Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Tatusiowie

123457

Komentarz

  • @Elunia - z trójki fachowców uczących moje dzieci tylko pani od rosyjskiego uczy w szkole i sama przyznaje, że poziom uczniów szkolnych, a moich synów na lekcjach indywidualnych w znacznie mniejszym wymiarze godzinowym (niby raz w tygodniu, ale często coś wypada, więc w sumie wychodzi ok. 20 lekcji na rok szkolny) jest nieporównywalny. Mamy jeszcze panią od angielskiego, co szkolnym nauczycielem nigdy nie była, ma super metody na lekcje indywidualne i w małych grupach, jest bardzo elastyczna i skuteczna oraz pana od matematyki, który też nigdy w żadnej szkole nie uczył, specjalizuje się w korkach z matmy i w treningu szachowym. Jak dla mnie, to są fachowcy, a nie wyrobnicy - zależy im na efekcie, a nie odbębnieniu zajęć, rozliczeniu i zapomnieniu. Inna sprawa, że z całej trójki tylko pani od rosyjskiego (choć niezwykle sympatyczna, kompetentna i skuteczna) ma przymus trzymania się ściśle podręcznika. Takie szkolne skrzywienie chyba.
    Dodatkowym fachowcem jestem ja - na poziomie podstawówki i gimnazjum jestem w stanie dzieci wesprzeć we wszystkich przedmiotach - w necie teraz jest naprawdę wszystko i to bardzo przystępnie wytłumaczone. Nawet jeśli coś mi się zatarło w pamięci od kiedy sama się tego uczyłam, to przecież mogę sobie przypomnieć, żeby dzieciom wytłumaczyć. Licealista może będzie potrzebował przed egzaminami jakiś doraźnych korków z fizyki lub chemii, ale to się powinno zamknąć w 2-3 spotkaniach.
    Podziękowali 3camille Małgorzata32 Katia
  • @Elunia - system szkolny jest naprawdę do zaorania. Jak pisze @Malgorzata. Dzieciaki i młodzież niewiele się tam uczą, a tracą furę cennego czasu. Nawet nie wygląda na to, że komuś zależy, żeby się uczyły. Ot, taka przechowalnia. A jak ktoś się chce serio nauczyć, to musi popracować w domu sam (jak bystrzejszy i bardziej samodzielny) albo rozejrzeć się za indywidualnymi lekcjami (mniejsza o to, czy nazwiemy je korepetycjami, czy jakoś inaczej). Szkoła nie uczy. Przynajmniej znane mi szkoły nie uczą. Jakieś wyjątki może się trafiają, ale należy je traktować jako potwierdzenie reguły :(
    Podziękowali 2Skatarzyna AgaMaria
  • edytowano styczeń 2018
    Nie czuję się nic kompetentna w dziedzinie historii ani chemii. Ale he-he, wracając do tematu, od tego jest tatuś! Do WOSu jeszcze. To bardziej domowy klub dyskusyjny -historia i WOS. I ewentualne konsultacje z chemii i raczej tylko Z.  
    Podziękowali 1ewaklara
  • @Katarzyna szkoda, że nie mieszkamy bliżej, to poleciłabym Ci mojego osobistego fizyka, który także nie uczy w szkole. ;)
    Podziękowali 1Katarzyna
  • Córki są w liceum. W pierwszej klasie nie ma nic, co by nas przerastalo. A dalej zobaczy się.
  • Obydwie powiedziały,  ze będą chemię rozszerzać, zobaczymy czy to przerosnie domowe możliwości czy nie. Laboratorium im na pewno w domu nie zrobię...
  • OlaN. powiedział(a):
    @Katarzyna szkoda, że nie mieszkamy bliżej, to poleciłabym Ci mojego osobistego fizyka, który także nie uczy w szkole. ;)
    Ależ, ja mam licealistę na stanie i on jest moblilny. Jakby zapałał potrzebą konsultacji z zakresu fizyki, to może podjechać tych parę kilometrów, jeśli człowiek będzie tego wart :)
    Podziękowali 1OlaN.
  • @Skatarzyna - w tej szkole, mimo ED mogą liczyć na jakieś warsztaty z zakresu chemii, czy fizyki. Ja tam planuję mojego zachęcać, żeby się wybierał, gdyby tylko taka okazja się nadarzyła. To nie będą szkolne lekcje, a i nauczyciele raczej niepospolici.
    Podziękowali 1Skatarzyna
  • @Katarzyna chyba mieszkamy dalej niż kilka kilometrów.
    Miał chyba także maturzystów z Warszawy, którzy przyjeżdżali do babci. Także uczyli się w domu i także z wielodzietnej rodziny. 
    Podziękowali 1Katarzyna
  • U nas w parafii jest piłka nozna dla mężczyzn:)) 


