająć pokój czy małe studio to ok 400- 800 franków miesięcznie. Mlodzi ludzie są tu nastawieni na zarabianie samodzielne. Można legalnie pracować po ukończeniu14 r. z. Oczywiście dorywczo. Rodzice kieszonkowego dają bardzo niewiele bo ok 20 franków i raczej cieszą się z samodzielności dzieci. Studenci pracują. Nie spotkałam się tu z podejściem takim jak w PL że dzieciom trzeba opłacić studia. Poza tym studia są płatne.
  • Ale irytuje mnie zmuszanie młodych ludzi, żeby studiowali marketing albo kulturoznawstwo, cokolwiek, żeby "mieć magistra", kiedy oni w efekcie przepiją i przebalują najlepsze lata, które mogliby spożytkować na nabywanie doświadczenia zawodowego.


    Halo! Kto jest po maturze, ma osiemnascie lat. Nikt go nie zmusi do niczego. Ewentualnie daje się nakłonić, ale to już jego wybór.
  • W Polsce po prostu stworzono wiele bezsensownych kierunków i wmówiono ludziom, że coś wynika z ich ukończenia. Ale nikt, szczególniepotencjalny student nie jest zwolniony z myślenia. Sam ponosi konsekwencje swoich decyzji.
  • Te wszystkie dziwne kierunki powstaly wlasnie dlatego, ze studia sa wszedzie wymagane. Pewnie, nie ma obowiazku studiowac, nikt nie zmusza, ale znalezc prace o wiele trudniej.
  • A ja myślę, że powstały, bo na uczelni chcą mieć pracę. I to bardzo wygodne miejsce wykładania, takie kulturozwawstwo.
  • edytowano sierpień 2015
    mnie tam kulturoznawstwo nie przeszkadza
    bardziej bzdurne doskonalące studia podyplomowe

    bo co to jest podyplomowa polonistyka ????
    w kraju gdzie tylu mgr filologii polskiej nie ma szans na pracę
  • Ale magister filologii polskiej i niemieckiej lub historii i polonistyki ma większą, stąd te podyplomówki.
  • Najlepsze jest to że mój osobisty tata skończył prawo i nie zrobił magistra ani aplikacji. Jest za to artystą malarzem pełną gębą. Dla mamy to zawsze było niczym bo ona wychodziła za przyszłego prawnika. Podobnie jest z mamą i moim mężem. Niby szanuje to co robi ale no mój mąż dla stolarki przerwał studia informatyczne na AGH. Dlatego lepiej się dogaduje z rodziną mojej siostry gdzie siostra jest po historii sztuki a szwagier doktorem geografii.
    Tak że ja wiem bardzo dobrze że istnieją w rodzinach nawet jakieś niespełnione ambicje.
    Moja najstarsza jest w najwyzszym gimnazjum, tym co kwalifikuje na studia. Uważam że jeśli by studiów nie skończyła to byłaby to forma marnotrawstwa bo jest zdolna i to bardzo. Ale u nas studiów nikt nie gloryfikuje. Studia dla studiów są też formą marnotrawstwa.
    Druga zaczyna szkołę podstawową. W dossier ma napisane że w zerowce wykazała wybitne zdolności matematyczne. Nie rozwijanie tego też jest marnotrawieniem. Ma swietne wyczucie przestrzeni, w rysunkach, konstrukcjach z klocków i pełną głowę pomysłów. Nie wiem co z niej będzie.
    U nas nikt nikogo nie pcha na studia. Jednakowoż w sytuacji kiedy dzieci są zdolne sprawę powinno się też stawiać jasno.
  • A dodam jeszcze ze żeby utrzymać się w klasie pregimnase czyli tej najwyzszej gimnazjum trzeba utrzymać średnią na poziomie 4.5. Czyli trzeba chcieć się uczyć albo być wystarczająco zdolnym.
  • Obecnie mamy dużą dewaluację wykształcenia. Papierek znaczy dokładnie tyle co papierek i nie idą za tym konkretne umiejętności. Ja wiem że szkoły muszą się z czegoś utrzymać i stąd nadprodukcja absolwentów, ale to powoduje coraz większe pogrążanie się w patologii.

