Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Otwartość na życie

1246738

Komentarz

  • Nie czuję jakoś specjalnie, by wielodzietność przodków miała przełożenie na moją.
  • @kitek, Mi się nie kojarzą ;) daleko mi do takiej postawy ;)
  • edytowano maj 2017
    Nie chodzi o przełożenie, a o dowód na to, że w dużo trudniejszych warunkach - woda ze studni, obora po drugiej stronie sieni itp. - ludzie rodzili i wychowywali dzieci.

    To do wpisu @Odrobinki i @Skatarzyny.



    Podziękowali 2Skatarzyna Odrobinka
  • edytowano maj 2017
    To jakby oczywiste, Bereniko.
    A jednak, choć praktycznie życie łatwiejsze, ludzie często bywa wybierają jeszcze łatwiejsze.
    Podziękowali 1Berenika
  • Mniej oczywiste jest, dlaczego w znacznie lepszych warunkach zajęcie to stało się takie ciężkie.
    Podziękowali 2Skatarzyna Odrobinka
  • bo babcie, prababcie i praprababcie nie miały internetu i sztucznie kreowanych mażeń i wyobrażeń o lepszym życiu? ;)
  • Matko, ale to jest oczywiste, że w trudniejszych warunkach te dzieci się bardziej rodziły. Luksus rozleniwia. Mam pralkę, to chce mieć dobry samochód. Stać mnie na pociąg, to pojadę na wakacje zanim urodze. No nie raz tu ten temat był poruszany. Że łatwiej przyjąć dzieci bez tych wszystkich dobrodziejstw cywilizacyjnych, nie dziwi mnie to zupełnie.
    Za to spojrzałam jeszcze raz w artykuł i stwierdzam, że drażni mnie optymizm. Bardzo łatwo mówi się 'tak' jak idzie dobrze. Boleśnie się kiedyś o tym przekonałam. 29.04. były dwa lata.
    Podziękowali 3Maciejka kasha Monika73
  • Jak mówię wśród znajomych że chciałabym przynajmniej 5 dzieci to widzę jak w myślach skreślają mnie z listy znajomych  :D 
  • Wszystko fajnie jesli maz i zona mają takie samo zdanie w kwestii wiary, koniecznych warunkow finansowych/ fizycznych/ psychicznych do posiadania dziecka, antykoncepcji itp.
    W przeciwnym wypadku mozna sobie te wszystkie piękne teorie o kant.. rozbić.


     
  • @gabriela , ja już nie mówię. Tzn, nie wiem, ile bym chciała. Jestem na etapie, że chciałabym dwójkę. A produkuje czwarte aktualnie :P 
    Ale akurat znajomi to nam się pięknie wymienili w czasie kolejnych ciązy. Naprawdę na palcach jednej ręki zlicze tych bezdzietnych, którzy nas chca jeszcze znać :P jakoś mi to nie przeszkadza, to były męczące znajomości już :P 
    Podziękowali 2gabriela ewaklara
  • He he, mnie kiedys autentycznie zatkalo jak babka inspirujaca do bycia wielodzietna w przyszlosci zdziwila sie na glos, ze krewni zapraszaja nas na komunie, (wtedy mielismy 4 albo 5 dzieci). Tak mi to do niej nie pasowalo, ze zaniemowilam z zaskoczenia. Swoja droga nie przyszlo mi wtedy do glowy, ze to moze byc dla kogos powod...
    Podziękowali 1nowa
  • No najczęściej ja się wypowiadam w temacie dzieci- bo to bardziej babski temat, ale mąż ma podobne zdanie. I zawsze ta sama reakcja znajomych na moje słowa: pytają męża czy wie o moich planach i co on na to?  :p jakbym biedaka na siłę zmuszała do powiększania rodziny
  • @Kluska, takie wątpliwości rozwiewa się raczej przed ślubem i na ogół potem jakoś działa, o ile komuś coś się z głową nie porobi.
    @mysikrólica, ja się ZAWSZE  dziwię, gdy nas ktoś zaprasza,.
    Podziękowali 3Odrobinka Monika73 zoja
  • Nam na razie tutaj w mojej okolicy widząc mnie z 3 synow, wkładają mi do wózka kolejne dziecko.
    Z gory zakladaja chyba, ze jak mam trójkę, to czwórka mi różnicy nie zrobi ;).
    Podziękowali 1Joannna
  • Bo o mąż musi... Matko, jakby żona to nigdy nie musiała... :D 





