@malagala - chyba ważniejsze jest, co masz w tym ogródku, niż jakiej jest wielkości. Wielkość może być atutem, gdy jest naprawdę imponująca, a jak ogródek mały, to w sumie, bez różnicy, czy 100 m 200 m, czy 500m - ważniejsze, żeby dziecko miało tam co robić. My w mieszkaniu mieliśmy 16 m loggi i w wakacje nas bardzo ratowała, bo stawialiśmy tam basen ogrodowy i chłopcy szaleli. Piaskownica też by się zmieściła. Za to był też w bloku wewnętrzny ogród - coś ok. 600 m - który da moich dzieci mało atrakcyjny był, bo były tam ławeczki, krzewy, trawa i malutka piaskownica. Niby metraż sopory, a atrakcja żadna.
Dla mnie 100m prywatnego ogrodka w Warszawie to bardzo dużo - czasem są "ogródki" 8m. Chciałabym jakas dodatkowa przestrzeń, właśnie na basenik, piaskownice czy trampolinę (ta to by się i mi przydala). @Katarzyna o na ktorym to bylo piętrze i czy miało to jakies znaczenie?
U nas to nie miało znaczenia. Piętro było III, z wygodną windą, bez pokonywania schodów. Piętro niżej, na dachu części II piętra był ogródek dostępny dla mieszkańców, ale dzieci bardzo szybko z niego wyrastały, bo była tam tylko mała piaskownica, żadnej huśtawki, czy podobnych sprzętów, bo większość mieszkańców sobie nie życzyła :-(
Moi teraz robią błoto. ciągle. Wystarczy im woda, piasek i jest cisza. Ale wczoraj podlewali dom pana sąsiada ( Wyszłam zobaczyć co ich tak śmieszy. Na szczęście pana sąsiada nie było, a do dzisiaj wysechł.
Nie ma sprawy,to w sumie żaden off top - wszak zaczęło się od braku sprawnej windy (mój mąż się mądrzy,że nie ma czegos takiego jak winda,tylko DŹWIG OSOBOWY 8-} ),więc naturalnie w się dyskusja o dobrodziejstwach dostępu do swobodnego wybiegu U nas nie ma tragedii; brak własnej chatki z trawnikiem rekompensuje nam bliskość pomocnej Teściowej (na parterze w tym samym bloku ) oraz stała i niezawodna baza wypadowa w kryzysach - dom na wsi i moi Rodzice w nim \:D/ Ale i tak obecnie najchętniej zamieszkałabym nawet w garażu blaszaku,byle na dole
Wspieram w tych trudnych ale i fajnych, pełnych oczekiwania ostatnich tygodniach. Dobra teściowa w niedalekiej odległości to skarb . Na pocieszenie napiszę, że jesteś już na finiszu, szybko minie ten czas. Ja też czekam na malucha ale jestem dopiero w połowie więc masz lepiej. No i też po raz pierwszy będę wielodzietna. Damy radę
ja mam ogródek z wyjściem na plac zabaw. mały ale wystarcza. Przy mieszkaniu na osiedlu. Ją sobie nie wyobrażam kilkorga małych dzieci tak energicznych jak moje bez ogródka.
Ja mam malurki ogrodek, ale bardzo roznorodny. Jest taras, jest zrodelko z woda, kladka, troche kwiatow, troche ziol, zadaszona altanka z hustawka. Dzieci maja nie az tak duzo miejsca, ale wiele mozliwosci. Zadaszony taras uwazam za kluczowe rozwiazanie. Dzieci moga sie bawic nawet w czasie deszczu/ gorszej pogody.
@Katarzyna myślę, że ilość i wiek dzieci ma w moim przypadku zasadnicze znaczenie, a dodatkowo mam bardziej plac po budowie niż ogród. Jestem bardzo szczęśliwa, że mieszkam tu gdzie mieszkam zwracam jednak uwagę, że wszystko ma swoje plusy i minusy. Mieszkałam wcześniej w bardzo małym mieszkaniu z dzieckiem i wydawało mi się, że gdybym tylko miała ten ogródek to było by super. Przeprowadziliśmy się już dwa lata temu do domu w trakcie wykańczania. I ani dom ani ogród nie są jeszcze w pełni funkcjonalne też ze względu na fundusze i czasowe możliwości, a dzieci jeszcze zbyt małe by zupełnie swobodnie same się bawiły (też ze względu bezpieczeństwa - czytaj teren po budowie, a nie ogród). Zwyczajnie moje wyobrażenia były inne niż rzeczywistość.
Ja też miałam dwójkę, potem trójkę w bloku na III piętrze bez windy ( codzienne wnoszenie wózka, zakupów i co najmniej jednego dziecka).Naszym rozwiązaniem było chodzenie do parku bardzo wcześnie rano, w cieplejsze miesiące o 7.00, zabierając śniadanie.Obiad prawie gotowy ( zrobiony wcześniej) czekał kiedy wracaliśmy o 13.00, a potem znowu do parku do wieczora.Nie umiałam żyć bez świeżego powietrza i to mnie mobilizowało.Jak sobie pomyślę to bardzo pracowicie spędzałam te lata
Potem kupiliśmy pierwszy samochód, a mąż wspaniałomyślnie z niego zrezygnował, abym mogła jeździć z dziećmi w "zielone" miejsca i trzymać w nim wózek.
