Rozumiem, że niektóre rzeczy lepiej mieć wcześniej, opłaca się przed 18, czy jest łatwiej zdobyć pewne uprawnienia czy umiejętności. Ale nadal to nie zmienia faktu, że potrzeba konkretnych pieniędzy, a w rodzinach wielodzietnych, gdzie jest więcej dzieci w różnym wieku? To ja nie wiem, jakie można mieć dochody żeby zapewnić takie szanse wszystkim dzieciom. Nie moja wyobraźnia, ja jak muszę kupić dzieciom ciuch czy buty to zajmuje mi to trzy miesiące - w każdym miesiącu inne dziecko. Ale to wydatki rzędu 50-100zl a nie tysiąca jak prawko czy mały laptop. Wiec mi się to nie klei z oszczędnym trybem życia zupełnie, choć jasne, uważam, że świetnie dzieciom takie okazje stwarzać jak nauka gry na instrumencie czy co tam.
Aleście natrzaskały wsiadlysviecna J2017 jak na dziką świnie, ot akurat tym razem trafiło na nią ze troll, bo śpiewa inna tonacja niż reszta rozmówców. Poniekad rozumiem J2017. Za smarka z przyjaciółka chciałyśmy pójść dorobić na truskawkach i co? Pogonili bo odpowiedzialności za prace dzieciaków nikt nie chciał. Mieszkaliśmy w mieście, typowe blokowisko, wokół jeszcze więcej bloków. mycie okien sąsiadce? Tez nie, bo odpowiedzialności nie weźmie gdyby nie daj coś się stało. I nie chciał tej odpowiedzialności wziąć nawet ten kto mieszkał na 1szym pietrze, pomimo ze każda z nas mieszkając na wyższym pietrze myła okna w domu. Te pola truskawek to jedyne w okolicy takie miejsce, ale to tez bardziej poletko niż pole. Mało kto miał psa i potrzebował osoby do wyprowadzania. Młodsi zapracowani wiec psów nie skazywali na wycie w samotności w bloku, wiec zwierzyny nie mieli. Starsi psiarze to akurat ci, którzy nie pracowali i sami wychodzili bo to dla nich forma rozrywki. Moja przyjaciółka miała dość restrykcyjnych rodziców, którzy wszędzie wietrzyli czyhające zło. Kiedy inni biegali pod blokiem to ona w domu bo dłużej już nie mogła być. Jej dziadkowie mieszkali w tym samym mieście, ciotki, cała bliska i najbliższa rodzina praktycznie po sąsiedzku. Wiec wyjazd na wakacje to spacer na drugie osiedle. Kolonie tylko te kopalniane i to taki turnus na którym był ktoś z rodziny żeby "dopilnować" bo zza każdego rogu czycha niebezpieczeństwo, pokusa itp. Zal mi było ze nie może nawet na zabita dechami wiochę do mojej Babci ze mną pojechać. Pojechała dopiero kiedy skończyła 16 lat, po wieloletnich prośbach moich rodziców. Tak, to były jej najlepsze wakacje, bo mogła swobodnie oddech złapać i żadna ciotka opiekunka kolonijna nie pyrchała ze za rogiem czai się zło. Wierze, ze można mieć spierdzielone dzieciństwo, bo ona takie poniekąd miała, jak sama mówiła. Kazdy z nas przede wszystkim inne dzieciątko, inne warunki. Pisanie ze kazdy mógł wystarczy ze chciał bo i ja mogłam i chciałam jest ogromnym uproszczeniem. Jest chyba nawet pycha. Bo nie jazdy mógł, nie kazdy miał możliwość. Piszecie ze Wasze małe dzieci zarabiają nawet na swoich rysunkach. Proszeeeeeee no! Przeciez to wiadome ze babcia, dziadek czy ciotka rzuca moneta za obrazek kilkulatka. Ale biznesem i zaradnością tego nie nazywajcie. Już widzę jak jedna babcia z dziadkiem powiedzą "weźź ić z tym brzydko namalowanym rysunkiem" sprzedaz lemoniady przez kilulatkow? Juz widzę te stragany pod blokami, pod kamienicami Wy piszecie o formach wypoczynku typu obóz sportowy- nie kazdy sport uprawiał, żeby moc w wakacje jechać na obóz sportowy. Pielgrzymka- nie