  • @TecumSeh - co do tej odpowiedzialności za wychowanie synów na mężczyzn, to jednak mam wątpliwości, czy to odpowiedzialność ojców. Zadanie dla ojców - to się zgodzę, ale odpowiedzialność jednak obojga rodziców.
  • Prawdziwy mężczyzna ma w sobie cechy męskie i kobiece i to się jakoś z czasem zmienia. Tzn. dobrze, jak meżczyźni z wiekiem stają się bardziej kobiecy; hamują trochę swoją agresywność, chęć wykazania. Inaczej popadają w kryzys wieku średniego albo się stają śmieszni - takie 40-50 letnie ogierki.
    U kobiet to z kolei idzie odwrotnie, w czym pomaga menopauza. Kiedy kobieta kończy wychowanie dzieci ma przestrzeń, by się wykazać, stwardnieć. Przecież nie będzie mamkować dorosłym dzieciom.

    I się całkowicie zgadzam, że Kościół nie bardzo oferuje coś mężczyznom. Ale - z drugiej strony - nie są ograniczeni i gdyby chcieli, mogliby się zorganizować.


  • edytowano styczeń 2018
    Jeszcze mi się też inna refleksja nasuwa. Współcześnie mężczyźni są jakby bardziej na wymarciu, bo... nie ma popytu na typowo męskie cechy. Żyjemy w czasach mega pokojowych, bezpiecznych. Męska agresja i walka jest niepotrzebna, a niekiedy stanowi wręcz zagrożenie. Współczesne zawody tzw. umysłowe mają charakter kobiecy (stek badań o tym, że kobiety są lepszymi managerami ze względu na mniejszą skłonność do ryzyka, pokojowe rozwiązywanie konflików, większą empatię itd.). 

    Druga refleksja: ludzie są bardzo różni. Są oczywiście różnice anatomiczne, fizjologiczne, psychiczne i związane z tendencjami wychowawczymi pomiędzy statystyczną kobietą i mężczyzną. Ale to jest mimo wszystko pewien rozkład i to mam wrażenie dość spłaszczony. Chodzi mi o to, że pewne cechy wykazują istotne korelacje z płcią, ale nie zmienia to faktu, że nie każda kobieta jest ciepłą mamusią i nie każdy mężczyzna urodzonym wojownikiem. I to też trzeba brać pod uwagę przy tych wszelakich wzorcach. Nie chciałbym, by, daj Bóg, mój kiedyś zrodzony syn, będąc wrażliwą osobą został wychowywany jakby był kipiącym testosteronem młodym byczkiem. Bo od takiego wychowania się nim nie stanie, natomiast nie wykorzysta swojego potencjału.

    I trzecia refleksja, bycie człowiekiem to kobiecość i męskość. Dojrzały człowiek staje się coraz bardziej elastyczny, repertuar jego reakcji i możliwości działania jest coraz szerszy, wykracza poza biologię czy uwarunkowania wychowawcze. Taka pozytywna wymiana następuje w małżeństwie, co widać po tutejszych wpisach o ojcach.
  • @TecumSeh ;
    Ale ja nie piszę o tym, co być powinno, a co nie powinno, tylko o statystycznych tendencjach - faktach. Mężczyźni są statystycznie bardziej agresywni choćby ze względu na poziomy androgenów (co nie zmienia faktu, że kobieta też je ma). Kobiety są zaś bardziej empatyczne, przynajmniej w tzw. empatii afektywnej. 
  • edytowano styczeń 2018
    Ale dzięki Tobie znalazłem świetny artykuł o różnicach pomiędzy mężczyznami i kobietami w empatii. Przekrojowy, całkiem aktualny i politycznie niepoprawny. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5110041/

