@camille dobrze jest wiedziec ze nie jestem sama... Znam każda literkę z tego co napisalas. Zaczyna mi gdzieś tam z tyłu świtać myśl, ze lepiej w przedszkolu by im było czy kiedyś w szkole. I że mi bloby lepiej. Jednocześnie mam nadzieję ze to jakos minie.
Dziewczyny ale co złego jest w przedszkolu?! Po co się wpedzać w poczucie winy? Myśmy wystartowali w tym roku z przedszkolem i jesteśmy wszyscy baardzo zadowoleni. A ja z przyjemnością idę po córcie stęskniona. Zdecydowanie więcej plusów niż minusów, ważne tylko by znaleźć odpowiednie. U nas jedno totalnie się nie sprawdziło, potem testowaliśmy domowe przedszkole:) a teraz nareszcie znaleźliśmy idealne rozwiązanie
Wicie, nie ma co znów w kolejnym wątku się przerzucać, czy przedszkole, czy dom. Każdy wybiera, jak uważa, sytuacje są różne.
Warto pamiętać, że decyzje dot. przedszkola/ szkoły/ed itp. nie są nieodwołalne. Że możemy je zmienić, i czasem warto to zrobić. A czasem lepiej - wytrwać w nich. To też temat na modlitwę, do indywidualnego rozważenia, a potem do przegadania z mężem, jak coś.
Tylko nie da się nie odprowadzić dzieci do przedszkola i jednocześnie je tam mieć . Każda decyzja pociąga za sobą konkretne zdarzenia. Dla mnie czasem zostawienie przedszkolaka w domu (wtedy mam 3 ze sobą) jest sytuacją wypoczynkową, a czasem większy wypoczynek jak jednak "wydam" go rano, razem z ekipą szkolną. Co będzie dalej - "biorę na klatę" i albo się dobrze bawię, albo usiłuję przeżyć, a zazwyczaj coś pośrodku.
Mając większą rodzinę (choć wcześniej też, tylko wtedy można poudawać, że jest inaczej) trzeba mieć elastyczne podejście do swoich planów. Wszystkich planów. Jeśli życie płynie inaczej, niż planujemy to jest prosta droga do tzw. "mistyki gdybania".
"Zapewniam was, dzieci, że gdy chrześcijanin nawet najmniej znaczącą codzienną czynność spełnia z miłością, to wtedy wypełnia się ona transcendencją Bożą. Dlatego powtarzałem, z nieustępliwością młota kruszącego skałę, że powołanie chrześcijańskie polega na układaniu wierszy z prozy dnia powszedniego. Niebo i ziemia, dzieci moje, zdają się łączyć na horyzoncie. Ale tak naprawdę łączą się one w waszych sercach, gdy żyjecie uświęcając życie codzienne.
Przed chwilą powiedziałem wam, żebyście uświęcali swoje codzienne życie, a pod tymi słowami rozumiem program na wszelkie wasze chrześcijańskie działanie. Porzućcie więc mrzonki, fałszywe urojenia, złudzenia, to co ja nazywam mistyką gdybania — gdybym się nie ożenił, gdybym miał inny zawód, gdybym był zdrowszy, gdybym był młody, gdybym był stary! — a w zamian roztropnie trzymajcie się rzeczywistości bardziej materialnej i bezpośredniej, która jest tam gdzie jest Pan: mówił Jezus zmartwychwstały: popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości — jak widzicie, Ja mam."
Mozna wpaść w pułapkę demonizowania przedszkola, zwłaszcza jak się nie miało z nim do czynienia;) Miałam dzieci w przedszkolu 8.30-12.30 i miałam wrażenie że ledwo zaprowadzę i już musiałam ich odbierać. Teraz są do 15 i nieraz mają pretensję ze przychodze za wczesnie! A czasem jak noc zarwę do mąż zaprowadza rano w drodze do pracy. A ja mam labę. Jak dzieci zmeczone czy stęsknione robimy sobie wagary. Dla dzieci (przedszkolnych i starszych) lepsza spokojna i wypoczeta mama dostępna pół dnia niż cały dzień oganiąjąca się od dzieci jak natrętnej muchy miedzy obiadem, zakupami, sprzataniem, odprowadzaniem czy ed.