każda rodzina jest tak z kościołem związana ze uczestniczą w pielgrzymkach. Namioty, domki itp- jasne ze można, tylko i to darmo nie jest, a nie każdego nawet na taka formę rozrywki stać,nie kazdy ma ciotkę/wujka dysponujących kawałkiem działki, pola, czy domku nad jeziorem, a i nie jazdy taka formę wypoczynku preferuje. Wy piszecie ze to dobra forma, bo taka same preferujecie. Zrobiła się z tego poniekąd jatka, bo skoro X spędzała wakacje na zbiorze kory w lesie i jej się podobało to ciężko jej przyjąć ze ktoś tego robić nie chce, nie ma możliwości itp. Moje najmojsze a inni głąby, lenie i teraz płaczą ze mieli spieprzone dzieciństwo, wakacje, życie. no nie jesteśmy wszyscy z jednej firmy, kazdy jest inny. Ja sobie nie wyobrażam wakacji pod namiotem, bo dla mnie byłaby to katorga. Ktos tu wspomniał ze wakacje za granica to miliony monet i siedzenie w hotelu moze o ktoś płaci miliony monet ( bo można i za tydzień zapłacić 50 tys/os można i ponad 300 tys/os) jak ma i go stać to płaci, ale nie, nie trzeba milionów monet. Wręcz dziś jest taniej piza PL niż nad Bałtykiem w sezonie. Ze ktoś nosa nie wyściubił poza hotel- jak lubi to siedzi, jak się boi to po co lecieć gdziekolwiek. Kazdy spędza wakacje jak lubi, jak go stać. Można w hotelu za miliony można pod gołym niebem, ale bez sensu wmawiać ze moja firma wypoczynku jest najmojsza a kazdy kto inaczej wypoczywa jest szurnięty
Ale to nawet nie była sprawa finansów rodziców. Nawet jak mieli kasę to sie do babci jeździło. I zwyczajowo tak było i dziecię lubily. Fajnie wtedy było. Ale ja sie staram zeby Anka miała podobne doświadczenia. Na pewno olalam robienie urodzin na salach zabaw. Szkoda kasy i wszystkie takie same te urodziny. W zeszłym roku zrobiłam jej urodziny oldschoolowe, konkursy jak za starych lat- był hit. W tym roku wynajmę za 50 miejsce od harcerzy na ognisko i zrobię podchody dla całej grupy a później kiełbaski. Ze 150 zl mi to wyjdzie razem z czymś tortopodobnym. bo sobie nie wyobrażam tortu w lesie.
A moi znajomy znow biora 1200 zl pozyczki na urodziny corki w sali zabaw. No bo nie maja gdzie zrobic, no jak to tak w domu? 25 osób trzeba zaprosić. Masakra.
@Hipolit, każdy może wracać do czasu dzieciństwa i płakać, że było źle. I obecne nastolatki, dostające wiele na tacy, patrzyłyby ze zgrozą na nasze tamtejsze życie, że takie straszne. Tylko, że nawet dziecko może coś robić. Ja lubiłam książki, to był dla mnie zawsze relaks mój mąż jako dziecko rysował i kleił sam z papieru statki wielopiętrowe. Młodsza sąsiadka z bardzo biednego domu brała koc i siedziała sobie pod drzewem. To nie jest tak, że jak już nie masz tego drogiego wyjazdu, to tylko płakać i użalać się, że było się takim biednym. Bo akurat dzieciństwo to czas gdy ma się dużo pomysłów. Bo wystarczy towarzystwo, bo wystarczy słońce i kawałek ławki. Z moich kolegów szkolnych prawie nikt nie miał działki. My uprawialiśmy warzywa i owoce na całą zimę dla nas, również były owoce na skup. Doceniam bardzo to wszystko, co robiłam i czego się nauczyłam. I nie rozumiem żalów J..., która teraz jako ok. 40 latka żali się, że nic nie można było.
Powtórzę, są osoby, które każdą trudność umieja wykorzystać by czegoś sie nauczyć, są takie które żyją zgodnie z zaleceniem, by za wszystko dziękować, zawsze sie radować i takie ktorym zawsze wiatr w oczy, mieli źle, mają źle i ciemność widzą ciemnosć...
