To może jeszcze i babcię weźcie w obronę. Przecież zostając z chorym wnukiem też może się zarazić, a odporność u starszej osoby już nie ta... I piszę to z autopsji- moje dzieci już drugi raz chorują, a babcia jeszcze z pierwszej infekcji nie wyszła
To może jeszcze i babcię weźcie w obronę. Przecież zostając z chorym wnukiem też może się zarazić, a odporność u starszej osoby już nie ta... I piszę to z autopsji- moje dzieci już drugi raz chorują, a babcia jeszcze z pierwszej infekcji nie wyszła
Problem w tym ze to moje przynosiło wszystkie przedszkolne katary do domu i to ono samo nazywa się dzieckiem o obniżonej odporności a w przedszkolu ciągle są chore dzieci
W życiu nie zawsze jest różowo, ale trzeba jakoś ciągnąć. Na tym forum dowiedziałam się, że można akceptować nieraz bardzo trudne sytuacje związane z wielodzietnością, chociaż ogromna większość rodziców wychuchanych jedynaków nazwałaby to nieodpowiedzialnością, głupotą itp. (np. zostawianie małego dziecka pod opieką niewiele starszego rodzeństwa, by jechać do lekarza z innym dzieckiem). Ale co zrobić, nieraz nie ma na podorędziu babci, środków finansowych na nianię czy życzliwych sąsiadek.
Samotne rodzicielstwo, to jak dla mnie jeszcze wyższy level. Dlatego akurat tutaj dziwi mnie taka ostra krytyka.
Problem w tym ze to moje przynosiło wszystkie przedszkolne katary do domu i to ono samo nazywa się dzieckiem o obniżonej odporności a w przedszkolu ciągle są chore dzieci
no to jest to problem, czy nie? Ty czy oni, co za różnica?
Bagata, są różne trudne sytuacje. A co zrobić, jak jest mąż ale alkoholik, z którym dziecko zostać ńie może, a matka do pracy iść musi? ( przykład koleżanki, dosyć skomplikowana syt życiowa) Tu chodzi o podejście - czy puszczam dziecko chore/zarażające jeszcze i uważam że jest ok, bo MI , w mojej sytuacji wolno, czy puszczam ww dziecko, bo akurat tym razem nie udał się załatwić opieki , ale wiem źe to nie jest ok. Naprawdę, nie tylko jedna Nika ma trudne źycie. Ale cała dyskusja nie zaczęła się od sytuacji granicznej jednak....
@Barbasia, pozostaje mi domniemywać, że na początku dyskusji Nika wyznała, że frustruje ją siedzenie w domu z dzieckiem z ostrą jelitówką, więc zorganizowała mu dzień w przedszkolu i popołudnie na zajęciach z ceramiki, a sama udała się na shopping i hybrydę. To by wiele wyjaśniało!
@Nika76 a Ty spałabyś spokojnie wiedząc,że mój syn może wylądować na kilka tygodni w szpitalu, bo zaraził się od Twojej córki w przedszkolu, a z jego historią chorobowa niestety moze to tak wygladać?
Może byłam mega nieodpowiedzialna, ale zaziębione dziecko, powyżej 7 lat zostawiałam samo w domu z telefonem pod łapką, do domu około 6 minut drogi miałam
nie mogłam brać l4, z dwiema opiekunkami i tak ledwo zipaliśmy finansowo,a wiedziałam, że jak nie wygrzeje przeziębienia to antybol raz dwa będzie, i tak dzieci moje zostawały tydzień, dwa w domu
Sama w ostatniej ciąży zaziębiłam się, mały urodził się z chorym serduchem i pierwsze pytanie jakie usłyszałam to czy przechodziłam wirusówkę w końcówce ciąży,
najbardziej wkurzają mnie chruchlające osoby w kościele, noż jena i te łażace do pracy, mój l4, znowu pensja 80% plus leki i znowu pod kreską także tego sorry, ale mało empatyczna jestem
@Barbasia, pozostaje mi domniemywać, że na początku dyskusji Nika wyznała, że frustruje ją siedzenie w domu z dzieckiem z ostrą jelitówką, więc zorganizowała mu dzień w przedszkolu i popołudnie na zajęciach z ceramiki, a sama udała się na shopping i hybrydę. To by wiele wyjaśniało!
Niemalże, ale ja źle czytam i dokuczam, więc proszę się mocno zdystansować.
Jak chcecie wierzyć że sobie tu siedzę z cygaro i mam listę argumentów na podoredziu żeby nimi zonglowac w celu zwiększania prestiżu czy cus to sobie myślcie.
Komentarz
O co chodzi?
Spróbuję tak bardziej ogólnie.
W życiu nie zawsze jest różowo, ale trzeba jakoś ciągnąć. Na tym forum dowiedziałam się, że można akceptować nieraz bardzo trudne sytuacje związane z wielodzietnością, chociaż ogromna większość rodziców wychuchanych jedynaków nazwałaby to nieodpowiedzialnością, głupotą itp. (np. zostawianie małego dziecka pod opieką niewiele starszego rodzeństwa, by jechać do lekarza z innym dzieckiem). Ale co zrobić, nieraz nie ma na podorędziu babci, środków finansowych na nianię czy życzliwych sąsiadek.
Samotne rodzicielstwo, to jak dla mnie jeszcze wyższy level. Dlatego akurat tutaj dziwi mnie taka ostra krytyka.
Nika76 powiedział(a): no to jest to problem, czy nie?
Ty czy oni, co za różnica?
Bo nie znam jego sytuacji i nie chce osądzać
Z niektórymi sprawami lepiej się pogodzić
Naprawdę, nie tylko jedna Nika ma trudne źycie. Ale cała dyskusja nie zaczęła się od sytuacji granicznej jednak....
Jak ktoś nie radzi sobie z dziećmi, to ma problem i nie, nie mów mi, że też mogę zostać samotną matką.
nie mogłam brać l4, z dwiema opiekunkami i tak ledwo zipaliśmy finansowo,a wiedziałam, że jak nie wygrzeje przeziębienia to antybol raz dwa będzie, i tak dzieci moje zostawały tydzień, dwa w domu
Sama w ostatniej ciąży zaziębiłam się, mały urodził się z chorym serduchem i pierwsze pytanie jakie usłyszałam to czy przechodziłam wirusówkę w końcówce ciąży,
najbardziej wkurzają mnie chruchlające osoby w kościele, noż jena
i te łażace do pracy, mój l4, znowu pensja 80% plus leki i znowu pod kreską
także tego
sorry, ale mało empatyczna jestem
Jak chcecie wierzyć że sobie tu siedzę z cygaro i mam listę argumentów na podoredziu żeby nimi zonglowac w celu zwiększania prestiżu czy cus to sobie myślcie.
Możecie sobie myśleć co chcecie o mnie
No co mi chciałaś udowodnic @Malgorzata ?
Nie wiem czy znajde