Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Dobre pomysły PiSu, czyli likwidacja gimnazjów

2

Komentarz

  • jak dla mnie to jest to zmiana dla zmiany, tak jak wszystkie inne związane z edukacją, trzeba znaleźć jakiś nowy powód na wypchanie $ kieszeni 'fachowców', bo znów będą 'bardzo potrzebni' przy wszelkiego rodzaju konsultacjach i tworzeniu całego tego procesu przemiany; uważam, że nie chodzi tu w żadnym względzie o dobro dzieci, tylko o kasę, niestety
  • A ja uważam,że gimnazja to porażka i fajnie,zemoje dzieci może do nich nie trafią.
  • edytowano listopad 2015
    Ja uważam że likwidacja gimnazjum niczego nie zmieni. Tu gimnazja funkcjonują i jakoś nie szerzy się patologia. Tylko że dostosowany jest cały program nauczania do systemu nauczania. Tu jest tak że na etapie gimnazjum jest różnicowanie poziomu wykształcenia i w zależności od tego jak dziecko zdało egzamin przedgimnazjalny idzie do klasy o odpowiednim dla jego zdolności poziomie. I można wypaść z poziomu jak się nie ma odpowiedniej średniej. Mozna też wyskoczyć na wyższy poziom jeśli jest się na zbyt niskim zdając odpowiedni egzamin i mając odpowiednią opinię nauczycieli podstawowych przedmiotów. Poziomy są trzy. W zależności jaki się ukończy taka ścieżka kariery jest rysowana później: dobra klasa w koledżu i studia wyższe, średnie wykształcenie i studium zawodowe oraz zwykła zawodowka. Może kluczem jest to że nie miesza się mniej zdolnych uczniów z tymi zdolnymi i to nie rodzi patologii. Program też jest raczej jakąs ciągłością a nie na każdym poziomie nauczania to samo od początku...
    Osobiście byłabym za naprawą obecnego systemu i dostosowaniem do niego programu obawiam się bowiem że problemem nie jest podział na podstawówki,gimnazja i szkoły średnie. A nowa reforma to tylko sposób na kasę i populizm, bo ludzie nie są zadowoleni z gimnazjów.
    Edit: dopisalam od początku to samo zamiast coś innego...
  • @Odrobinka a czy w Szwajcarii w ogóle istnieje "trudna młodzież"? Może od wieków wpajana praca-praca-praca (nauka-nauka-nauka) jest wysysana z mlekiem matki? A jak ktoś jest napływowy to automatycznie dostosowuje się. Serio pytam.
  • edytowano listopad 2015
    Istnieje trudna młodzież. Choćby na moim osiedlu jej pełno. Tu jest 25% imigrantów. Tacy np Kosowarzy grzeczni nie są. Murzyni też nie. I tacy lądują głównie w zawodówkach. Piją, palą, ćpają tak samo. Panny puszczają się tak samo. Piwo i papierosy są tu dostępne od 16 roku życia więc jest dużo więcej okazji. Tu tylko policja działa prężnie i kary są dotkliwe i nieuniknione. Finansowe. Nikt tu z mandatem nie podyskutuje. Konsekwencje też są. A jak nie ma kasy na mandat to się go odpracowuje. Np sprzątając publiczne kible. Jedyna różnica tutaj to fakt że jest praca i wynagrodzenie niezłe. Nie wyobrazalne dla mnie jest przeżycie w Polsce z szóstką dzieci na godnym poziomie miesiąca za jedną i to z niższych pensji, bez socjalu. A tu jest to możliwe.
  • edytowano listopad 2015
    Na studia niewielu idzie. Większość ma zawodowe lub średnie wykształcenie. Nie ma parcia na studia. Tu gimnazjum się nazywa cyklem orientacyjnym.
  • edytowano listopad 2015
    I myślę że problem leży w ilości kasy na szkołę. W Szwajcarii chyba najwięcej kasy za dzieckiem na szkołę idzie. I muszę powiedzieć że każdy typ szkoły jest dostosowany do poziomu dziecka. Łącznie z liczebnoscia klas, ich wyglądem i wyposażeniem, ilością nauczycieli i okołoszkolnym personelem typu dentysta, psycholog itp.
    Dopiszę że wszelkie okołoszkolne zajęcia i zabiegi są pełnopłatne, chyba że kogoś nie stać to wtedy miasto płaci jak się zwrócisz do miasta.
  • Aha i @Savia nie chodziło mi jedynie o patologię patologiczną ;) tylko tą wychowawczo-naukową.
  • ja mam wrażenie jak pisał ktoś wyżej: kolejne etapy trwają za krótko, testów sprawdzających po poszczególnych etapach jest zbyt dużo i to ma wpływ na poziom kształcenia
    wychowawczo - 7-klasista nie musiał sobie budować od podstaw autorytetu w grupie (jak to ma miejsce teraz w I gimnazjum), więc wierzę, że wychowawczo byłoby łatwiej, gdyby wrócił stary schemat