I nikt nie wmawia najmojszej formy wakacji tylko inne możliwości spędzania wakacji czy wycieczek O tym piszemy
Tylko sama wyżej napisałaś : Malgorzata powiedział(a):
@hipolit problem w tym , że jednak wiele rodzin bierze kredyt na wakacje żeby dorównać standardom bycia na wakacjach w Egipcie Tylko bycie w Egipcie ma mało wspólnego z byciem a więcej z byciem w zamkniętym ośrodku hotelowym w tymże Egipcie na przykład
Małgorzata ale to problem TYCH rodzin, to oni biorą i oni spłacają, to ich finanse. Czemu miałabym zabraniać brać komuś kredyt. Ludzie tez biorą kredyty na mieszkanie a mogliby mieszkać kątem u ciotki/babki/rodziców/teściów czy wynająć mniejsze i jak z tym pobytem w Egipcie, w hotelu. Rozumiem ze byłaś i cały urlop spędziłaś w hotelu, nie wychodząc poza
Piszesz: nikt nie wmawia najmojszej tylko inne możliwości przeciez kazdy spędza urlop tak jak jemu najlepiej, jaka forma mu najbardziej pasuje i tak jeden rozbije namiot i zwiedzi każde miasto, miasteczko w promieniu 100 km a w każdym z nich każda jedna wystawę, każde jedno muzeum itp inny wybierze hotel w którym będzie aquapark z tysiącem zjeżdżalni, lodziarni, pizzerii, naleśnikarni z al24 i jemu to wystarczy i nie ruszy się poza hotel, dzieci będą w siódmym niebie inny pojedzie na urlop i weźmie wszystkie wycieczki żeby zwiedzić jak najwiecej a jeszcze inny żeby poimprezować w lokalnych disco, klubach czy z ludźmi w hotelu
kazdy jak lubi, kazdy na ile go stać, kazdy jak on chce i uwierz, naprawdę mało kogo interesuje jak kto inny spędza swój urlop, bo kazdy cieszy się ze swojego urlopu
Dobrze, ale jeśli mnie na coś nie stać, to albo robię to, na co mnie stać i tym się cieszę, albo będę narzekać całe życie, że ten "luksus" dla mnie niedostępny i jestem tak bardzo pokrzywdzona. Zawsze można patrzeć na tych, co mają więcej, lepiej, tylko po co? Ani to twórcze ani właściwe.
EDT. Wiem, i te wycieczki szkolne. Byłam na jednej 4 dniowej w sp i jednej tygodniowej w LO. Rodzice dostali dofinansowanie na nie, to pojechałam. Wiec i szkolne nie są obligatoryjnymi wydatkami :P
Kiedyś jeździło się na wycieczki do Krakowa czy Warszawy, a teraz to do Paryżewa chcą jeździć. Ale to wszystko z tej biedy.
Może ten wątek kogoś zainspiruje kogoś do oszczędzania i odłożenia na to prawko.Odkładając piątka przez 15 lat bez procentów masz 900 złotych czyli prawie prawko.O tym piszę właśnie autor cyt.książki.
Bardzo prawie. Poza tym za 15 lat to na prawo nie wystarczy. Radzę odkładać dziesiątaka.
EDT. Wiem, i te wycieczki szkolne. Byłam na jednej 4 dniowej w sp i jednej tygodniowej w LO. Rodzice dostali dofinansowanie na nie, to pojechałam. Wiec i szkolne nie są obligatoryjnymi wydatkami :P
Kiedyś jeździło się na wycieczki do Krakowa czy Warszawy, a teraz to do Paryżewa chcą jeździć. Ale to wszystko z tej biedy.
Znak kobietę w moim wieku, co i na takie wycieczki nie jeździła. Do tej pory nigdy w Warszawie nie była, choć to tylko 100km . Tak że różnie bywa.
A my byliśmy na super wakacjach all inclusive w super fajnym miejscu za darmo - dla całej naszej dużej rodziny. A po drodze pół Europy zwiedziliśmy, o przygodach nie będę pisać. Wystarczyło wygrać wycieczkę:) To dopiero oszczędność.
