Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Dramaty z matmy

2456714

Komentarz

  • Rozumiem.  Ja mam dziecko z rocznika, któremu odwołano sześciolatkowy obowiązek w ostatniej chwili i kolejne młodsze, więc będę się upierać, że zmiany za tej kadencji są na lepsze.
    Podziękowali 2MAFJa Barbasia
  • Niestety cofnięcie 6 latkow to też nie reforma .... A właśnie cofnięcie.  Przecież i tak z odroczeniami nie było problemów. 
    Co do matmy to jednak niezbędna podstawa logicznego myślenia .
    Podziękowali 1Stokrotka
  • Ja się najbardziej martwię o moją 8-klasistkę i tę matmę właśnie na teście ośmioklasisty. Bo to ten nieszczęsny podwójny rocznik ((.

    Podziękowali 1In Spe
  • Współczuję za ten podwójny rocznik to powinni twórców reformy ostro rozliczyć.  
  • edytowano wrzesień 2018
    No nie wiem czy nie był problemoq z odroczeniami. Z reszta nawet jak fa by dostała to nie chciałam żeby chodziła z młodszymi dziećmi bo merytorycznie by się zanudzila. A emocjonalnie absolutnie nie była gotowa. Co do tej reformy to dziwie się ze są głosy krytyczne. Ja natomiast nie jestem zadowolona z poczynań rzadu , z punktu widzenia nauczyciela. Nie tak miało być. Miała być papierologia ukrócona żeby nauczyciel mógł zająć się uczeniem. Jest wprost przeciwnie. 
    Podziękowali 1Bagata
  • Dobra, a co jeśli moje dziecko ma nieustający problem z językiem angielskim? zbiera pały od lat, nawet na niższych poziomach niż matura. Ma duże szanse, ze matury z angielskiego nie zda, przy dużym wysiłku (równiez naszym finansowym) ma szanse na te 31 %. A musi zdawac, bo matura z angielskiego jest tak samo obowiazkowa jak z matematyki. I do tego nie tylko pisemna. Dlaczego humanista nie mający takich problemów ma miec lepiej niż mój matematyk? ;) Niech wszyscy maja tak samo źle  :p
    Podziękowali 3Joannna babka4 Katia
  • ja angielski tez przejechałam na korkach całe LO i ledwo zdałam. Nie znałam angielskiego tylko niemiecki a grupa mniej zaawansowana nie jechała od początku. 
  • Parę lat temu byłam na konferencji dot nauczania matmy i matematycy z UJ bardzo krytykowali maturę z matematyki. Bo dla.tych którzy nie umieją matematyki obniżyli ogólny poziom nauczania i ci którzy mają predyspozycje nie są porządnie nauczeni.
    I efekt jest taki że przychodzą do nich na pierwszy rok matematyki dzieci które mają 6 z matury a nie umieją myśleć tylko podstawiają do wzoru.
    Oni wtedy napisali projekt który nie miał szans powodzenia żeby zlikwidować w pierwszej klasie liceów matematykę na rzecz szachów, żeby nauczyć logicznego myślenia, a potem uczyć matematyki tym co nie są ścisłowcami z naddatkiem wystarczy na całe życie a resztę oni na studiach douczą.

    Natomiast na studiach jak byłam to nam tłukli do głowy że w nauczaniu początkowym najważniejsza jest muzyka plastyk i wf , resztę się dzieci zdążą potem nauczyć, ale 10latka już się nie uwrażliwi muzycznie, nie nauczy się malować nie wyrobi się nawyków sportowych.
    A rzeczywistość jest taka że  program nauczania jest taki że trzeba wykradać czas na namalowanie obrazka do lektury.
  • Elunia powiedział(a):
    Bagata powiedział(a):
    Rozumiem.  Ja mam dziecko z rocznika, któremu odwołano sześciolatkowy obowiązek w ostatniej chwili i kolejne młodsze, więc będę się upierać, że zmiany za tej kadencji są na lepsze.
    Rodzice rocznika gdzie 8 klasa spotyka się z 3 gimnazjum pewnie maja inne zdanie.
    Zapewne. Niemniej jednak to jest JEDEN skumulowany rocznik. A sześciolatki w polskiej szkole to pomyłka i nie zapowiada się, żeby to sie miało zmienić.
    Co do ciasnoty w szkole, to zastanawia mnie jedno: jak nasze pokolenie się w tych szkołach mieściło? U moich dzieci ciasnota, lekcje na dwie zmiany, ale przecież kiedyś w tym samym budynku uczyło się 2 razy więcej dzieci. Nie mogę jakoś tego zrozumieć.
  • edytowano wrzesień 2018
    Natomiast na studiach jak byłam to nam tłukli do głowy że w nauczaniu początkowym najważniejsza jest muzyka plastyk i wf , resztę się dzieci zdążą potem nauczyć, ale 10latka już się nie uwrażliwi muzycznie, nie nauczy się malować nie wyrobi się nawyków sportowych.
    A rzeczywistość jest taka że  program nauczania jest taki że trzeba wykradać czas na namalowanie obrazka do lektury.

