Bliska mi osoba chce skorzystac z terapii hellingerowskiej. Ja mysle o szkodliwosci tej terapii, jako o otwieraniu sie na zle duchy. Jakie macie zdanie?
Czy dobrze mysle ze nie nalezy otwierac tych drzwi? Kosciol jest przeciwko, prawda?
Macie jakies doswiadczenia- od razu mowie ze ja swoje mam.
Moze ktos zna wypowiedzi egzorcystow na tematy takie lub podobne?
Komentarz
Ale pomijając już to,ta metoda się kłóci ze zdrowym rozsądkiem.
Co do trzymania sie z dala, to ja wiem, ale szukam czegos co poza moim slowem mogloby pokazac bliskiej osobie ze to jest zla droga.
Wiecie jak ktos oglada bezkrytycznie tvn to mu sie wydaje ze jest tolerancyjny a nie ze ma zaburzone wartosci - jesli wiecie o czym mowie, bo nie chce nikogo urazic (sama tez ogladam tvn, co nie znaczy ze jestem bezkrytyczna)
A ja bym chciala pokazac ze to ma drugie dno, demoniczne, ze nawet jesli ppmaga to nie wiadomo skaad ta pomoc pochodzi itd.
Co oczywiście nie znaczy, że byłabym skołona w nich uczestniczyć.
(chyba)
"Mówio, że łogry robio z kości chleb!"
Dla mnie sprzeciw KK przeciw ustawieniom jest wystarczający by się im nie poddać, ale czasem się zastanawiam ile w tym realnego zagrożenia, a ile legendy.
Tzn wierzę w rodzinne pole. Trochę to może jak z Marqueza, ale jakoś mam wrażenie, że błędy/problemy przodków się potem odbijają na potomkach.
U Hellingera budują scenkę, dajmy dziadek, babcia i ty. i nagle osoby z grupy grające twoich dziadków mówią o takich faktach,że nie maja prawa wiedzieć, nie wiem, o aborcjach,gwałtach,zdradach czy czym tam jeszcze. Coś jak medium.
Dobrze rozumiem, E.milia?
po prostu się zastanawiam ile w tym rzeczywiście jest demonizmu a ile działania na lęku ludzkim.
I żeby nie było, ja na wszelkie sugestie i demonizmy jestem wyczulona niezwykle - tzn reaguję szybko paniką i histerią. Ale chodzi mi o to, że zawsze to jest "ktoś coś komuś" i się czuję jak podczas włażenia do tunelu pod cytadelą, kiedy wszyscy mówili "nie chodź, tam są szczury i powietrze stoi" a człowiek wlazł bo chciał zobaczyć spalonego jeepa i te szczury tam faktycznie były i w ogóle wyjście jakoś daleko...
Tzn teraz do "tunelu" nie wejdę, ale jest jakaś taka ekscytacja z wchodzenia w niedozwolone miejsca - czy ktoś w ogóle rozumie o co mi chodzi???
edit. mowie o tej ekscytacji wczesniej wspomnianej.
Ja chyba za bardzo lubię sprawdzać na sobie różne rzeczy (i potem żałuję)
Trochę mi brakuje jeszcze do wciskania cieciorki w łydkę, więc mam nadzieję, że ustawienia też ominę szerokim łukiem.
Jakoś bardziej ufam forumowej opinii niż mojej teściowej.
Sa jakies inne?
Nie bylo tam historii o gwaltach, aborcjach; tylko osoby, których to dotyczyło, byly zaskoczone, ze aktorzy tak dobrze odgrywają role. Teraz się zastanawiam...