Z inspiracji czytania i nieczytania wielu bądź kilku blogów matek i nie tylko ok. 5 strony tego wątku powstał Blog Wymiatacz. Wpisy do strony 4 czy tam 5 - nieadekwatne do pierwszego wpisu.
Jak komuś nie pasuje - trudno. Taki mamy nastrój. A moze ustrój.
(pierwotny przyczynek dyskusji:)
http://www.rodzinailustrowana.pl/2015/09/o-matce-niepracujacej.html
Komentarz
W opiekowaniu się dziećmi nie jest szaleństwem robienie stu rzeczy naraz (Pani pisze o lekarzu, muzeum, zajęciach, gotowaniu). Takie dni zdarzają się dość rzadko. Właśnie tak to nie wygląda. Może gdyby wielodzietna matka wymieniała taką liste rzeczy które robi w ciągu dnia patrzonoby na nią zupełnie inaczej.
Tak naprawde szaleństwem jest zwykłe połączenie np sprzątanie w szafie, gotowanie obiadu i zajmowanie się dziećmi. Plus w ciągu dnia trzeba wyjść po zakupy i do banku, ogarnąć w mieszkaniu. Mija cały dzień. Efektów pracy na oko przeciętnego przechodnia nie widać a matka pada na pysk.
Takie moje refleksje z opiekowania się rodzeństwem.
Poza tym, po co szkoła? W ed odpadają nerwowe poranki i odprowadzanie do szkoły
No i zgadzam się z Silesią. takie dni, chwile chaosu na szczęście nie zdarzają się codziennie.
tekst pochodzi z bloga, pisanego niezbyt często, ale systematycznie.
Zapewniam cię, że ani rodzice piszący bloga ani ich rodzina nie są chaotyczni (mam przyjemność znać). Wkleiłam, bo mnie wzruszył ostatni akapit.
Wpisy na blogu pojawiają się raz na kilka tygodni, czasem miesięcy. Domyślam się wiec, że w opisie takiego "dnia" jest tak naprawdę więcej niż jeden dzień zniesie, ot, wyliczanka różności, egzemplifikacja, by pokazać, co jeszcze (może się zdarzyć).
To, co charakterystyczne dla wpisów na tym blogu - to prostota języka w wyrażaniu ważnych rzeczy, łagodność tegoż języka i dyskrecja w opisach dzieci (czym epatuje wiele innych blogów, naruszając prywatność dzieci).
No i obala stereotypy - nie mocnymi słowami czy przechwałkami, ale opisami zwyczajnej kochającej się rodziny.
Czasem padają jakieś linki blogów matek
I jak z czystej ciekawości poczytam
To szybko uciekam bo mam w głowie chaos
I gdybym nie miała dzieci i nie była w domu
Grubo bym się zastanawiała nad świadoma decyzją chaosu
Po co antybiotyk o 3 mad ranem ???
Chyba żeby siebie samą dobić wstawaniem a potem niedospaniem i dziennym chaosem
Kółko się zamyka
Przyznam, że czytałam np ten kawałek " Zakupy, gotowanie, zdjęcia do legitymacji, zaległe sprawy w urzędach, lekarz, odwiedziny bliskich, odrabianie lekcji, wymiana ciuchów na zimowe, telefony, zajęcia dodatkowe..." myślę sobie - ja też. no i ?
I tak jak @ napisala, jak ktos juz jest w domu to niech lepiej sie troche ogarnie i to samo jak ktos pracuje i nie ma rodziny to tez moglby lepiej sie zorganizowac. A tak to wychodzi ze jednak najlepiej zoorganizowana grupa sa pracujace mamy bo robia i jedno i drugie pomimo chaosu.
Z tym wpisem o zabieranie babci na wakacje jako opiekunki do pomocy rodzicom ( no bo rodzice ma wakacjach
To się zgadzam
To dość powszechne zjawisko wakacyjne kiedy babcia "robi " za opiekę do dziecka
A jak się porozmawia to się okazuje ze ta babcia tak cały rok przy dzieciach, wiec nie jest na wakacjach tylko w robocie , rodzice są ma wakacjach , LOL
Może ten antybiotyk miał być podawany 4 razy na dobę?
9.00 - 15.00 - 21.00 - 03.00.
@Małgorzata , z niektórych Twoich wpisów na forum wynika, że jesteś dobrze zorganizowana. Tzn., że Ty tak uważasz. Pewnie coś w tym jest, bo jak inaczej dałabyś sobie radę z tak potężną rodziną?
Mogłabyś napisać jak wygląda Twój dzień?
Jak ogarniasz np. porządki? A gotowanie obiadu dla takiej drużyny?
