Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Gdy mąż bije...

Wątek zainspirowany sprawą państwa Piaseckich. Co Waszym zdaniem powinna zrobić dobra Chrześcijanka będąca na miejscu p. Piaseckiej. Wiadomo, że rozwód jest złem, ale może w tej sytuacji to mniejsze zło? Separacja? Powrót do męża i pomaganie mu w terapii?? Jakie jest wasze zdanie w tym temacie i w ogóle o całej tej sprawie?

Komentarz

  • A Twoje @persa? Jaki masz osąd na przypadek Państwa Piaseckich i na przemoc męża w stosunku do żony?
  • Separacja i rozwod, jesli uwaza ze rozwod jest grzechem to niestety nie bedzie sie mogla z nikim innym zwiazac.
    Chociaz z faceta taki psychol, ze pewnie moglaby wystarac sie o stwierdzenie niewaznosci (co dla mnie osobiscie jest w wiekszosci przypadkow po prostu koscielnym rozwodem).
    O takich sprawach zawsze jest przykro sluchac, a zwolennikom tego polityka i konserwatystm pewnie jeszcze bardziej przykro (patriarchat w patologicznej formie).
  • MonikaN powiedział(a):
    A Twoje @persa? Jaki masz osąd na przypadek Państwa Piaseckich i na przemoc męża w stosunku do żony?

    Uważam że przemoc jest najgorszym zlem, człowiek który znęca się fizycznie i psychicznie przestaje być człowiekiem.
  • Co do rozwodu, to jest we mnie wewnętrzny konflikt, bo z jednej strony jestem za rozwodem, ale z drugiej zaś człowiek przysięgał: w zdrowiu i w chorobie (przemoc może być wynikiem choroby psy.), wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
  • Uważam, ze w takim przypadku kobieta powinna przede wszystkim zadbać o swoje bezpieczeństwo (i swoich dzieci, jeśli są).

    Nawet nie tyle chodzi o to, zeby zaraz wiazala się z innym facetem (czego KK zabrania), co ochronila siebie i swoje dzieci.  Nie uwazam, by chrześcijański nakaz nierozerwalnosci małżeństwa mozna bylo interpretowac jako przymus znoszenia przemocy.
  • edytowano maj 2017
    Jak najbardziej separacja
    To jest również zdanie księży.
    Jesli jest chory? Człowiek chory powinien się leczyć a nie robić sobie co tylko mu się zachce zwłaszcza wobec współmałżonka któremu przysięgal miłość i wobec dzieci za których jest odpowiedzialny...
    Jak zapomniał o odpowiedzialności to trzeba mu dać ultimatum - jasne granice i zasady... dla jego i wszystkich dobra
  • Jak najbardziej separacja, co do tego nie mam watpliwosci. Nie ma obowiazku tolerowania bicia i przemocy.
    Podziękowali 2Małgorzata32 Ida

  • „Diadem zamiast popiołu” Rola wiary i nauki Kościoła w sytuacji przemocy domowej


    s. Katarzyna Kubica

    Niebieska Linia nr 2 / 2012

    Osoby doświadczające przemocy to nierzadko członkowie rodzin chrześcijańskich, najczęściej katolickich. Religijność, jako znaczący fakt życia psychospołecznego może ułatwiać lub utrudniać proces ujawniania przemocy i szukania pomocy. Warto zatem, aby profesjonaliści w swoich czynnościach zawodowych, respektując system wartości religijnych klienta, zwrócili uwagę na te postawy i przekonania religijne klientów, które przyczyniają się do hamowania procesu pomagania. Istotne jest także, aby w spotkaniu z klientem pomagający wyjaśniali, na czym polega dojrzała religijność, jakie jest stanowisko Kościoła wobec przemocy, czego rzeczywiście pragnie Bóg, w którego wierzą.

    Przemoc a nauczanie Kościoła

    Jan Paweł II w dokumencie Familiaris Consorcio[1] dotyczącym rodziny chrześcijańskiej podkreśla, że przemoc jest zamachem na trwałość, równowagę, szczęście i na prawdziwe dobro człowieka i rodziny (por. FC 76). Papież zwraca uwagę kapłanom, aby ich zaangażowanie duszpasterskie było „bardziej […] wielkoduszne, bardziej jeszcze pełne mądrości i roztropności, na wzór Dobrego Pasterza […] w stosunku do tych rodzin, które – często niezależnie od własnej woli czy pod naciskiem wymogów różnej natury – muszą stawić czoło sytuacjom obiektywnie trudnym” (FC 77). To wielkoduszne duszpasterstwo obejmuje „rodziny, które doświadczają przemocy” (FC 77), a jego podstawy znajdujemy w Biblii: Pan jest wrogiem kochających przemoc, wrogiem przemocy (por. Ps 11, 5) i w innym miejscu: Ja Pan kocham prawość i nienawidzę bezprawia i krzywdy![2] (Iz 61, 8). Istotne okazuje się także wskazanie osobom doświadczonym przemocą, że Kościół, do którego należą, patrzy na przemoc jako na grzech przeciwko życiu. Grzech, który powinien zostać nazwany po imieniu i potępiony, ponieważ godzi w Boga mieszkającego w krzywdzonej osobie.

