Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Choroby a społeczne zgromadzenia

145791013

Komentarz

  • OlaOdPawla powiedział(a):
    Czyli uważasz, że są sytuacje, w których masz prawo do zarażenia innych dzieci po to, żeby nie stracić pracy?
    A Ty uważasz że masz prawo mnie z tego rozliczać?

    Wy dbacie o swój interes i o ludzi co do ktorych uważacie że trzeba im pomagać i ja też.
  • Nie mam prawa ale też nie mam wyjścia
  • I oby Ci system wyjścia nie znalazł.
    Podziękowali 1E.milia
  • Nika76 powiedział(a):
    OlaOdPawla powiedział(a):
    Czyli uważasz, że są sytuacje, w których masz prawo do zarażenia innych dzieci po to, żeby nie stracić pracy?
    A Ty uważasz że masz prawo mnie z tego rozliczać?

    Wy dbacie o swój interes i o ludzi co do ktorych uważacie że trzeba im pomagać i ja też.
    Moim zdaniem to zamyka dyskusję. Tak,.uważam ze mam prawo.rozliczać kogoś, kto celowo i rozmyslnie naraża mnie i moje dzieci na niebezpieczeństwo. 
  • Nie mam prawa, o ile swoich racji nie rozpowszechniasz i mam jako taką pewność, że moje dzieci w tym momencie nie siedzą w przedszkolu z dziećmi z anginą lub rota.

    Pisząc o Panu Bogu wchodzisz na grząski grunt, bo dziwne, że cudze dzieci Bóg chroni przed zarażeniem się od Twoich, ale Waszej rodziny nie uchroni przed biedą, jeśli pomyślisz o innych.
    Podziękowali 1camille
  • OlaOdPawla powiedział(a):
    Czyli uważasz, że są sytuacje, w których masz prawo do zarażenia innych dzieci po to, żeby nie stracić pracy?
    I czekam na odpowiedź
    Podziękowali 1E.milia
  • edytowano październik 2017
    OlaOdPawla powiedział(a):
    OlaOdPawla powiedział(a):
    Czyli uważasz, że są sytuacje, w których masz prawo do zarażenia innych dzieci po to, żeby nie stracić pracy?
    I czekam na odpowiedź
    Padła na poprzedniej stronie

    No i 
    Do kolejki nr 1 dochodzi druga osoba
    Do kolejki 6 też
  • Współczuję paniom w przedszkolu i w szkole, którym się przyprowadza chore dzieci, z punktu widzenia "pani" to jest tak wkurzające, że ręce opadają. Współczuję rodzicom, którzy czują się przymuszeni posłać do placówki dziecko w takim stanie, bo ja mam sobie jak poradzić, ale kto wie, co będzie kiedyś. Ale jak to rozwiązać? Ni mum pojęcia.
    Podziękowali 1Nika76
  • Nika76 powiedział(a):
    Nie mam prawa ale też nie mam wyjścia
    Ej, to zajebiste jest. Jak czegoś nie wolno, a się bardzo chce, to można. 
  • A wolno osądzać innych?
  • @Nika76 ja Ciebie naprawdę bardzo lubię i staram się zrozumieć, ale pierwszy błąd popełniłaś jak swoją graniczną sytuację przerobiłaś na ogólną zasadę, chodźmy wszyscy chorzy wszędzie, a odporność tylko wzrasta, tak właśnie radziłaś. To tak jakby ktoś kradł, bo inaczej dzieci umrą mu z głodu, i namawiał innych do kradzieży, bo przecież dzięki temu dzieciom jest lepiej.
  • @Zuzapola powiedziała:  swoją graniczną sytuację przerobiłaś na ogólną zasadę, chodźmy wszyscy chorzy wszędzie, a odporność tylko wzrasta, tak właśnie radziłaś.
  • A gdzie tak radziłam?
    Obawiam się że nieporozumienie zaszło
  • Tola powiedział(a):
    Chyba każdy rodzic widzi, kiedy dziecko jest nieswoje, a kiedy ma tylko gila. I to jest najgorsze, że nie dba się nie samo, bo jak pokładające się dziecko będzie się czuć w dużej grupie, gdy potrzebuje spokoju? Niestety, zwłaszcza samotna matka utrzymująca rodzinę nie ma prostego wyjścia. Jestem za zdecydowaną reakcją nauczycieli w przedszkolu. U nas zawsze było tak, że do dziecka z gorączką wzywano kogoś, by je odebrał, na pewno nikt nie pozwalał na to, żeby siedziało długo w przedszkolu.
    Nie kazdy rodzic odbiera telefon z przedszkola. Niestety. Dziecko wymiotujace siedzi w szatni kilka godzin, żeby nie zarażać innych, a mama przez kilka godzin nie słyszy dzwoniacego telefonu (z autopsji). Nie jednorazowa akcja.
  • Następną osobę do kolejki 6.
    Już są 3
  • @mysikrolica nie każdy ma pracę która mu umożliwia odbieranie prywatych telefonow.

