Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Tatusiowie

123468

Komentarz

  • Gotowanie to nie cecha tylko cenna umiejętność przydatna obu plciom 

    Podziękowali 3asiao Felicyta Katia
  • @Skatarzyna, generalnie się zgadzam, chociaż doprecyzowałabym o jakie umiejętności i cechy chodzi. Bo jak już było nadmieniane, wiele kiedyś przypisanych do konkretnej płci (kobieta - wyszywanie, mężczyzna - polowanie) zwyczajnie traci na znaczeniu,
  • Coralgol powiedział(a):

    Uważam, że edukacja domowa w niektórych przypadkach może być dobrym rozwiązaniem, ale nawet będąc bardzo dobrze wykształconym dwóm rodzicom ciężko jest przekazać tyle wiedzy z różnych dziedzin, co wielu specjalistom.
    Ha, ha, ha, ha! Gdzież jest ta turlająca emotka??? Specjaliści??? Jako nauczyciele w polskiej szkole??? Serio??? Jacyś specjaliści Cię uczyli? Już od nauczania początkowego, czy może na etapie szkoły średniej dopiero? A może na studiach się dopiero trafili jacyś? Proszę Cię! Czy Ty żyjesz w równoległej rzeczywistości?
    Podziękowali 3Monira camille kika0
  • @Elunia - różnica taka, że Twoje dzieci już dorosłe, to wiesz, o czym piszesz, a @Colargol jest na etapie przedszkola, to się opiera na swoich wyobrażeniach.
    Podziękowali 1Odrobinka
  • edytowano styczeń 2018
    @Katarzyna ;

    Trafiłam w swojej edukacji na wielu bardzo dobrych nauczycieli, z bardzo szeroką wiedzą i doświadczeniem także praktycznym, na różnych etapach edukacji. Oczywiście, nie wszyscy byli tacy, miałam do czynienia również z osobami, których kompetencje pozostawiały dużo do życzenia.

    Summa summarum jednak spotkałam wśród pedagogów osoby, które bardzo mnie zainspirowały i miały pozytywny wpływ na moje życie. Myślę, że moim rodzicom bardzo ciężko byłoby mi przekazać we dwójkę tyle wiedzy (a przecież tak czy tak wielu rzeczy to oni mnie uczyli, sami byli dobrze wykształceni).
    Podziękowali 1beatak
  • @Colargol - wiesz, teraz jest internet. On wie znacznie więcej od najmądrzejszego nauczyciela. Reszta pozostaje w gestii motywacji ucznia.
  • edytowano styczeń 2018
    @Katarzyna - internet jako źródło wiedzy cenię, ale nie uważam, bym sama korzystając z Internetu była w stanie przekazać dziecku tyle z dziedziny która nie jest mi bliska, co człowiek, który zajmuje się tą tematyką od lat. Znam nauczyciela z uprawnieniami do uczenia kilku przedmiotów, który mówi, że sam ED by się nie podjął, bo nie ma wystarczającej wiedzy w innych dziedzinach. Z drugiej strony znam kobiety robiące podstawowe błędy ortograficzne i z olbrzymimi zaległościami na poziomie szkoły podstawowej, które mówią, że u nich ED się sprawdza.
    Może i sprawdza, może nie jest dla każdego.

    Na razie u mojego dziecka przedszkole się sprawdza, sama chodziłam do całkiem dobrych (wtedy się śmialiśmy, że mówiono na nie "elitarne") szkół, więc nie widzę potrzeby, by budować od nowa coś, co się sprawdza w obecnej formie. Jak się sprawdzać przestanie, będzie można rozważyć decyzje o ED.

    Z resztą, ja Twojej decyzji o ED nie krytykuję, jedynie chciałam się dowiedzieć, jakie zagrożenia w kontekście tematu wątku widzisz w, jak to mówisz, placówkach.
    Podziękowali 1beatak
  • @Malgorzata ;

    Mówisz o korepetytorach, których rodzice mogą zatrudnić?
  • Bulwersujący przykład ostatniej olimpiady matematycznej (gimnazjalnej) w Warszawie,  pokazuje, ze własnie w ED mozesz skutecznie sie przygotować (przykład dziewczynki, która nie rozpraszała sie na inne zajęcia i przeszła ten pierwszy etap, co nie udało się praktycznie całej reszcie (nie mam czasu szukac w źródłach, ale na kilka tysiecy przeszło ten etap kilkanaście osób - potem obnizyli próg do 55 % - czyli ledwo 2 i udało sie kolejnym kilkudziesięciom). 
  • W mojej opinii szkoła generalnie źle wpływa na ludzi. Deklarowane cele wychowawcze są przede wszystkim realizowane na poziomie intelektualnego przekazu. Natomiast faktycznie realizowane cele wychowawcze (czyli realizowane przez uczestnictwo w grupowych działaniach) są oderwane od rzeczywistości - dzieci są wychowywane do: spokojnego siedzenia przez 45 minut, często w ciszy bez interakcji z grupą; zapamiętywania informacji, które znajdują się w guglu; rywalizacji o oceny; robienia przerw od pracy w głupawej formie.
    Sama edukacja jest równaniem zdolnych i słabych do średniej, ogranicza kreatywność nakazując dostosowanie się do preferowanych zachowań / kanonów / rozwiązań.