    W przypadku przemocy domowej potrzebne jest przekazanie informacji o możliwości wystąpienia o separację kościelną i cywilną dla ochrony słusznych praw, opieki nad dziećmi czy obrony majątku[3], gdy występują: wykroczenia przeciw miłości małżeńskiej (jeśli niewinny nie potrafi zdobyć się na przebaczenie po cudzołóstwie), poważne niebezpieczeństwo dla duszy lub dla ciała jednego z małżonków, które ma źródło w zachowaniach drugiej strony, poważne niebezpieczeństwo dla dzieci, powodowane przez jednego z małżonków bądź w sytuacji, gdy wspólne życie jest zbyt uciążliwe z winy współmałżonka (Kan. 1151)[4]. Ochrona praw osoby i fizyczne rozstanie może nastąpić także w wyniku stwierdzenia, że małżeństwo od samego początku było nieważne.

    Bóg wobec przemocy

    O tym, jaki jest stosunek Boga do przemocy dowiadujemy się z lektury Pisma Świętego. Nie brakuje jednak dowodów na to, że w wyniku dosłownego odczytywania Biblii, bez uwzględniania uwarunkowań kultur sprzed tysięcy lat i pomijając Ducha, który ożywia Słowo, w chrześcijanach mogą kształtować się fałszywe przekonania o stosunku Boga do przemocy.

     Osoba skrzywdzona jest wtedy w sytuacji podobnej do tej z raju czy kuszenia Jezusa na pustyni, kiedy szatan, posługując się rzekomo słowem Boga, wypacza je i zniekształca rzeczywistość. Bóg jawi się wtedy jako przeciwnik człowieka. Takie wypaczone rozumienie słów Biblii może utrudniać szukanie pomocy, gdyż nie pozwala odróżnić słowa Boga od słowa pokusy, dobra prawdziwego od pozornego. Słowo Boga jest prawdą, obroną i wsparciem, i tylko szatan posługuje się nim w celu zastraszania ludzi. Warto zatem zwracać uwagę, że Bóg nie zsyła cierpienia. Bóg daje tylko dobro i zachęca do mądrej, sprawiedliwej i konsekwentnej miłości: „Jeden jest tylko dobry”. W Księdze Ezechiela Bóg mówi: Oto Ja sam będę szukał moich owiec i będę miał o nie pieczę […] i uwolnię je ze wszystkich miejsc, dokąd się rozproszyły w dni ciemne i mroczne. Ja sam będę pasł moje owce i Ja sam będę je układał na legowisko […]. Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał. Będę pasł sprawiedliwie (Ez 34,11-12.15-17). Bóg, jak siewca z przypowieści, zasiewa tylko dobre ziarno. W nocy natomiast przychodzi nieprzyjaciel i zatruwa w umysły kąkolem i chwastem zła, czyniąc Słowo Boga brzemieniem nie do uniesienia.

    Bóg mówi, że okazuje nam dobro, gdy otaczają nas ludzie sprawiedliwi (por. Ps 142, 8b). Warto podkreślać, że dobroć Boga staje się odczuwalna w konkretnej sytuacji wsparcia i pomocy ze strony krewnych, przyjaciół i osób profesjonalnie zajmujących się pomaganiem w sytuacji przemocy: psychologów, prawników, duchownych.

    Podziękowali 1Malena
  • cd.

    Krzyż a przemoc

    Niektórzy chrześcijanie doświadczający przemocy, na skutek otrzymanego wychowania religijnego identyfikują się z Jezusem jako samopoświęcające się ofiary. Myślą, że tego chce Bóg i rezygnują tym samym z aktywnego przeciwstawienia się spirali cierpienia i przemocy. Sądzą, że jeżeli zaczną szukać pomocy, to zdradzą Boga, porzucą krzyż. Konsekwencją takich przekonań jest uległość względem sprawcy, tłumienie strachu, gniewu, poczucia krzywdy. Kluczowe jest zatem rozróżnienie między cierpieniem z powodu przemocy a cierpieniem Zbawiciela. Jezus nie przyszedł na świat, aby dźwigać krzyż i na nim umrzeć. Śmierć krzyżowa była konsekwencją Jego misji. Ludzie, którym nie podobały się słowa Jezusa o godności ludzi, o miłości prawdziwej, mądrej, miłosiernej, postanowili go zabić.

