Od kilku lat mam problemy ze stawami. Zaczęło się w sumie tak z niczego, zaczęły mnie boleć stawy ramiona, nadgarstki, kości palców, czym bliżej wieczoru ból się nasilał. W łóżku leżałam nieruchomo bolał każdy najmniejszy ruch. Rano sytuacja się poprawiała. Byłam u lekarza, w badaniach wyszedł czynnik reumatoidalny dodatni, dostałam lek, którego jednak nie brałam jak poczytałam jakie ma skutki uboczne. Po jakimś czasie bóle zmniejszyły się, potem ciąża, prawie dwa lata karmienia, bóle pojawiały się i znikały, ale nie leczyłam ze wgl na karmienie. Skończyłam karmić nasilenie bólów zaprowadziło mnie znów do lekarza i badania wszystkie ok. Stwierdził zwyrodnienie stawów i zabiegi rehabilitacyjne na marzec 2016. Jednak jakieś dziwne mi się to wydaje. Te bóle są takie wędrujące, jednego dnia boli mnie nadgarstek tak mocno, że nie mogę ruszać ręką, następnego dnia przechodzi, a zaczyna boleć kolano. Zwyrodnienie to chyba by były jakieś stałe jednakowe bóle, a nie zanikające i przechodzące gdzie indziej. Zastanawiam się czy to nie wina diety, może coś szkodzi? Bardzo liczę na Katarzynę :-)
Komentarz
tego typu bóle pojawiły mi się przy próbie trucia candidy paraprotexem- jako reakcja Jarisha- Herxheimera.
Zaczęło się od bólu dłoni, potem spuchł mi nadgarstek, łokieć, a w następnej kolejności staw żuchwowy. Ból okrutny. W trakcie USG lekarka stwierdziła, że praktycznie we wszystkich stawach jest stan zapalny.
Stan zapalny wywołało zakwaszenie organizmu dużą ilością zabitych grzybów-drożdżaków.
Przez analogię - dieta odkwaszająca organizm może przynieść ulgę, czyli ograniczenie produktów zakwaszających (wszelkie białka, cukier, pieczywo...), a zwiększenie ilości produktów neutralnych lub zasadowych dla organizmu.
Wszystko jest potrzebne po trochu, najważniejsza jest odpowiednia, dosyć ścisła dieta, ale najpierw w ogóle musisz sprawdzić, czy to może być dna.
Dawno to było (6lat temu) więc szczegółów nie pamiętam.
Śniadanie:
-plasterek cytryny do possania
-sok marchwiowy
-Zakwas buraczany
-Surówka
-Gotowane warzywa
-Owoc (1/2 grapefruita lub kwaśne jabłko)
Obiad:
-Zupa (bez ziemniaków, makaronu, kaszy czy innych węgli)
-Surówka
-Gotowane warzywa
-Owoce
Kolacja:
-Sok warzywno-owocowy
-Surówka
-Gotowane warzywa
-Surowe lub kiszone jarzyny (np. ogórek kiszony, pomidor, kalarepa, marchew itp.)
Uczciwie przyznam, że się do tego nie stosowałam, bo bym cały dzień w kuchni musiała spędzić. Pilnowałam, by zaczynać dzień od podgrzanego (40 st.) kwasu buraczanego z czosnkiem i majerankiem. Najważniejsze w diecie są surowe warzywa - dużo surówek.
Jeść można do woli, byle ograniczać się tylko do zalecanych warzyw i owoców.
Samo się unormowało. Odstawiłam Paraprotex, przepłukiwałam się większymi ilościami wody z cytryną i przeszło. Specyfik ten zaordynowałam sobie sama, ponieważ na wizytę u lekarza "od candidy" musiałam czekać ok. 5 miesięcy, więc szkoda mi było czasu.
O efekcie Herxa czytałam, ale nie przyszło mi do głowy, że akurat mnie się to przytrafi. Z forów candidowych zorientowałam się, ze ludzie leczą się przeważnie sami i jeśli ktoś nie doświadcza efektu Herxa, to znaczy, że za małe dawki leków przyjmuje.
Dr A. Janus (60+) jest absolwentem Wojskowej Akademii Medycznej. Nie wiem dokładnie w czym się specjalizował, natomiast wyczytałam w artykule jego autorstwa, że skończył również dodatkowe studia z biochemii organizmu.
Autor książki - "Nie daj się zjeść grzybom candida" (wielokrotnie wznawianej i rozszerzanej). Również wydanej w 2015 roku książki - "Postaw na zdrowie" .
Na swojej stronie internetowej pisze:
"... Obecnie nie wykonuję zawodu lekarza medycyny akademickiej. Nie stawiam diagnoz lekarskich, nie wystawiam recept i zaświadczeń lekarskich
Zajmuję się profilaktyką zdrowia i przywracaniem równowagi w wewnętrznym środowisku organizmu..."
http://www.janus.net.pl/
(doczytałam się, że jest pediatrą)