Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Choroby a społeczne zgromadzenia

1356713

Komentarz

  • edytowano październik 2017
    Wiecie co?

    Jak chcecie czuć się lepsze od kobiet które z różnych powodow sprawiają że w przedszkolach i szkołach są chore dzieci to się czujcie. 

    Tez bym chciała żeby w przedszkolach i szkolach, sklepach itp... były tylko zdrowi ludzie ale to jest niemożliwe.
    To, że mnie dziś ukamienujecie tego nie zmieni
  • Oj, biedna Nikusia, wszyscy jej znow dokuczają, oj te podłe baby!
    Podziękowali 1agnieszkamama
  • katarzynamarta powiedział(a):
    W paczkach? 
    Słownik mi tak zrobił
  • @AB skoro ustawodawca nie przewidział inaczej to tak,są przedszkola dla chorych i dla zdrowych jednocześnie.
    AB powiedział(a):
    Pracujesz bo musisz zapewne. Tak jak wszyscy inni pracujący ludzie... No serio, nie znam nikogo, kto pracuje choć nie musi... 
    Znam takich, którzy rezygnują z pracy, żeby być z dziećmi w domu i ponoszą tego koszty- nie tylko ekonomiczne. Znam takich, którzy posyłają do żłobka półroczne dzieci, chociaż może mogliby później - i też ponoszą koszty tej decyzji. 
    Nie rozumiem co to ma wspólnego z tematem- chorych i zgromadzeń publicznych. 
    Chory powinien zostać w domu. Chore dziecko nie powinno być w placówce- nie ważne, żłobku, przedszkolu czy szkole. Rodzic powinien zapewnić dziecku warunki do zdrowienia i nie narażać innych. 
    Nie posyłać do przedszkola, szkoły, świetlicy, na zajęcia dodatkowe i na koncert... 


    A najlepiej żeby wszyscy byli piękni,młodzi,bogaci i zdrowi.
    A życie niestety nie chce być idealne.
    Podziękowali 1Nika76
  • kasha powiedział(a):

    A najlepiej żeby wszyscy byli piękni,młodzi,bogaci i zdrowi.
    A życie niestety nie chce być idealne.
    Co nie znaczy, że mamy je wzajemnie dodatkowo utrudniać.
    Podziękowali 2Kaika Katia
  • AB powiedział(a):
    Pracujesz bo musisz zapewne. Tak jak wszyscy inni pracujący ludzie... No serio, nie znam nikogo, kto pracuje choć nie musi... 
    Znam takich, którzy rezygnują z pracy, żeby być z dziećmi w domu i ponoszą tego koszty- nie tylko ekonomiczne. Znam takich, którzy posyłają do żłobka półroczne dzieci, chociaż może mogliby później - i też ponoszą koszty tej decyzji. 
    Nie rozumiem co to ma wspólnego z tematem- chorych i zgromadzeń publicznych. 
    Chory powinien zostać w domu. Chore dziecko nie powinno być w placówce- nie ważne, żłobku, przedszkolu czy szkole. Rodzic powinien zapewnić dziecku warunki do zdrowienia i nie narażać innych. 
    Nie posyłać do przedszkola, szkoły, świetlicy, na zajęcia dodatkowe i na koncert... 


    Jakie to proste kiedy się ma sporą pensję za pracę w domu. Prawda?
  • Nika76 powiedział(a):
    AB powiedział(a):
    Pracujesz bo musisz zapewne. Tak jak wszyscy inni pracujący ludzie... No serio, nie znam nikogo, kto pracuje choć nie musi... 
    Znam takich, którzy rezygnują z pracy, żeby być z dziećmi w domu i ponoszą tego koszty- nie tylko ekonomiczne. Znam takich, którzy posyłają do żłobka półroczne dzieci, chociaż może mogliby później - i też ponoszą koszty tej decyzji. 
    Nie rozumiem co to ma wspólnego z tematem- chorych i zgromadzeń publicznych. 
    Chory powinien zostać w domu. Chore dziecko nie powinno być w placówce- nie ważne, żłobku, przedszkolu czy szkole. Rodzic powinien zapewnić dziecku warunki do zdrowienia i nie narażać innych. 
    Nie posyłać do przedszkola, szkoły, świetlicy, na zajęcia dodatkowe i na koncert... 