    Warto osobom skrzywdzonym przypomnieć, jaka jest misja Jezusa. Jezus mówi kilka razy o celu przyjścia na świat: Duch Pański […] namaścił i posłał mnie, abym ubogim głosił dobrą nowinę, […] abym opatrzył rany złamanych na duchu, abym ogłosił więźniom wyzwolenie, a zniewolonych uczynił wolnymi, […] abym pocieszał wszystkich pogrążonych w żałobie, niósł radość opłakującym […], Bóg daje człowiekowi diadem, zamiast popiołu, płaszcz chwały zamiast przygnębienia (por. Łk 4, 18-19, por. Iz 61, 1n). I w innym miejscu: Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości (J 10,10). Chrystus nie mówi: ja na to zostałem posłany, aby dźwigać ciężki krzyż, aż do skonania. Chrystus mówi przed Piłatem: Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie […] (J 18, 37). Prawdzie o czym? O tym, że: królestwo Boże jest pośród nas (Łk 17, 20). A Królestwo Boże to[...] sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym (por. Rz 14,17). Królestwo Jezusa jest Królestwem Prawdy, a więc usunięcia wszelkiego fałszu, całego oszustwa szatana np. przekonania, że broniąc swojej godności i zgłaszając przestępstwo na policji niszczę dobro rodziny. Cała jego działalność publiczna ujawnia różnorakie przejawy kłamstwa w ludzkim życiu. Jezus tłumaczy, że ci są jego uczniami, którzy są z prawdy i nie okłamują samych siebie, nie nazywają zła dobrem a dobra złem, ale nazywają przemoc przemocą (por. J 18, 37; Iz 5, 50a). Ci niosą Jego krzyż, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, czyli walczą z przemocą i kłamstwem. Niesienie krzyża to wierność sprawiedliwości i człowieczeństwu w każdej okoliczności, nawet w cierpieniu i śmierci[5].

    Treścią krzyża Jezusowego nie jest bycie okaleczanym, poniżanym, wyśmiewanym, bitym. Taki krzyż nie zbawia, nie uwalnia do godności dziecka Bożego. Krzyżem Jezusowym, trudem i cierpieniem jest kroczenie drogą sprawiedliwości, która może się wielu osobom nie podobać i podzielić nawet złączonych więzami rodzinnymi: Odtąd bowiem pięcioro będzie podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu nawet mąż przeciw żonie, rodzice przeciw dzieciom (por. Łk 12,51-53). Krzyż to przyznanie się do wstydliwej prawdy, ryzyko zatelefonowania do pogotowia dla ofiar przemocy, zgłoszenie przestępstwa, zdecydowanie się na separację, znoszenie niezrozumienia ze strony najbliższych. To wszystko jest trudne, jest drogą krzyżową, która jednak prowadzi do wyzwolenia siebie i najbliższych z pętli złego.


    Podziękowali 1Malena
  • cd.

    Czego pragnie Bóg od osoby doświadczającej przemocy?

    Bóg chce, byśmy mu ufali, ale on także w nas pokłada zaufanie. Ufa, że skorzystamy z Jego daru rozumu i wolności i dokonywanie rozsądnych wyborów. Bóg chce aktywnej miłości: „nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą!” (1J 3, 18). Kitty Chappel, ofiara przemocy, w swojej książce daje takie porównanie: „załóżmy, że ktoś waży o trzydzieści kilogramów za dużo i prosi Boga, ażeby mu pomógł zrzucić nadwagę. Nie ćwiczy, ani nie zmienia swoich żywieniowych nawyków. Ale codziennie się modli, błagając Boga, żeby pomógł mu schudnąć. Ciekawe, ile też kilogramów schudnie taki człowiek. W czym problem? Czyżby nie wierzył w skuteczność modlitwy? Bóg pomoże nam zrobić to, co zrobić powinniśmy, ale nie zrobi tego za nas” (s. 234)[6]. Bóg mówi: wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: „Oto jestem!" Jeśli u siebie usuniesz jarzmo […]. Słowa te ukazują kolejność w współpracy z Bogiem: On kształtuje postawę na modlitwie, ale usuwanie jarzma zostawia nam. Bóg nie chce, by cierpienie było spowite w chrześcijańskich domach uświęcającym milczeniem. Sam przekonuje: Krzycz na całe gardło, nie przestawaj! Podnoś głos twój jak trąba! Wytknij mojemu ludowi jego przestępstwa i domowi Jakuba jego grzechy! Otóż pościcie wśród waśni i sporów, i wśród bicia niegodziwą pięścią. (Iz 58, 1.4a). Bóg nie chce, by człowiek wierzył, że jego zadaniem jest „zwiesić głowę jak trzcina” (por. Iz 58, 5), ale chce, by rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać (Iz 58, 6-7). Tylko to jest źródłem zdrowia fizycznego, psychicznego i duchowego człowieka: Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. […] (Iz 58,8).

    Dlaczego Bóg nie reaguje?

