Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Nie naga i nie ubrana

1246724

Komentarz

  • Swego czasu,na oazowych rekolekcjach,były  specjalne spotkania-rozmowy z chłopakami na temat jaki wplyw ma ubiór dziewczyn na chłopaków.
    Wyszło,że ogromny.
    Oczywiscie główny ciężar odpowiedzialnosci spoczywa na facecie. To on musi się uporać z tym co się w nim dzieje.
    Ale nie jest przesadą,że ubiór (a także zachowanie,ruchy itp.) ma bardzo duże znaczenie. I nie jest to,że to tylko chłopaka/faceta problem.
    Z drugiej strony i tak nie da się przewidzieć co na kogo i jak działa.
    Ja wtedy chodziłam w długich powłóczystych spódnicach. Czułam się bardzo bezpieczna,do czasu gdy na takich spotkaniach któryś nie powiedział,że na niego żadne mini i golizny nie robią takiego wrażenia jak długie powłóczyste spódnice :lol: 
  • Ja czasem poruszam sie komunikacja miejska i czesto mozna spotkac panow pod wplywem alkoholu. Oni nie maja zahamowan zeby uzewnetrznic swoj zachwyt nad golizna Pan w autobusie czy tramwaju
    Mozna sobie wyobrazic ze kazdy przecietny facet by tak reagowal jakby go troche poluzowac alkoholem  :D
  • @Joanna36, miałam to samo pisać o długości! Także można się fajnie ubrać do kościoła - w spódniczkę w kolano i siadając naciągnąć. Tylko właśnie te "A", czy bombki, a nie wąskie.
  • W ogóle chyba dobrą praktyką w czasie mierzenia przed zakupem spódnic czy sukienek jest siadanie w nich i patrzenie jak się wygląda.
    Podziękowali 1Katia
  • Maciek_bs powiedział(a):
    Kiedy człowiek przechodzi dzisiaj ulicą przeciętnego polskiego miasta (telewizja propaguje każdy grzech z szybkością światła), przypomina mu się baśń, w której od jednej z pozytywnych bohaterek pośród wielu, niemożliwych zdawałoby się do spełnienia, rzeczy, zażądano również, żeby przyszła do zamku nie naga i nie ubrana. Kobieta owinęła się wieloma warstwami sieci rybackiej i w ten sposób spełniła ów wymóg.

    Dzisiaj nie można powiedzieć, że kobiety chodzą po ulicy nagie, często trudno jednak uznać, że są one ubrane, a sieć, którą się owijają, ma nadmiernie duże oczka. Ubiór przestaje spełniać swoją podstawową funkcję, to znaczy, zakrywanie ludzkiego ciała, a służy raczej do jego odkrywania i pobudzania ciekawości przy zachowywaniu pozorów, że coś tam jeszcze pozostaje zakryte.

    ciąg dalszy: http://blog.mantylki.pl/nie-naga-i-nie-ubrana/



    Zgadzam się w dużym stopniu z obserwacjami autora artykuliku, naprawdę mam podobne odczucia. W dzisiejszych czasach kobiety niemal zupełnie zatraciły dobry smak i poczucie skromności. Jak przyjeżdżam do Polski w upalne lato, to naprawdę z niesmakiem oglądam wulgarną i wyuzdaną modę uliczną, często panie nawet kościoła nie oszczędzą (widoczne stringi, przezroczyste bluzeczki, mini ukazujące bieliznę przy klękaniu lub też klapki, krótkie spodenki).

    Tu gdzie mieszkam, na dalekiej północy - być może z racji klimatu, a być może z powodów kulturowych (np. takich, że kobieta ma tutaj wysoką pozycję społeczną i absolutnie nie jest traktowana jako "towar" właśnie, w związku z czym nie czuje potrzeby, by rozpaczliwie kusić mężczyzn seksapilem) - panie są ubrane naprawdę dużo, dużo bardziej powściągliwie, skromnie i z większym smakiem.
    Dominuje styl sportowy, który podkreśla piękno sylwetki (na ogół szczupłej i wysportowanej), ale ostatnia rzecz, jaką można by było o tym stylu powiedzieć, to to, że jest wyuzdany (pomimo, że odkrywa nogi, a czasem ramiona).