    Szkoła jest zniewieściała, ponieważ preferuje zachowania, które są większą predyspozycją dziewczynek. Ponadto, dziewczynki w początkowym okresie rozwijają się szybciej niż chłopcy (również w kontekście rozwoju emocjonalnego), co daje im przewagę. A ta przewaga jest premiowana (przez oceny choćby).
  • edytowano styczeń 2018
    @Malgorzata, szkoda, że nie da się z Tobą sensownie pogadać, gdy tylko ktoś ma inne zdanie, obruszasz się. Niezbyt dobrze to o Tobie świadczy.

    Założenia ED są mi znane, chociaż świadomie zdecydowałam się na razie w to nie iść. 
    Korepetytorzy to też w większości nauczyciele, chociaż tu wszystko zależy od sprawności organizacyjnej, wykształcenia i możliwości finansowych rodziców. 

    W ogóle zabrałam tu głos w innej kwestii, nie chciałam robić offtopu o ED.
    Podziękowali 2beatak Małgorzata32
  • Jeśli chodzi o szkole, polecam pogooglac artykuly z tematu edukacja zroznicowana i spersonalizowana, w ang. single-sex education. Jak dojde do komputera, to podlubie i wkleje.
    Podziękowali 2Katarzyna Małgorzata32
  • To ja napiszę o moim najstarszym i tym jakie doświadczenie mamy z kształtowaniem chłopców przez szkole. Doświadczenie mam jeszcze male, bo syn w klasie pierwszej sp. Ale wygląda to tak:
    W klasie liczebnie przeważają chlopcy, dziewczynek jest tylko 4.
    Chłopcy lubią ruch, dużo ruchu, w tej klasie wszyscy, hmmm. No ale wf jest tylko 2 razy w tyg., Na przerwach biegać nie można, bo w szkole to niebezpieczne. A oni mają naturalną potrzebę ruchu, więc systematycznie któryś się wyrwie i co?. I skargi. Bo dziecko złe, nie stosuje się do zasad, biega. Ale przed szkołę nawet na długiej przerwie nie mogą wyjsc, bo nie (bo ktoś musiałby ich pilnowac zapewne).
    Dostają więc chłopcy polecenie: znajdźcie sobie zajęcie i tu za wzór stawiane są dziewczynki, które siedzą i pięknie rysują. No dobra chłopcy też zasiedli do stolików i tworzą... Papierowe miecze. Stworzyli. Ozdobili. I walczą. I znowu źle. W szkole nie można mieczy, pistoletów i absolutnie nie można walczyć. Ciężki sprzęt został skonfiskowany, chłopcy nasluchali się jak to znowu nie stosują się do zasad. Wszystko co zrobili jest źle. A dziewczynki takie grzeczne, bierzcie z nich przyklad. Na zebraniu rozdane miecze rodzicom. No i jednocześnie informacja - prawie wszyscy chłopcy w klasie są nieustannym źródłem problemów, a dziewczynki takie grzeczne.
    Lekcja, dzieci uczą się literki zet, podają co zaczyna się na tę literę, z ust chłopca pada "zabijanie". No i wrażliwa pani nauczycielka tłumaczy klasie, że to jest brzydkie słowo i tak mówić nie wolno. Syn broni się mówiąc, że to nie jest brzydkie słowo, i od słowa do słowa coraz gorzej. I afera z zawezwaniem rodziców. I znowu chłopak źle się zachowywał, brzydko mówił i i jeszcze stawiał się nauczycielowi.
    Syn opowiada co robił w weekend. Był z ojcem w lesie i strzelali. Ale jak to przecież dziecku nie można dawać pistoletu, broń to zło. I znowu skargi i dociekanie czemu my w ogóle dopuszczamy do takich rzeczy jak pistolet w ręku dziecka.

    Przykłady moge mnożyć. Nie wiem jak u innych, ale u mojego syna wywołuje to problemy i frustrację.