    Osoby doświadczające przemocy nierzadko zadają sobie pytania: „Dlaczego mnie to spotkało? Gdzie byłeś Boże, dlaczego nic nie zrobiłeś? Dlaczego moja miłość nie zmieniła mojego męża, ojca, brata?”. Bóg wysłuchuje naszych modlitw, posyła dobre natchnienia Ducha Świętego. Jednocześnie szanuje nasze wybory. Gdyby nas zmuszał do miłości i manipulował nami, to stosowałby wobec nas… przemoc. Bóg prosi: Tylko to […]: Słuchajcie mojego głosu […]. Ale nie usłuchali ani nie chcieli słuchać i poszli według zatwardziałości swego przewrotnego serca; odwrócili się plecami, a nie twarzą. […] posyłałem do was wszystkich moich sług, proroków, każdego dnia, bezustannie, lecz nie usłuchali Mnie ani nie nadstawiali swych uszu (Jr 7, 23-27). Bóg stoi przed drzwiami ludzkiego serca i szanuje wybory człowieka. Mówi: […] kładę przed wami życie i śmierć, […]. Wybierajcie więc życie, abyście żyli (Pwt 30, 19-20). Kitty Chappel po wielu latach okrutnej przemocy uświadamia sobie, że Bóg nie opuszczał jej ojca i był nieustannie przez Niego przekonywany do dobrego, ale nie zdecydował się na zmianę życia. „Sprawcy przemocy najczęściej znają Pismo Święte i znają wolę Boga, a zmagając się ze słowami pokusy, w końcu dokonują wyboru. Sprawcy przemocy nie zawsze celowo wybierają zło, ale w większości ich wyborów decyduje doraźna potrzeba, egoizm i […] obsesyjne kontrolowanie własnego otoczenia. Ojciec decydował się na wszystko, co tylko dawało widoki na osiągnięcie rezultatów, na których mu zależało” (Chappel 2008, s. 182)[7].

    Podziękowali 1Malena
  • cd.

    Prawdziwa miłość chrześcijańska

    Jak kochać? Ile razy nadstawiać drugi policzek? Jak długo milczeć i tłumić gniew? Pismo Święte pokazuje jak przez setki lat zmieniało się rozumienie pojęcia sprawiedliwości. W Księdze Rodzaju Lamek, potomek Kaina, mówi wprost: „Zabiję mężczyznę za ranę, a dziecko za siniec. Jeśli Kain ma być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt siedem razy” (Rodz. 4, 23b-24). Zemsta Lameka ma monstrualne rozmiary. Bóg jednak nadal cierpliwie kształtuje serca ludzi. Mojżeszowe prawo odwetu „oko za oko” już nie pozwalało na dowolne zadawanie gwałtu i zemstę nieproporcjonalną do krzywdy: jaką krzywdę planował agresor, takiego odwetu fizycznego musiał się spodziewać. Prawo nakładało kaganiec na rozszalały żywioł, ale było niedoskonałe. Tak jak nauka alfabetu przygotowuje do czytania i rozumienia, tak odwet fizyczny przybliżał do ewangelicznej sprawiedliwości i w pewnym momencie utracił swoją prawomocność[8]. Jezus mówi: „Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko, ząb za ząb. A ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu, lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi (Mt 5, 38). Czy mamy się nie sprzeciwiać złu? Oczywiście, że nie! Nowe tłumaczenie tych słów lepiej oddaje oryginalny sens wypowiedzi Chrystusa: Słyszeliście, że powiedziano: oko za oko, ząb za ząb. A ja wam mówię: Nie zwalczajcie zła złem […]. Jezus chce sprzeciwu wobec każdego zła w naszych rodzinach, w życiu społecznym, politycznym. Problemem jest tylko forma sprzeciwu. Jezus chce by jego uczniowie nie byli mściwi jak Lamek i położyli kres złu bez stosowania przemocy i odwetu. „Nie wolno […] odpowiadać nienawiścią na nienawiść, [mamy] jednak prawo do godnej obrony (J 18, 23) i zwalczania zła w świecie” (Pismo Święte 2005, s. 21439)[9].

    Powstrzymanie zła rozpoczyna się od oddania sprawiedliwości, pokoju i przebaczenia. Jezus wskazuje na kolejne etapy pojednania: Jeżeli twój brat zgrzeszy przeciw tobie… (Mt 18, 15) upomnij go w cztery oczy, przy świadkach, lub oddaj sprawę społeczności i władzy Kościoła. Komentarze do tego fragmentu mówią wyraźnie: „Wspólnota musi właściwie reagować na zło, tzn. mieć na względzie dobro grzesznika czyli zażegnanie niebezpieczeństwa utraty zbawienia. Miłość i wyrozumiałość Jezusa nigdy nie polegała na tolerowaniu zła […]” (Pismo Święte, 2005, s. 2179). Jezus chce, abyśmy nie mieli żadnych wątpliwości, że osoba stosująca przemoc robi coś bardzo złego i nie ma dla takiego zachowania żadnego usprawiedliwienia, że należy szukać pomocy specjalistów, aby dzięki nim życie chrześcijańskie – jak mówi Sobór Watykański II – nabrało „bardziej dojrzałego i pełniejszego wymiaru”[10].

