Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Zbrodnia na dziecku w szpitalu Świętej Rodziny

2456719

Komentarz

  • Ponoc jednak można się czepnąć, bo nasze prawo do 21 tc dopuszcza,to dziecko było starsze.
    Ale to w zasadzie bez znaczenia.
  • @karolinamika jednak matki bez cudzysłowu, chociaż okrutnej. A konsekwencje względem personelu, który nie ratował dziecka powinny być. Oby prawo zmieniło się i zmieniało sumienia +++
  • Jakoś mi to słowo nie pasowało do niej.
  • O zmianę prawa i zmianę sumień +++
  • masakra.

    jedna rzecz to mnie bardzo rusza ze lekarze np. w toruniu sa w 95% tacy otwarci itp. i w zasadzie na to sie przymyka oko no bo co... np. moj tez uwazam bardzo przyzwoity ale kieruje na in vitro itp... standart... no i teraz... jak ja mam go i innych traktowac powaznie jak wspolczuje mi starty dzieci 4,5 czy 12 tygodniowych.. jak jednoczesnie w in vitro skazuje sie takie na niebyt.. czy zapisuje aborcje ze wskazan na takich samych maluchach... jak bardzo oni musza stac okrakiem wylaczone cos miec... no nie wiem... czy chodzi tylko o to zeby sie nikt nie czepial... nie wiem na prawde nie rozumiem..

    druga rzecz..teraz leze czesto i ogladam se rozne dokumenty w stylu tlc... teraz na tapecie polozne... i tam bylo malzenstwo do porodu , ktore mowilo o tym ze stracilo coreczke rok temu... bo wygladalo ze pecherz wypelnia caly brzuch...jedna czarna plama..dziecko zle sie rozwijalo. " nie bylo wyjscia" mowili jak zakonczyc ciaze... i to dziecko sie urodzilo w 20 tyg. i ku ich zdumieniu oddychalo samo oddychalo plakalo... ale im w tej nieludzkiej brytani zawineli to dziecko w kocyk.. zrobili odciski raczek, zdjecie... dali do przytulania i zostawili na dobe zeby mogli oswoic sie z zaloba... mimo ze wlasciwie byla to terminacja na moja glowe... ale jednak ludzkiej czesci siebie dali dojsc do glosu...nadali imie itp.. czyli mozna...
  • Matka Teresa z Kalkuty powiedziała: " (...) Dlatego właśnie aborcja jest największym niszczycielem pokoju. Bo przecież jeśli matka może zabić własne dziecko, czymże jest dla mnie zabić ciebie, a dla ciebie – zabić mnie? Nic już nie stoi nam na przeszkodzie. (…)"
  • Biedny maluszek.
    Przecież ona musiała wiedzieć jak rozwija się takie dziecko, że jest prawie jak wcześniak.
    Rozumiem, że nie chciała mieć chorego ale przecież już prawie donosiła ciążę.
    Mogła oddać do adopcji.
    Nie rozumiem.
  • edytowano marzec 2016
    .
    .
  • I tak powinno być. Dziecko urodziło się żywe i miało prawo do uzyskania pomocy a personel winien był jej udzielić. Czy tak trudno zachować się po ludzku porostu, nawet w tak granicznej sytuacji?
  • edytowano marzec 2016
    Podobno to pracownicy szpitala zawiadomili o tym bestialstwie.
    Gra będzie się toczyć głównie o to, że dziecku nie udzielono pomocy i o to, że było 3 tygodnie później niż przewiduje polskie prawo w takich sytuacjach. Ewidentnie prawo zostało złamane.
    Być może ta kobieta już wcześniej chciała dokonać aborcji ale musiała długo czekać na wyniki badań.
    Mimo to każdemu żywo urodzonemu dziecku (nawet w wyniku aborcji) szpital musi zapewnić pomoc. Trafił sie okrutny personel, który nic sobie nie robił z przepisów prawa i myśleli, że nikt się nie dowie. Dziecko płakało, dawało oznaki życia a oni z premedytacją nie udzielili mu pomocy. Nie wierzę w to, że to przejdzie bez echa i że nic sie nie stanie. Stanie sie i to dużo.
    Polecą głowy, albo szpital dużo straci. Ci ludzie złamali prawo (i wykazali się okrucieństwem)
  • Czytałam dziś "Gościa ". Nowy numer. Na tytułowej stronie wywiad z lekarzem, który pracował w klinice IV. Nawrócił się.