    a co z 6latkami w szkołach? Będą cofać reformę? (oj, tutaj nawet bardziej trzymam kciuki!)
  • niestety my Polacy żyjemy jeszcze w głębokim socjalizmie i póki to się nie zmieni, to nie ma co liczyć na jakąkolwiek poprawę
    a kolejna reforma to kolejne nabijanie kasy
  • edytowano listopad 2015
    Aha tu zmienia się skład klasy co trzy lata. Może dlatego patologii nie ma. Bo żeby zbudować sobie autorytet też trzeba czasu. I żeby nie było nie gloryfikuję ale nie jest to system unijny. Szkoła ma przerost formy i np nie ma takiej dowolnosci w opuszczaniu zajęć. Np nie możesz w domu zostawić dziecka bez powiadomienia szkoły, o dłuższe wolne na wyjazd w terminie zajęć szkolnych trzeba pisać podanie do kuratorium z uzasadnieniem. I nie zawsze uzyskuje się zgodę. Do szkoły obowiązkowo idą już czterolatki jeśli są z początku półrocza. Poziom nauczania na etapie podstawowym jest dużo niższy niż w Polsce. Na etapie gimnazjum też. Nie ma az tyle materiału do opanowania. Prawdziwa nauka zaczyna sie w koledżu. Na etapie obowiązkowym stawia się na matematykę i język. Są też elementy historii, ale w podstawówce to jest historia regionu a nie Europy czy kraju i przyrody w którą w gimnazjum wlaczone są elementy fizyki, chemii, geografii, biologii i w.o.su. Moja K. Jest w drugiej gimnazjum i klasę prowadzi czterech nauczycieli przedmiotowych + katecheta i wuefista.
    Edit reasumując uwazam pomysł likwidacji gimnazjum za niewiele warty. Lepiej by zrobili w jakiś sposób uzdrawiajac szkolnictwo zawodowe i średnie.
  • tylko u nas, srednio co 2,5 roku drastyczna reforma w szkolnictwie. Nauczyciele nawet nie zdążą zaznajomic sie z nowymi regułami a tu juz zmiana.


    Ludzie...to przeciez chore jest.


    Poza tym, co za dureń ( za przeproszeniem) wprowadził gimnazja??? ( mieszkalam wtedy daleko od PL) i kto na taki durny pomysł pozwolił.