    Miłość osoby doświadczającej przemocy, która chce pojednania, może być jednak w dramatyczny sposób wielokrotnie odrzucona. Jak ma wtedy postąpić chrześcijanin? Miłość nie więzi, nie zmusza, pozwala wybrać. Jezus jest świadomy, że głoszenie słowa nadziei i prawdy musi być głoszone roztropnie, z należnym szacunkiem – i do tego samego zachęca swoich uczniów. Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie pereł przed świnie, bo je podepczą, a potem rzucą się, aby was rozszarpać ( Mt 7,6). Świnia i pies symbolizują w Biblii ludzi pogrążonych w nałogach, kłótliwych i złośliwych. Jezus chce nas uratować od jeszcze głębszych zranień. Chce chronić nasze granice wobec tych, którzy uparcie trwają w złym i nie przyjmują dobra i przebaczenia, które im chcemy dać. Tak jak On milknie przed Herodem i Piłatem, tak nadchodzi czas, by osoba skrzywdzona oddała wewnętrzne nawrócenie sprawcy przemocy w dłonie Boga.

    W człowieku doświadczającym przemocy pojawia się także uczucie gniewu i głęboki smutek. Nie da się jednak w nieskończoność utrzymywać grzechu w tajemnicy. Jezus mówi: nie ma nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajnego, o czym by się dowiedzieć nie miano (Mt 10, 26). Słowa: Błogosławieni cisi źle interpretowane mogą okrywać „świętym milczeniem” dramat przemocy i tłumić gniew. Należy zatem podkreślać, że w międzynarodowym tłumaczeniu słowa Jezusa brzmią dosłownie: Błogosławieni, którzy nie posługują się przemocą… (Mt 5, 5). Bycie cichym i łagodnym nie sprowadza się do bycia zabawką w czyichś rękach. „Bóg pragnie osób, a nie rzeczy. Człowiekiem nie posługującym się przemocą jest ten, kto potrafi być twardy wobec ciemiężyciela, kto potrafi podnieść głos w obliczu niesprawie­dliwość […]”[11].

    O tym, by bronić swoich praw informuje nas uczucie gniewu. Święty Paweł powie: Gniewajcie się, ale nie grzeszcie (Ef 4, 26). Uczucie gniewu jest darem Boga i spełnia funkcję ochronną nienaruszalności człowieka, daje możliwość obrony przed złym traktowaniem przez otoczenie. Gniew to „wróg krzywdy i niesprawiedliwości, oręż dobra przeciw złu”[12]. Stoicyzm, który przeniknął w starożytności do chrześcijaństwa przyczynił się w pewien sposób do tego, że ludzie boją się gniewu i nie dopuszczają go do świadomości. Gniew nie jest ani dobry ani zły. Złem staje się wtedy, gdy przeradza się w ustawiczną agresję i rozpamiętywanie krzywd: Przeklęty ten ich gniew, gdyż był gwałtowny, i ich zawziętość, gdyż była okrucieństwem” (Rdz 49, 7). Złem jest także nieużywanie gniewu, gdy jest to konieczne. Święty Tomasz przypomina, że odczuwanie gniewu jest cechą bycia człowiekiem. Jak się gniewać uczy nas Jezus, który nie jest osobą potulną, ale np. złości się na obłudę faryzeuszów, niszczy plac targowy przed świątynią.

    Podziękowali 1Malena
  • cd.

    Droga do przebaczenia

    Sprawiedliwość i gniew nie są sprzeczne z odzyskaniem wewnętrznego spokoju i przebaczeniem. „Przebaczenie jest przeciwieństwem żywienia urazy i pragnienia zemsty, ale nie sprawiedliwości. Prawdziwy pokój jest w rzeczywistości (Iz 32, 17)”[13]. Do przebaczenia nie można siebie zmusić. Trudno się na nie zdecydować, ponieważ można mieć poczucie, „jakby wszystkie krzywdy, [stały się] nagle nieistotne, jakby wszystko było w porządku, jakby nigdy ich nie było i że w związku z tym, [sprawca] nie ma za co ponosić kary”. Wybaczając, chrześcijanie mogą czuć się zmuszeni zamieszkać ze sprawcą przemocy pomimo strachu, orzeczenia sądu. Mogą sądzić, że nie powinni sprawcy już unikać.