    Jakie to proste kiedy się ma sporą pensję za pracę w domu. Prawda?
    A kto tak ma?
  • Skatarzyna powiedział(a):
    Oj, biedna Nikusia, wszyscy jej znow dokuczają, oj te podłe baby!
    @Skatarzyna wiem że masz to w nosie,ale bardzo negatywnie mnie zaskoczyło to co napisałaś.Przykre to jest.
  • Wcale nie mam w nosie, a Nika manipuluje nie po raz pierwszy. Wolałabym tego nie napisać, prawda, ale wyrwało sie, kasować nie bedę.
    Podziękowali 2Barbasia Katia
  • @kasha, to nie pierwsza dyskusja z udziałem Niki, która ku mojemu zdumieniu przybiera taki obrót. Wydaje mi się, że ani Ty ani ja nie znamy kontekstu.
    Podziękowali 1Katia
  • Skatarzyna powiedział(a):
    kasha powiedział(a):

    A najlepiej żeby wszyscy byli piękni,młodzi,bogaci i zdrowi.
    A życie niestety nie chce być idealne.
    Co nie znaczy, że mamy je wzajemnie dodatkowo utrudniać.
    A czy Nika pisze,że robiła tak pomimo że  MIAŁA WYBÓR?
    Czy że może tego wyboru nie miała?
    Są w życiu sytuacje ekstremalne i o takiej pisała Nika.
    Nie o takiej,że musiała kończyć projekt,czy że awans by jej przed nosem śmignął,
    ale o takiej, że ryzykowała utratę pracy.

    Ja np.codziennie jadę do roboty zatłoczonym autobusem z chorymi dorosłymi (słychać) i dziećmi jadącymi do szkół/przedszkoli.Maluchy jadą tym autobusem zwykle ok 25-30 minut.
    Czy rodzice powinni dzieciaki wozić do placówek w takich warunkach,czy raczej zażądać żeby komunikacja jeździli tylko zdrowi pasażerowie?

    Podziękowali 1Nika76
  • W przedszkolu, w którym pracowała moja mama była izolatka, ale tam trafiało dziecko tylko do czasu aż niezwłocznie zostanie zabrane przez rodziców,
  • edytowano październik 2017
    AB powiedział(a):
    @beatak - w opinii Niki, pewnie ja;) 
    No ale, ja już się przyzwyczaiłam, że "biednemu zawsze wiatr w oczy" a ja mam tak super w życiu, że nic nie rozumiem ;) 
    Tak. Do Ciebie
    Swoją sytuację trudną rozumiesz a mojej to już nie. 

    Może dlatego że masz stałe dochody? Nie wiem... zgaduję.
    Tez inaczej kiedyś patrzyłam na świat jak miałam konto pełne kasy
  • W tym wątku pewnie w ogóle nie chodzi o chore dzieci, ale i tak się wypowiem ;)

    Dla mnie kluczowym kryterium jest temperatura i samopoczucie dziecka. Jak jest gorączka i/lub dziecko nieswoje, to oczywiście bezwzględnie powinno zostać w domu. Ale jak sam katar czy niegroźny kaszel to jak dla mnie nie ma co przesadzać. Czasem takie gluty rzeczywiście ciągną się miesiącami. 

    Moje dzieci chorują niewiele, zwykle intensywnie i bardzo szybko. Nie widzę potrzeby organizowania im długiej poinfekcyjnej kwarantanny, jak widzę, że choroba minęła i energia je roznosi. Zresztą nasz lekarz podziela ten punkt widzenia.