Tak naprawdę to nie trzeba nigdzie jeździć. Wystarczy ten wątek przed snem poczytać. Cała noc mi się śniło, że jak @Elunia jeździłam. Wiecie jaka zmęczona dziś wstałam? Jakbym te całe Tatry z księdzem schodzila
@J2017 Wyjazd wakacyjny to kwestia kreatywności a nie pieniędzy. Nie trzeba dzieci wysyłać na obóz lub jechać do hotelu. Moi rodzice potrafili za 2-3 tys. wyjechać z rodziną 10 osobową do Grecji na mc.
Można prosić o jakieś szczegóły, jak to się robi.
Dziękuję, już doczytałem. Bardzo sprawna organizacja.
oj @hipolit przejechałaś wzrokiem przydługą dyskusję, w której nie uczestniczyłaś pomieliłaś, zblendowałaś wyciągnęłaś wnioski i chcesz być najmądrzejsza wmawiając, że inni chcą mieć racniejsze racje a nawet nie doczytałaś ze zrozumieniem wszystkiego tylko pojechałaś po piszących
tu się nocną porą fajna rozmowa , żywa toczyła, wspominki były dawnych czasów
w temacie finansów, że różnie być może, a mniej nie znaczy gorzej tylko inaczej i że za niewiele można bardzo dużo i fajnie płakała i narzekała tu tylko jedna, nikt nie obmawiał i nie krytykował bogatszych...co najwyżej było zadziwienie podczytujący nas bogacze też pewnie się dziwują, że część z nas pod namiot z dziećmi jeździ
rano wchodzi hipolicik i psuje nam zabawę łeeeeeee
o tej lemoniadzie to napisałam ja...jako o czymś do czego nie doszło, bo tłumaczyłam synowi, że tak nie można ( zaraz by go straż miejska zwinęła sprzed tej kamienicy ... ) ale podziwiam w nim zapał, pomysłowość i twórczość...że mu się chce, że myśli, bo tak się zaczynają "biznesy" na poziomie kilkulatka - ale jednak i tak samo sprzedaż obrazków itp
jeden dzieciak wyciągnie łapę i powie "daj kasę" ( olbrzymia większość współczesnych dzieci) a inny już od dziecka wie, że na pieniądze trzeba coś zrobić, wysilić się, zapracować
Moim zdaniem wiele wypowiedzi w tym wątku doprowadza temat do absurdu. Zawsze byłam za tym, żeby wcześnie zachęcać młodych ludzi do pracy, uczyć samodzielności i zaradności, ale jak czytam, że dwunastolatka powinna sama zarabiać na wakacje, to mi ręce opadają. Dwunastolatka to dziecko, do niego należy nauka i wypełnianie domowych obowiązków, nie zarabianie. Nie wyobrażam sobie wypychania dwunastolatka do pracy, chyba że na zasadzie zabawy, pomóż sąsiadowi w ogrodzie, a dostaniesz dodatkowe kieszonkowe . I czasami są takie sytuacje, że dziecko samo ma swoje pieniądze np. za nagrodę w konkursie, czy stypendium, ale to raczej wyjątek, nie norma. To, co piszecie o samodzielnym zarobieniu sobie na wypoczynek, ma sens, ale w kontekście młodzieży licealnej. @Hipolit - wreszcie głos rozsądku .
"Te obozy młodzieżowe to dla mnie raczej zagrożenie jest. Dużo młodzieży, jak im mądrze zająć czas jak czasem wychowawcy myślą o swojej rozrywce bardziej niż zajmowaniu się młodzieżą"
@J2017 Wyjazd wakacyjny to kwestia kreatywności a nie pieniędzy. Nie trzeba dzieci wysyłać na obóz lub jechać do hotelu. Moi rodzice potrafili za 2-3 tys. wyjechać z rodziną 10 osobową do Grecji na mc.
@Dorotak - uczenie dzieci samodzielności i zaradności, moim zdaniem, to nie dawanie im "jak najmniej" by same musiały na wszystko zarobić. To jakieś totalne nieporozumienie. Nigdy nie poprę finansowania bez ograniczeń wszystkich zachcianek dziecka. Uważam jednak, że mądry rodzic w miarę możliwości, inwestuje w rozwój dziecka, w jego edukację, umiejętności, po to, by później lepiej sobie radziło w życiu, mogło pójść do lepszej pracy etc.
