Byłam na rekolekcjach w szkole, w internacie i w bursie seminarium. Były małżeństwa z dziećmi. Warunki nie komfortowe, ale nie spartańskie. Nie wyobrażam sobie wspólnego pokoju z innym panem ani biegania zimą po różnych miejscach, kiedy trzeba ubierać ciągle dzieci (choć to bym przeżyła), reszta jest naprawdę mało istotna. Te pogaduszki przy praniu w łazience, wspólne dyżury, to dodatkowe plusy rekolekcji, bo uczą wprowadzania ewangelii w życie. Wybaczcie więc, ale nie do końca rozumiem. Czasami nawet nastawienie, początkowe trudności nie są powodem do rezygnacji. Po prostu życie. Kto, jak nie my chrześcijanie mamy pokazywać, że trudy są jego częścią, ale przyjmujemy je, bo one są drogą do Boga. Jeżeli Pan Jezus przyjął nasze marne życie, to i my chyba możemy. Ale to jest moje zdanie i nie chcę dyskusji, bo każdy ma swoją rację. Wydaje mi się, że w imię Boże wszystko da się przyjąć. Chodzi o to, jak to przyjmiemy.
@mamababcia masz rację, coraz bardziej wygodni jesteśmy, to prawda. Ja zasadniczo też moge mieć bardzo proste warunki , choć nie powiem jak pierwszy raz pojechaliśmy tam gdzie była pralka a nawet 5 pralek to był większy luz. Za to w zeszłym roku od 6 rano obieraliśmy ziemniaki w Smolanach i to była dopiero integracja:-))
choć po 2 razie wszyscy panowie z kręgu się umówili i to było odtąd wyłącznie męskie obieranie ziemniaków. Był nawet jeden co się zapierał, że ziemniaków to on w życiu obierać nie będzie i nie przyszedł raz czy dwa ale siła przekonywania mojego męża była mocniejsza:-)
Myślałam o tobie, o was @Jadwiga . @MonikaN, to są tylko dwa tygodnie. Jak się chce wygody, człowiek jedzie na wczasy. A Panu Bogu człowiek powinien oddawać się cały. I Jego trzeba pytać, czy chce nas tu czy tam.
@mamababcia i @Jadwiga, wy jesteście jak moja mama, nie do zdarcia. i to jest komplement, Ona wszystko z uśmiechem.
A ja, jako rozpuszczone, najmłodsze dziecko w rodzinie mam juz pewne wymagania.
@mamababcia, niektore rodziny łączą rekolekcje i wypoczynek, bo inaczej nie mają juz urlopu. Mnie nie dziwi, ze wtedy szukaja wygody i dość atrakcyjnej lokalizacji.
Mam tez świadomość, ze łączenie obu moze nie przyniesc korzyści w zadnej. Ot zycie takie.
Rozumiem, @MonikaN, choć właściwie staram się zrozumieć. Od pewnego czasu powstrzymywałam się od komentarzy w tej kwestii, ale w końcu nie wytrzymałam. Nie chcę dyskusji, tylko wyraziłam swoje zdanie. Może tak jest dlatego, że często odwołuję się do Pana Jezusa i On jest dla mnie lustrem, choć trudno mi iść Jego drogą. Cóż, czasami przyjmuję wiarę zbyt dosłownie, ale tak mam. Każdy żyje jak chce.
Myślę, że to sprawa indywidualna. Pewnie niewygody w pakiecie życia. Ale, ale ...jak miałam 20 lat i parę, chodziłam po górach, jeździłam na różne wyprawy, ogniska, spanie w bacówkach na karimatach na śniegu, mycie w strumyku. I było pięknie. Ale teraz 50 i od kilku lat warunki mają dla mnie znaczenie. Program napięty plus słabsze warunki, to było za dużo. Czasem można znieść program napięty, jak warunki są dobre. Albo odwrotnie. Warunki słabsze, ale i program bardziej ulgowy. Ale napięty grafik i słabe warunki, to było dla mnie za dużo.
Także jeśli mamy wybór, to szukamy takich rekolekcji, gdzie warunki są znośne.
