Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Blog Wymiatacz czyli wieloblog orgarnięty

1235

Komentarz

  • odpowiadam zgodnie z prawdą - raz lepiej raz gorzej
    albo - z Bożą pomocą daję radę

    Kiedyś organista po roratach zapytał mnie, o której muszę wstawać, żeby wszystkich wyszykować.
    Na pewno nie kryło się za tym współczucie.

  • edytowano wrzesień 2015
    Nigdy nie zgrywam jakiegoś herosa, który wszystko ogarnia., bo nim nie jestem.
    Nigdy też nie skarżę się na zmęczenie, co nie znaczy, że zaprzeczam, że ono jest.

    Kiedyś starsza pani przysiadła się na ławkę obok nas. Patrzyła, przyglądała się, po czym wypaliła - Przy czwórce dzieci to musi mieć Pani dużo roboty. Powiedziałam, że owszem, ale za to ile szczęścia ;-)
  • edytowano wrzesień 2015
    Jak mama była w ciąży to duże prawdopodobieństwo, że widziałaś nas ;-)

    edit: mama nie była wysportowana
  • A widzisz, mama_asia, nie zgrywam herosa. Po prostu mowie jak jest. A mam tylko czworke, i to od dwoch tygodni.
  • też się często spotykam z pytaniem "jak sobie pani radzi?" i zgadzam się z @Odrobinka, że często (nie zawsze) jest to podszyte współczuciem (zupełnie mi niepotrzebnym); no bo jak mam odczytać takie pytanie jeśli pani zadając je wymownie załamuje ręce?
  • No i marzył mi się watek autentycznie pozytywny o macierzyństwie i ojcostwie

    Kobieto, mało Ci ich tutaj?! @-)
  • "Jak sobie pani radzi?" może być również podszyte podziwem :)
  • Nawet jeśli jest podszyte współczuciem, to co?
    Przecież każdy zdaje sobie sprawę, ile jest roboty przy gromadce dzieci.
    Więc starsze panie mówią to z troski o nas ;-)

    Dziewczyny wyluzujcie.