    Panie i dziewczyny nie chodzą tu na ogół z odkrytymi brzuchami, nie używają na co dzień minispódniczek (tylko na jakieś okazje, typu impreza wieczorem), nie chodzą w szpilkach, nie malują paznokci i ust na czerwono, na ogół nie robią mocnego makijażu oczu (tylko na imprezy), pod przezroczyste bluzeczki wkładają koszulki bieliźniane, tak, że biustonosz jest niewidoczny.
    Za to często w lecie noszą długie, zwiewne suknie w kwiaty, na przykład z rozcięciem. Plus butki na płaskim obcasie - baletki, sandałki. I do tego kapelusz słomkowy.
    Naprawdę da się w miarę przyzwoicie ubrać, nawet w upalne lato (które tutaj wbrew pozorom występuje).

    Polki czy Ukrainki, które tutaj przyjeżdżają po raz pierwszy, próbują robić wrażenie tymi swoimi miniówkami, czerwonymi paznokciami, szpilkami z obcasem do nieba i gołymi brzuszkami, ale szybko zmieniają garderobę na tutejszą, bo widzą, że robią dziwne wrażenie - są postrzegane jako prostytutki. A przecież to nieraz są bardzo porządne dziewczyny, tylko mają gust wypaczony, i poczucie przyzwoitości też.

    Miałam tutaj koleżankę z Ukrainy, z którą czasem wybierałyśmy się do centrów handlowych. To była prosta, wesoła dziewczyna. Jej styl ubierania się był taki ... no właśnie... ukraiński. Na przykład zimą zakładała obcisłe, białe spodnie, do tego wysoookie kozaczki w panterkę, kuse, sztuczne futereczko w panterkę i złotą lub białą torebkę. Plus długie rozpuszczone blond włosy i czerwone paznokcie i usta. No i budziła dyskretną sensację, bo tutaj nikt tak nie chodzi ubrany. Przystojni panowie oglądali się za nią dyskretnie i cichutko z uśmiechem coś komentowali między sobą, lustrując ją tak, że ledwo można było to zauważyć. (Oni tutaj mają szacunek do kobiet, nie zaczepiają ich w nachalny sposób, nie przyglądają się ostentacyjnie, to jest wbrew tutejszej kulturze).
    Pamiętam, że jej zazdrosny, norweski mąż strasznie jej pilnował i złościł się, że ona kusi innych mężczyzn.
    To była dobra, sympatyczna i pełna życia dziewczyna, ale sygnały, jakie wysyłała były tutaj inaczej odbierane, niżby chciała.

    Sądzę, że tutejsi mężczyźni, kiedy odwiedzają Polskę w lecie (a robią to często, Polska jest dość modna, bo blisko, tanio i ciekawie), to są mocno zdziwieni stylem ubierania się Polek. No jak widzą kobiety odziane w taki sposób jak to zostało opisane w "Nie naga i nie ubrana"....
    I jak tu potem im mówić, z błyskiem dumy w oku, że Polska to najbardziej katolicki kraj w Europie....?
    No wstyd, kiepskie świadectwo po prostu.

    Podziękowali 1Kasik

  • Niemniej jednak chyba chodzi o to, w tym całym zamieszaniu ze strojami damskimi, by odnaleźć umiar i postawić na dobry smak. To jest troszkę trudne w dzisiejszych czasach, gdzie w sklepach panuje dziwna moda, ale trzeba sobie jakoś radzić.

    Ciekawy punkt widzenia, raczej nie brawarystyczny, przedstawia pan dr Stanisław Krajski, katolicki (i radiomaryjny  :)  ) ekspert w dziedzinie savoir-vivru i szkoleniowiec w tym temacie.
    Cytowałam już wypowiedź tego pana w wątku Brawaria, tutaj jednak też pasuje:


    "Wracam jednak do myśli św. Tomasza z Akwinu, który nakłada na żony obowiązek takiego strojenia się, używania pachnideł i biżuterii, by w miejscach, gdzie są inne kobiety skupiać jego uwagę na sobie. Użyjmy słowa „atrakcyjna”.