Ja uważam, że mając trochę pieniędzy, najlepiej zainwestować je właśnie w edukację i rozwój dziecka.
@Elunia dla mnie Tatry nadal jeszcze w sferze marzeń, dobrze choć pośnić może jeszcze przyjdzie czas, że uda się powędrować z plecakiem, nawet jeśli kijkiem trza się będzie podpierać. Tak mi przyszło jeszcze odnośnie porównywania się z innymi. Nie warto. Pamiętam jak w dzieciństwie zazdrościłam kuzynce zza płota, że na kolonie pojechała. Wyobrażałam sobie, że jestem na takich koloniach. Rodzicom robiłam wyrzuty. A po latach, przyznałam się kuzynce, że jej tak bardzo zazdrościłam. I wiecie co ona powiedziała? Że to było najgorsze doświadczenie z jej dzieciństwa. Koszmar, który zniechęcił ja do jakichkolwiek wyjazdów.
@Joanna i Bronisław "Kiedyś jeździło się na wycieczki do Krakowa czy Warszawy, a teraz to do Paryżewa chcą jeździć. Ale to wszystko z tej biedy."
Bardzo często szkoły organizują wyjazdy czy wymiany zagraniczne, które odbywają się z dofinansowaniem. To jest super okazja dla uczniów, dla wielu pierwsza możliwość wyjazdu za granicę. Np. ja w ten sposób byłam za jakieś śmieszne pieniądze w Niemczech, mieszkałam u chłopaka z liceum we Freiburgu, potem on przyjechał rok później do mnie. Zwiedzałam też Strasburg i Bazyleę, oraz inne mniejsze miejscowości pogranicza. Ponieważ w mojej klasie położony był nacisk na naukę języków, wyjazd był świetną możliwością by się sprawdzić w praktyce.
No ale najlepiej sprowadzić wszystko do nadmiaru dobrobytu.
@Sywia1974 pytałam z czym się nie zgadzasz konkretnie w wypowiedzi Hipolita.
@Elunia@Sylwia1974 umknęły mi wasze wcześniejsze komentarze. Około 10 strony wątku, gdy J2017 skarzyła się na swoje nieszczęśliwe wakacje w dzieciństwie, kilka osób, w tym Małgorzata wypowiadały się w stylu "W piątej klasie podstawówki to myśli się, żeby mieć swoje pieniądze, a nie rodziców...", "Jak miałam 12 lat to zarobiłam..." (cytaty z pamięci). To moim zdaniem gruba przesada.
Komentarz
wsiadlysviecna J2017 jak na dziką świnie, ot akurat tym razem trafiło na nią ze troll, bo śpiewa inna tonacja niż reszta rozmówców.
Poniekad rozumiem J2017.
Za smarka z przyjaciółka chciałyśmy pójść dorobić na truskawkach i co?
Pogonili bo odpowiedzialności za prace dzieciaków nikt nie chciał. Mieszkaliśmy w mieście, typowe blokowisko, wokół jeszcze więcej bloków.
mycie okien sąsiadce?
Tez nie, bo odpowiedzialności nie weźmie gdyby nie daj coś się stało. I nie chciał tej odpowiedzialności wziąć nawet ten kto mieszkał na 1szym pietrze, pomimo ze każda z nas mieszkając na wyższym pietrze myła okna w domu.
Te pola truskawek to jedyne w okolicy takie miejsce, ale to tez bardziej poletko niż pole. Mało kto miał psa i potrzebował osoby do wyprowadzania. Młodsi zapracowani wiec psów nie skazywali na wycie w samotności w bloku, wiec zwierzyny nie mieli. Starsi psiarze to akurat ci, którzy nie pracowali i sami wychodzili bo to dla nich forma rozrywki.
