Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Inwigilacja. Strzeż się poradni medycyny rodzinnej!

13

Komentarz

  • @PonuraKura witaj w klubie - my też nie szczepimy dzieci, najstarsze jest na ED, czwarte dziecko w drodze, ja aktualnie 'nie realizuję się zawodowo' - istna patologia. :)
  • @szczurzysko - trzeba bylo wezwac policje. HV nie ma prawa do rewizji. Ja pierwsza wizyte patronazowa mialam jeszcze w Polsce ( bo Marka rodzilam w Warszawie) - i te to wizyte odbylam w przychodni - zreszta tuz pod moim blokiem:D BYlo milo, polozna spoko, sensowna i fajnie. Mialam tez wizyte HV w szkocji - i znow bezstresowo, zadnego lazenia po chalupie, usiadlysmy w salonie, popijalysmy kawe i gadalysmy sobie niezobowiazujaco. Kobieta zostawila ulotki, namiary na siebie, godziny spotkan dla mlodych matek ( przydalo sie, wpadalam tam czasem potem zmierzyc i zwazyc Marka, a przy okazji sie z innymi dziaciakami pobawil:) I juz. Ja mysle , ze wszystko zalezy od osoby wizytujacej...
  • W Polsce nikt nigdy mnie nie nawiedził, a wizyty położnych i pielęgniarek (Health Visitors) w UK wspomniam super miło, właśnie jako pogawędki przy kawie, bezstresowe mierzenie i ważenie itp.
  • edytowano listopad 2015
    W.
  • draconessa - No, to jedna taka się tu zdażyła, ale ona się rolą Named Person bardzo chyba przejęła i już działa. Wcześninej bywała bez zapowiedzi. Bo była u sąsiadki, to i do mnie wpadła... Raz mąż jej otworzył, to powiedziała, że z nim rozmawiac nie będzie, bo źle mówi (mąż) po angielsku.

    To druga taka niemiła akcja po tym, jak z jednego szpitala do mnie zadzwoniono, że chorzy ludzie powinni bliżej szpitala mieszkać, bo narazamy NHS na transport pacjenta... (Mąż był helikopterem zawieziony do Aberdeen).
    Wtedy nie wiedziałam co powiedzieć, tak mnie zaskoczyła baba wstrętna...