U mnie planowane bylo kupienie mieszkania i założenie rodziny Dziecko nie chcialo sie począć, wiec wlasciwie skonczyl sie moj plan Teraz działam impulsem Jestem zmeczona odpoczywam.Jestem smutna to płaczę. Jestem wesoła to sie śmieje. Jestem wkurzona to wrzeszcze. Moze to trochę wyglądać jak nie panowanie nad sobą ale lepiej tak niz frustrowac sie,ze kolejne zaplanowane rzeczy mi nie wychodzą Dobrze jest wiedzieć czego sie chce ale jeszcze lepiej wiedziec czego sie nie chce.
@kowalka Tu mnie w inne dylematy wpędzasz, dni skupienia OD są u nas wtedy kiedy mamy Msze DK, a ja tak lubię Escrivę! No nie rozumiem czemu mi go Pan Bóg podsunął, a związał z DK - temat na modlitwę!
Taa, dopóki nie podrosną Moje już niestety okres bezkrytycznej miłości do matki mają za sobą. Teraz 5 razy dzienni słyszę, że jestem najgorszą matką świata, jestem wredna, nieużyta, okropna, sadystka a do tego cholernie upierdliwa.
Eee, Apolonia, ja ani przedszkola nie demonizuje, ani nie mowie o nim teoretycznie, najstarszy chodzil przez dwa lata, a przedtem nawet do klubiku uczeszczal, a ja do biura. Nie bylam wtedy lepsza matka, jakas tragiczna tez nie. Jednakowoz wole wersje obecna. Nie oganiam sie od dzieci jakos szczegolnie, ani nie jestem sfrustrowana, ale przyznaje, ze wersja stadnego kolowrotka calodobowego moze nie byc dla wszystkich. I ok. Bronic swojego wyboru kazdy ma prawo, ale kopanie po kostkach tych co wybrali inaczej jest niepotrzebne.
C&P, też niekoniecznie - z córakmi całkiem nam się układa, choć starsza pyskata, a druga o wszystko ryczy. Za to wczoraj 9latek się użalal, jak to ma w domu źle i wyprowadzić się musi, tylko nie ma dokąd. Zaproponowałam, że może do cioci? aaaaaaaaaaa, nie może, bo by musiał chodzić do szkoły, a to jeszcze gorsze. Wytarł smarki, zjadł zupe i znów nas kocha.
@ Marcelina. Nie kopię po kostkach, jak zwykle Ty tak odbierasz.To ja miałam wiele obaw dotyczacych przedszkola, chociaż nie miałam z nim styczności. Podziwiam ludzi którzy potrafią być 24 godz na dobę z dziecmi i jeszcze je uczyć w domu. Ale też tych, którzy nie potrafią nie trzreba dołować, że bedą gorszymi matkami jak 3,5-4 letnie dziecko pójdzie na 6 godz do przedszkola. A to jest niezgodne z jedyniesłuszną liniąforum (w przeciwieństwie do reszty świata, która znowu uważa, ze nienormalne jest ze dziecko do przedszkola nie chodzi...). Ja widzę po sobie że jestem fajniejsza mamą, jak nie mam cisnienia że muszę coś wymyśleć dzieciom które są cały dzien w domu, tęsknimy za sobą i mam wiecej cierpliwości.Na szczęscie moje dzieci lubią przedszkole, mają dobrych nauczycieli i były gotowe na edukację przedszkolną (są dzieci, które w wieku 3,5 lat nie są gotowe) Każdy znas jest dorosły i zna swoje możliwosci i wybiera to co dla dzieci i niego najlepsze. I uważam ze jest coś w powiedzeniu ze szcześliwa matka to szczęsliwe dziecko.
@apolonia, coś wybiórczo czytałaś abo źle zapamiętałaś, we wszystkich duskusjach forumowych o przedszkolach przewija się, ze zależy - od dziecka, od przedszkola, od rodziny, nie jest ani dobre ani złe samo w sobie, może być!