    Ciekawe. jak dla mnie, to w nauczaniu początkowym jest dużo za dużo rysowania, przy każdej okazji polecenie "narysuj", podczas gdy dzieci często w tym wieku mają okres sensytywny, czy jak to się tam nazywa, na czytanie i liczenie.
    I czemu 10-latka nie nauczy się malować?
    Podziękowali 1OlaN.
  • agatak powiedział(a):
    Współczuję za ten podwójny rocznik to powinni twórców reformy ostro rozliczyć.  

    No ale przecież siedmiolatki i przymuszone sześciolatki też stanowią podwójny rocznik, który razem będzie szedł do liceum. W jaki sposób sobie wyobrażasz rozliczenie twórców reformy?
    Podziękowali 1MAFJa
  • edytowano wrzesień 2018
    Bagata nie było podwójnego rocznika! Szło 2 razy po półtora rocznika + mnóstwo odroczeń.  Niektórzy rodzice umawiali się całymi grupami przedszolnymi i odraczali je. Ostatecznie więc rozłożyło się to nawet na 3 lata. A teraz jest odwrotnie bedą w 1 liceum 3 roczniki: ostatnia gimnazjum, 8klasisci i 8klasisci którzy poszli jako 6 latki.
    Poza tym teraz jak chcę posłać dziecko do szkoły w wieku 6 lat to muszę posłać dziecko do przedszkola ze starszą grupą bo zlikwidowano roczne przygotowanie szkolne 5latkow.  I tak niestety muszę za rok moją 4 latke posłać z 5latkami. Chcę  żeby szła do szkoły w wieku 6 lat jak bracia.
    Podziękowali 3formatka Monika73 In Spe
  • Bagata powiedział(a):
    Natomiast na studiach jak byłam to nam tłukli do głowy że w nauczaniu początkowym najważniejsza jest muzyka plastyk i wf , resztę się dzieci zdążą potem nauczyć, ale 10latka już się nie uwrażliwi muzycznie, nie nauczy się malować nie wyrobi się nawyków sportowych.
    A rzeczywistość jest taka że  program nauczania jest taki że trzeba wykradać czas na namalowanie obrazka do lektury.

    Ciekawe. jak dla mnie, to w nauczaniu początkowym jest dużo za dużo rysowania, przy każdej okazji polecenie "narysuj", podczas gdy dzieci często w tym wieku mają okres sensytywny, czy jak to się tam nazywa, na czytanie i liczenie.
    I czemu 10-latka nie nauczy się malować?
    Rysowanie treści zadania matematycznego choć potrzebne do matematyki nie jest uczeniem sztuki , nie ma czasu alby każde z dwudziestu jabłek i dziesięciu gruszek było narysowane tak jak należy. 
    Dlaczego dziesięciolatka się nie nauczy malować, malować się nauczy i 70 ale małe dzieci mają lepsze uwrażliwienie na postrzeganie barw, większy zapał i entuzjazm, odwagę i są mniej krytyczne dla swoich dzieł , co więcej dzieci do 10 rż mają nie zakończona mielinozację nerwów w nadgarstku więc wszelkie prace manualne są wskazane w tym okresie.
    Znasz dziesięciolatka który z radością będzie się uczył kolorowania, malował , lepił z plasteliny, kolorował, wycinał i był jeszcze dumny że że swo prac? Jeśli załapie bakcyla wcześniej to tak ale jeśli nie to kiepsko.
    Fajnie to widać po pracach plastycznych w starszych klasach oglądając je łatwo zauważyć jak dzieci były prowadzone w klubie 1-3.
    Podobnie jest z muzyką. 
    Podziękowali 3sylwia1974 formatka Katia
  • Matematyka to jest algorytmiczna zabawa. Niektórzy to chwytają spontanicznie, inni muszą zapamiętać kolejne kroki algorytmu, który pozwala znaleźć rozwiązanie.
    Nie sądzę, by matematyka uczyła tzw. logicznego myślenia. Raczej jest tak, że ludzie posiadający pewien specyficzny typ inteligencji ("logiczne myślenie", czy raczej myślenie wzorami) mają łatwość w przyswajaniu matematyki.