    Są dwie kulturowe wizje chrześcijaństwa: neoplatońska i arystotelesowsko-tomistyczna. Ta pierwsza jakoś wypacza chrześcijaństwo uznając za Platonem cielesność, ciało za czynniki złe, odpowiedzialne za grzech, uznając, że człowiek to wyłącznie dusza. Protestanci poszli za Platonem i stąd, między innymi, zrodził się purytanizm, który jest obcy katolicyzmowi.

    Odsłonięte ramiona, dekolty itp. - znamiona wieczornego stroju - nie są sprzeczne z moralnością chrześcijańską czy chrześcijaństwem jako takim. Odsłonięcie tych partii ciało to jeszcze nie wyuzdanie. Według savoir vivre kobieta powinna być zawsze elegancka, a zatem szlachetna w wyglądzie, nie wulgarna. Można odsłonić dekolt w sposób wulgarny i można w sposób elegancki. Różnica teoretycznie jest trudna do ustalenia. Jest to związane z bon tonem – dobrym tonem i w praktyce bez wątpliwości można stwierdzi, która kobieta to dama, a która nie.

    Atrakcyjność płciowa (używam tego określenia by ominąć słowo seksualność) zawsze w naszej katolickiej kulturze była czymś pozytywnym (w przeciwieństwie do Islamu). Kwestia tu tylko smaku, miary, granicy. Ta atrakcyjność płciowa nie pozostaje w żadnej relacji do tego, co nazywa się dziś życiem seksualnym czy jeszcze lepiej grzechem – to piękno kobiety – piękno również jej ciała, które stanowi człowieka w takim samym stopniu jak dusza i stanowi o jego człowieczeństwie – stąd dogmat o zmartwychwstaniu ciał. Człowiek bez ciała czyli sama dusza to byt kaleki, niepełny."


    https://krajski.wordpress.com/

    Podziękowali 2Kerima Katia

  • katarzynamarta , sądzę, że wyuzdany i wulgarny styl ubierania się kobiet nijak nie może być powodem do dumy... No niestety. Chyba, że w innych środowiskach niż katolickie... Ale też nie zawsze.

    Wydaje mi się, że byłoby dobrze, gdybyśmy my, Polacy świecili dobrym przykładem, prawda?
    No katolicyzm do czegoś zobowiązuje...

  • J2017 powiedział(a):
    @Ida Ale co jest złego w czerwonych paznokciach? Ja lubię ten kolor, latem maluję u rąk i u nóg paznokcie na czerwono i chodzę też do kościoła z tymi czerwonymi paznokciami. Nic tu złego nie widzę.

    Nie chodzi mi o to, że czerwone paznokcie to coś złego, tylko, że w zestawieniu z minimini, siateczkową, kusą bluzeczką odsłaniającą brzuch, szpilami z obcasem 10cm oraz czerwoną szminką - to widok wulgarny.

    Co do czerwonych paznokci do  kościoła - ponoć to niezgodne z savoir-vivre i dress-codem.
  • katarzynamarta powiedział(a):

    Jak Boga kocham, nie wiem w jakich Wy środowiskach przebywacie, że tak nagminnie wyuzdany i wulgarny styl ubierania widzicie... 



    W Krakowie na przykład ...

    Podziękowali 1Berenika

  • Latem jest tak kiepsko. W innych porach roku jest naprawdę OK.

  • Żenuje mnie tylko widok typu wylewający się biust studentki na zajęciach albo w kościele na przykład podczas Sakramentu Chrztu św., gdy chyba mama chrzestna czy mama  nosiła taką tiulową spódniczkę o długości bardzo skąpej...
  • I jak stała bez ruchu, to było w miarę ok, gorzej jak szła po schodach do zakrystii i pochylała się do przodu.
  • A mnie się w lumpach nie udało za bardzo trafić.

    Kupuję faktycznie raczej w tych droższych sklepach, bo mają większe rozmiary, a i jakość taka, że nie rozlecą się po pierwszym praniu i jestem bardzo zadowolona.

    Natomiast bez żenady donaszam rzeczy, które odziedziczyłam po cioci, mamie przyjaciółki itp.
    Niektóre bardzo lubię. Bo są wygodne, niestandardowe i nie takie jak ze sklepu, tzn. nie takie same jak u wielu osób.
    Faktycznie dżinsów pękniętych nie noszę. Nie mój klimat.