Moja przyjaciółka miała dość restrykcyjnych rodziców, którzy wszędzie wietrzyli czyhające zło. Kiedy inni biegali pod blokiem to ona w domu bo dłużej już nie mogła być. Jej dziadkowie mieszkali w tym samym mieście, ciotki, cała bliska i najbliższa rodzina praktycznie po sąsiedzku. Wiec wyjazd na wakacje to spacer na drugie osiedle. Kolonie tylko te kopalniane i to taki turnus na którym był ktoś z rodziny żeby "dopilnować" bo zza każdego rogu czycha niebezpieczeństwo, pokusa itp.
Zal mi było ze nie może nawet na zabita dechami wiochę do mojej Babci ze mną pojechać. Pojechała dopiero kiedy skończyła 16 lat, po wieloletnich prośbach moich rodziców. Tak, to były jej najlepsze wakacje, bo mogła swobodnie oddech złapać i żadna ciotka opiekunka kolonijna nie pyrchała ze za rogiem czai się zło.
Wierze, ze można mieć spierdzielone dzieciństwo, bo ona takie poniekąd miała, jak sama mówiła.
Kazdy z nas przede wszystkim inne dzieciątko, inne warunki. Pisanie ze kazdy mógł wystarczy ze chciał bo i ja mogłam i chciałam jest ogromnym uproszczeniem. Jest chyba nawet pycha.
Bo nie jazdy mógł, nie kazdy miał możliwość.
Piszecie ze Wasze małe dzieci zarabiają nawet na swoich rysunkach.
Proszeeeeeee no!
Przeciez to wiadome ze babcia, dziadek czy ciotka rzuca moneta za obrazek kilkulatka. Ale biznesem i zaradnością tego nie nazywajcie. Już widzę jak jedna babcia z dziadkiem powiedzą "weźź ić z tym brzydko namalowanym rysunkiem"
sprzedaz lemoniady przez kilulatkow?
Juz widzę te stragany pod blokami, pod kamienicami
Wy piszecie o formach wypoczynku typu obóz sportowy- nie kazdy sport uprawiał, żeby moc w wakacje jechać na obóz sportowy.
Pielgrzymka- nie każda rodzina jest tak z kościołem związana ze uczestniczą w pielgrzymkach.
Namioty, domki itp- jasne ze można, tylko i to darmo nie jest, a nie każdego nawet na taka formę rozrywki stać,nie kazdy ma ciotkę/wujka dysponujących kawałkiem działki, pola, czy domku nad jeziorem, a i nie jazdy taka formę wypoczynku preferuje.
Wy piszecie ze to dobra forma, bo taka same preferujecie.
Zrobiła się z tego poniekąd jatka, bo skoro X spędzała wakacje na zbiorze kory w lesie i jej się podobało to ciężko jej przyjąć ze ktoś tego robić nie chce, nie ma możliwości itp.
Moje najmojsze a inni głąby, lenie i teraz płaczą ze mieli spieprzone dzieciństwo, wakacje, życie.
no nie jesteśmy wszyscy z jednej firmy, kazdy jest inny.
Ja sobie nie wyobrażam wakacji pod namiotem, bo dla mnie byłaby to katorga.
Ktos tu wspomniał ze wakacje za granica to miliony monet i siedzenie w hotelu
moze o ktoś płaci miliony monet ( bo można i za tydzień zapłacić 50 tys/os można i ponad 300 tys/os) jak ma i go stać to płaci, ale nie, nie trzeba milionów monet. Wręcz dziś jest taniej piza PL niż nad Bałtykiem w sezonie. Ze ktoś nosa nie wyściubił poza hotel- jak lubi to siedzi, jak się boi to po co lecieć gdziekolwiek. Kazdy spędza wakacje jak lubi, jak go stać. Można w hotelu za miliony można pod gołym niebem, ale bez sensu wmawiać ze moja firma wypoczynku jest najmojsza a kazdy kto inaczej wypoczywa jest szurnięty
Czemu miałabym zabraniać brać komuś kredyt.
Ludzie tez biorą kredyty na mieszkanie a mogliby mieszkać kątem u ciotki/babki/rodziców/teściów czy wynająć mniejsze
i jak z tym pobytem w Egipcie, w hotelu.