    Żart taki. ;)
  • A musi???  ;)
  • Pewnie w tamtym malzenstwie, co Mamlu mowi, problem jest glebszy i to "nie chce" wynika z poczucia osamotnienia. Dosc czesto to obserwuje, stwierdzenie "nie chce dzieci" oznaczajace "chlopu nie ufam". Trudno na to patrzec, smutno.
  • @Skatarzyna, moze z wiekiem dziatwy sie zmienia? wtedy najstarszy nie mial wiecej niz 8lat. To nie byla komunia, tylko imieniny szwagrow. pokickalam
  • My w tej chwili jesteśmy zaproszeni na łączone przyjęcie pokomunijne siostrzeńca i bratanicy, mają w tym samym dniu. Poprzednio brat nas zaprosił na wigilię 4 lata temu, a siostra nas wcale nie zaprasza, bo mieszkają w kawalerce; ostatnio byliśmy u nich na działce, w ogródkach działkowych, jak jedziemy do mojej mamy, to noclegi w internacie, raczej my zapraszamy niz nas ;)
    Nie dość, że nas dużo, to jeszcze mamy Kajtka, wygodniej mieć nas na dystans.
  • Skatarzyna powiedział(a):
    @Kluska, takie wątpliwości rozwiewa się raczej przed ślubem i na ogół potem jakoś działa, o ile komuś coś się z głową nie porobi.
    @mysikrólica, ja się ZAWSZE  dziwię, gdy nas ktoś zaprasza,.
    E tam,  dlugo przed slubem to my bylismy pewni, ze jak.dziecko, to maks dwojka. I starczy. Zgoda pelna w temacie. 
    Podziękowali 1Aga85
  • edytowano maj 2017
    E.milia, tylko to nie tylko o to ile będzie dzieci, bo to trudno wiedzieć przed; tylko o:
    zdanie w kwestii wiary, koniecznych warunkow finansowych/ fizycznych/ psychicznych do posiadania dziecka, antykoncepcji itp.
    A to jest jakby kluczowe i m. innymi po to czas narzeczeństwa jest, by o tym wszystkim, co ważne porozmawiać.
    E: i też oczywiste, że w jakimś tam zakresie zdania mogą się zmieniać i do czegoś można dorastać, z czegoś wyrastać, jednak jak od początku umie się rozmawiać, ustalać i ustawiać priorytety, to będę się upierać, że łatwiej znaleźć porozumienie i wspólne podążanie.
    Podziękowali 2E.milia Hania
  • Wiem, Skatarzyna, rozumiem. Troche przekornie pisalam, z perspektywy piatego w drodze. Pełna zgoda co do tego, co napisalas. 
    Podziękowali 2Skatarzyna Marcelina
  • Gdybysmy sie nie rozmnozyli, jak to ujmujesz, to bysmy nie mieli tego, co mamy. Jestem pewna. Materialnie i niematerialnie. 
  • @J2017, a od jakiego metrażu mozna miec wiecej dzieci? Ile na osobe? I ktos przyjdzie, zmierzy i da nam papier z pieczątką, ze juz możemy?
  • @J2017 wczoraj głośno tęskniłam za naszym pruszkowskim mieszkankiem 46. metrowym. Jeden z synów rzekł: ale byłoby nam tam ciasno, do głowy mu nie przyszło, że młodszych braci mogłoby nie być, bo za ciasno. 
    Podziękowali 2Małgorzata32 As1981
  • Marcelina powiedział(a):
    Gdybysmy sie nie rozmnozyli, jak to ujmujesz, to bysmy nie mieli tego, co mamy. Jestem pewna. Materialnie i niematerialnie. 
    O to, to. Kazde dziecko przynosi swoje błogosławieństwo dla naszej rodziny. Od pierwszego tak jest, ale szczegolnie widze to przy czwartej corce.
  • J2017 powiedział(a):
    Marcelina powiedział(a):
    Gdybysmy sie nie rozmnozyli, jak to ujmujesz, to bysmy nie mieli tego, co mamy. Jestem pewna. Materialnie i niematerialnie. 
    To tylko Wasza historia. Inne małżeństwa  mają swoje inne historie.
    No, nie do końca. Błogosławieństwo i obietnica dla przyjmujących dzieci sa takie same. Tylko realizacja w konkretnym małżeństwie inna. 
  • J2017 powiedział(a):
    mamlu powiedział(a):
    Ostatnio poznałam dziewczynę, która była załamana, bo już 3 dziecko na świecie, a ona nie chce więcej. Npr nie wychodzi, a mąż ledwo przez czas połogu wytrzymuje.. I mnie zatkało, bo dla mnie rzecz najoczywistrza na świecie, że to są wspólne decyzje w małżeństwie i że się o tym rozmawia, że dzieci są efektem świadomego wyboru, a nie "bo mąż musi, a npr zawiódł". Ratunku.. w ogóle mnie dziwi takie zamknięcie na dzieci nawet w środowisku ludzi wierzących.
    W mojej bliskiej rodzinie kobieta dostała od spowiednika pozwolenie na tabletki anty, bo mąż był niewyżyty seksualnie a prezerwatyw nie chciał stosować. Do tego sporo alkoholu nadużywał niestety. Historie małżeństw są więc bardzo różne.
    Chcesz powiedzieć, ze gwałt małżeński jest ok tak długo, jak długo kobieta zabiezpiecza się przed ciąża??
  • Tak Was czytam i myślę, że kiedyś doczekamy tych kolejnych dzieci, pomimo "ludzkich" przeszkód. Jak ostatnio byłam w ciąży bliźniaczej, którą poroniłam, to przez te parę tygodni naprawdę byłam szczęśliwa, że będzie nas więcej. To jest uczucie nie do opisania. Otworzyliśmy się na współpracę z Bogiem, na Jego łaskę, a On nam dał stokroć więcej. Owszem te dzieci się nie narodziły, ale nasze małżeństwo i tak zyskało.
  • J2017 powiedział(a):
    mamlu powiedział(a):
    Ostatnio poznałam dziewczynę, która była załamana, bo już 3 dziecko na świecie, a ona nie chce więcej. Npr nie wychodzi, a mąż ledwo przez czas połogu wytrzymuje.. I mnie zatkało, bo dla mnie rzecz najoczywistrza na świecie, że to są wspólne decyzje w małżeństwie i że się o tym rozmawia, że dzieci są efektem świadomego wyboru, a nie "bo mąż musi, a npr zawiódł". Ratunku.. w ogóle mnie dziwi takie zamknięcie na dzieci nawet w środowisku ludzi wierzących.
    W mojej bliskiej rodzinie kobieta dostała od spowiednika pozwolenie na tabletki anty, bo mąż był niewyżyty seksualnie a prezerwatyw nie chciał stosować. Do tego sporo alkoholu nadużywał niestety. Historie małżeństw są więc bardzo różne.
    Naciągane, raczej na separacje niż na tabletki, grzech grzechem zwyciężaj? w naszym Kościele to tak nie działa.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.