    Odczucia społeczne na temat tego, co jest chorobą a co tylko lekką niedyspozycją, są względne. Rzeczywiście, tak jak ktoś tu wspomniał, w Holandii temperatura do 38.5 w zasadzie nie kwalifikuje się jako gorączka, w razie czego zawsze można wziąć paracetamol ;). Nawet z ospą tam radzą posyłać dzieci do szkoły, chyba że mocno gorączkują :)
    Podziękowali 1Nika76
  • Bagata powiedział(a):
    @kasha, to nie pierwsza dyskusja z udziałem Niki, która ku mojemu zdumieniu przybiera taki obrót. Wydaje mi się, że ani Ty ani ja nie znamy kontekstu.
    @Bagata może masz rację,może nie znam kontekstu.
    Ale przykro patrzeć jak Nika próbuje coś wytłumaczyć a inni podchodzą z zerowym zrozumieniem.
    Nawet jeśli dla Niki miałaby to być próba przekonania  samej siebie,że nie jest się najgorszą matką świata.
    No kurcze,no są w życiu takie sytuacje,że musisz zrobić coś wbrew sobie.Jeśli ktoś tego nie doświadczył ten nie zrozumie.Ja rozumiem.
    A Nika -w mojej ocenie- jest mamą,która nie narażałaby dziecka na powikłania,gdyby nie miała noża na gardle.
    Podziękowali 1Nika76
  • Ostatnio miałam tak, że dzieci wymiotowaly w poniedziałek.we wtorek siedzialy w domu i nie wymiotowaly.zatem w środę poszły do szkoły i jedno się znów zwymiotowalo a reszta już nie.
    Nie przewidzisz Pani co się zdarzyć może..
    Podziękowali 1Nika76
  • Elunia powiedział(a):
    Nika76 powiedział(a):
    @chabrowa ;
    Byłaś kiedyś w takiej sytuacji że po opłaceniu rachunków nie zostawało Ci nic na dojazdy i jedzenie?
    Ale to tylko dlatego ze posylalas chore dzieci do szkoły bo gdyby nie to to byś nie miała nawet na rachunki.

    Ja tak miałam ponad rok
    Nika mnie mama wychowywała sama, a byłam bardzo chorowitym dzieckiem. Jak nie mogła brać zwolnień to płaciła starszej sąsiadce,a potem kupowała ćwiartkę masła i ćwiartkę chleba. Serio pamiętam te"zakupy" ćwiartka chleba w torebce i dżem z piwnicy. Jak choroba była długa to zawoziła mnie do babci na wieś. Jeździłam też do sanatorium na 2-3 miesiące to i sie podkurowałam i mama mogła pracować.

    Serio to co robisz to nie jest bohaterstwo tylko skrajna głupota i egoizm. Zawsze jest jakieś wyjście i mówię to z doświadczenia.
    Przez pomyłkę podziękowałam.
    Resztę pominę
  • AB powiedział(a)
    Mało wiesz o tym, w jakich sytuacjach w życiu bywałam. I nie uważałam nigdy, że moja trudna usprawiedliwia nieliczenie się z innymi... 

    Pewnie powinnam przykryć dzieci starą kołdrą pod mostem i czekać na śmierć.
    Byloby to liczenie się z innymi

  • @Elunia wg. obecnych rozwiązań systemowych w Polsce,wszystkie mają takie prawo.

    Podziękowali 1Nika76
  • @Elunia a mam napisać że w mojej ocenie Twoja matka była głupia?

    Jak to brzmi?
  • asiao powiedział(a):
    Ostatnio miałam tak, że dzieci wymiotowaly w poniedziałek.we wtorek siedzialy w domu i nie wymiotowaly.zatem w środę poszły do szkoły i jedno się znów zwymiotowalo a reszta już nie.
    Nie przewidzisz Pani co się zdarzyć może..
    Ale jednak na ten wtorek zostały w domu i wynikało, że są zdrowe. Też miałam takie sytuacje i wiem, że się zdarza, bo nigdy nie przewidzisz :)
    Podziękowali 2Nika76 asiao
  • Elunia powiedział(a):

    Nika mnie mama wychowywała sama, a byłam bardzo chorowitym dzieckiem. Jak nie mogła brać zwolnień to płaciła starszej sąsiadce,a potem kupowała ćwiartkę masła i ćwiartkę chleba. Serio pamiętam te"zakupy" ćwiartka chleba w torebce i dżem z piwnicy. Jak choroba była długa to zawoziła mnie do babci na wieś. Jeździłam też do sanatorium na 2-3 miesiące to i sie podkurowałam i mama mogła pracować.