    Matematyka przydaje się w normalnym życiu tak samo, jak znajomość reguł gramatycznych w wypowiedziach po angielsku. Można po prostu żyć i "praktykować" i umieć liczyć / rozumieć procenty / porozumieć się po angielsku. 
    Podziękowali 3E.milia Katia Nika76
  • maliwiju powiedział(a):
    Bagata powiedział(a):
    Natomiast na studiach jak byłam to nam tłukli do głowy że w nauczaniu początkowym najważniejsza jest muzyka plastyk i wf , resztę się dzieci zdążą potem nauczyć, ale 10latka już się nie uwrażliwi muzycznie, nie nauczy się malować nie wyrobi się nawyków sportowych.
    A rzeczywistość jest taka że  program nauczania jest taki że trzeba wykradać czas na namalowanie obrazka do lektury.

    Ciekawe. jak dla mnie, to w nauczaniu początkowym jest dużo za dużo rysowania, przy każdej okazji polecenie "narysuj", podczas gdy dzieci często w tym wieku mają okres sensytywny, czy jak to się tam nazywa, na czytanie i liczenie.
    I czemu 10-latka nie nauczy się malować?
    Rysowanie treści zadania matematycznego choć potrzebne do matematyki nie jest uczeniem sztuki , nie ma czasu alby każde z dwudziestu jabłek i dziesięciu gruszek było narysowane tak jak należy. 
    Dlaczego dziesięciolatka się nie nauczy malować, malować się nauczy i 70 ale małe dzieci mają lepsze uwrażliwienie na postrzeganie barw, większy zapał i entuzjazm, odwagę i są mniej krytyczne dla swoich dzieł , co więcej dzieci do 10 rż mają nie zakończona mielinozację nerwów w nadgarstku więc wszelkie prace manualne są wskazane w tym okresie.
    Znasz dziesięciolatka który z radością będzie się uczył kolorowania, malował , lepił z plasteliny, kolorował, wycinał i był jeszcze dumny że że swo prac? Jeśli załapie bakcyla wcześniej to tak ale jeśli nie to kiepsko.
    Fajnie to widać po pracach plastycznych w starszych klasach oglądając je łatwo zauważyć jak dzieci były prowadzone w klubie 1-3.
    Podobnie jest z muzyką. 
    pracę licencjacka pisałam ze swobodnej twórczości dziecka :)
    i to prawda, potem jest w dzieciach blokada, ona już się zaczyna w wieku 4 lat niestety...w starszym wieku można szlifować już diamenty
  • Prayboy, a badania na dyskalkulię robiłeś dzieciom? Bo jeśli w miarę dobrze się uczą z innych przedmiotów, a matmy mimo korków nie łapią, to może problem tkwi głębiej.
    Podziękowali 1Katia
  • edytowano wrzesień 2018
    Naprawdę nie da się nauczyć muzyki i nut, jak się nie zna matematyki?
    Wg mnie nie łapie się wtedy formalizmu matematycznego do którego da się wyabstrahować długości dźwięków, częstotliwości alikwotów czy inne tego typu zagadnienia. Ale praktycznej grze czy śpiewaniu to nijak nie szkoduje. 

