Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Praktyczne równouprawnienie Mamy wielodzietnej

1235

Komentarz

  • @Malgorzata ale który tekst?
  • No właśnie to miałam pisać. Z mojej perspektywy wszyscy po 45 r.z. maja przynajmniej nadciśnienie.
  • Ale moment - mnie w zadnym razie nie chodzilo o wnioskowanie, ze skoro x rodzin wielodzietnych korzysta z MOPSu to znaczy ze tyle rodzin wielodzietnych ogolem jest w rejonie. Przeciez to bez sensu Malgorzato, Twoja znajoma ma jeszcze bardziej wypaczone spojrzenie niz ja :D Tak samo nielogiczne jest wnioskowanie, ze skoro x rodzin wielodzietnych zglasza sie do MOPSu to wszyscy wielodzietni sa potrzebujacy. Nie, chodzi o taki fakt: do MOPSu zglasza sie lub jest zglaszane x rodzin, z czego wiele z nich to wielodzietni. Ergo - wielu z potrzebujacych w zlej sytuacji i z problemami to wielodzietni.To plus rozne statystyki np z GUSu rysuje pewien obraz PRZECIETNEJ rodziny wielodzietnej. Dlatego napisalam, ze na tym tle to forum wydaje sie byc wyjatkiem.
    I co chcesz zeby Ci napisac Malgorzata, jaki tekst? Gratuluje liczby dzieci, starczy?
    @kitek - niepelnosprawnosc i choroby to zupelnie co innego i dla mnie nie ma plaszczyzny do porownywania.
  • Obraz przeciętnej rodziny wielodzietne GUS nie maluje jako korzystającej z MOPSu - tego nie napisałam. Moze przeczytaj jeszcze raz. Słowo klucz: plus.
  • Do 5 dziecka pracowałam zawodowo. Odeszłam dopiero w 6 ciąży (nie wiedząc o ciąży), bo zdecydowałam się na ed. Czyli w sumie dalej pracuję ;) Przychodzi taka chwila, że się po prostu nie da pracować zawodowo i ogarnąć domu bez pomocy dziadków i sprzątaczek. Żłobek nie jest tu rozwiązaniem - jest, moim zdaniem - ostatecznością. Ja żałuję, że pracowałam przy 5. Bo do 4 jeszcze się finansowo opłacało, a wiadomo, pieniądze są potrzebne. Teraz to musiałbym dopłacić do niani i przedszkola. Cieszę się, że nie mam wyboru :) Ale miło byłoby, gdyby wybór był. Emerytura ze wskazaniem daje wybór. Pracuję, dużo zarabiam, ale mało dzieci mam albo wcale i sobie mogę odłożyć. Albo mam gromadkę dzieci, wychowuję je w domu i mam szansę na emeryturę, bo dzieci pracując zawodowo będą mogli obowiązkowy haracz przeznaczyć konkretnie na swoich rodziców.
    Dzieci tej pani z Puszczykowa płacą haracz na innych emerytów i jeszcze @Paprotka każe im płacić na rodziców, bo jakże to tak, z jej kieszeni, ma ta pani dostać 500 zł. @Paprotka, jak tak dbasz o swoją kieszeń to się zainteresuj, na co idą podatki. Emerytury dla matek wielodzietnych to mały procent. A te matki też płaciły cały czas podatki, choćby vat czy akcyzę. Także powinny być emerytury ze wskazaniem albo emerytury niskie, ale stałe, np 200 zł od dziecka. Dla wszystkich, żeby nie było, że piszę tu tylko o matkach "siedzących" w domu.
  • Paprotka, nie pamietam juz dokładnie, ale czytałam o tej pani, kiedy temat był bardziej aktualny i nie wynikało z tego, zeby w tym przypadku byly jakies problemy typu alkohol, niezaradnośc zyciowa itp. Do tego zauwaz, ze w tej chwili sa dwie osoby - czyli niepełnosprawny maz i ona. Po trzecie - co rozumiesz przez pomaganie przez dzieci? Kiedy np. Ty byłas juz na takim etapie zycia, ze mogłas przeznaczyc co miesiac jakiś procent swojej wypłaty na wspomozenie swoich rodziców (i rodziców swojego meża)? Bo tego własnie oczekujesz w tym przypadku. Bo nie chodzi o jednorazowe np. zakupienie przez dzieci opału na zime, czy tez jakies zakupy od czasu do czasu, tylko np. dzieci co miesiac oddaja jakiś procent swojej wypłaty na utrzymanie rodziców. I co jest odpowiednia suma - 100 pln? 200? To masz 1500 zł miesiecznie, jesli rzeczywiscie kazdy bedzie sie skłądał, razem z ta 18-stolatką i innymi , ktorzy np. jeszcze sie ucza. To dalej nie jest wg. mnie bardzo duza suma na utrzymanie opłacenie wszystkiego i życie, ale moze sie nie znam. Patrzac na siebie, to dopiero teraz , koło 40-stki tak naprawde moglibyśmy sie zobowiazac do takiego comiesięcznego wspomagania teściów czy rodziców, gdyby była taka konieczność. A i tak ciagle troche żyjemy na kredyt, ale na bieżąco spłacamy zobowiazania. Ale co miesiac min. 1000 na zus leci z konta mojego męża, za co znowu my juz sobie i tak nie pozyjemy. Staramy sie tak wykształcic i wychowywać nasze dzieci, zeby one nie miały kiedyś takich dylematów, - czy wspomóc matkę, czy ugotowac obiad, ale kto wie, co bedzie za 10, 15, 20 lat? Mozna sobie cos planowac , a potem i tak plany wezma w łeb. Choc płacenie zusu ze wskazaniem - jak dla mnie interesujący pomysł :))
  • edytowano luty 2016
    Dzieci tej pani z Puszczykowa płacą haracz na innych emerytów i jeszcze @Paprotka każe im płacić na rodziców, bo jakże to tak, z jej kieszeni, ma ta pani dostać 500 zł.