  • Moim zdaniem pomysł likwidacji gimnazjów dobry. Tak jak pisała mysikrolica, w tak krótkich cyklach niewiele się dzieciaki nauczą.
  • Nie wiem gdzie mąż przeczytał, ale od przyszłego roku sześciolatki nie muszą iść do szkoły. Powinni jeszcze znieść obowiązek przedszkolny dla pieciolatkow.
  • rocznik 2010 ocalony jednak?
  • Podobno projekt uatawy juz jest.
  • O tyle bez sensu, że ich to już nie dotyczy;)
  • Ale oni nie dla siebie! Dla ludzi proszą! Czemu młodsi mają mieć lepiej, niż oni mieli?
    ;-)
  • Jestem za likwidacją gimnazjów. Jako rodzic gimbazy i byłej gimbazy, zauważyłam wiele niezbyt dobrych rzeczy, które sie tam dzieją, bo dzieci myślą, że są już dorosłe. Ale znając życie kolejna reforma znowu będzie kosztować i organizacyjny chaos też da się we znaki.
  • Ale to nie jest wina dzieci w gimnazjum tylko braku dyscypliny, bezradności nauczycieli i wychowawców.
  • Bo nie wiedzą, jak fajnie mogło być w czteroletnim liceum:)
  • My trafiliśmy na dobre, bardzo dobre gimnazjum
    Takie z dyscyplina ;)
    Wysoka poprzeczka i w nauce i w zachowaniu
    Jak sie kto wyłamał- narozrabiał to nie było zmiłuj
    I o dziwo nikt w szkole nie narzekał na twardość zasad, wręcz przeciwnie właśnie te twarde zasady przyciągały dzieciaki (rodziców tez).
    Ale wiem tez, ze takich szkół nie jest dużo
    Mnie dziś już nie dotyczy sprawa gimnazjum zostawić czy zlikwidować, bo my już level wyżej ;)
    Sama nie miałam okazji z gimnazjum skorzystać bom za stary rocznik.
    Na gim załapała sie moja młodsza siostra.
    Była jednym z pierwszych roczników.
    Nie odczuła jakoś specjalnie zmiany, bo praktycznie cała klasa z podstawówki poszła do gim, budynek i nauczyciele ci sami, wiec zmian jakichś nie było
    Jednak jak słyszałam opowieści znajomych o ich gimnazjach to mi sie włos jeżył na głowie, nie raz cieżko było uwierzyć w to wszystko.
    Dzieciom wychodzące z podst wydawało sie, ze jak przechodzą level wyżej to są już taaaaaacy dorośli.
    A to jeszcze przecież dzieciaki
    Zmiana szkoły, ludzi wokół i jyz mozna było "być kimś innym" .
    Mało czasu, żeby poznać ucznia (a przecież gim nie jest rejonowe, wiec zbieranina spora była), nauczyciel musiał wpierw sprawdzić kto z czym przyszedł do nowej szkoły- strata czasu, bo mozna by to już poświecić na naukę nowego
    Dzieciaki tez oderwane z dotychczasowych środowisko i towarzystw znajomych musiały sie odnaleźć i jak sie zaczynały odnajdywać to przychodził koniec szkół i zaś wszystko od początku
    Oczywiście nie to najważniejsze w szkole
    Ale dzieci są rożne.
    Nie kazdy jest wyszczekany i nie kazdy łatwo odnajduje sie w czymś nowym
    Jako, ze ja jestem z tych co gim im oszczędzono
    I ten czas podstawówki uważam za fajny czas,
    To nigdy nie byłam za gim
    "Dali" to nie było innego wyjścia, trzeba buło posłać dziecko do gim
    Jednak jak miałabym wybór zostawić dalej w podst - czy iść do gim
    To zostaliśmy w podst.

    Mysle, ze ta aktualna zmiana - likwidacja gim nie ma na celu poprawić dzieciom, nauczycielom
    Pokuszę sie nawet o stwierdzenie, ze dobro dzieciaków i nauczycieli to jest na samym końcu
    To takie "oczyszczanie" po poprzednikach "u koryta"
    Oni "dali" gimnazja, my je zlikwidujemy
    Oni "dali" miejsca w przedszkolach dla dzieciaków, my je zlikwidujemy, mówiąc ze beda mieć dłuższe dzieciństwo
    Takie- rozpiedzielmy wszystko co poprzednicy zrobili.
    Zmiany na ktore trzeba będzie czekać i pilnować ich bo nie wiadomo kiedy nastąpią
    A jak nastąpią to wraz z nimi nastąpi zaś wielkie zamieszanie
    Jak z każda zmiana choćby przepisów
    Cos gdzieś dzwoni, ale kierunek skąd dźwięk dochodzi cieżko odnaleźć, totalna dezorientacja
    A mozna zostawić dotychczasowe tylko wprowadzić zmiany usprawniające.
    No ale takie cos nie leży w naszych politykach.
    Każda jedna strona nie chce usprawniać błędów po poprzednikach, każda ze stron musi wnieść SWOJE!
    Bo inaczej nie mogłaby mowić, ze poprzednicy ŹLE zrobili. A przecież każda zmiana "sceny rządzącej" chce sie wykazać jak idzie za głosem obywatela ;)
  • Akurat uważam że burdel w systemie szkolnym będzie niezależnie od istnienia/nieistnienia gimnazjum. Poziom spadał już za moich licealnych czasów, to zaczęli grzebać przy maturze. Raz była matematyka, raz nie było. Poziom uczniów spadał to trzeba było maturę dostosować bo licea zamiast być rodzajem elitarnej szkoły zaczęły być dla wszystkich. Teraz dla wszystkich stały się studia. A to jest ukryte bezrobocie.
    Stąd upadek zawodówek.
    Bo nie ma przemysłu, nie ma pracy a płace niskie.
    Tutaj ludzie chętnie idą do zawodowej bo praktyki mają w firmach i dostają za to niezłe pieniądze. I jak są dobrzy to zostają w tych firmach jako pracownicy.
  • Otóż to Odrobinka
    U nas pójście do szkoły zawodowej to ....wstyd
    Zaraz pojawia sie lament "a co będziesz robić " po zawodówce, bez wykształcenia,
    Albo ze idzie do zawodówki bo bida i trzeba pewno szybko zacząć "robić"
    Bo u nas po zawodówce to "robol" a po studiach to pracownik
    I potem jest rzesza bezrobotnych pracownikow ale butów nie ma gdzie naprawić, zegarek jak sie zepsuje to trzeba kupić nowy bo i kto miałby naprawić
    Znam wielu mieszkających za granica i tam wstydu nie ma ze dziecko idzie do zawodówki
    Ba, za nauka w zawodówce idą od raz pieniądze za praktykę.
    Dzieciaki same chcą szybko sie usamodzielnić
    Szukają zawodu i dokształcają sie w trakcie
    U nas odwrotnie
    Od raz wykształcenie, i od raz wymagania