    Teraz sobie siedzę z wami ale za godzinę już nie podniosę słuchawki nawet jakby sam Bóg dzwonił
  • @Nika76 to są twoje słowa:
    "Jak mam gnic w domu i osądzać innych że jeżdżą chorzy to ja już wolę jeździć bez względu na stan zdrowia i modlić się o cud.

    Poza tym im więcej siedziałam w domu tym częściej chorowalismy. Doszło do tego ze miesiącami nigdzie nie chodziliśmy.
    Jak wypięłam d..  na stereotypy to odporność nam zaczęła wzrastać."

    Zauważ, że nie pisałaś o pracy, ale o gniciu w domu i potrzebie wyjazdów, i tak to zrozumiałam, że jak chodzisz z chorymi dziećmi, to odporność wzrasta. Ja bym raczej polecała spacery na świeżym powietrzu, odporność wzrośnie i mała szansa, że się kogoś zarazi. Modlenia się o cud w kontekście narażania innych na chorobę nie skomentuję już.

  • To było na przykładzie innej osoby i na przykładzie choroby która się rozprzestrzenia bardzo wcześnie i bardzo dlugo
  • katarzynamarta powiedział(a):
    I wówczas nie obchodzi Cię co się dzieje z Twoim dzieckiem? 
    Tak myślisz?
  • katarzynamarta powiedział(a):
    Skoro sam Bóg Cię od pracy nie oderwie...
    On akurat tak  :D
    Racja.
    Mogę dostać np udaru

    Ale wiesz - np. w czasie "baletu" między klientem a miskami z farbą - nie ma czasu na odbieranie telefonu który dzwoni często z różnych powodów
  • No właśnie o tym piszę Nika, że radzisz innej osobie, w innej sytuacji , co brzmi dziwnie i nie zauważasz co innych poruszyło w tym wszystkim. To jest co innego wysłać niedoleczone dziecko do przedszkola , bo praca i mus i sytuacja graniczna, a co innego, bo potrzebuję wyjechać i gniję już w domu. W obu sytuacjach jest to sprawa nieciekawa, ale to są dwa różne problemy.
  • Pewnie ze dwa różne i ja je też oddzielam
  • Kiedyś nie rozumiałam oburzenia opiekunek w żłobku, gdy odbierałam swoje dziecko z gorączką, która pojawiała mu się po południu (dzień wcześniej i rano dziecko było zupełnie zdrowe) - zrozumiałam całą sytuację dopiero po jakimś czasie. One po prostu miały sporo takich przypadków, gdy dziecko rano było przyprowadzane bez gorączki ( choć dzień wcześniej rodzice je z gorączką odbierali), bo dostało lek przeciwgorączkowy, a po tych kilku godzinach, gdy lek przestawał działać, temperatura rosła i wszystko wychodziło na jaw. I one każde dziecko, które zagorączkowało po południu o to samo podejrzewały. Jakoś w głowie mi się nie mieściło, że tak można robić, a jednak...
  • Nika76 powiedział(a):
    A wolno osądzać innych?
    Yyy... osądzać można działania (w tym porady), które ktoś beztrosko serwuje na ogólnym forum. I to robię. Oceniam je i krytykuję. Uważam, że są złe, szkodliwe i głupie. 
  • Juz by lepsze było dać rozwiązania albo konkretną pomoc
  • A tak w ogóle, to kiedyś trafiłam na ciekawe zestawienie, kiedy dziecko można posłać po przebytej chorobie z powrotem do przedszkola/szkoły etc.

    Może się komuś przyda:

    https://pediatria.mp.pl/lista/112440,powrot-dzieci-do-przedszkola-po-przebytych-chorobach-zakaznych
    Podziękowali 1Nika76
  • Czyli i wg w.w. doktora nie robię nic złego
  • edytowano październik 2017
    Dubel
  • Ależ w przerwach można odbierać. Oczywiście.
    Również w innych sytuacjach kiedy jest to możliwe - również. 

    Ale nie zawsze
  • Nika76 powiedział(a):
    @mysikrolica nie każdy ma pracę która mu umożliwia odbieranie prywatych telefonow.

    Teraz sobie siedzę z wami ale za godzinę już nie podniosę słuchawki nawet jakby sam Bóg dzwonił
    nika, pisałam o mamie, która przez kilka godzin nie odbiera telefonu z przedszkola i nie oddawania. Przecież wiadomo, ze przedszkolanki nie dzwonią po kilka razy, żeby powiedzieć, ze dziecko nie zjadła śniadania, tylko ewidentnie coś jest nie tak. Sama telefony od tych przedszkolanek miałam tylko, gdy moje dziecko dostało nagle gorączki. Rozumiem, ze mozna nie moc odebrac telefonu, w kazdej pracy. No ale w ciągu 3 godzin można chyba znaleźć 2 minuty zeby dodzwonić co się dzieje?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.