A trud i tak będzie.
Ignacjańskie są w bardzo dobrych warunkach, żeby rekolektant skoncentrował się na treściach.
My mamy krótki staż w DK, za nami dopiero drugie rekolekcje. Młodzi jesteśmy, jeszcze pamiętamy czasy, gdy na rekolekcjach w namiotach lub na karimatach spaliśmy, więc wiele jesteśmy w stanie znieść, ale jednak perspektywa wyjazdu z małymi dziećmi trochę zmienia ogląd. I kwestia finansowa też - jeśli za dzień takich rekolekcji dorosła osoba płaci 80-100 zł, to nie jest to mało, więc się trochę nie dziwię, że uczestnicy jednak oczekują znośnych warunków. I do tego to są dwa tygodnie ponad - coś, co będzie do zniesienia przez 3-4 dni, po 10-12 może być baardzo obciążające. I jeszcze argument, który mi się kołacze w głowie, że nawet na modlitwie zaleca się przyjąć pozycję, która przez swoją niewygodę może tę modlitwę zaburzać.
I jeszcze argument, który mi się kołacze w głowie, że nawet na modlitwie zaleca się przyjąć pozycję, która przez swoją niewygodę może tę modlitwę zaburzać
modlitwa rozproszona, bo ból rozprasza, lepsza od skupionej?
Dla nas dużą zmianą była duża ilość osób na małej przestrzeni, dużo osób chorych, przeziębionych, zagrypionych itp. Do tego dym z komina, i zmiany pogodowe, pogoda generalnie była do chrzanu... Zmiany, zmiany temperatur, do których nie jesteśmy przyzwyczajeni. Akcje typu w kaplicy gorąco jak nie wiem, czyli pot leci strużką po plecach, 10 minut przerwy, herbaty nie wypijesz, do czajnika się nie dopchniesz, doświadczeni mieli swoje czajniki elektryczne w pokojach...człowiek spocony na grupkę dzielenia, która była na zewnątrz, nie ma opcji, żeby się nie przeziębić, nawet w ubraniu dodatkowym. Generalnie, co by człowiek nie robił, miał poczucie winy, że z czymś nie nadąża, że się nie wywiązuje. To mają być wakacje? Naładowanie akumulatorów na cały rok? Poza tym po tym tygodniu miałam przesyt totalny treści religijnych...
Dlatego, w tym roku, jeśli pojedziemy, to tylko na krótsze.
Ale ktoś dał nam argument, że dlatego te rekolekcje DK są takie, że to ma być wdrożenie do życia modlitwą, życia duchowego w warunkach podobnych do życia, w którym wciąż coś się dzieje i są rozproszenia...
a ja zawsze tak mam że tak do trzeciego dnia jakichkolwiek nawet najlepszych rekolekcji mam ochote uciekac gdzie pieprz rośnie a później w drugą stronę-żal do domu wracać...
trwam we wspólnocie już 16 lat ale wciąż doświadczam tego jak niewieleto znaczy...czas dla Pana Boga nie ma znaczenia ani to że ktoś od małego był we wspólnocie. Spotkałam wiele osób które we wspólnocie nigdy niebyły a zawstydzały mnie swoim zachowaniem na każdym kroku
Nawet taki wniosek mieliśmy, że te rekolekcje były po to, żeby doceniła nasze skromne mieszkanko zagracone, nasze życie. Z jakąż radością człowiek wracał na swoje śmieci!
I jeszcze argument, który mi się kołacze w głowie, że nawet na modlitwie zaleca się przyjąć pozycję, która przez swoją niewygodę może tę modlitwę zaburzać
modlitwa rozproszona, bo ból rozprasza, lepsza od skupionej?
nie na bólu skupionej, ?
Ech, poprawialam po napisaniu i sens odwrotny wyszedł niż miałam na myśli - chodziło oczywiście o taką pozycję, która nie będzie modlitwy zaburzać, żeby właśnie ból, fizycznosc nie rozpraszala.