    Odmawianie wybaczenia może dawać poczucie wymierzania sprawcy części kary. Może się wydawać, że sprawca też będzie cierpiał jeśli się mu nie wybaczy. W swojej książce Kitty Chappel pisze, jak bardzo się myliła, myśląc w ten sposób, ponieważ to ona pozostawała nieszczęśliwa „Jestem pewna, że moje żale nawet jednej nocy nie spędzały mu snu z powiek. A mnie owszem. Spędzały. Wiele było takich bezsennych nocy, kiedy przewracałam się z boku na bok, trawiona trucizną nienawiści, która niszczyła mnie od środka”. „To było tak […] jak zażyć trutkę na szczury, a potem oczekiwać, że zdechnie nie kto inny, tylko szczur”[14]. Bez decyzji o wybaczeniu cierpiący z powodu przemocy pozostaje zamknięty w więzieniu nienawiści i goryczy, w umysłowym piekle, które niszczy też zdrowie ciała. Nie można kontrolować sprawcy, nawet przez wybaczenie, ponieważ jest wolnym człowiekiem. Można się nauczyć jednak kontrolować myśli i działania w sobie. „Tak, byłoby łatwiej, gdyby ci, którzy nas ranią, przyjęli za to odpowiedzialność, zrozumieli swoją winę, i prosili nas o wybaczenie. […] Mówiąc, że nasze uleczenie zależy od tego, czy ten, kto nas zranił, wyrazi chęć uczestniczenia w terapii grupowej i przyzna się do wszystkiego, […] i weźmie na siebie odpowiedzialność za nasze cierpienie, wydaje nas na powrót w ręce naszego prześladowcy. A co się stanie jeśli on odmówi współpracy? Mój ojciec nigdy nie przyznał, że dręczył mnie fizycznie i psychicznie, ale to był jego problem – nie mój. On jest odpowiedzialny przed Bogiem za swoje czyny, ja jestem odpowiedzialna za moje. Nic, co zrobił lub czego zaniedbał nie może ograniczyć mojej zdolności racjonalnego myślenia” (s. 231). Ojciec natomiast, ponieważ stosował przemoc, […] umrze z powodu własnej winy (por. Ez 18, 20).

    Poruszone w tym artykule treści, choć nie wyczerpują do końca tematu wiary i nauki Kościoła w obszarze przemocy domowej, mogą ułatwić profesjonalistom pracę z osobami doświadczającymi przemocy. Mogą pomóc nie tylko przetrwać, ale przede wszystkim przezwyciężyć traumę trudnych doświadczeń.


    http://www.niebieskalinia.pl/pismo/wydania/dostepne-artykuly/4795-diadem-zamiast-popiolu-rola-wiary-i-nauki-kosciola-w-sytuacji-przemocy-domowej

    Podziękowali 1Malena
  • A w efekcie robi się z niej idiotkę która męża nie umie docenić i kieruje do psychiatryka...
    Podziękowali 1draconessa
  • Smutne jest to że bez twardych dowodów i niespokrewnionych świadków to nikłe szanse dochodzenia sprawiedliwości... lepiej się odizolować
    Podziękowali 1draconessa
  • Ida, wspaniały artykuł S. Katarzyny. Polecam go każdemu, choć na szczęście większość
    z nas nie stosuje ani nie doznaje przemocy. Ale doznajemy różnych przykrości i wtedy słowa z tego artykułu to skarb.
    Podziękowali 2draconessa Ida
  • Ojejuju powiedział(a):
    Jest separacja. Człowiek nie powinien pozwalać na niszczenie siebie, bo to sprzeczne z 5 przykazaniem. Jeśli jest chory psychicznie a przy tym agresywnx powinien być odseparowany od społeczeństwa i fachowo leczony.
    Pan radny nie jest chory. W moim odczuciu wykazuje raczej zaburzenia osobowości, osobowość dyssocjalna.
    A tego nie nie leczy. To nawet nie jest traktowane jako niepoczytalność.
    Osoby chore psychicznie sporadycznie używają przemocy a jeśli już to nie jest ona intencjonalna a impulsywna-np wyraz sprzeciwu wobec konieczności brania leków, niekiedy na tle urojeniowym.
    Pan radny to kawał ^&^%$@#%$^ i cwaniaka. Doskonale wiedział, co robi (co zamierza zrobić) i co mu daje taka wersja demo przedślubna.
    Nie widzę powodu, dla którego żona nie miałaby się z nim rozwieść i unieważnić sakramentu. Nie miał czystych intencji a Ona ślubowała komuś, kto tak naprawdę nigdy nie istniał
  • jukaa powiedział(a):
    A kto to jest?
    pierwsze, co mi wyskoczyło w guglu
    http://bydgoszcz.wyborcza.pl/bydgoszcz/7,48722,21646028,radny-sadysta-tresowal-zone-ta-udostepnila-nagranie.html