    Paprotka nie wie, czy te dzieci naprawdę płacą ten haracz, pisała w każdym poście na temat tej rodziny tylko Gosia5 chyba przeoczyła. Paprotka uważa też że pani która oczekuje pieniędzy od obcych ludzi z uwagi na liczbę swoich dzieci powinna oczekiwać wsparcia i pomocy od tychże dzieci.

    I jeszcze co do komentarzy że takim rodzinom W KONCU nalezy sie jakas pomoc od panstwa. Uwazacie, ze ta kobieta utrzymala te pietnastke z jednej pensji, bez zasilkow i pomocy spolecznej? Raczej otrzymywała pomoc od panstwa regularnie. Co samo w sobie nie jest czymś złym, ale trochę się kłoci z przedstawianiem sprawy "ogromna rodzina radzila sobie swietnie a panstwo nie chce NAWET dac kobiecie emerytury".

    A w ogole to przypomnial mi sie watek z poczekalni o 500zl na dziecko, gdzie pare osob wsiadlo z krzykiem na uzytkowniczke ktora byla wobec tego pomyslu sceptyczna, bo wszystko przekrecaly i braly do siebie. Az dziwne ze jeszcze tutaj nikt nie napisal "ty uwazasz tych ludzi za smieci!"
  • Proponuję wrócić do mechanizmów praktycznych. Praca w domu mogłaby być (są kraje, gdzie jest) doceniana w systemie emerytalnym. Macie coś jeszcze?
  • To ja jeszcze o tym zatrudnianiu rodziny - po Twoich watpliowsciach jeszcze raz poczytałam - faktycznie nie do konca tak to wyglada - albo cos sie zmieniło w przepisach, albo nie, a ja wczesniej nie doczytałam, ale i tak ogólnie bardziej opłaca sie zatrudnic obcego, niż żonę. Po pierwsze, trzeba odprowadzac pełna stawke zus, i tu co prawda mozna sobie czesciowo ja wrzucac w koszty, ale jednak najpierw trzeba cała uiscic. Wypłata małżonka nie wlicza sie w koszty firmy.
  • edytowano luty 2016
    Ula - po prostu taka sytuacja wyglada troche jak przerzucanie odpowiedzialnosci. Jest bardzo liczna rodzina, pewnie w duzej mierze odchowana dzieki zasilkom i innej pomocy panstwa, ale nie jest w stanie pomoc matce tylko prosi pania premier. Po czesci zle mi sie to kojarzy bo znalam kilka takich rodzin ktore od lat ciagna kase z panstwa bo praca sie nie oplaca, co z tego ze maja po 5-8 dzieci skoro te dzieci to kolejne pokolenie wyuczone bezradnosci i roszczeniowosci. Nie ma podstaw by okreslic dzieci tej pani jako pierdoly zyciowe jak ktos przypuscil w tym watku ale nie ma tez pewnosci ze to pracusie ktorym lezy na sercu los matki, dlatego biore pod uwage te gorsza opcje. Zupelnie inaczej wygladalaby sprawa gdyby zostal przyblizony los dzieci.
    Rozumiem, ze decyzja premier tez Cie nie satysfakcjonuje bo przyznala emeryture w wysokosci 1200zl a 1500 to Twoim zdaniem tez niezbyt wiele?
    A ta stowa miesiecznie na pomoc dla matki, no nie uwazam by to byl wielki wydatek dla czlowieka zarabiajacego przecietnie. Mowimy o pomocy rodzicom z ktorymi powinni chyba byc gleboko zwiazani i wdzieczni za ten opisany trud wychowania. Wiele ludzi miesiecznie wydaje wiecej na fajki, nie zarabiajac zadnych kokosow.