  • Mnie juz kilkakrotnie ktoś powiedział "Podziwiam Panią" i zawsze odpowiadam: "Ja tez siebie podziwiam" :D
  • A tak w ramach oftopu o jedynactwie, też mnie zawsze dziwią te stereotypy, bo wszyscy jedynacy, których znam, obalają mity o jedynaczym egocentryzmie. Wiele zależy od wychowania, bardzo wiele też od wrodzonych cech charakteru. Z dziecka, które czuje się niedopieszczone może wyrosnąć większy egocentryk niż z rozpuszczonego, i to niezależnie od ilości dzieci w rodzinie.
  • @asiao wykorzystam następnym razem Twoją odpowiedź :D
  • @Ojejuju - dlatego nic nie pisałam w tym wątku. Na żywo widzę, (mniej więcej ;-) ) po co dana osoba pyta.
  • Mi też wydaje się, że wiele zależy od kontekstu. Wypowiedzi w duchu: "Nie muszę się dziećmi zajmować, niech same zadbają o siebie" odbieram raczej jako kontrę do powszechnej opinii, że rodzic powinien poświęcić dziecku 100% czasu i uwagi, niż jako faktyczne chwalenie się zaniedbywaniem wychowania dzieci.
  • Ale to przecież widać, słychać i czuć że ktoś pyta z podziwem, albo z ciekawości a kogo pytanie podszyte jest współczuciem. Większość ludzi zresztą którzy wyrażają podziw nie pytają jak sobie radzę, tylko go po prostu wyrażają. A jeśli o coś pytają to o konkrety. O radzenie sobie z reguły albo ci ciekawi albo współczująco- złośliwi.
  • Czym dalej, tym większy mam zlew na to, co kto myśli o moim życiu. Niech se pytają ludziska, o co chcą. Ja sie urodziłam do mieszkania w piździszewach. Nie drażni mnie wścibstwo.
    Swoje powiem, a co z tym słuchacz zrobi i jaką miał motywację- jego cyrk nie mój.
  • Ale szczerze mówiąc, wiele tutejszych matek wielodzietnych chyba po prostu niezbyt chce się dzielić tymi swoimi sposobami radzenia sobie. Bo często zdarza się, że ktoś szuka konkretnych porad, a odpisuje mu się tylko: "Masz za mało dzieci, jak będziesz mieć więcej, to problem sam się rozwiąże." A to naprawdę nie jest takie oczywiste, jak znaleźć czas dla starszych dzieci, gdy młodsze bez przerwy domagają się uwagi, jak zorganizować wyjście we dwoje z mężem, gdy nie ma się z kim zostawić gromady dzieci, jak nie obciążać nadmiernie starszych opieką nad młodszymi, jak rozwiązywać konflikty w dużej rodzinie.
  • Ci którzy piszą, że radzą sobie świetnie, z reguły nigdy przenigdy nie napiszą konkretnie JAK TO ROBIĄ???
  • Może być , ze każdy ma jakieś zwroty, które nadinterpretuje. Ten chleb sławny na ten przykład. Może ja to otrzaskana i umiem formułować odpowiednio pytania, bo mam wrażenie , ze my tu właśnie głownie rozmawiamy na wymienione przez ciebie tematy. Czym konkretniejsze pytanie , tym konkretniejsze odpowiedź.
    Ja tu w każdym razie trafiłam swego czas z głębokim kryzysem związanym z całkowitym nieradzeniem sobie z niemowlęciem sztuk raz. I nawet nie dostałam bana.
  • Niby trójka to nie dużo i już kilka takich rodzin w bloku jest, ale widac wyglądam na najbardziej nierozgarniętą bo dostaję różne fanty. W tym tygodniu kilka kilo winogron z działki, były pyszne, zrobiliśmy sok, i chyba przedawkowałam, bo miałam sensacje gastryczne. Dostałam cukinie (wiem, każdy teraz marzy o cukinii) , sałaty i zapas zieleniny do zupy. Jeśli jeszcze jakaś kobieta w Polsce waha się nad trzecim dzieckiem, to mam nadzieję że cukinią rozwiałam wątpliwości :-)
  • @Bagata , ale no jak na niektóre rzeczy odpowiedzieć, no jak? Ja jestem w trzeciej ciąży i mam luz totalny, mimo ze po pierwszym dziecku miałam głębokie poczucie , ze życie sie właśnie skończyło. I jak ja mam wytłumaczyć mojej koleżance , która boi sie zdecydować na drugie, ze ogarnie? Mimo, ze sie lubimy, nie mam pomysłu. Ty bardziej, ze tu nawet jak sie zaczyna dyskusja o porządkach, to sie okazuje, ze jedne maja na itp top inne syf totalny, a dzieci tyle samo no i gdzie tu uniwersalna recepta
  • edytowano wrzesień 2015
    o, tam, od razu syf totalny, tylko rozgardiasz tfuuurczy, ale cały czas próbuje ogarnąć, kiedyś się uda ;)
  • edytowano wrzesień 2015
    @Bagata bo tego nie da się opisać i zrobić gotowca dla innych. Każda kobieta radzi sobie na swój sposób. Powiem ci tak, choć 6 dzieci to po prostu duża rodzina a nie wielodzietna, z moich obserwacji, że metody stosowane do małej liczby dzieci nie sprawdzają się w licznej rodzinie. Więcej rzeczy musisz robić hurtowo i na bieżąco. Wiele też zależy od osobowości rodziców i bardzo dużo od ich wzajemnego szacunku do siebie. Musisz inwestować w samodzielność dzieci, żeby jako nastolatki potrafiły pomóc i we własną stanowczość, musisz umieć wymagać od nich nie tylko efektów w szkole ale też inwestować w poczucie więzi. Musisz też umieć odpuścić pewne rzeczy, np to że nie jestes w stanie wszystkiego mieć pod kontrolą, że dzieci bardziej czasem liczą się ze zdaniem rodzeństwa niż z twoim. Np nie jest moim zdaniem dobrze kiedy każde dziecko ma wlasny pokój bo to przynajmniej w wieku nastoletnim burzy więzi w dużej rodzinie, bo nastolatki mają okres iizolacji i po prostu pozamykaja się w swoich pokojach. A konkretnych metod ci nie podam bo ich nie ma. Każda metoda którą uskuteczniam zależy od sytuacji i konkretnego dziecka.
  • @Ida ja tak jeszcze nawiąże do twoich wypowiedzi wcześniejszych, że bardzo łatwo tworzyć sobie obraz człowieka na podstawie wpisów na forum w dodatku wyrwanych , nie znając go osobiście i tak naprawdę nic o nim nie wiedząc.
  • My to np. jak na tyle osób zjadamy tego chleba zadziwiająco mało ;) Musze miec obowiazkowo trzy bułki na drugie śniadanie dla dzieci (rok temu byly cztery, moze jak sie rok akademicki zacznie to do tego wrócimy). Cała reszta jest wielką niewiadomą - czyli kupuje jakaś szacunkowa ilośc, potem nagle sie okazuje, ze jednak nikt za bardzo nie mial ochoty na pieczywo i przerabiam zbiory z kilku dni na: grzaneczki, bułke tarta, maczankę dla psów . Zwykle w sobote rano sa grzanki na śniadanie ;) U nas jest w sumie 7 osób, z czego tylko jedna mała. I jak - odpowiedziałam na temat konkretnie???
    Ziemniaków wcale nie jemy - prawie, od czasu do czasu sie zdarzy. Makarony - paczka do obiadu :P
  • Zadzwonił kurier, poszłam po dżinsy na balkon, wlazłam na osę, dziabnęła mnie, ale bez efektów specjalnych, nic nie puchnie. Teraz osa leży na balkonie i udaje trupa, czeka na następną ofiarę. Ktoś mówił, że to zdrowo na reumatyzm? To może ją pohoduję..
  • Panie "wyznaczone" mają co innego na głowach, więc dziś ja!