    Zaraz założę właśnie taką bluzkę z długim rękawem i kołnierzykiem w kolorze morelowym.
    Do tego spódnica ołówkowa. Buty niestety jeszcze zakryte.
    Będzie mi gorąco.

    Jutro beżową bluzkę mięsistą z krótkim i spódnicę białą rozszerzaną do pół łydki (spódnica po śp. cioci).
    Pewnie sandały do tego, bo ma być gorąco, ale zobaczymy.

    Obkupiłam się w ostatnim roku w kilka sweterków z polskich sklepów polska produkcja i parę bluzek koszulowych z długich rękawów i sweterków lekkich, bluzek prostych z długim rękawem i jestem bardzo zadowolona.
    Dół zawsze bardziej problematyczny.
    Ale mam parę spódnic. W których niestety jest trochę za gorąco, bo pasują do nich rajstopy. Taki styl bardziej oficjalny.
    Na imprezy rodzinne prawie nie chodzę. Nie ma problemu sukienek. Ślubów nie biorą, trochę nie ma komu, dzieci, żal, nie chrzczą.

    I to jest problem.

    Ale faktycznie sukienki ładne, skromne, a nie "ciotkowate", to pewnie niełatwo znaleźć za rozsądne pieniądze.



  • Poniżej cytuję jeszcze inne dywagacje pana dr Krajskiego na temat stylu ubierania się, jaki przystoi chrześcijankom . Jakże inny punkt widzenia od tego brawarystycznego...:


    "Nie ma nauczania Kościoła dotyczące ubioru. Podejście katolickie do tego problemy reprezentuje najlepiej św. Tomasz z Akwinu, wielki Doktor Kościoła: ubiór nie może gorszyć; ubiór nie może wywoływać grzesznego pożądania; to jaki ubiór wywołuje zgorszenie i grzeszne pożądanie zależy od wrażliwości ludzi, od miejsca, kontekstu, okoliczności, okresu historycznego. Kobieta z arystokracji pojawiająca się wśród rolników mogłaby swoim dekoltem wzbudzić zgorszenie. Idąc do chłopów nie zakładała jednak wieczorowej sukni z dużym dekoltem. Zakładała ją na wieczór (gdy dzieci już spały; nie miały zresztą wstępu na np. bale) i nikogo z arystokracji nie gorszyła ani w nikim nie wzbudzała „grzesznego pożądania”.

    Zresztą „golizna” w świecie savoir vivre jest zawsze elegancka, a więc jakoś w istocie skromna. Nigdy nie jest wyzywająca czy prowokująca seksualnie. Tylko „golizna” wulgarna ma takie cechy.

    Katolicyzm to religia radości życia i akceptacji fizyczności i materii. Chrześcijaństwo gorszyło pogan starożytnego Rzymu twierdzeniem, że człowiek to w równym stopniu dusza i ciało, dogmatem o zmartwychwstaniu ciał (bez nich, taka jest nauka Kościoła nie jesteśmy sobą, nie jesteśmy ludźmi jesteśmy kalekami – stąd dogmat o zmartwychwstaniu ciał).

    Chrześcijaństwo zbyt surowe to chrześcijaństwo neoplatońskie – podlegające neoplatońskim – pogańskim wpływom i głoszące, że ciało jest tylko więzieniem duszy, siedliskiem zła, kloaką, w której dusza jest zanurzona.

    Św. Tomasz z Akwinu nakazuje zamężnym kobietom stroić się, fryzować, używać pachnideł, biżuterii i mówi: jeśli nie będziecie tego robić i wasz mąż zacznie się oglądać za inną kobietą, to będziecie za to współodpowiedzialne. Żona ma się wciąż podobać mężowi (i odwrotnie).

    Elegancja to piękno, a piękno to coś, o czym katolicy mówią, że jest odblaskiem Boga."


    I w ogóle ciekawa dyskusja w komentarzach pod tą wypowiedzią:

    https://krajski.wordpress.com/2012/06/13/duzy-dekolt-i-moralnosc-katolicka/

    Podziękowali 3Monira Kerima Rogalikowa
  • Wczoraj kupiłam 5 ślicznych sukienek,  dałam za nie 90 zł. Nowe,  że sklepu do którego bym nie weszła,  ale poprosiłam Matkę Boża o sukienki ładne i tanie i coś mnie do sklepu wepchnelo siłą.  Za to te zamawiane w internecie musiałam odesłać.  