Teraz mam chałupę z czymś co stanie się kiedyś ogródkiem.Sąsiedzi mają już wszystko:trampoliny, place zabaw, baseny a ja... nieskoszoną trawę o wysokości metra.Ciągle się na coś czeka
No właśnie czasem łatwiej wyjść z prowiantem do lasu i na plac zabaw niż doglądając dzieci skosić trawę, kupić te wszystkie trampoliny i urządzić ogród.
@In Spe moi sąsiedzi też mają wypasiony ogród z masą atrakcji, ale mają jedno dziecko i w sumie nie widać, żeby ktoś się tam bawił, chodzą z nią na miejskie place zabaw, żeby były inne dzieci.
Najzwyklejsze podwórko się pewnie nie nudzi pod warunkiem, że dzieci jest dużo.
U nas moja starsza córka (2,5) też uwielbia robić błoto tyle, że z kimś. Młodszy brat jeszcze za mały, więc zostaje ja. I mi wszystko jedno czy to mój ogród czy miejski park jeśli i tak nie zrobię w tym czasie nic w domu, a wieczorem mąż musi kosić.
Uda coraz bardziej wytrenowane (brak windy ma swoje plusy ), prawie wszystko dokupione/wyprane/odgrzebane, wzruszające śpioszki i kaftaniki poprasowane... I nawet jakoś spokojniej mi się czeka ~O)
(Czy jeśli zrymuję na bieżąco przebieg akcji porodowej, to zasłużę sobie i pozwolą mi wyjść z poczekalni?? )
@MamaKredka, w sumie z porodem w terminie nie będziesz miała problemu Irena Chołuj poleca schodzenie po schodach (tyle że z 8piętra bodajże) na wywołanie tylko chyba małżon by Cię musiał wnosić później na to 7. piętro, bo w górę Chołuj jednak poleca windę... :-?
@mysikrolica ależ my prawie na ósmym (takie dobre siedem i pół), to powinno pójść jak z płatka:) A na wcześniejsze uruchomienie windy nadzieja rośnie z każdym dniem... Teściowa (chwała jej:D) zrobiła leniwym panom pełen oburzenia raban, nakreślając moją sytuację w sposób tragiczny;) i jakoś tak dziwnym zbiegiem okoliczności od tej pory pracują przez całe dniówki, a nie tylko 2 godziny na dobę, jak było na początku... i już wstawili prawie wszystko, zostały drzwi
@Isako rodzę w okolicach 10 - 15 września. Wcześniej ani mi się śni
Komentarz
ciągle.
Wystarczy im woda, piasek i jest cisza.
Ale wczoraj podlewali dom pana sąsiada (
Wyszłam zobaczyć co ich tak śmieszy.
Na szczęście pana sąsiada nie było, a do dzisiaj wysechł.
U nas nie ma tragedii; brak własnej chatki z trawnikiem rekompensuje nam bliskość pomocnej Teściowej (na parterze w tym samym bloku ) oraz stała i niezawodna baza wypadowa w kryzysach - dom na wsi i moi Rodzice w nim \:D/
Ale i tak obecnie najchętniej zamieszkałabym nawet w garażu blaszaku,byle na dole
Bo JEST.
Potem kupiliśmy pierwszy samochód, a mąż wspaniałomyślnie z niego zrezygnował, abym mogła jeździć z dziećmi w "zielone" miejsca i trzymać w nim wózek.
Teraz mam chałupę z czymś co stanie się kiedyś ogródkiem.Sąsiedzi mają już wszystko:trampoliny, place zabaw, baseny a ja... nieskoszoną trawę o wysokości metra.Ciągle się na coś czeka
@In Spe moi sąsiedzi też mają wypasiony ogród z masą atrakcji, ale mają jedno dziecko i w sumie nie widać, żeby ktoś się tam bawił, chodzą z nią na miejskie place zabaw, żeby były inne dzieci.
Najzwyklejsze podwórko się pewnie nie nudzi pod warunkiem, że dzieci jest dużo.
U nas moja starsza córka (2,5) też uwielbia robić błoto tyle, że z kimś. Młodszy brat jeszcze za mały, więc zostaje ja. I mi wszystko jedno czy to mój ogród czy miejski park jeśli i tak nie zrobię w tym czasie nic w domu, a wieczorem mąż musi kosić.
@Dori- musimy "zaludnić" te nasze ogródki to dzieciom będzie ciekawie i wesoło
(Czy jeśli zrymuję na bieżąco przebieg akcji porodowej, to zasłużę sobie i pozwolą mi wyjść z poczekalni?? )
Jest taka jedna, co urodzić nie mogła, bo nie miała koccccyyyykaaaa.
Listek spadł, to już wyszłaś z Poczekalni ;-)
tylko chyba małżon by Cię musiał wnosić później na to 7. piętro, bo w górę Chołuj jednak poleca windę... :-?
@Isako rodzę w okolicach 10 - 15 września. Wcześniej ani mi się śni
To pytanie do mnie?