Rozumiem ze byłaś i cały urlop spędziłaś w hotelu, nie wychodząc poza
Piszesz: nikt nie wmawia najmojszej tylko inne możliwości
przeciez kazdy spędza urlop tak jak jemu najlepiej, jaka forma mu najbardziej pasuje
i tak jeden rozbije namiot i zwiedzi każde miasto, miasteczko w promieniu 100 km a w każdym z nich każda jedna wystawę, każde jedno muzeum itp
inny wybierze hotel w którym będzie aquapark z tysiącem zjeżdżalni, lodziarni, pizzerii, naleśnikarni z al24 i jemu to wystarczy i nie ruszy się poza hotel, dzieci będą w siódmym niebie
inny pojedzie na urlop i weźmie wszystkie wycieczki żeby zwiedzić jak najwiecej
a jeszcze inny żeby poimprezować w lokalnych disco, klubach czy z ludźmi w hotelu
kazdy jak lubi, kazdy na ile go stać, kazdy jak on chce
i uwierz, naprawdę mało kogo interesuje jak kto inny spędza swój urlop, bo kazdy cieszy się ze swojego urlopu
Dla osób spoza Warszawy: to musiała być ironia.
Tak że różnie bywa.
Dziękuję, już doczytałem. Bardzo sprawna organizacja.
a nawet nie doczytałaś ze zrozumieniem wszystkiego tylko pojechałaś po piszących
tu się nocną porą fajna rozmowa , żywa toczyła, wspominki były dawnych czasów
w temacie finansów, że różnie być może, a mniej nie znaczy gorzej tylko inaczej i że za niewiele można bardzo dużo i fajnie
płakała i narzekała tu tylko jedna, nikt nie obmawiał i nie krytykował bogatszych...co najwyżej było zadziwienie
podczytujący nas bogacze też pewnie się dziwują, że część z nas pod namiot z dziećmi jeździ
rano wchodzi hipolicik i psuje nam zabawę łeeeeeee
o tej lemoniadzie to napisałam ja...jako o czymś do czego nie doszło, bo tłumaczyłam synowi, że tak nie można ( zaraz by go straż miejska zwinęła sprzed tej kamienicy ... ) ale podziwiam w nim zapał, pomysłowość i twórczość...że mu się chce, że myśli, bo tak się zaczynają "biznesy" na poziomie kilkulatka - ale jednak
i tak samo sprzedaż obrazków itp
jeden dzieciak wyciągnie łapę i powie "daj kasę" ( olbrzymia większość współczesnych dzieci) a inny już od dziecka wie, że na pieniądze trzeba coś zrobić, wysilić się, zapracować
edit literówki
Złote słowa.
Ja uważam, że mając trochę pieniędzy, najlepiej zainwestować je właśnie w edukację i rozwój dziecka.
@Sylwia1974 bo?
Tak mi przyszło jeszcze odnośnie porównywania się z innymi. Nie warto. Pamiętam jak w dzieciństwie zazdrościłam kuzynce zza płota, że na kolonie pojechała. Wyobrażałam sobie, że jestem na takich koloniach. Rodzicom robiłam wyrzuty. A po latach, przyznałam się kuzynce, że jej tak bardzo zazdrościłam. I wiecie co ona powiedziała? Że to było najgorsze doświadczenie z jej dzieciństwa. Koszmar, który zniechęcił ja do jakichkolwiek wyjazdów.
podziękowałam pod wpisem, bo fajny...nie rozumiem tylko tego
@Sylwia1974 bo?
Bardzo często szkoły organizują wyjazdy czy wymiany zagraniczne, które odbywają się z dofinansowaniem. To jest super okazja dla uczniów, dla wielu pierwsza możliwość wyjazdu za granicę. Np. ja w ten sposób byłam za jakieś śmieszne pieniądze w Niemczech, mieszkałam u chłopaka z liceum we Freiburgu, potem on przyjechał rok później do mnie. Zwiedzałam też Strasburg i Bazyleę, oraz inne mniejsze miejscowości pogranicza. Ponieważ w mojej klasie położony był nacisk na naukę języków, wyjazd był świetną możliwością by się sprawdzić w praktyce.
No ale najlepiej sprowadzić wszystko do nadmiaru dobrobytu.
@Sywia1974 pytałam z czym się nie zgadzasz konkretnie w wypowiedzi Hipolita.