Ja też nie mam traumy poszpitalnej, czasem jest tam większy spokój niż domu Zacytuję klasyka: ""Pnie się w górę ścieżką kamienistą Wśród upiorów, widm, bezgłowych ciał, Ale nie przeraża go to wszystko Bo nie takie strachy z domu znał."
Ostatni poród (koszmarny). Byłam z kobietą która przyjmowała liczne, głośne towarzystwo. A TV oglądała non stop, mimo mojej dezaprobaty. Nocą gdy wstawałam do dziecka, TV. Rano, TV. Wieczorem, TV. Jakże się cieszyalm wracając do domu!
Nie ma w salach telewizji. Nie wyobrażam sobie brzęczących seriali przy śpiących noworodkach...
Goście nie mają wstępu do sal (chyba że na sekundę np.mąż przynoszący ciężką torbę z porodówki czy coś). Pokój schadzek jest wydzielony i się do odwiedzających tam wychodzi. To jest bardzo pilnowane. Godziny odwiedzin również.
Jestem w dwójce z dziewczyną,co ma trzeciego synka. Ale nie pogadam sobie za bardzo,bo ona ma jakies problemy ze sobą i kontaktu praktycznie nie ma albo jest wymuszony i sporadyczny... Zatem korzystam z ciszy
ja w szpitalu wypoczywałam , jedzenie pycha ( normalnie menu i można wybierać ) , zasłonki , wiatraki przy każdym łóżku i przy każdej wizycie personelu : "przepraszam ,nie przeszkadzam ? "
E mój dom narodzin przebija: pytaniami ma pani ochotę zjeść pudding na kolację? Albo pukaniem i pytaniem czy ma pani ochotę zjeść obiad teraz czy za godzinę?
U mnie w szpitalu żadnych fajerwerków nie było, ale czułam się bardzo dobrze. Sala czteroosobowa, fajne babki, przesympatyczne położne, aż żal było wychodzić ;-)
Nie,nie,nie,prostuję,u nas szampana nie było@Taja ;;) Ale było cudnie (przez te kilka godzin,które spędziliśmy w szpitalu,bo szybciutko wyszliśmy) . Jejku,jej,za trzy tygodnie powtórka!!!! Od dziś już jestem w domu >:D< ,idę wić gniazdo
Komentarz
Zacytuję klasyka:
""Pnie się w górę ścieżką kamienistą
Wśród upiorów, widm, bezgłowych ciał,
Ale nie przeraża go to wszystko
Bo nie takie strachy z domu znał."
Ostatni poród (koszmarny). Byłam z kobietą która przyjmowała liczne, głośne towarzystwo. A TV oglądała non stop, mimo mojej dezaprobaty. Nocą gdy wstawałam do dziecka, TV. Rano, TV. Wieczorem, TV.
Jakże się cieszyalm wracając do domu!
Goście nie mają wstępu do sal (chyba że na sekundę np.mąż przynoszący ciężką torbę z porodówki czy coś). Pokój schadzek jest wydzielony i się do odwiedzających tam wychodzi. To jest bardzo pilnowane. Godziny odwiedzin również.
szpital w Ukeju
Sala czteroosobowa, fajne babki, przesympatyczne położne, aż żal było wychodzić ;-)
Mój synuś wraz z sąsiadem obok był łaskaw drzeć się wniebogłosy, na zmianę, bez przerwy
(Tylko już nie wiem,czy okazywać radość,bo jeszcze wyjdzie,że koloryzuję... ) )
Przepraszam,to z radości,że zobaczę dziewczyny
Ale było cudnie (przez te kilka godzin,które spędziliśmy w szpitalu,bo szybciutko wyszliśmy) .
Jejku,jej,za trzy tygodnie powtórka!!!!
Od dziś już jestem w domu >:D< ,idę wić gniazdo
I 100 lat Kornelka :-D