Rozmawiamy o edukacji na różnych watkach przy okazji dyskusji o gimnazjach, edukacji domowej czy szkołach. A ja chciałam zapytać w jednym miejscu o Wasze zdanie na temat modelu edukacji.
Moja koleżanka chce założyć szkołę, gdzie dzieci uczą się przez zabawę. Trochę mi to Montessori przypomina. A ja nie jestem przekonana, czy dobre jest pozwalać małym i młodym ludziom robić to, na co mają ochotę (a może źle rozumiem założenia tego typu edukacji?)
Próbuję uczyć w domu, ale różnie z tym bywa. W każdym razie nie udało mi się zaszczepić w dzieciach radości ze zdobywania wiedzy przy równoczesnym jej zdobywaniu na różnych płaszczyznach. Owszem, taki "tydzień azjatycki" był fajny, bo filmy, pogawędki, plakaty, gry, ale czy można tak cały czas?
A może należy wrócić do starych metod: autorytetu nauczyciela, wykładu i żmudnej, ale efektywnej nauki?
Poważnie zastanawiam się nad założeniem małej katolickiej szkoły, ale nadal szukam odpowiedniej formuły...
Jak edukacja jest najlepsza?
Komentarz
Mysle ze nie Ty jedna ( bo ja na przyklad tez) mialas takie dobre idee i pomysly. Tylko wydaje mi sie ze takie cos z gory jest skazane na niepowodzenie.
A moze lepiej jakies stowarzyszenie... Cos w stylu polaczenia rodzin o tych samych przekonaniach gdzie oficjalnie wszyscy edukuja domowo, ale w rezultacie wymieniaja sie swoimi dziecmi jak uczniami. Moze dodatkowo zatrudniaja nauczycieli.
Nie da sie jakos w taki sposob ominac systemu?
...
Druga strona medalu jest taka ze nam sie tylko wydaje ze ludzie (inni)/tego chca. Wiekszosc idzie z gory utartym szlakiem (nie chce tu nikogo urazic, nie chodzi mi o to z coa zlego jest w posylaniu dzieci do szkol)/ . Wiekszosc ludzi glosuje na pis lub po, wiekszosc wyrabia sobie poglady na podstawie tego co mowia wiadomosci i fakty, wiekszosc lubi socjalizm, wiekszosc uwaza ze wlasciwy model rodziny to 2+2.
Tak jest. To nie moj poglady tylko fakty.
Mam nadzieje ze rzeczywistosc sie zmienia.
...
Poza tym szkola o ktorej piszesz pewnie moglaby powstac tylko w duzym miescie, a w takim miescie podobne szkoly pewnie istnieja. Chocazby katolickie, ktore musza dostosowac sie do programu MENu i wymagan z tym zwiazanych, no i sa prywatne.male szkoly, kilku osobowe klasy, drogie szkoly. Nie wyobrazam sobie zeby taka szkola mogla zaistniec w malym miescie.
...
Dla mnie ciekawym rozwiqzaniem jest wspolpraca rodzicow dzieci z ED. Musze zerknac na te strony na fb.
Współpraca w ramach ed jest trudna, bo rodziny ed w mojej okolicy są "rozrzucone", każdy ma swój styl i podrzucanie sobie dzieci byłoby ostatecznie trudniejsza logistycznie niż zawiezienie dzieci do szkoły, a i oczekiwania edukacyjne mogą się różnić...
Jedno jest pewne: mój syn potrzebuje twardej, szkolnej nauczycielskiej ręki. Ja się do tego nie nadaję
szkoda, że nie mam bliżej do Ciebie. Z miejsca bym swoje zapisała.
Jak dla mnie to w szkole podstawowej zdecydowanie zabawy, doświadczenia ala Montessori, mogą być z elementami obcych języków, ale bez przesady. Te języki to na dobrą sprawę na etapie gimnazjum czy liceum nabierają rozpędu. We wczesnej podstawówce mnie się wydaje, że niekonieczne.
to jest bardzo dobry pomysł - taka szkoła-świetlica, jak rozumiem w ramach usystematyzowania ED.
...
Mam mala wiedze na temat Montesorii. Ile razy sie z nia spotykam to w sumie mi oe podoba, tyle ze jakos odstrasza mnie jej nowoczesnosc. Wydaje mi sie, a mowie patrzac na to wylacznie odczuciami, ze wolalabym edukacje klasyczna. Wydaje mi sie ze daje czlowiekowi takie solidne podstwy. Oczywiscie nie w wydaniu szkolnym.
Co do edukacji klasycznej, to zaczęłam coś czytać i podoba mi się A jak zapytałam mojego 12-latka, czy chciałby się uczyć łaciny i szermierki, to był zdecydowanie na tak
ale czy to nie chodzi o wymóg wyjścia ewakuacyjnego?
tutaj też jest mała (choć nie o tej wspominałam):
http://www.pomorska.pl/wiadomosci/naklo/art/6462940,czarne-chmury-nad-szkola-w-chometowie-czy-dzieci-beda-mialy-gdzie-sie-uczyc,id,t.html
Kiedys bylo inaczej.