    Matka Boska załatwi wszystko:) 
  • Byłam dziś na festynie.  Ze zdumieniem oglądałam karderoby.  Najdziwniejsze,  że często te skąpo ubrane,  akurat mogłyby zakryć to i owo zwyczajnie dlatego,  żeby zakryć mankamenty figury. 
    Podziękowali 2Felicyta Kotek
  • Jakieś namiary na Św Tomasza i te zalecenia dla mężatek? Chętnie poczytam ale wszystkich jego dzieł nie mam czasu przekartkować:)
  • @J2017, co Ty mówisz?  jesli kobieta podoba się mezowi najbardziej na golasa, to ma się mu tak "podobać" także w miejscach publicznych?
    No sorry, ja nie chcę oglądać facetow i kobiet w krótkich porciętach, pokazujących całą swoją szkaradność. Co innego ubrać się tak, żeby podkreslic walory swojej figury, a co innego powiedzieć " wali mnie to" i prezentować wiszące poślady i tłuste udziska i brzuchy bez krępacji.  Nawet zgrabnych pośladów nie mam ochoty ogladac i niech mnie nikt do tego nie zmusza w miejscach, w których się tego nie muszę spodziewać - np. na ulicy.
  • Jak to się mówi - 'glowa siwieje, dupa szaleje'  ;)

  • edytowano maj 2017
    a ja bym się bardzo chciała NIE zgodzić z Idą, że w Polsce jest paskudnie, a  GDZIEŚ TAM lepiej, bo nie podoba mi się (może niezamierzony) ton wyższości z jakim to jest napisane.

    ale... ale niestety muszę się zgodzić :(  Polki, w sporej większości, ubierają się coraz gorzej; wulgarnie wyzywająco, kiczowato, pstrokato, bez gustu, niestosownie do sytuacji. dziurawe gacie to przy tym pikuś. na zgniłym Zachodzie nie widziałam takiej ilości kiczu (np. Włoszki ubierają się cudnie).
    Podziękowali 1AgaMaria
  • Rogalikowa powiedział(a):
    a ja bym się bardzo chciała NIE zgodzić z Idą, że w Polsce jest paskudnie, a  GDZIEŚ TAM lepiej, bo nie podoba mi się (może niezamierzony) ton wyższości z jakim to jest napisane.


    @Rogalikowa , jaki ton wyższości, ło matko? Normalnie opisałam to, co widać. Raczej z przykrością to piszę, no bo naprawdę ... w katolickim kraju jednak moda mogłaby być skromniejsza.


    Rogalikowa powiedział(a):

    ale... ale niestety muszę się zgodzić :(  Polki, w sporej większości, ubierają się coraz gorzej; wulgarnie wyzywająco, kiczowato, pstrokato, bez gustu, niestosownie do sytuacji. dziurawe gacie to przy tym pikuś. na zgniłym Zachodzie nie widziałam takiej ilości kiczu (np. Włoszki ubierają się cudnie).

    No właśnie. To i racja.
    Ale na pocieszenie muszę dodać, że (moim zdaniem) styl w innych porach roku, zwłaszcza w Krakowie, gdzie mnóstwo studentek wraca z wakacji - jest całkiem elegancki.
    Podziękowali 1Rogalikowa
  • edytowano maj 2017
    i sama nie wiem czy bardziej mnie edit   zęby oczy bolą od odsłoniętych tyłków czy od tego potwornego kiczu :/ 
    Podziękowali 1AgaMaria
  • trampki na obcasach nabijane złotymi ćwiekami, AAAA!  z koronką!
  • Elunia powiedział(a):
    Ja nie wiem dlaczego wierzycie w bajeczki Idy. Wszędzie są niegustownie ubrane kobiety, rozebrane nastolatki itp. Ani ten Kraków jakoś szczególnie wyuzdany ani ta Norwegia jakaś specjalnie ubrana. Pamiętam imprezki z soboty na niedzielę w parkach w Oslo w czasie białych nocy. Młodzieżówka ubrana jak do domu publicznego piła na umór do rana. Gdzie wypił i sobie rzy...ł tam spał.W Krakowie takich obrazków nie widziałam, a najgorzej ubrane były Irlandki co dymiły w knajpach z Irlandczykami.Dajcie spokój, wszędzie są ludzi co mają dobry i zły gust i Polki są tutaj w średniej europejskiej.