@Skatarzyna to skąd w takim razie u tylu forumek obawa przed przedszkolem czy wyrzuty sumienia że dziecko oddajemy do przedszkola mimo, że same są przemęczone i padają na twarz? Czy napisałam nieprawdę że czasem lepiej dla dziecka mieć mamę krócej za to wypoczętą i zadowoloną?
Bo może nie do końca są z akurat tego przedszkola zadowolone? a może akurat temu dziecku przedszkole szkodzi? miałam w (tym samym, skądinąd dobrym ) przedszkolu dwie córki, dla mnie bomba, najlepszy czas w życiu dla starszej super, a młodszej zrobiłam krzywdę, nie nadawała się zupełnie, ale wtedy byłam przekonana, że tak trzeba.
Otóż to, i niejest niezgodne z jedyniesłuszną liniąforum (w przeciwieństwie do reszty świata, która znowu uważa, ze nienormalne jest ze dziecko do przedszkola nie chodzi...)
@Marcelina Zapewne lepiej jest miec matke sympatyczna niz zolze, na szczescie
dzieci zazwyczaj nie maja porownania i sie ciesza z tego, co jest.
Dzieci wyboru nie mają, ale dorośli tak. Jesli praca zawodowa czy przedszkole sprawi, że bedą będą lepszymi matkami to niech korzystają. A jeśli dla innych brak pracy czy przedszkola sprawi że beda lepszymi matkami to też niech korzystają. O tym pisałam.
Akurat w tym wątku kilka osób odważyło się napisać, że teraz mają ciężki czas, ledwo wyrabiają dlatego akurat napisałam, że przedszkole jest jakimś rozwiązaniem w tej sytuacji.
@apolonia - ok. Moze przewrazliwiona jestem. Druga rzecz, ze my matki w ogole slabo sobie dajemy prawo do zmeczenia. Jestem zmeczona - ojej, cos ze mna nie tak, nie wyrabiam, a inne matki to ze spiewem na ustach pieka chleb, lewa noga myjac podloge, a prawa poprawiajac wypracowania dzieci. Co nie jest do konca prawda po pierwsze, a po drugie nie ma sensu sie porownywac. Nauczylam sie odpoczywac kiedy tego potrzebuje, i do tego akurat nasz malo normowany tryb sie przydaje.
Czuję się wywołana do tablicy. @zoja pisała o problemach logistycznych z przedszkolem. Rozwiązaniem na nie jest nieposyłanie dzieci do przedszkola, tylko że dla wielu taki pomysł nie mieści się w głowie. Ja też tak kiedyś myślałam. Dlatego trzeba uwolnić się od stereotypów i podjąć decyzję najlepszą dla rodziny na dany czas.
Druga rzecz, ze my matki w ogole slabo sobie dajemy prawo do zmeczenia. Jestem zmeczona - ojej, cos ze mna nie tak, nie wyrabiam, a inne matki to ze spiewem na ustach pieka chleb, lewa noga myjac podloge, a prawa poprawiajac wypracowania dzieci. Co nie jest do konca prawda po pierwsze, a po drugie nie ma sensu sie porownywac. Nauczylam sie odpoczywac kiedy tego potrzebuje, i do tego akurat nasz malo normowany tryb sie przydaje.
To, mam wrażenie, by wielu zaoszczędziło sporo nerwów. Jakoś takoś się składa, że jedzenie, sen i sikanie to są podstawowe potrzeby. Można co jakiś czas wszczymieć kupę, jak i można się przez jakiś czas niewysypiać. Ale na dłuszą metę ludzie ze spiętą dupą, niewyspani i głodni są nie do wytrzymienia. Sen to podstawa, i uważam, że należy wszystko inne w dłuższym terminie ustawiać pod to, by się wysypiać normalnie. To jest paranoja czasów z elektrycznością, to niewysypianie.
Ciężko jest podjąć dobrą decyzję, w której każdy z członków rodziny będzie szczęśliwy. Na szczęście w większości nie sa to decyzję nieodwołalne. Można próbować a potem korygowac. Chociaz dla mnie jest to trudne bo ja mam zawsze strach przed pomyłką.
Myślę że też ważne jest spojrzeć wgłąb siebie bo robienie czegoś wbrew sobie na dłuższą metę musi być frustrujące.