    Przede wszystkim brakuje zwykłych szkół zawodowych. Skończenie takiej szkoły powinno gwarantować pracę i przyzwoite zarobki. To właśnie powinna być najpopularniejsza szkoła. Studia powinny być uczelniami które mogą wykazać się nowatorskimi wdrożeniami swoich prac w gospodarce. Praca magisterska powinna mieć realną wartość rozwiązujący jakiś problem dla fizycznych podmiotów, a nie kolejnym klonem wydumanego problemu. Pod tym względem świetne są stypendia fundowane dla studentów przez duże firmy profilujące naukę pod kątem specyfiki własnej działalności i dające temat pracy dyplomowej. Oczywiście taki student ma automatyczny kilkuletni kontrakt od razu na odpowiedzialnym stanowisku. Jest w końcu właściwie wykształcony.

    Konieczne jest wyraźne rozdzielenie skończenia studiów i prac inżynierskich czy magisterskich. Napisanie i obronienie pracy powinno być świadectwem bycia fachowcem w danej dziedzinie i możliwości podjęcia pracy na samodzielnym stanowisku. Bez dodatkowego przyuczania. Czyli zamiast ocen byłoby tylko zdał-nie zdał. Przy czym zdać można jedynie bardzo dobrze.

    Wyższe wypłaty byłby by na starcie zatem tylko dla ludzi z wykształceniem kierunkowym i obronioną na odpowiedni temat pracą. Coś jak kiedyś majstersztyk na egzaminie cechowym. Nie wyobrażam sobie żebym np. w swojej firmie reklamowej dawał wyższe wynagrodzenie za ukończenie studiów filozoficznych czy przyrodniczych. Taki człowiek nie ma pojęcia o zawodzie, nawet jak ma wrodzone zdolności i musi zostać dopiero wyszkolony. To trwa i kosztuje.

    Do wielu prac wystarczy też wykształcenie średnie czy zawodowe. Oczywiście nadal mówimy o kierunkowym. Ktoś po nawet dowolnych studiach na takim stanowisku będzie się męczył i dość szybko zmieni pracę mimo wysiłku włożonego w jego doszkolenie. Jest to kompletnie nieopłacalne z punktu widzenia pracodawcy i powoduje przerzucenie tych kosztów na niższe oferowane wynagrodzenie. W normalnych firmach bardziej poszukiwani są pracownicy na stałe, którzy znają się na specyfice swojego zawodu i doskonalą go później do perfekcji. To wpływa na jakość produkcji i wydajność firmy. Zwiększone zyski takich firm przekładają się potem na wyższe zarobki, premie, nagrody itp., a przede wszystkim na stabilność zatrudnienia.

    Dziś mamy standardy koncernowe, zatrudnić byle kogo, mało zapłacić, tanio wyprodukować i nie patrzeć na jakość. Premie dla królika i znajomych. Nic dziwnego, że oświata też pada.
  • Hmmm tutaj niewiele osób pracuje po studiach w nie swoim zawodzie. Skonczenie studiów jest celowe. Idę na prawo bo będę prawnikiem. Kropka. Raczej nie zdarza się jak czesto w Polsce; idę na studia bo nie wiem co mam robić.
    Tutaj najpopularniejsza jest szkoła zawodowa i dość wąskie specjalizacje w jej zakresie.
    Mój mąż się spotkał od rodzimego Szwajcara ostatnio z opinią: ty to jakiś dziwny jesteś bo wszystko umiesz zrobić.
    Tacy ludzie jak mój mąż prowadzą własną działalność.
  • Ja chodziłem na studia, bo lubiłem chodzić :D Jak jedne (chemia) musiałem przerwać ze względu na pracę, to jak tylko złapałem oddech poszedłem na drugie (informatyka). Niestety praca inżynierska zbiegła się z zakładaniem firmy i też nie napisałem. Teraz kombinuję na jakie trzecie pójść jak dzieci dorosną :D Szkołę plastyczną skończyłem i cztery lata muzycznej, może historia by się przydała tym razem :P
  • Moja znajoma właśnie skończyła studia z zakresu prawa pracy a ma 54 lata więc jest szansa dla ciebie @Turturek
  • Na moim wydziale, na wszystkich etapach studiowania byla mozliwosc wspolpracy z firmami, pisania prac, robienia praktyk. O najlepszych studentow to oczywiscie firmy zabiegaly, byly specjalne programy mentoringu itd. To wszystko mialo rece i nogi.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.