  • Nauczyciel kobieta (to co widzę) często nie wie, że chłopak niekoniecznie marzy o równych literkach i szlaczkach, a woli coś rozwiązać, działać. Ze dziewczynka posiedzi spokojnie, a chłopiec może się wiercić. Że dziewczynka może mieć inne marzenia, inaczej je realizuje, chłopiec - inaczej. Ze dobrze, by chłopak miał silnego, zdecydowanego nauczyciela, który nie pozwoli na pewne zachowania. Facet może pewne zdarzenie rozwiązać i je zamknąć. Kobieta - może do nich wracać by komuś "dołożyć" słownie. Dorastający chłopak powinien mieć przed sobą zadania na coraz wyższym poziomie, rzeczy do zrealizowania, zdobycia, pokonania. Ma wiedzieć, że staje się żołnierzem, który ma innych bronić i ma iść pierwszy w szyku. Te nauczycielki, które ja miałam i które mają moje dzieci, niestety, ale źle wychowują chłopców - wychowują nie na grzeczne, miłe, ładne i posłuszne dziewczynki.
    Ja widzę, że w klasach 1-3 może być kobieta, jednak potem dobrze, by byli też mężczyźni. I tu najlepiej by było, by zajęcia były osobno by każda grupa mogła w najlepszy i optymalny sposób rozwijać swój charakter, umysł i ciało.
  • @Edytam - bardzo fanie ujęłaś to, co ja widzę, do tego z doskonałymi przykładami.
    Podziękowali 2edytam Małgorzata32
  • U mnie maz najpierw byl wychowywany przez mame, ktora ulegala kazdemu kaprysowi  i rozpieszczala do granic mozliwosci a po jej smierci przez babcie, ktora prowadzila cala gospodarke i jako wdowa rowniez wiele meskich zajec sie palala nawet kosztem seojego zdrowia. Maz choc wyrosl na pracowitego i zaradnego do tej pory ma problem z rozgraniczeniem prac meskich i kobiecych bo czesto oczekuje ze mu w czyms ramie w ramie pomoge. A tak to nie dziala i choc sama mam ciagoty do majsterkowania to nie tykam sie pewnych rzeczy zeby maz mogl sie wykazac. Jeszcze duzo do przepracowania jest ale widze postepy. Tez przyklad z wlasnego domu rodzinnego mam w glowie jako ostrzezenie, gdzie ojciec po pracy w nic sie nie angazowal bo mama zlota raczka go we wszystkim wyreczala wiec on albo odpoczywal albo tv ogladal czy gral na kompie.
  • edytowano styczeń 2018
    @edytam serdecznie współczuję tej sytuacji. Ciężka sprawa z nauczycielką z takim podejściem.
    My też mamy pierwszaka chłopaka  i dobrze trafiliśmy, bo wychowawczyni jest doświadczonym pedagogiem i rozumie chłopców, sama ma  troche starszego syna. 
    Stara się konflikty rozwiązywać z dziećmi, w ostateczności zwraca się do rodziców.
    Chłopcy trochę biegają na przerwach, jak to chłopcy.
    Denerwuje mnie tylko osobiście popychanie w metalowej szatni boksie. Bo niebezpieczne.
    Jak się da to prowadzam syna na piechotę żeby trochę się zmęczył.
    Do tej pory w przedszkolu mieliśmy super panią że tak powiem chlopaczarę, co lubiła chłopaków i rozumiała. Ale już gdyby nasz J. trafił do grupy siostry to miałby słabo.

    @Katarzyna (nie napisze już Kasia,;) podzielam poglądy o sfeminizowanej szkole. 
    Słyszałam o jednej s. P. Gdzie uczyły głównie niezamężne osoby albo rozwódki, większość płci żeńskiej. 
    Ciężko tam było wielodzietnym i rodzicom żywiolowych dzieci.

    Podziękowali 1edytam
  • ewaklara powiedział(a):

    Słyszałam o jednej s. P. Gdzie uczyły głównie niezamężne osoby albo rozwódki, większość płci męskiej

    ??? Chyba nie zrozumiałam.
  • @Katarzyna już wyedytowalam. Oczywiście żeńskiej!! 
    Akcje te telefony.

    A poza tym młody l. 7 właśnie bawi się w męskie zabawy z młodszymi siostrami:))
    To się skupić nie moge, zza ściany dosluchuje czy przeżyją moje damy:)