    Niedługo gender studies przejdą do lamusa. Teraz jest już tyle badań które wykazują iluzoryczność przekonania o tym, że różnice są przede wszystkim kulturowe, że nie idzie tego zatrzymać. Najlepsze są badania na noworodkach, gdzie przekonują, że dziewczynki mają zdecydowanie więcej reakcji prospołecznych, tzw. rudymentarnej empatii. To już jest ładnie zatopione w sosie neurobiologicznym: konkretnie widać różnice jak działa kobiecy / męski mózg, które obwody są aktywne itd.
    Nie mówię już o oksytocynie i jej wpływie na budowanie więzi.
  • @Tola nikt nie napisał, że robi z facetów baby, powtórzę za @katarzyna, że szkoła jest nieprzygotowana do wychowywania chłopców. Oczywiscie są wyjątki nauczycielek. Przykład ze słowem zabijać to tylko jedna z bardzo licznych sytuacji, które spotkały konkretnie mojego syna. I żeby nie było to są sytuacje, które zaistniały z różnymi nauczycielkami.
    Nasza córka chodzi do 6 klasy i widze różnice w zachowaniach dziewczyn i chłopców i widzę podejście nauczycieli.
    Bardzo dobrze pamiętam skargi i żale nauczycielki na zebraniach w klasach 1-3 u córki. Problemem byli chłopcy. Inni nauczyciele, inna szkoła, problemy te same. Kilka lat później to dotyczy mojego syna. I dopiero po czasie rozumiem koleżankę, która powiedziała, że jak mój syn pójdzie do szkoły też będę wzywana na dywanik. Myslalam, że jak będziemy go dobrze wychowywać to problemu nie będzie. Hahaha. Problem jest, bo ma dużo energii, ktorej w szkole nie ma możliwości dać ujścia nawet na przerwach. ma swoje zdanie o które walczy. ma swoje chłopięce zainteresowania, lubi miecze, pistolety, budowanie szałasów, na które nauczyciele nie mają czasu i wolą spacer wokół szkoły. W bajce o czerwonym kapturku podoba mu się fragment, jak myśliwy zabił wilka i rozcial mu brzuch. Opowiada jak na wyprawie dżipowej samochod ugrzązł w bagnie i śmierdziało. Nauczycielom to rozwala "system". No i są skargi i frustracja dziecka. Ale to nie tylko na niego, na większość chłopców z jego klasy. I ciągnie się opinia, że niegrzeczny, że zła klasa.
    Czy to jest dla niego/nich dobre?
  • edytowano styczeń 2018
    Na pewno dobre nie jest. Ale też, z tego co piszesz, nie robi z niego "baby".
    Owszem, system jest fatalny i do zaorania, i być chłopcy szczególnie na tym tracą z powodów, które tu podano. Ale wydaje mi się, że to rodzi u chłopaków raczej bunt niż zanik typowo męskich cech i upodobań.
    Naprawdę nie znam chłopca, który pod wpływem nauczycielki faktycznie zaniechał gry w piłkę i kopania kolegi pod ławką i skupił się na szlaczkach.
    Podziękowali 3beatak kulka kasha
  • Bo mały chłopiec widzi, król jest nagi.
    A większy  też widzi, ale częściej udaje że nie, bo może miec coś w zamian.

    Z czasem tych cosiów jest tak dużo że już nagości nie widać

    Podziękowali 2edytam Katia
  • TecumSeh powiedział(a):
    A co, myślałeś że z miejsca będę się sprzeczał?
    Przepraszam że zachowałem się nie po męsku i nie poszedłem na noże:)
    BTW przypomniałeś mi że muszę karabin wyczyścić.

    Ciekawi mnie to niestereotypowe podejście w kontekście tego co powinien prawdziwy mężczyzna, a co powinna prawdziwa kobieta. Czy kobieta powinna umieć się obronić? Czy powinna być gotowa na ciężką pracę? Czy wreszcie powinna jakoś współczuć swoim dzieciom?

    Jasne, że w konkretnych warunkach: jeśli mężczyzna jest silniejszy (nie zawsze!) niech on broni, niech on wykona cięższą pracę. A jeśli jest bardziej empatyczny? Niech to on współczuje swojej córce, co to właśnie ją chłopak rzucił... tak?
  • Jadłem nieempatyczna to jednak lepiej ja...
  • Bagata powiedział(a):
    Na pewno dobre nie jest. Ale też, z tego co piszesz, nie robi z niego "baby".
    Owszem, system jest fatalny i do zaorania, i być chłopcy szczególnie na tym tracą z powodów, które tu podano. Ale wydaje mi się, że to rodzi u chłopaków raczej bunt niż zanik typowo męskich cech i upodobań.
    Naprawdę nie znam chłopca, który pod wpływem nauczycielki faktycznie zaniechał gry w piłkę i kopania kolegi pod ławką i skupił się na szlaczkach.
    system może i nie zmieni upodobań i zachowania - ale zostawi w świadomości (może i głęboko, a może nie...) że dziewczynki (i to co robią) jest OK - akceptowalne społecznie itp - a to jak on się zachowuje - jest złe, do poprawy, gorsze itd...
    I czy on później będzie umiał być dumny że jest mężczyzną, a nie wstydzić się za każdy swój przejaw "męskości" - kto wie...
  • Może my jednak daliśmy się zmanipulować, że kobiety takie słabe i trzeba pomagać? ;)