    Radny bydgoski, PiS.
    Zasłynął płomiennymi wpisami o tym, że nei życzy sobie niszczenia psychiki jego dzieci homopropagandą.
    Żona umeiściła w sieci nagrania, jak sie nad nią znęcał, kiedy po latach znoszenia fizucznych i psychicznych upokorzeń wyniosła się od niego. Znalazł ją, wniósł o rozwód z jej winy.
    Teraz gra biednego zakochanego, co to na nagraniach sam siebie nie poznaje
    Podziękowali 1E.milia
  • Hmmm
    a cóz powiecie o tym:
    http://natemat.pl/207161,prawicowi-dziennikarze-wzieli-slub-koscielny-internauci-odrobina-hipokryzji-bo-ona-jest-rozwodka

    Trochę to temat jak z kilku wątków tutaj "czy małżeństwo cywilne ma prawo spać pod naszym dachem we wspólnym łożu".
    Podziękowali 1beatak
  • Malena powiedział(a):
    Ida, wspaniały artykuł S. Katarzyny. Polecam go każdemu, choć na szczęście większość
    z nas nie stosuje ani nie doznaje przemocy. Ale doznajemy różnych przykrości i wtedy słowa z tego artykułu to skarb.

    Wartościowe artykuły o tej tematyce pisze również ksiądz Marek Dziewiecki.
    Tutaj jeden z nich:

    Jak chronić przed przemocą domową?

    O duszpasterskich aspektach przeciwdziałania przemocy w rodzinie opowiada ks. Marek Dziewiecki, psycholog, dyrektor telefonu zaufania diecezji radomskiej.

    Przemoc domowa to nie tylko zagadnienie psychologiczne. Jest ona także poważnym problemem duszpasterskim, z którym musi radzić sobie wspólnota Kościoła.


    ANNA GUZIK: - Czy przemoc domowa jest grzechem?

    KS. MAREK DZIEWIECKI: - Małżeństwo i rodzina to oczko w głowie Boga, to miejsce chronione niemal wszystkimi przykazaniami (zwłaszcza IV, V i VI) oraz przysięgą miłości małżeńskiej, wypowiedzianej przez narzeczonych z powołaniem samego Boga na świadka. Właśnie dlatego przemoc między domownikami to nie tylko wyjątkowe cierpienie, ale też wyjątkowo wielkie zło moralne, przed którym Bóg stanowczo przestrzega. Trudniejsza jest natomiast odpowiedź na pytanie, czy stosowanie przemocy zawsze wiąże się z ciężkim grzechem. Zależy to bowiem od stanu sumienia, a także od stanu świadomości i wolności sprawcy przemocy. Świadomość po jego stronie zwykle jest pełna, ale gorzej z wolnością, gdy na przykład przemoc wiąże się z uzależnieniem alkoholowym, erotomanią czy innymi nałogami.


    - Przemoc wyzwala w członkach rodziny, którzy jej doświadczają, negatywne emocje - gniew, żal, złość, nienawiść. Co z nimi robić, zwłaszcza w świetle przykazania miłości bliźniego?

    - Uczucia są spontaniczną reakcją naszego organizmu na to, co dzieje się w nas i w relacjach z ważnymi osobami. Osoby krzywdzone mają prawo do gniewu, złości, a nawet nienawiści emocjonalnej, byle te stany nie zamieniały się w złe zachowania, a jedynie mobilizowały do słusznej obrony przed krzywdzicielem. Pierwszym zadaniem kapłana jest uspokajanie ofiar przemocy, że ich emocje nie podlegają ocenie moralnej. Naszym zadaniem nie jest szukanie sposobów radzenia sobie z nimi, lecz usuwania ich przyczyn, bo problemem nie są emocje, lecz bolesne sytuacje, które należy przezwyciężać. Rolą księży jest nie tylko wyjaśnianie, iż uczucia osób krzywdzonych w odniesieniu do sprawców przemocy nie są grzechem i nie oznaczają wycofania miłości. Równie ważnym zadaniem jest pomaganie krzywdzonym, by nie pozwalali się krzywdzić, gdyż Jezus zawsze stał po stronie krzywdzonych, a nie krzywdzicieli.

  • cd:

    - Czyli że ofiara przemocy ma prawo do stanowczej obrony?

    - Oczywiście, że tak. Sam Jezus nas o tym upewnia, gdyż On często bronił się przed krzywdzicielami: w kilku przypadkach nie pozwolił się strącić ze skały. Bronił się w Ogrójcu, przed Annaszem i Kajfaszem, przed Piłatem i żołnierzem. Wiedział, że stanowcza obrona to pierwsza forma miłości wobec krzywdziciela, gdyż taka obrona sprawia, że krzywdziciel ma jedną osobę mniej na sumieniu. Ta postawa Chrystusa pozwala sformułować następującą zasadę: „To, że kocham Ciebie, nie daje ci prawa, byś mnie krzywdził!”. Rodzice, krzywdzeni przez dorosłe dzieci, na przykład przez syna narkomana, który usiłuje ich bić, zastraszać czy wymuszać pieniądze na narkotyk, mają prawo do wezwania policji. Podobnie żona krzywdzona przez męża alkoholika ma prawo bronić się skutecznie - policja, sąd, do separacji małżeńskiej włącznie - jeśli inne formy obrony okażą się niewystarczające, by położyć kres krzywdzie. Najlepsze, co można zrobić, to zapobiegać przemocy domowej poprzez staranną weryfikację kandydata na małżonka oraz poprzez solidne wychowywanie dzieci według zasad Dekalogu i mądrości Ewangelii. Warto też stanowczo reagować na pierwsze niepokojące zachowania osoby, która zaczyna wchodzić w kryzys, na przykład już na pierwsze przypadki podnoszenia głosu, straszenia czy popychania.