    Duża pyta, czy dobrze wyglądałaby z grzywką? Nie wiem, mogę uciąć, zobaczy; nie, aż taka odważna nie jest.

    Zosiu, są programy typu wirtualny fryzjer, robimy zdjęcie i przymierzamy włoski z automatu!
    Fajnie :)
    No to aparat - nie umiem, jak sie okazuje, zrobić córce dobrego zdjęcia z przodu pyska, jedno po drugim wyglądają tak, że tylko w tle dorysować miarkę, a w dłonie wcisnąć tabliczkę z numerem.
    Ale nie poddajemy się łatwo!
    Z. wpada na pomysł, że pyknie sobie zdjęcie kamerką z laptoka, pyk i gotowe.
    Krótka obróbka i mierzymy włosy. Kupa śmiechu :D
    Duża zaczyna przymierzać moje fryzury, oj! Nigdy nie myślałyśmy, że aż tak jest do mnie podobna. Na żywo tego nie widać. Obie jesteśmy zadziwione, że hej!!!

    Potem zrobiłyśmy też zdjęcie i przymiarki fryzur młodszej. Coś ma podobnego i do Zosi, i do mnie, ale jednak inna. Znalazła włosy, w których wygląda na najbardziej spokrewnioną z Supłem, psem naszym.

    Gdyby to był prawdziwy blog, teraz byłyby zdjęcia.
    :)
    Podziękowali 2kiwi Milagro
  • Z pamietnika mamy " siedzącej" w domu...

    Syn przytargał od kolegi odkurzacz piorący ( będą sprzątać samochody swoim ojcom) .
    Jestem taka podekscytowana- wypiorę sofy,dywany u młodych i siedziska krzeseł,nie mogę się doczekać !!!Już się zastanawiałam,co dziś będę robić- piekarnik umyty,szynkowar zapakowany,obiad ogarnięty,okien myć nie mogę,bo mróz,mała śpi,po następnym karmieniu wlożę ją we wózek i wystawię na taras...

    Czy to się jakoś leczy???


  • Jak tam kaszanka wyszła?
  • @Atenna czy mogłabyś przesłać mi pocztą trochę energii?
  • A mi odkurzacz piorący bo moja kanapa miała być wizualnie odporna na plamy, a robią się zacieki nawet po wodzie. Po co mi ciemnobrązowa kanapa skoro normalnie nie można na niej jeść i pić?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.