    A poza tym, nie mam złych doświadczeń z tutejszą służbą zdrowia.
  • Kurcze tak was czytam i sobie mysle... U nas tez jakas pielegniarka czy polozna byla. Wpadla w poludnie, w srodku upalnego lipca i stwierdzila ze w domu jest za goraco, dziecko ma potowki i ze zle je karmie (dziecko mialo tradzik, super przybieralo a w domu byl upal bo na dworzu byl i w bloku tego noe przeskpcze) powiedzialam jej cos oglednke ze jest noe za bardzo kompetentna i ze podwaza diagnoze lekarza i wyprosilam. W przychodni zglosilam ze sobie nie zycze wiecej wizyt tej Pani i juz nigdy nie przyszla. Nigdy nie myslalam ze cos takoego sie mlze obrucic przeciwko mnie. Tylko faktycznie ja mam jedno dziecko, szczepione wiec pewnie mnoej pod obserwacja jestem.
  • 7 laat temu w przychodni na bemowie załatwiali te wizyty " na lewo" przy okazji wizyty bilansowej pielegniarka wypełniła ankiete, bo ona nie ma czasu chodzic. pytania byly o ilosc pokojów, mieszkanców i inne takie
  • Cel wizyty pielęgniarek środowiskowych jest dla mnie zupełnie jasny: znalezc patologie, pielegniarka sama mi to powiedziała. Zostawiła plik folderów i ulotek, myślałam, ze to cos ciekawego, ale wszystkie mowily o tym, ze zamiast tluc dziecko, lepiej się z nim pobawić i ze noworodek nie placze na złość.
    Nie zaglądala w kąty, mimo balaganu w moim odczuciu napisała, ze porządek.
    Wygląda na to, ze niektóre pielęgniarki za bardzo przejmują się swoja rolą.
    Nie ma jakiegoś obowiazku prawnego, żeby informować przy takich wizytach "moze Pani odmówić". Jak w filmach prawniczych "ma Pani prawo odmówić skladania zeznań"?
  • @malagala , tak to tylko na amerykańskich filmach.
  • @MartynaN chodzi Ci o nasz wymiar sprawiedliwości czy służbę zdrowia? :)
    Gdyby przy wizycie byla informacja, ze można odmówić, nie miałabym nic przeciwko.
  • @malagala, jak miałam zajęcia z prawa medycznego, to się okazało, że cała nasza obiegowa wiedza prawna opiera się na amerykańskich filmach i ma się nijak do polskiego wymiaru sprawiedliwości i przepisów prawa.
    W służbie zdrowia możesz odmówić wszystkiego, za wyjątkiem sytuacji ratowania życia.
  • edytowano wrzesień 2015
    @MartynaN
    Toć napisałam, jak w filmach ;)
    Ale z zabiegami medycznymi to ciekawostka dla mnie.
    Jak to się ma w praktyce do tego, ze przyjeżdżam do szpitala po odplynieciu wód, chca mi podać oksytocyne - mogę się nie zgodzić? Mogą powiedziec, ze mam w takim razie szukac innego szpitala?
    Bo jedna sprawa, ze odmawiam, a druga, czy sa jakies konsekwencje?
    Szczepień tez mogę odmówić, ale grozi za to grzywna.
    Nie jeest to dla mnie wszystko takie jasne.
    E:literowka i wywołanie
  • Masz prawo się nie zgodzić, nikt nie ma prawa cię z tego powodu odesłać . To jest takie głupie straszenie.
  • @malagala MartynaN ma rację, możesz się nie zgodzić, z resztą tak jak na masę innych rzeczy w szpitalu jak przyjeżdżasz rodzić. Problem polega na tym, że z reguły każą ci podpisywać te wszystkie papierki jak już masz skurcze i nie za bardzo możesz się na niczym innym skupić. A co do szczepień - też jest to straszenie, bo teoretycznie nie może być żadnej grzywny. Nie ma czegoś takiego jak obowiązkowe szczepienia.
  • No i w sumie o to mi chodzi. Ta pielegniarka to tez takie straszenie. Ucieszylabym się, gdyby w tego typu sytuacjach byl obowiązek mówienia, ze ma Pani sie prawo nie zgodzić. A brak zgody moze skutkować: I tu lista.
    Co mi po tym, ze mogę nie wpuścić pielęgniarki, jak się okaże, ze te wizyty są obowiązkowe... I ktos sobie zinterpretuje to tak, ze można nakladac grzywny celem przynaglenia. To juz wole wpuścić.
    Ale przez najbliższy rok nie będę miała tego problemu.
  • @blaekie nie wiem, czy cos się zmieniło ostatnio, ale grzywny chyba nakladaja... A slowo obowiązkowy w kontekście szczepień pada w jakimś tam dokumencie
  • Nie bardzo trzymam się w temacie ale w zasadzie wychodzi na to że pierwszą rzeczą jaką trzeba robić gdy przyjdą skurcze porodowe to łapać za mopa i nastawiać pranie bo po porodzie nie będzie siły na sprzątanie przez kilka dni! A trzeba być gotowym na wizytę.
  • wiesz, to i na postep porodu pomoze. i za wczesnie do szpitala nie pojedziesz. nie tak głupio to pomyslane :P
  • @malagala grzywny nakładają za brak szczepień, ale nielegalnie, a że ludzie się boją kosztów i kar, to dalej robią co chcą. Obowiązkowe, ale nie przymusowe. Zaszczepić siłą mogą tylko w przypadku epidemii. Temat rzeka...
  • edytowano wrzesień 2015
    @gabriela, dzięki za komentarz!!! no właśnie, to jest czyste zastraszanie, nic więcej
  • @blaekie,
    "A co do szczepień - też jest to straszenie, bo teoretycznie nie może być żadnej grzywny. Nie ma czegoś takiego jak obowiązkowe szczepienia."