A tak bardziej w temacie tego wątku, to na pewno jest mi lżej teraz z trójką 5,4,1 niż gdy miałam dwie córy rok po roku tak od urodzenia do 1,5 roku życia młodszej. Byłam okropnie zmeczona i Wydawało się że pewne sytuacje się nigdy nie skończą... a tak na prawdę to się tak szybko zmienia ... i moje trzecie dziecko już ma 1 rok i 4 miesiące i już coraz bardziej ogarnięte i starsze pomagają. Więc to na pewno zmiana na plus co by się tak całkiem nie dołować.
@Kowalka dzięki za te ostatnie cytaty. Podnoszą na duchu.
Komentarz
Znam każda literkę z tego co napisalas.
Zaczyna mi gdzieś tam z tyłu świtać myśl, ze lepiej w przedszkolu by im było czy kiedyś w szkole. I że mi bloby lepiej.
Jednocześnie mam nadzieję ze to jakos minie.
Myśmy wystartowali w tym roku z przedszkolem i jesteśmy wszyscy baardzo zadowoleni.
A ja z przyjemnością idę po córcie stęskniona.
Zdecydowanie więcej plusów niż minusów, ważne tylko by znaleźć odpowiednie. U nas jedno totalnie się nie sprawdziło, potem testowaliśmy domowe przedszkole:) a teraz nareszcie znaleźliśmy idealne rozwiązanie
Każdy wybiera, jak uważa, sytuacje są różne.
Warto pamiętać, że decyzje dot. przedszkola/ szkoły/ed itp. nie są nieodwołalne.
Że możemy je zmienić, i czasem warto to zrobić. A czasem lepiej - wytrwać w nich.
To też temat na modlitwę, do indywidualnego rozważenia, a potem do przegadania z mężem, jak coś.
Tylko nie da się nie odprowadzić dzieci do przedszkola i jednocześnie je tam mieć .
Każda decyzja pociąga za sobą konkretne zdarzenia.
Dla mnie czasem zostawienie przedszkolaka w domu (wtedy mam 3 ze sobą) jest sytuacją wypoczynkową, a czasem większy wypoczynek jak jednak "wydam" go rano, razem z ekipą szkolną. Co będzie dalej - "biorę na klatę" i albo się dobrze bawię, albo usiłuję przeżyć, a zazwyczaj coś pośrodku.
Mając większą rodzinę (choć wcześniej też, tylko wtedy można poudawać, że jest inaczej) trzeba mieć elastyczne podejście do swoich planów. Wszystkich planów.
Jeśli życie płynie inaczej, niż planujemy to jest prosta droga do tzw. "mistyki gdybania".
"Zapewniam was, dzieci, że gdy chrześcijanin nawet najmniej znaczącą codzienną czynność spełnia z miłością, to wtedy wypełnia się ona transcendencją Bożą. Dlatego powtarzałem, z nieustępliwością młota kruszącego skałę, że powołanie chrześcijańskie polega na układaniu wierszy z prozy dnia powszedniego. Niebo i ziemia, dzieci moje, zdają się łączyć na horyzoncie. Ale tak naprawdę łączą się one w waszych sercach, gdy żyjecie uświęcając życie codzienne.
Przed chwilą powiedziałem wam, żebyście uświęcali swoje codzienne życie, a pod tymi słowami rozumiem program na wszelkie wasze chrześcijańskie działanie. Porzućcie więc mrzonki, fałszywe urojenia, złudzenia, to co ja nazywam mistyką gdybania — gdybym się nie ożenił, gdybym miał inny zawód, gdybym był zdrowszy, gdybym był młody, gdybym był stary! — a w zamian roztropnie trzymajcie się rzeczywistości bardziej materialnej i bezpośredniej, która jest tam gdzie jest Pan: mówił Jezus zmartwychwstały: popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości — jak widzicie, Ja mam."
jeśli jeszcze ktoś nie czytał, bardzo polecam do czytania:
Homilię "Namiętnie kochać świat" (cytat ww. stamtąd) - http://www.pismaescrivy.org/book/rozmowy/spis_tresci/8
i - "Kobieta w życiu Kościoła i świata" : http://www.pismaescrivy.org/book/rozmowy-rozdzial-7.htm
Miałam dzieci w przedszkolu 8.30-12.30 i miałam wrażenie że ledwo zaprowadzę i już musiałam ich odbierać. Teraz są do 15 i nieraz mają pretensję ze przychodze za wczesnie! A czasem jak noc zarwę do mąż zaprowadza rano w drodze do pracy. A ja mam labę. Jak dzieci zmeczone czy stęsknione robimy sobie wagary.