    Taka inna wizja życia. Co ciekawe chodził do kościoła, ale w klinice pracował, bo sądził, że Kościół jest zacofany, nie zna " nowej medycyny ".

    Ignorancja...?

    Ciekawy wywiad. Polecam.
  • A! I co ciekawe, mówi, że studenci po 6 roku ginekologii wiedzą, że "leczenie niepłodności"= IV. Czyli pomagają. A on zawsze chciał pomagać.

    I tu widać to lobby, te pieniądze, mafię, której macki sięgają aż na uczelnie.
  • Przeczytałam, że kobieta zgłosiła sie na aborcję poniewaz jej dziecko (wg lekarzy i niej) nie miało szansy na przeżyce.
    Mimo to jest podejrzenie, ze dziecko urodziło się żywe, personel nie udzielił pomocy i że aborcja została wykonana za późno - czyli, że zostało złamane prawo.
    Skoro dziecko krzyczało być może właśnie miałoby szansę na przeżycie.

    Nawet jak polecą głowy nic nie wróci życia tego dziecka, nic nie wróci jego cierpienia.
    Matka powinna je tulić w ramionach nawet jak nie miało szans, a nie umierac w samotności, w cierpieniu. Co za bezduszna kobieta.

    Jednak może się coś zmieni mam nadzieję.
  • generalnie aborcja w zw z zespolem downa jest na granicy prawa bo sam zespol downa sam w sobie to zadna diagnoza, szanse na przezycie zaleza od tego jakie wady i w jakim nasileniu towarzysza zespolowi a nie od samego dodatkowego chromosomu. to nie tak jak z trisomnia 18 czy 13 gdzie generalnie szans nie ma, a przy szczesliwych ukladach planet mozna wyrwac kilkanascie miesiecy zycia ewentualnie
  • Moja Mi cały czas przy cycku, kocham ja strasznie, ale czasem - szczególnie w takich przypadkach- mysle, czy to nie egoizm mieć tyle dzieci, zamiast zajmować sie tymi porzuconymi, chorymi, wspierać kobiety, które boja sie urodzić chorego dziecka i ostatecznie godzą sie na takie bestialstwo... Wiem, wiem brzmi to jak dylematy pensjonarki, ale strasznie ta histori/ mną wstrząsnęła...
  • A wiecie... Ja tak myślałam -czy ta kobieta była o tym poinformowana...
    Ze jeśli dziecko urodzi sie żywe,to bezdusznie poWola mu skonać...

    Czy myslala,ze wszystko bedzie 'szybko,sprawnie,bezbolesnie'...


    Bo jeśli nie wiedziała,a ma szczątki sumienia i wrażliwości,to bardzo jej teraz współczuje i mysle,ze trzeba sie dużo za nią modlić.

    A te procedury uważam za bestialskie.
  • edytowano marzec 2016
    @AB, dokładnie. Mi nie o to chodziło, ze zamiast rodzic powinnam sie ustawić w kolejce, po śliczne, zdrowe bobaski;).
  • edytowano marzec 2016
    @Ojejeju, trochę tak. Tylko często duma nas rozpiera, ze mamy tyle dzieci, ba bywają tez postawy roszczeniowe, mam tyle dzieci to mi sie należy, lepsze traktowanie, kasa, cos tam itp. Ale pytanie czy rzeczywiście samo rodzenie i takie otwarcie, to wartość sama w sobie, czy naprawde powinnismy na potegę "produkować" nowych obywateli, czy raczej zając sie tymi którzy to i teraz tej pomocy potrzebują.
    Znam - nie tylko na forum - osoby, które pomimo posiadania biologicznych dzieci, adoptują dzieci chore, starsze itp. Cześć z nich po prostu zatrzymała sie na dwójce "swoich", a potem zaczęła przyjmować dzieci mocno potrzebujące.
    I ja sobie tak głośno mysle. I nie prawdą jest, ze nie da sie odwlec kobiety od aborcji i okazanie wsparcia nic nie daje. Jest mnóstwo przykładów, ze jest dokładnie odwrotnie.
  • No tak @Anka , ale chyba nie każdy jest predysponowany do takiej sytuacji..
    Nie każde bezdzietne małżeństwo 'nadaje sie' na rodziców adopcyjnych zdrowych,a co dopiero chorych dzieci.