    I nie bede wdawac sie w szczegoly ale sama opiekuje sie chorymi rodzicami i bylabym przeszczesliwa gdybym miala do pomocy czternascioro rodzenstwa.
    Podziękowali 1Coralgol
  • @Ula
    1. to problem ogólnie kosztów działalności gospodarczej (sztywnej minimalnej stawki ZUS). Przy niskich dochodach faktycznie się nie opłaca. Jak zaplacisz pracownikowi to dochód będzie jego i nawet niższy podatek nie zrekompensuje tego. Wolę żonie ;-)
    2. Wypłata żony idzie do tego samego garnka co męża. Gdyby była kosztem, to całość zysku firmy wyplacilbym jako wynagrodzenie żony i wyzerowalbym podatek (płaciłaby żona). Tak czy inaczej nie ma tu podwójnego podatku.
  • Paprotka - czy korzystałaś z tzw. pomocy państwa, czyli np. z zasiłku na dzieci? Sadzac po wieku dzieci, mogli korzystać na raz z dodaków na cała piętnastke może przez 5, do 10 lat. Przy takiej duzej rodzinie jaki by nie był dochód drwala na miesiac, raczej faktycznie na tzw. rodzinne by sie kwalifikowali. Wiesz jakie to sa (były) sumy - te 20 - 30 lat temu? Pamietam, ze jak mieliśmy pierwsze dziecko i bardzo duze problemy finansowe, to te 20 lat temu ten zasiłek to bylo poniżej 50 zł. Wtedy nawet po to nie wystapiłam. Dla wiekszej ilosci dzieci oczywiscie suma rosnie, ale z drugiej strony - za to naprawde nie da sie wychowac dzieci, jesli przy tym sie nie pracuje. Za piecioro dzieci , uczacych sie, i w róznym wieku dostawałam rodzinne przez ok. dwóch lat wtedy to bylo też koło 500 pln, potem troche wzrosło, bo za wieksze dzieci dostaje sie kilka zł wiecej. Dalej nie jest to kwota, za która da sie zyc - ja opłacałam przedszkole i obiady w szkole i tyle z tego bylo. - Teraz to co innego - 500 pln na dziecko juz sie odczuje w budżecie ;)
    A 1200 + ewentualne 1500 od dzieci - to juz calkiem ok :) Przeciez nie chodzi o to, ze nagle cały koszt ponosi panstwo. No i le jest takich specjalnych emerytur w tym kraju?
  • Maż ma firme. Płaci żonie jak każdemu pracownikowi. Pracownika wypłata jest odpisana od dochodu, zony nie, wiec dochód firmy jest wiekszy i trzeba zapłacic wyższy podatek od tej działalności. Zona dostaje pieniadze, płaci od tej kwoty podatek. Potem, może rozliczaja sie razem, moze nie, ale mąż ma swój dochód, żona swój i jesli rozliczaja sie razem, to cały dochód wchodzi jako pula dochodów i tyle, jesli oddzielnie, to tym bardziej mąż juz nie ma zadnych odliczen, z tego, ze zatrudniał żone. Byl taki program w radiu kiedys i tak to wyglada. Mozna to nazwać podwójnym opodatkowaniem?
  • Ula - wiec z czego Twoim zdaniem ta rodzina sie utrzymywala?
  • 1. - praca ojca rodziny (kilkadziesiat lat pracy jako drwala)
    2. praca matki (+ moze dzieci) na gospodarstwie (jak wyjaśniono, nie byla to ich wlasnosć, moze dzierżawa???)