    Dobrze byłoby jeszcze powrócić do "ujednolicenia" książek.
    Tak jak za moich czasów- książki sie dostawało ze szkoły i po zakończeniu roku szkolnego trzeba było zdać komplet (no chyba ze rodzeństwo rok po roku to kdiaxi zostawały)
    Wszyscy żeśmy sie uczyli z tych samych książek i nie było potem w kolejnej szkole "sprawdzania" i marnowania kilku miesięcy
    I te książki były darmowe!!!! Całe osiem lat bez wydawania ogromu kasy na podręczniki
    Mozna było? Mozna!
    I jakoś dawało to radę!
    A dziś - co nauczyciel to "widzimiś" a tu rodzicu płać i płacz.
    A i tak potem testy weryfikują co zostało w głowie z tych drogich książek.
  • @Odrobinka właśnie przez to, że taki bałagan i wiele szkół beznadziejnych, to człowiek na głowie staje by dobrą szkołę znaleźć, teraz trzeba się martwić o 3, a tak jeden problem z głowy, a dobre gimnazjum znaleźć nie jest łatwo.
  • edytowano listopad 2015
    Aby gimnazjum (i inne szkoły także) było dobre potrzeba bardzo zdecydowanego dyrektora, spójnego grona pedagogicznego, które działa w "jednym kierunku" (dyscyplina, strój szkolny, wysokie wymagania dydaktyczne przy jednoczesnym wysokim poziomie własnym). I rodzice, którzy tego chcą dla dzieci, co im zaproponuje szkoła - patrz nawias wyżej.
    I te warunki są b. trudne do spełnienia.
    Jeśli nawet uda się spełnić "szkolną spójność", to w momencie, gdy jest niż przyjmuje się wszystkie rodziny, nawet te, którym "nie po drodze" z pomysłem szkoły.
    Np. poziom wysoki tak, ale dyscyplina nie.
    I powoli się "rozmiękcza" dobry, zdecydowany pomysł.
    Nie mówiąc już o tym, że niedobrego nauczyciela nie sposób zwolnić, jeśli ma już umowę na czas nieokreślony.
    Działania motywująco - finansowe dyrekcji to li i jedynie nieduże "dodatki motywacyjne" plus - jednorazowo - nagroda dyrektora szkoły. (piszę o szkołach publicznych).
    Tak, że nawet dyrektor, który ma dobry pomysł na szkołę niekoniecznie będzie mógł go wdrożyć.
    Z kolei szkoły niepubliczne, finansowane z czesnego uczniów są bardziej podatne na czynnik "niżu" .

    I tak dalej, i tak dalej.

  • @Zuzapola no tak pewnie jest. Tutaj elitarnosc zaczyna się na poziomie collegu. Trudno dostać się do dobrego i trzeba mieć wysoką średnią.
    Reszta to w większości szkoły państwowe/ kantonalne. Są też prywatne ale program ten sam. Prywatne to głównie przykoscielne różnych wyznań.
    @hipolit no tu tak jest z tymi podręcznikami. Szkoła pożycza uczniom podręczniki. Nikt nie kupuje. Co prawda nie wiem jak jest w innych kantonach.
  • @Maura nie uważam że PiS działa jakoś na szkodę akurat w tym przypadku ale moim zdaniem nic się nie zmieni po likwidacji gimnazjum. To jie jest najważniejsza speawa w szkolnictwie
  • Podobno mają wrocić egzaminy wstepne na uczelnie.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.