    No i widzisz, @Elunia , sama wpadasz we własny dołek. Ja właśnie dokładnie to napisałam - wymieniłam stroje i stylizacje, których Norweżki nie używają w dzień np. do sklepu, na spacer po mieście, do restauracji,  czy odbierając dziecko z przedszkola, itp., tylko używają je NA IMPREZY (co podkreślałam).
    Czyli dokładnie tak jak to robiła opisana przez Ciebie młodzież w Oslo.
    Nieprawda, że "Ani ten Kraków jakoś szczególnie wyuzdany ani ta Norwegia jakaś specjalnie ubrana". Jest dokładnie na odwrót. Niestety, z przykrością muszę to powiedzieć.
    A życie imprezowe, zwłaszcza w nocy (nawet jeśli ta noc jest biała) rządzi się swoimi prawami. Choć ja uważam, że nawet na nocną potańcówkę da się ubrać przyzwoicie i zarazem stosownie do okazji. Rzecz gustu i smaku.

  • Poza tym rozmawiamy tutaj o ubiorze (skromnym lub nie) a nie o piciu alkoholu...
    Więc nie wiem po co ten aspekt tutaj poruszasz, nie o tym był artykuł z pierwszego postu Maćka. To jest w ogóle nie na temat.


  • Uhm. Ok, więc ustępuję pola ekspertowi. Mieszkam tu niemal 10 lat, Ty za to byłaś na wycieczce w Oslo (gdzie zresztą i ja bywam), więc faktycznie - sądzę, że masz wszelkie podstawy do bycia ekspertem od Norwegii. Zapewne zjeździłaś wszystkie plaże, przynajmniej w rejonie Østfoldu, byłaś też, rzecz jasna, w moim mieście, na mojej ulubionej plaży i nie widziałaś niektórych pań w sukienkach plażowych, natomiast mnie się oczywiście zdawało jak te panie wchodzą w nich do jeziora.  Przepraszam, że mi się zdawało. I te sukienki plażowe, które mam w szafie a które zakupiłam w tutejszym H&M, to też mi się zdawało, że ta skandynawska sieciówka je sprzedaje. Sorry.


  • Ta oto sukienka plażowa z H&M (tegoroczna kolekcja) jest też zapewne ułudą.


    Sukienka plaowa - CiemnozielonyWzr - ONA  HM PL





  • I te szorty kąpielowe (jak głosi nazwa na stronie sklepu) zapewne też nie istnieją, chociaż.... mnie się chyba zdawało, że tutejsi panowie plażują i pływają właśnie w takich, również na basenie, ale ... ach! pewnie mi się jednak zdawało:

    Szorty kpielowe do kolan - NiebieskiCzerwony - ON  HM PL 1




  • J2017 powiedział(a):
    @kluska A ja tam na ładne pośladki lubię popatrzeć zawsze i wszędzie, widać zboczona jestem. 


    Jesteś? Pośladki obcych facetów cię interesują, może mężowski ci nie odpowiadają. Ja tam na inne niż męża się nie gapię. 

    J2017 powiedział(a):
    @Maciek_bs Tak was uczyli i Ty w to uwierzyłeś? A gdzie miejsce na rozum? 
    Zdecydowanie przeceniasz rozum, w większości wypowiedzi wszysstko sprowadzasz do rozumu. 
    Budzisz we mnie złośliwca, niestety. Przepraszam.
    Podziękowali 2DaddyPig Nika76
  • Napatrzylam sie na te przecudne norweskie stylizacje w Trinny i Susanna ubieraja Norwegie. Ohydne dresy, rozwleczone gigantyczne swetrzyska, kurtki sportowe, adidasy i crocksy. Az zal bylo patrzec, jak dorosle kobiety moga sie tak niekobieco nosic.

    To program o modzie ale wylapuje problem Norwezek: ubieraja sie na sportowo, wygladaja jak babochlopy w tych swoich dresikach.

    Sw. Tomaszowi chodzilo o cos innego :) Dresy sa niekobiece i odpychajace.
    Podziękowali 3AgaMaria Milagro Katia
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.