    3. No oczywiscie dodatkowo pewnie jakieś rodzinne też.
  • Uważacie, że odpowiedzialność gratuluję finansowa za rodzinę spoczywa na rodzicach czy na państwie? Chodzi mi o sytuację przeciętne, bez ciężkich chorób i wypadkow
  • edytowano luty 2016
    1. Odpowiedzialność finansowa za rodzinę spoczywa na rodzicach.
    2. Zrodzenie i wychowanie dzieci jest w interesie zarówno rodziców jak całego społeczeństwa, dlatego państwo inwestuje w rodziny.
    3. Inwestycje powinny być mądre, zapewniające najlepsze efekty w stosunku do nakładów.
    4. Nie są takimi inwestycje w żłobki, gdyż niewielka liczba beneficjentów systemu otrzymuje znaczne środki.
    5. Transfery wprost do rodzin rekompensują zapłacone przez nie podatki pośrednie zwłaszcza VAT, który obecnie jest podatkiem regresywnym (im więcej masz dzieci, tym większy procent dochodu płacisz jako podatek, gdyż większy procent dochodów przeznaczasz na bieżącą konsumpcję).
    6. 500 zł na dziecko to częściowy zwrot nakładów.
    7. Nie przysługuje w sytuacji posiadania jednego dziecka, gdyż jedno może rodzina w całości utrzymać sama, patrz punkt 1.
  • Zamiast dawać 500zł lepiej byłoby obniżyć VAT...
    Wiem, fantazje ;)
  • @Paprotka obniżony VAT dalej będzie regresywny.
  • Ja bym wolała możliwość rozliczania podatku z dziećmi - we Francji tak jest, że rodzice z jednym dzieckiem są liczeni jako 2,5osoby, z dwójką jako 3 osoby, ale już od trzeciego dziecka, dodaje się jeden za każde, czyli z czwórką dzieci, rozliczamy się nie na dwójkę rodziców , jak to jest u nas, tylko na 5 osób. Skorzystałby każdy, a rodziny z dzieciakami progresywnie więcej. Wiem, że naszego państwa na razie na to nie stać, ale dało by to nam relatywnie niższe podatki i wyższe zwroty. I zgadzam się, że 500 ma dziecko to jest tylko częściowy zwrot nakładów. A najbardziej w takich dyskusjach (fakt, że najczęściej w pracy) irytuje mnie stwierdzenie, że większość rodzin z jednym czy dwójką dzieci wydaje na nie więcej niż wielodzietni, którzy tylko generują dla państwa koszty.
  • Ale warto pomarzyć....
  • @Malgorzata
    masz wiele bardzo trafnych przemyśleń i doświadczeń z zakresu wielodzietności ( choćby w tym temacie ) także ze względu na większą rodzinę niż przeciętna tu grupa wielodzietnych....wejdź na mój wątek o zlocie w Gnieźnie i zastanów się czy na prelegenta byś nie chciała...
    wiem, że nie przepadasz za czymś takim...ale ja nie cierpię, gdy na tematy wielodzietnych wypowiadają się Ci, co nie mają pojęcia o temacie...albo mają , ale tylko z biurokracyjnej lub mopropodobnej instancji. Nie cierpię narzekaczy i robiących z siebie wielbłąda. Wiadomo, że możliwość do dyskusji na tego typu konferencjach jest mało realna...czyli z ławki widza nikt się za bardzo nie wypowie. Co o tym myślisz?
  • cenię ludzi myślących
    podziwiam odważnych