Próbuję uczyć w domu, ale różnie z tym bywa. W każdym razie nie udało mi się zaszczepić w dzieciach radości ze zdobywania wiedzy przy równoczesnym jej zdobywaniu na różnych płaszczyznach. Owszem, taki "tydzień azjatycki" był fajny, bo filmy, pogawędki, plakaty, gry, ale czy można tak cały czas?
ale po co, przecież to tak nie ma prawa działać!
Każdy jest inny, zarówno w zakresie zdolności jak i talentów
a dobre wychowanie i edukacja powinno z jednej strony te talenty rozwijać,
a z drugiej kierować w stronę odpowiedniego do nich zawodu.
Moje domowe doświadczenia są takie, że do pełnego zaangażowania w ulubionej dziedzinie potrzeba trochę nudy, by nabrać znów smaka na poznawanie ciekawych rzeczy, to nie idzie równo i wszechstronnie.
Mikroszkola.waw.pl
Miałam zawodowo do czynienia z takimi modyfikacjami więc wiem że to możliwe (są możliwe odstępstwa od niektórych wymagań)
to jest szkoła mojej znajomej
@zapominajka, mikroszkoła - fajna rzecz! Dzięki za linka.
@Aniela, a co Ty byś napisała? Czekam na Twój komentarz i słów parę o edukacji klasycznej w szkole
Szkoła patronująca ED musi prowadzić sporo papierologii. To tylko z daleka tak pięknie wygląda. Faktycznie to jest robota na pełen etat i jeszcze trochę. Nie zapnie się budżetowo taki pomysł biznesowy, że założymy wspólnie szkołę patronującą ED i będziemy oddawać dotację rodzicom. Trzeba zapłacić dyrektorowi za prowadzenie tej szkoły; nauczycielom za opracowanie programów, merytoryczne konsultacje w razie potzeby, przygotowanie i przeprowadzenie egzaminów; komuś, kto (choćby tylko formalnie) udostępni budynek... I nagle się okazuje, że nie bardzo można sobie pozwolić, żeby dotacje przekazać rodzicom. I narasta frustracja z obu stron.
Co do kwestii merytorycznej, czyli sposobu prowadzenia edukacji: Uważam, że Montessori jest świetne dla maluchów - tak do końca nauczania początkowego mniej-więcej. Uważam, że dla przedszkolaków pedagogika Montessori jest super! Od momentu, gdy dziecko musi opanować konkretne umiejętności i konkretny materiał, warto na bazie tego, co się osiągnęło metodą Montessori wprowadzać coraz więcej sformalizowanej nauki - np. zaczynając od 0,5 godziny dziennie w zerówce i zwiększając czas co roku. Wbrew popularnym opiniom, pedagogika Montessori wprowadza dziecku wiele zasad i porządkuje funkcjonowanie. Nie ma nic wspólnego ze szkołą demokratyczną, czy innymi pajdokratycznymi pomysłami. W Montessori dziecko ma dowolność wyboru materiału, z którym chce pracować, ale ramy tej pracy są ściśle określone. I ważne, żeby były przestrzegane. To daje świetne pole do pracy wychowawczej. Dlatego jest świetne na etapie, gdy dziecko nabywa ogólną wiedzą o otaczającym świecie i podstawowe umiejętności dnia codziennego. Przestaje być wystarczające, gdy należy opanować konkretny, określony programem materiał. Wtedy bardzo dobrze jest wdrażać dziecko w edukację bardziej zbliżoną do klasycznej.
To było moje zdanie.
Z mojego zgłębienia tematu wynika, że rzecz nie jest ani prosta, ani oczywista :-(
Mnie uderzyła w Twoim wpisie jedna rzecz:
" gdzie dzieci uczą się przez zabawę. Trochę mi to Montessori przypomina. A ja nie jestem przekonana, czy dobre jest pozwalać małym i młodym ludziom robić to, na co mają ochotę"
vs
"nie udało mi się zaszczepić w dzieciach radości ze zdobywania wiedzy przy równoczesnym jej zdobywaniu na różnych płaszczyznach"
Obawiam się, że ta radość ze zdobywania wiedzy z reguły idzie w parze z "ochotą na robienie czegoś". I trudno jest tę "ochotę" z góry sprowokować. Szczególnie trudne jest to w sytuacji, kiedy mamy z góry narzucony program nauczania - a niestety nie da się tego obecnie obejść. Wydaje mi się jednak, że zarówno w ED, jak w małej prywatnej szkółce łatwiej jest podążać za dzieckiem i co z za tym idzie łatwiej wtedy o tę radość poznania i zdobywania wiedzy
Dziecka wolnośc polega na wyborze, czym chce się w danej chwili zajmować, ale kiedy wybierze - traktuje się to z pełną powagą. To jest bardzo uporządkowany system, żadnej radosnej rozpierduchy.
Dla maluchów super świetne, u starszych dużo trudniejsze i wymaga bardzo stanowczej osobowości nauczyciela.