    Serio to co robisz to nie jest bohaterstwo tylko skrajna głupota i egoizm. Zawsze jest jakieś wyjście i mówię to z doświadczenia.
    @Elunia może o to?
    Fajnie by było gdyby ktoś tak ocenił to co robiła twoja mama?
    Podziękowali 1Nika76
  • @Elunia
    Napisałaś ze jest zawsze jakieś wyjście. Ja nie miałam innego
  • @Nika76 cała dyskusja miała jednak inny początek - stwierdziłaś ze chore dzieci nie są powodem dla którego mama musi się kisić w domu. Mowa była o sytuacji w której nie było noża na gardle, groźby utraty pracy itd, choć psychicznie pewnie bardzo ciężko. I kiedy dostałaś odpowiedzi niezgodne z twoim zdaniem to sprowadziłaś dyskusję na całkowicie inne tory próbując nam pokazać jak to my życia nie znamy i nie rozumiemy trudnych sytuacji życiowych. Mam wrażenie że puszczasz swoje dzieci chore do szkoły bo taką podjęłaś decyzję i robiłabyś to nawet wtedy gdybyś miała inne wyjście (tak wynika z sąsiedniego wątka) ale próbujesz udowodnić ze ta decyzja została wymuszona twoją sytuacją bez wyjścia.
  • Wątek powstał dla szerszego tematu.

    Sytuacja jelitowki i konwencji pozostała niewyjaśnione bo NIKT się nie odniósł do artykułu
  • @kitek masz błędne o moim pisaniu wrażenie
  • edytowano październik 2017
    Elunia powiedział(a):
    Nika76 powiedział(a):
    @Elunia
    Napisałaś ze jest zawsze jakieś wyjście. Ja nie miałam innego
    Ale dlaczego w twojej cenie moja mama była głupia, o to sie pytam.

    Tak twierdzę, że zawsze jest jakieś wyjście.
    Np. dlatego że gorzej się obie odżywiałyście,przez co mama narażała siebie również na chorobę,a ciebie na trwanie w chorobie (dodatkowo osłabiony organizm mógłby nie zwalczyć choroby).
    Podziękowali 1Nika76
  • edytowano październik 2017
    Ja tam bym się wogole wymiksowala z obowiązkowych konwinencji czy czegoś tam.
    Nikt mi nie będzie narzucał kiedy mam gdzieś wyjechać z rodziną  :p a jak jest gromadka małych dzieci to już wogole by mi się nie chcialo. Większe ubogacenie duchowe miałabym w możliwości wyspania się 
     :p 
    Podziękowali 1Katia
  • edytowano październik 2017
    Nie wiem. Może ja nie umiem tłumaczyć.

    Zresztą kto chce zrozumieć to zrozumie a kto chce udowodnić to i tak udowodni. Mi szkoda juz czasu na "kopanie się z koniem"...
    Jak juz @kitek nie zrozumiała to mnie ręce opadają...

    @kasha dzięki. Czytasz mi w myslach
  • hmmmm, właśnie ostatnio sobie myślałam o takich sytuacjach. Noe będę oceniać tych skrajnych ale opisze wam mogawke z przed tygodnia. Ludzi dobrze znam wiec nie ma tam ukrytych kontekstow. Spotkałam moich znajmych jak we dwoje odprowadzali córkę do przedszkola. Towarzyszył im 2 letni syn. Na dworze zimno i pada. Młody wszedł z nimi do przedszkola bo odprowadzał siostrę. Pocałował ja i polowe grupy w tym moja córkę bo sie wszyscy znają. Wychodzimy i okazuje sie ze młody ma zapalenie krtani i wieczorem dostał pierwsza dawkę antybiotyku. Czemu z nim wyszli? No bo chciał siostrę do przedszkola odprowadzić, no i po chleb chcieli sie przejść. Dodam ze matka na l4, ojciec szedł do pracy i piekarnie maja pod domem woec nawet jak im chleba brakło to ojciec w 2 minuty z bulkami z piekarni by obrócił. No i 4 dni później młody ma zapalenie pluc. Brawo oni! A no i jak tylko skończy antybola (2 z kolei bo na pierwszym to zapalenie pluc złapał) to pójdzie od razu do zloba bo oni nie mogą mieć l4 bo im zdolność kredytowa spadnie a musza juz teraz kupić dom z gruba kasę. Wiec ze tak powiem, noc mnie juz nie zdziwi.
    Podziękowali 2beatak aga---p
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.