    wiem, że nie jesteś wykładnikiem dużych rodzin i nie do końca o to chodzi
    chodzi o Twoje przemyślenia
    które własnie dzięki tej dzietności są tak trafne i dosadne
    no i mimo, że odrealniona dla wielu - jesteś wiarygodna

    na moje wykłady też czasem przychodzą ludzie, tylko by zobaczyć "eksponat - kosmitę"...ale zwykle są tego dobre owoce ;)
  • @Malgorzata to na razie luźna propozycja - mogłabyś być głosem wielu
  • :) pogadam z mężem i się odezwę :)
  • O, nowy wątek na orgu. Nie istnieją matki, które chcą i lubią pracować, nie istnieją matki, które chcą wysłać dzieci do przedszkola.
    Podziękowali 2Coralgol formatka
  • @Malgorzata - masakra, znowu mącisz...

    Przecież to nie jest tak, że "wszyscy emeryci" utrzymują się ze składek dzieci matki wielodzietnej. W obecnym systemie, każdy, kto otrzymuje emeryturę, sam musiał na nią zapracować odkładając składki określonej wysokości przez kilkadziesiąt lat. Te składki oczywiście przechodzą przez wspólny worek, z którego najpierw wypłacane są pieniądze na bieżących emerytów. Następuje po prostu przesunięcie w czasie w wypłacaniu pieniędzy, ale nikt de facto na nikogo nie łoży. (chyba, że na urzędników :/)

    Gdyby więc tak jak chcesz, połowa składek Twoich dzieci była z automatu przekierowana na Ciebie, to później Twoje dzieci musiałyby same dostawać o połowę mniejszą emeryturę. (Przepraszam, że piszę tak personalnie, odniosłam się do Twojego przykładu).

    Pisałam już w innym wątku - uważam, że problem jest ważny i poważny, rozwiązaniem mogłaby być dobrowolna składka lub np. objęcie składką małżonka. 

    @OlaOdPawla ;
    Noo. A już na pewno nie istnieją dzieci, które lubią chodzić do przedszkola.
    A ja lubiłam i sama poprosiłam rodziców, by móc zostawać dłużej. Mój syn też lubi, chociaż mamy na szczęscie ten komfort że nie musimy zostawiać go tam na nie wiadomo jak długo.

  • edytowano maj 2018
    @Malgorzata - tak, i właśnie Ci to wyjaśniam. 
  • Przepraszam, jeśli mój ton zabrzmiał protekcjonalnie, no ale Twój pomysł mijał się troszkę z rzeczywistością ;)
  • edytowano maj 2018
    @jukaa ;

    Ale przedszkole to nie tylko "przechowalnia" dla dzieci, których rodzice nie mogą się nimi zająć, to także edukacja, zabawa, poznawanie rówieśników...

    Ktoś powie - można kształcić domowo, można spędzać czas z własnym rodzeństwem i z nim się bawić, ale wiele osób jednak świadomie wybiera przedszkole i uważa, że coś daje ich dzieciom.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.