Spacery z maluchami, zadania domowe ze szkolniakami, wizyty w przychodni, wywiadówki ... choroby dzieci gdy np. Ty sama też chorujesz ... jak sobie dałaś radę w tych wszystkich sytuacjach? A problemy wychowawcze, jakieś edukacyjne rozmowy czy coś - jak to ogarniałaś?
Jak sobie radziłaś kiedy miałaś kilkoro małych dzieci i nikogo do pomocy? (Bo teraz rozumiem, że mając w domu nastolatków delegujesz niektóre zadania, nie robisz wszystkiego sama). Miałaś wtedy w domu ład czy chaos? Czy to jest w ogóle możliwe, żeby uniknąć chaosu przy licznej gromadce dzieci w wieku jeszcze przed-nastoletnim?
Szczerze mówiąc jak czytam takie teksty jak ten zalinkowany (choć blog rzeczywiście fajny!), lub jak nieraz czytam niektóre wypowiedzi na tym tutaj forum, to gdzieś w czeluściach mojej podświadomości słyszę przeciągły jęk: jeeeeeeeny! Tylko nie wielodzietność!! To jest nie do zrobienia!
Chociaż rozumiem, że autorka bloga chciała pokazać, że ona przez cały dzień (i część nocy) pracuje, a nie "siedzi w domu" (wrrrrr) i że jej praca składa się z tysięcy niezauważalnych drobiazgów, o których ludzie żyjący w innej rzeczywistości nie mają bladego pojęcia.
Uważam ze jest możliwe uniknięcie chaosu w dużej rodzinie
I głównie tak rodziny duże funkcjonują
Bez chaosu , są świetnie zorganizowane
Wszystkie jakie znam a znam baaardzooo dużo tych rodzin
@Ida
nie chciałam wywołać lawiny dyskusji o niezorganizowaniu ::)
Dla mnie na tym blogu inne fragmenty są ważne.
Ta kobieta, oprócz zwyczajnych czynności w domu, wokół rodziny i dzieci, robi też coś więcej, dużo więcej, bo 1. pracuje społecznie 2. pracuje/rozwija/żyje we wspólnocie i to jak wychowują dzieci jest bardzo pięknym przykładem; 3. Wykonuje pewien rodzaj "wolnego zawodu" i jest w nim aktywna.
Przepraszam was, bo nie zdałam sobie sprawy, że nie znając tych okoliczności zwyczajnie nie zrozumiecie=nie docenicie prostoty tych wpisów.
Dla mnie cenne jest właśnie to, że o tym, co robi więcej, ta kobieta nie pisze wprost, ale wyciąga na światło i opisuje to, co dla wielu jest błahym tematem.
Dla niej rodzina jest najważniejszym tematem, który chce "sprzedać" na zewnątrz.
Myślę też, że jest to pewien zabieg, bo blog jest łatwiej "strawialny" dla zwyczajnych ludzi, kiedy blogerka nie chwali się innymi poczynaniami, tylko opisuje zwyczajne życie rodziny i się tym zachwyca.
Co do antybiotyków - też pudło, syt dotyczy specyficznie chorego dziecka.
Na koniec powiem wam tylko, że dla mnie to autentyczni ludzie, bo robią to, czym żyją, a żyją tak, jak wierzą.
Dobra, skończmy temat, może ją tu zaproszę, to sama coś o sobie napisze, a jeśli nas podczytuje, to ją pozdrawiam
A po drugie - poznałam Małgorzatę, jej dom, jej dzieci, byłam, widziałam, jadłam obiad, piłam kawę i miałam okazję zobaczyć naocznie jej zorganizowanie.
Ogarnia świetnie, potwierdzi to wiele osób z forum, znających Małgorzatę w realu.
Świetnie czytam bloga i potrzebuje do tego narratora wprowadzającego do sytuacji
Jeszcze bardziej mi się nie podoba
W takim razie
I nie chodzi o chwalenie się na prawo i lewo
Trochę wylewa dziecko z kąpielą w tej skromności
Dostałam laurkę od @Lila
A blog mi się nadal nie podoba
Choć z innymi wpisanym dniami autorki się zgadzam
Głupio mi teraz trochę za te laurkę
Ja tam nie widzę nic agresywnego Małgorzata chyba też nie. , skoro normalnie odpisała; )
Blog - cóż, właśnie sobie zdałam sprawę, że masz kompletnie, ale kompletnie inny temperament niż autorka bloga
ALE: uważam, że taki przekaz "w lekkim powiewie" też jest czasem potrzebny, na równi z kopem w zad i poleceniem: smarki obetrzeć, koronę poprawić, uśmiech na gębę i do przodu
No i marzył mi się watek autentycznie pozytywny o macierzyństwie i ojcostwie
wracam do pracy