    Kobiety żyjące na obszarach rolnych w Europie Środkowej, w dalekiej starożytności, pracowały tak energicznie przy mieleniu zboża, uprawianiu ziemi i innych codziennych zadaniach, że ich średnia siła ramion, w górnych partiach przewyższała siłę mięśni obecnych medalistek wioślarskich.

    http://naukaniegryzie.pl/naukaniegryzie/super-kobiety-kiedys-bylyscie-silniejsze/

    Podziękowali 1asiao
  • @Malgorzata ;
    ostatnio jestem z moją młodą na wspinaczce i ją asekuruję, obok jakaś podstarzała mama 40+ ;) z synkiem tak 6-7 lat. Nagle zaczynają się kłócić, młody jej rzuca - nienawidzę Cię. Ona coś mu tam opowiada ze spokojną stanowczością statecznej matrony. A ja pod nosem mruczę: dobrze, że mam same córki. 
    A ona odpowiada, że ma starsze dziewczyny, i że zdecydowanie chłopcy są łatwiejsi w obsłudze i bym poczekał na ten miły okres dojrzewania.

    Mam wrażenie, że moja to akurat bardziej z tych, co to będą rzucać, niż będą rzucane. A nawet jak rzucane, to tylko dlatego, że same tak chciały i zmusiły chłopaka, by je rzucił.
  • Chłopcy są łatwiejsi w obsłudze. A wyraźnie to widać po pięciu córkach. Józek nigdy nie strzela fochów a la księżniczka, reszta tak.
  • Mam zupełnie inne odczucia. Dużo łatwiej mi z dziewczynami , fochy ignoruje ku ich rozpaczy a i tak muszę zrobić co do nich należy.
  • @Anawim, zapytaj żonę czy za 20 lat będzie jej miło, jak usłyszy takie słowa. 

    Co do sił kobiet. Owszem, kobieta może robić to wszystko co mężczyzna, zwłaszcza, jak nie ma innego wyjścia. Tylko wszelkie siłowe prace odbijają się na jej zdrowiu, na zdrowiu mężczyzny zaś nie robią takiego spustoszenia. Pamiętam opracowanie nt kobiet w pewnej wiosce. Wodę się nosiło wiele kilometrów i ogólnie pracowały one bardzo ciężko. Te kobiety miały bardzo duże problemy zdrowotne, już nie będę się wdawać w szczegóły.
  • Wiadomo nie od dziś, że: Kobieta potrafi wszystko to, co mężczyzna, poza obsikaniem muru na stojąco (Sidonie Gabrielle Colette)
    A w zasadzie, dziś, dzięki wynalezieniu lejka do sikania dla pań, nawet ten mur na stojąco może kobieta obsikać. Tylko, czy na pewno warto o to walczyć?
    Podziękowali 3Anawim Skatarzyna Katia
  • Ania D.
    Pewnie trudno by jej było powiedzieć teraz. Mam nadzieję, że zachowa dotychczasowy dystans do siebie i nie będzie zbyt przywiązana do tego, jak ją odbiera otoczenie czy jak sama siebie postrzega. 

    Co do zdrowia - pytanie, jak się ciężka praca odbija na zdrowiu mężczyzn, patrz oczekiwana długość życia dla obu płci.
  • @Anawim - w kwestii fizycznej ciężkiej pracy, to kobiety mają, niestety, anatomiczną predyspozycję do nadwyrężania mięśni dna miednicy. To ma dla nich bardzo przykre skutki zdrowotne. Mężczyźni są nieco inaczej zbudowani i im dźwiganie tak nie szkodzi. Przynajmniej na dno miednicy. Na inne sprawy (kręgosłupy, przepukliny, kwestie krążeniowe) pewnie szkodzi podobnie, jak kobietom.
    Podziękowali 2Anawim Katia
  • @Elunia ;
    i inne drogie Panie. Przecież napisałem to żartobliwie.
    Mam nadzieję, że tłumacząc się nie jestem zbyt empatyczny, bo jeszcze wyrosną z Was fochujące się stare baby, zbyt skupione na sobie i swoim wyglądzie. Jak to, co wyrasta z tych dzieci, co mają zbyt empatycznych rodziców. ;)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.