    Mysle,ze jeśli ktoś ma takie powołanie,dar to powinien za nim iść...
    Ale można także pomagać w domach dziecka,hispicjach dziecięcych etc.
  • @Anka jeszcze masz szansę. Mama mi ostatnio opowiadała o kobiecie, która sama miała kilkoro dzieci i jak je odchowała trochę, zaczęła przygarniać chore terminalnie noworodki, które rodzice zostawili w szpitalu. Ona chyba wcześniej pracowała z takimi dziećmi. Starsze dzieci pomagają jej w opiece, wszyscy bardzo przeżywają, kiedy ono odchodzi. Jakiś czas temu mi opowiadała i szczegółów nie znam, ale to nie było w Polsce chyba. Niesamowita rodzina.
  • edytowano marzec 2016
    Oczywiście chabrowa, ja tak sobie na głos mysle. Np ze mam fajne życie, 6 zdrowych dzieci i moze to straszny egoizm.
    No i właśnie ja nie pisze o bezdzietnych, tylko o nas wielo, plodzących na potegę, dumnych ze swojej otwartości, w w sumie jaka w tym nasza zasługa?
    @zuzapola, za cienka na cos takiego jestem. Tyle ze nie trzeba od razu tych dzieci adoptować, mozna pomagać w hospicjach, właśnie wspierać kobiety rozważające aborcje itp, ale cieżko to robić jak samemu ma sie gromadkę, do tego żadnej pomocy znikąd (nie pisze o sobie), wtedy człowiek dość mocno zasklepia sie w swojej rodzinie.
  • @Tola, a ten wpis twój to a propos czego?
  • Chodziło mi tylko o to, że wielodzietność nie wyklucza pomocy innym, a często właśnie matki wielodzietne, przez to, że często wykluczone z rynku pracy mają czas na pomoc w hospicjach, domach dziecka jako wolontariusze. Nie ma się wiecznie uczepionych cyca maluszków.
  • @Anka, myślę, że ten fragment może opisywać przedmiot Twoich wątpliwości:

    wychowac_czlowieka_szlachetnego_-_szacunek_do_innych
  • Tylko ja zrozumiałam wpis Anki bardziej dosłownie-że może zamiast płodzić kolejne dziecko-zaadoptować.Dobrze zrozumiałam?
  • ja tez tak zrozumiałam
  • Dzięki @wiesia:).
    @zuzapola, ile znasz matek wielodzietnych pracujących w hospicjach i angażujących sie poza rodziną, tudzież wspólnotą?

    Znam kilka fantastycznych rodzin, niezwykle pomagających, zaangażowanych itp, ale mysle ze to jednak wyjątki. Ze jednak większośc z nas pochłonięta jest swoim życiem, sprawami, które wcale takie proste nie jest. Ale nie jest proste na własne życzenie.
    Ludzie działający społecznie - choćby nam sie tak wydawało, bo znamy ZdR i siedzimy w tym środowisku - wsród wielodzietnych tak duzo nie ma.

    zreszta mi chodziło raczej o konkretne wspieranie trudnego macierzyństwa innych, pomoc dzieciom, odciążenie DD itp. Ze to jest prawdziwe cos, a nie po prostu urodzenie 6 dzieci.
  • Z punktu widzenia państwa, Narodu i Kościoła dzieci trzeba rodzić na potęgę. Bo inaczej nas zjedzą muzułmanie. Statystyka jest tragiczna.
  • @Anka, różnie nas Bóg powołuje. Ważne, żeby to powołanie odczytać prawidłowo. Nie uciekać od wyzwań, ale też nie brać się za coś, co może i wzmocni nasze ego, ale zagrozi rodzinie. Matka zaangażowana na maksa i zaniedbująca własne dzieci to, niestety, nieodosobniony przypadek :(
    A już tak po ludzku. Społeczeństwu potrzeba także zdrowych i dobrze wychowanych ludzi, by - chociażby - pomagać potrzebującym.
  • Myślę, że każdy jest inny, ma inne możliwości, inny charakter. Jeden będzie miał piątkę dzieci i będzie się angażował w jakieś akcje, pomoc itp. Inny będzie miał troje dzieci i ledwo będzie ciągnąć.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.