Dla dzieci (przedszkolnych i starszych) lepsza spokojna i wypoczeta mama dostępna pół dnia niż cały dzień oganiąjąca się od dzieci jak natrętnej muchy miedzy obiadem, zakupami, sprzataniem, odprowadzaniem czy ed.
Dziecko nie chcialo sie począć, wiec wlasciwie skonczyl sie moj plan
Teraz działam impulsem
Jestem zmeczona odpoczywam.Jestem smutna to płaczę. Jestem wesoła to sie śmieje. Jestem wkurzona to wrzeszcze.
Moze to trochę wyglądać jak nie panowanie nad sobą ale lepiej tak niz frustrowac sie,ze kolejne zaplanowane rzeczy mi nie wychodzą
Dobrze jest wiedzieć czego sie chce ale jeszcze lepiej wiedziec czego sie nie chce.
Choć dla mnie trochę bajka o żelaznym wilku
Moje już niestety okres bezkrytycznej miłości do matki mają za sobą. Teraz 5 razy dzienni słyszę, że jestem najgorszą matką świata, jestem wredna, nieużyta, okropna, sadystka a do tego cholernie upierdliwa.
Szkoda, że to se nevrati
Za to wczoraj 9latek się użalal, jak to ma w domu źle i wyprowadzić się musi, tylko nie ma dokąd. Zaproponowałam, że może do cioci? aaaaaaaaaaa, nie może, bo by musiał chodzić do szkoły, a to jeszcze gorsze. Wytarł smarki, zjadł zupe i znów nas kocha.
k.
ps. znam całkiem sporo osób, które sobie chwalą razem DK i OD. Się nie wyklucza
Dzieci wyboru nie mają, ale dorośli tak. Jesli praca zawodowa czy przedszkole sprawi, że bedą będą lepszymi matkami to niech korzystają.
A jeśli dla innych brak pracy czy przedszkola sprawi że beda lepszymi matkami to też niech korzystają. O tym pisałam.
Druga rzecz, ze my matki w ogole slabo sobie dajemy prawo do zmeczenia. Jestem zmeczona - ojej, cos ze mna nie tak, nie wyrabiam, a inne matki to ze spiewem na ustach pieka chleb, lewa noga myjac podloge, a prawa poprawiajac wypracowania dzieci. Co nie jest do konca prawda po pierwsze, a po drugie nie ma sensu sie porownywac. Nauczylam sie odpoczywac kiedy tego potrzebuje, i do tego akurat nasz malo normowany tryb sie przydaje.
ja nie Kowalka, ale: TAK
Sen to podstawa, i uważam, że należy wszystko inne w dłuższym terminie ustawiać pod to, by się wysypiać normalnie. To jest paranoja czasów z elektrycznością, to niewysypianie.
przepraszam, rzadko piszę ale - Anawim - popłakałam się ze śmiechu ....
i to w zasadzie kończy te wysublimowane kobiece dyskusje
Myślę że też ważne jest spojrzeć wgłąb siebie bo robienie czegoś wbrew sobie na dłuższą metę musi być frustrujące.
A tak bardziej w temacie tego wątku, to na pewno jest mi lżej teraz z trójką 5,4,1 niż gdy miałam dwie córy rok po roku tak od urodzenia do 1,5 roku życia młodszej. Byłam okropnie zmeczona i Wydawało się że pewne sytuacje się nigdy nie skończą... a tak na prawdę to się tak szybko zmienia ... i moje trzecie dziecko już ma 1 rok i 4 miesiące i już coraz bardziej ogarnięte i starsze pomagają. Więc to na pewno zmiana na plus co by się tak całkiem nie dołować.
@Kowalka dzięki za te ostatnie cytaty. Podnoszą na duchu.