    - W przypadkach wyjątkowo bolesnej krzywdy Kościół dopuszcza możliwość separacji małżeńskiej. Na czym ona polega?

    - Dojrzale przeżywana separacja małżeńska to miłość na odległość, czyli stosowanie następującej zasady: kocham Ciebie nadal, ale nie z bliska, gdyż wtedy, gdy jesteśmy blisko siebie, ty mnie krzywdzisz i nie reagujesz na moje cierpienie. Kościół poważnie traktuje człowieka, który składa przysięgę małżeńską i dlatego nigdy nie zaakceptuje rozwodów. Jednocześnie równie poważnie traktuje krzywdzonego małżonka i dlatego przyznaje mu prawo do stanowczej obrony. Kościół, na wzór Jezusa, zawsze staje po stronie ofiar.

  • cd:

    - Czy przemoc może być podstawą do stwierdzenia przez sąd kościelny nieważności małżeństwa?

    - Tak, ale jedynie wtedy, gdy da się udowodnić, iż już w chwili zawierania małżeństwa osoba stosująca przemoc była na tyle niedojrzała, zaburzona czy uzależniona, że nie dorosła do wypełnienia przysięgi małżeńskiej. Jeśli małżeństwo zostało zawarte w ważny sposób, to i tak krzywdzona osoba nie jest skazana na piekło na ziemi, gdyż jak wcześniej wspomniałem, ma prawo do skutecznej obrony przed krzywdzicielem.


    - W jaki sposób Kościół (księża, wspólnota parafialna, organizacje kościelne) mogą pomóc ofiarom przemocy i sprawcom?

    - Zapobiegamy przemocy wtedy, gdy wyjaśniamy w Kościele zasady mądrej miłości, których uczy nas Chrystus. On wszystkich ludzi kochał ofiarnie i nieodwołalnie, ale każdemu okazywał miłość na inny sposób - dostosowany do sposobu postępowania danego człowieka. Właśnie dlatego ludzi szlachetnych rozgrzeszał, przytulał i wspierał, błądzących stanowczo upominał, a krzywdzicieli publicznie demaskował i napiętnował. Zadaniem księży jest utrzymywanie dobrego kontaktu z dziećmi, nastolatkami, dorosłymi oraz z całymi rodzinami po to, by mieć dobre rozeznanie w ich potrzebach. Duszpasterz na wzór Jezusa zamienia parafię w wielką rodzinę, we wspólnotę miłości, w której jedni pomagają drugim. Oczywiście, że potrzeba coraz lepszego przygotowania do pracy z ofiarami przemocy, a także ze sprawcami przemocy, którzy zwykle potrzebują profesjonalnej i długofalowej pomocy. Ważną rolę w tym względzie mogą pełnić chrześcijańscy psycholodzy i pedagodzy. Konieczna jest ponadto współpraca oraz koordynacja działań parafii, szkoły, samorządów, policji oraz organizacji pozarządowych.


    - Wiemy, że zwykle niełatwo jest pomagać osobie doznającej przemocy w rodzinie. Czemu tak się dzieje?

    - Ofiary przemocy na ogół długo nie ujawniają swojej bolesnej sytuacji nawet wobec swoich bliskich czy wobec księży. A gdy już ujawnią, to najczęściej suma krzywd i cierpień jest ogromna. Im dłużej pozostaje ktoś uwikłany w przemoc, tym bardziej się do niej przyzwyczaja i tym mniej się przed nią broni. Ponadto ludzie krzywdzeni czują się często bezradni i dlatego liczą na to, że ktoś za nich rozwiąże ich problemy: bez ich udziału i bez ich wysiłku. Czują się bezradni i przyzwyczajają się do bolesnej sytuacji. Zadaniem księży jest stanowcze wyjaśnianie, że Bóg nikogo nie powołuje do tego, by stał się ofiarą innych ludzi czy by poświęcił się dla innych, kosztem własnej godności, radości i rozwoju. Chrystus zaprasza nas do tego, byśmy się wzajemnie kochali, a nie byśmy się wzajemnie krzyżowali.


    http://niedziela.pl/artykul/60599/nd/Jak-chronic-przed-przemoca-domowa-2

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.