    Czy jest jakiś przepis/ustawa mówiąca o tym, że
    -"teoretycznie nie może być żadnej grzywny",
    - "nie ma czegoś takiego jak obowiązkowe szczepienia"?
    (bo rozumiem, że mówimy o Polsce).
  • Na wezwaniu do szczepienia jest napisane o pieniężnych konsekwencjach nieszczepienia. Szczepienia są obowiązkowe.
  • edytowano wrzesień 2015
    Wezwaniem do szczepienia i wykonaniem go zajmuje się placówka ochrony zdrowia pod którą przypisane jest dziecko.
    Gdy rodzic konsekwentnie unika szczepienia, o sytuacji informowany jest lokalny sanepid.
    Sanepid może złożyć wniosek do wojewody.
    Wojewoda, dzięki decyzji Naczelnego Sądu Administracyjnego, jest uprawniony do wystawiania wielokrotnych do skutku kar pieniężnych, których suma może wynieść do 50tyś zł. Pierwsza kara może być anulowana po stawieniu się rodzica z dzieckiem na szczepienie.
    Konsekwencje więc istnieją i są prawomocne.
  • edytowano wrzesień 2015
    No niestety. Gdyby szczepienia nie były przymusowe, to machina ssanepidalna nie ruszałaby w celu przymuszenia do szczepienia grzywną.
    Chyba, że cos się teraz zmieniło?

  • No chyba że ktoś myślał że w razie czego przyjdzie pani z sanepidu i zrobi paluszkiem "nununu".
    W prawie jeśli coś jest obowiązkiem to zawsze istnieją konsekwencje unikania wypełnienia go. Inaczej możnaby sobie wszystkimi zarządeniami kuwete kota wypełnić.
  • A to się nie zgodzę @Silesia że zawsze są konsekwencje. Np.był obowiązek meldunkowy, ale przez dwa lata nie było kar za mieszkanie pod innym adresem niż miejsce zameldowania. Wcześniej można było dostać karę. O Polsce piszę.
  • Przyznam sie bez bicia, że myslałam że to norma: MUSI byc wizyta po porodzie w domu. W tym roku, równo 2 tygodnie po porodzie, zadzwoniłam i poprosiłam o wizytę. :D

    Fajnie rozmawiałyśmy. A prawie nic na temat córeczki. Dużo gadałyśmy o cc, o prace i o mojej dyrektorce >:)
  • No więc słabe wytłumaczenie podałam.
  • One, te położne albo pielęgniarki też przychodzą żeby zobaczyć czy matka nie ma depresji poporodowej. W Polsce raz była położna w Krynicy jak się urodziła Karolina i raz w Krakowie jak się urodziła Zosia. Tu przychodzily 2/3 razy miedzy innymi po to żeby pobrać krew do testów chorób metabolicznych. I dwa tygodnie po porodzie żeby sprawdzić czy dziecko dobrze przybiera. Pielęgniarki u mnie nigdy nie było. Dzieci mam szczepione wybiórczo.
  • edytowano październik 2015
    Ja wczoraj pytałam, przy okazji wizyty u lekarza rodzinnego i nie ma się czego obawiać, bo nawet gdyby przyszła to od nich czyli osoba, którą znam. Wizyty położnej mam za sobą, i była to miła dziewczyna, nie robiła rewizji po domu w celu znalezienia muszek owocówek, tudzież porozrzucanych zabawek i ciuchów. Dziecko zaszczepione, więc nie ma się co czepiać, co prawda szczepionki były odwlekane ale to dlatego, że moja pani doktor nie szczepi chorych, poprzeziębianych dzieci. Myślę, że przychodzą tylko w dużych miastach jak się nie bywa z dzieckiem u lekarza albo nie szczepi. Najlepiej sobie wybrać przychodnię i pielęgniarkę środowiskową wtedy nie ma żadnych problemów.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.