Też się cieszę, bo wiecie przynajmniej na początku zawsze trudno jak wszyscy albo większośćsię zna nawzajem a mytak troche z boku..zanim się poznamy..także droga Gloriu chętnie poznamy Was bliżej
Komentarz
Wybaczcie więc, ale nie do końca rozumiem.
Czasami nawet nastawienie, początkowe trudności nie są powodem do rezygnacji. Po prostu życie. Kto, jak nie my chrześcijanie mamy pokazywać, że trudy są jego częścią, ale przyjmujemy je, bo one są drogą do Boga. Jeżeli Pan Jezus przyjął nasze marne życie, to i my chyba możemy.
Ale to jest moje zdanie i nie chcę dyskusji, bo każdy ma swoją rację. Wydaje mi się, że w imię Boże wszystko da się przyjąć. Chodzi o to, jak to przyjmiemy.
To mówi ta, która czasami na braki zrzędzi i marudzi.
Ja nie wierzę, ze wtedy jest wszystko jedno jakie warunki.
Jest wiele innych możliwości ćwiczenia swoich umartwien.
Rowniez zgadzam się z Tobą w kwestii wygodnictwa.
@MonikaN, to są tylko dwa tygodnie. Jak się chce wygody, człowiek jedzie na wczasy. A Panu Bogu człowiek powinien oddawać się cały. I Jego trzeba pytać, czy chce nas tu czy tam.
A ja, jako rozpuszczone, najmłodsze dziecko w rodzinie mam juz pewne wymagania.
@mamababcia, niektore rodziny łączą rekolekcje i wypoczynek, bo inaczej nie mają juz urlopu. Mnie nie dziwi, ze wtedy szukaja wygody i dość atrakcyjnej lokalizacji.
Mam tez świadomość, ze łączenie obu moze nie przyniesc korzyści w zadnej. Ot zycie takie.
Ciężko decydować czasem l.
Może tak jest dlatego, że często odwołuję się do Pana Jezusa i On jest dla mnie lustrem, choć trudno mi iść Jego drogą. Cóż, czasami przyjmuję wiarę zbyt dosłownie, ale tak mam.
Każdy żyje jak chce.
Ale teraz 50 i od kilku lat warunki mają dla mnie znaczenie.
Program napięty plus słabsze warunki, to było za dużo. Czasem można znieść program napięty, jak warunki są dobre. Albo odwrotnie. Warunki słabsze, ale i program bardziej ulgowy. Ale napięty grafik i słabe warunki, to było dla mnie za dużo.
Także jeśli mamy wybór, to szukamy takich rekolekcji, gdzie warunki są znośne.
A trud i tak będzie.
Ignacjańskie są w bardzo dobrych warunkach, żeby rekolektant skoncentrował się na treściach.
I jeszcze argument, który mi się kołacze w głowie, że nawet na modlitwie zaleca się przyjąć pozycję, która przez swoją niewygodę może tę modlitwę zaburzać.
modlitwa rozproszona, bo ból rozprasza, lepsza od skupionej?
nie na bólu skupionej, ?
Do tego dym z komina, i zmiany pogodowe, pogoda generalnie była do chrzanu...
Zmiany, zmiany temperatur, do których nie jesteśmy przyzwyczajeni. Akcje typu w kaplicy gorąco jak nie wiem, czyli pot leci strużką po plecach, 10 minut przerwy, herbaty nie wypijesz, do czajnika się nie dopchniesz, doświadczeni mieli swoje czajniki elektryczne w pokojach...człowiek spocony na grupkę dzielenia, która była na zewnątrz, nie ma opcji, żeby się nie przeziębić, nawet w ubraniu dodatkowym.
Generalnie, co by człowiek nie robił, miał poczucie winy, że z czymś nie nadąża, że się nie wywiązuje. To mają być wakacje? Naładowanie akumulatorów na cały rok?
Poza tym po tym tygodniu miałam przesyt totalny treści religijnych...
Dlatego, w tym roku, jeśli pojedziemy, to tylko na krótsze.
Potwierdzam, że @Gloria jak siostra
Pozazdrościć, że razem jedziecie