  • @ewaklara problem jest i to nie jest problem tylko tej pani. Ona po prostu "stosuje ogólnie przyjęte w szkole zasady".
    Podziękowali 2Katarzyna ewaklara
  • Do tego dochodzi jej własna wrażliwość i postrzeganie świata.
  • Prowadziłam kiedyś zajęcia dla dzieci i bardzo ważne było by w grupach chłopców wprowadzić dużo zabaw ruchowych, by nie było za dużo siedzenia, by co jakiś czas mogli się zmęczyć. Ponadto dużo zajęć nastawionych na rywalizację bo nawet przy rysowaniu zwykłego obrazka dziewczynki skupiały się bardziej na tym by wykonać ładnie, a chłopaki chcieli rywalizować kto narysuje szybciej, użyje więcej kolorów, kto dostanie pochwale itd. Bardzo pozytywnie się to sprawdzało ale to były małe grupy, 5-6 dzieci. W szkołach raczej trudno to zastosować chociaż może w kameralnych prywatnych jest inaczej? 
    Podziękowali 1Katia
  • edytowano styczeń 2018
    Chłopcy potrzebują ruchu. W szkole raczej pietnuje się takie zachowanie. Potrzebują zajęć manualnych typowo męskich. Inaczej rozumieją przestrzeń czy matematykę. Nie będą zainteresowani kolorowankami i śpiewaniem piosenek o kwiatkach. Chłopcy lubią rywalizację i szanują silniejszych od siebie.
    Co do czasu poświęconego dzieciom przez ojca, to synom potrzebne jest wspólne działanie z ojcem. To nie musi być tzw męskie zajęcie może być wspólne z tatą gotowanie sobotniego obiadu. Dla rozwoju kobiecości też jest potrzebny ojciec. Docenienie dziewczynek przez ojca powoduje że te rozkwitają. 
    Co do samego czasu to nie musi być go wiele. To nie chodzi o liczbę godzin tylko zainteresowanie. Mój mąż mimo że późno z pracy wraca nie odpycha dzieci od siebie. Zazwyczaj znajduje czas na wspólne działanie. Dziewczyny oczekują głównie pochwał. Pokazują swoje obrazki, zadania, książki które czytają. Joziu jest jeszcze mały Ale coraz mocniej potrzebuje taty. W zupełnie inny sposób: chce zachowywać się tak jak tata. Jak mój mąż robi jakąś miniaturę to Józek też chce młotek i deskę, jak tata wyciąga narzędzia to Józek dostaje wkretarkę na razie do zabawy Ale śrubę z tatą już wkręcał. 
    A ja po prostu nie zabraniam nie boję się że sobie palca młotkiem uderzy albo że bawi się wkretarką. Ufam mężowi na tyle że wie co robi z dziećmi i jest odpowiedzialny na równi że mną a nie że się nie zna na postępowaniu z dziećmi bo jest tylko mężczyzną. 
  • Malgorzata powiedział(a):
    34 osobowych klas przy takiej demografii jak obecnie nawet po dwudziestu głębszych nie byłabym w stanie zrozumieć.

    A nauczyciele muszą i to od lat.
  • Elunia powiedział(a):
    Malgorzata powiedział(a):
    34 osobowych klas przy takiej demografii jak obecnie nawet po dwudziestu głębszych nie byłabym w stanie zrozumieć.

    W liceach są, a będzie jeszcze gorzej jak zawita podwójny rocznik. Kasa idzie za uczniem im więcej uczniów tym więcej kasy.
    Niestety, tak własne jest. Przy tym, 25-ty uczeń dzieli na grupy, więc jest to dodatkowe wymuszenie (żeby uczniowie mogli w stosunkowo przyjaznych warunkach mieć informatykę bądź języki).
  • edytam powiedział(a):
    @ewaklara problem jest i to nie jest problem tylko tej pani. Ona po prostu "stosuje ogólnie przyjęte w szkole zasady".
    OMG!!! Nie wierze!! Co za koszmar. Przegięcie!

    Co oni na historii będą uczyć? 

    A jak reszta chłopców w klasie? 
    Co oni chcą metroseksualnych wychować??

    Ja bym chyba rodziców zaczęła buntować. 
    Jakiś dym na zebraniu. 

    Ostatnio śmialiśmy się z mężem z LEGO że nie robią czołgów itp. bo to wbrew ich przekonaniom.
    To kupujemy Cobi polskie.
  • Wiecie mam jeszcze takie ostatnio spostrzeżenie. Bardzo dużo zależy od dyrektora placówki, może to żbyt proste. Ale to moje ostatnie odkrycie:))
    Podziękowali 1aqq
  • @ewaklara my jeszcze nie wiemy jak problem rozwiązać. Wymaga przemyślenia.
    Nie jest to problem tylko i wyłącznie tej szkoły. We wszystkich, w których mamy znajome dzieci, jest podobnie.

  • edytowano styczeń 2018
    My się modliliśmy o dobrego nauczyciela. Niechby się znalazła jakaś matka synów nauczycielka!!
    Powodzenia +++ @edytam 
    W jakim rejonie mieszkacie?
    Podziękowali 1edytam
  • @Elunia nie nadal uważacie,  tylko nadal uważam. Jednakowoż żeby zweryfikować potrzebuje jeszcze trochę czasu.
    I nadal będę się upierać.ze korepetytor nie równa się nauczyciel, bo znaczenia są różne.
    Jeden jak nazwa wskazuje jest do uczenia a drugi do wspólnego powtarzania. 

    Podziękowali 1Katia
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.