    Nie wyobrażam sobie muzyka, który czytając nuty przelicza w głowie ułamki ;) choć technicznie jest to możliwe, to mniej więcej działa tak, jak ktoś, kto mówi w obcym języku i zaczyna w głowie powtarzać odmianę "to be", jak misiu koterski, nim dojdzie do prawidłowej formy i powie, że they are playing the piano ;)
    Podziękowali 1maliwiju
  • U nas problem z przedmiotami artystycznymi - młodszy syn nie trawi plastyki (od przedszkola już malował wszystko jednym kolorem itp.), z muzyki musi się naprawdę natrudzić aby coś na flecie wydmuchać.
    Zadaje logiczne pytania: po co mi muzyka, po co mi plastyka? Argumentuje to, że będąc żołnierzem nie będzie mu to potrzebne :|.
    Zmusza się do tego. Natomiast na matematyce nudzi się jak mops, dostaje regularnie uwagi za gadanie bo wszystko wie i nie ma co robić.

    Moje wnioski (będzie matematyka w podsumowaniu ;-) ) - w szkołach (uśredniając) pracuje się głównie ze średniakami (tych jest najwięcej bazując na rozkładzie normalnym) a tzw. ogony (najzdolniejsi i z drugiego końca, czyli niezdolni) są marginalizowani. To jest tylko mój wniosek i mogę się mylić ale po obserwacjach szkół i klas gdzie chodziły/chodzą nasze dzieciaki to się sprawdza.

    Najstarszy syn przestał się nudzić na matmie jak poszedł do szkoły gdzie ma ten przedmiot po angielsku.

    Podsumowując są też inne przypadki w przyrodzie. Wiem, że muzyka nie jest obowiązkowa na maturze i to mniejszy problem niż u Was z matmą ale na pocieszenie nie jesteście sami :-)
  • @Prayboy, nie wiem jak tam kolezenstwo Twoich dzieci? 
    Rozumiem, że nie chcesz korków, bo trzeba kasę wydawać, ale może w klasie ktoś jest bardziej lotny z matematyki i pomoże Twoim dzieciom?


  • Uważam, że problem z matematyką zaczyna się na poziomie nauczania początkowego - nie wydaje mi się, żeby zbyt często osoby wybierające nauczanie wczesnoszkolne jako kierunek studiów były jednocześnie tymi, które lubiły i naprawdę rozumiały matematykę w szkole. Nie twierdzę, że nie ma ich w ogóle - ale z pewnością są w mniejszości. I jeżeli dzieci na samym początku uczy ktoś, kto tak naprawdę nie rozumie matematyki, to ciężko oczekiwać, żeby potem było dobrze. Podskórnie wiemy, że do nauki muzyki czy angielskiego potrzebujemy specjalistów z danego przedmiotu, również na samym początku edukacji - i z matematyką nie jest inaczej! A z moich obserwacji (wiele lat udzielania korepetycji z matematyki) wynika, że bardzo wiele osób ma braki właśnie na poziomie całkowicie podstawowym - nie żadne sinusy i cosinusy, a kolejność wykonywania działań. Ludzie przygotowujący się do matury z matematyki nie rozumieją, czym jest ułamek i procent. To nie jest wiedza dostępna dla nielicznych pasjonatów matematyki, a coś całkowicie podstawowego, co prawie każdy jest w stanie opanować. I wiele osób łapie te podstawy momentalnie, kiedy tylko wytłumaczę, na czym dana rzecz polega - tylko że przez całą edukację szkolną były im wciskane definicje bez tłumaczenia. Dzieci uczą się na pamięć wzorów na obwód trójkąta, rombu czy kwadratu, co jest kompletnym idiotyzmem, zabija myślenie i napycha głowę czymś całkowicie zbędnym. A zadania z treścią? Dziecko jest często tak zablokowane, że nie jest w stanie przeczytać ze zrozumieniem prostego zadania z treścią, zamiast tego łączy dane w przypadkowe konfiguracje i zgaduje odpowiedzi. Gdyby na matematyce rozmawiano o treści zadań, to sądzę, że i na języku polskim dzieci miałyby dużo mniejszy problem z czytaniem ze zrozumieniem. I to wszystko jest problem podstawówki, a nie matury! Na ogół jest tak, że jeśli ktoś ma te podstawy opanowane - to nauczenie się rzeczy typu sinusy nie jest wielkim problemem. 

    Generalnie rzecz biorąc mam wykształcenie artystyczne. Prowadzę teraz własną firmę, w zakresie malarstwa i ilustracji. Na pierwszy rzut oka - po co mi matematyka? Mi, artyście? A jednak przydaje się, chociażby do tego, żeby w głowie szybko przeanalizować, jak najlepiej pociąć drewniany blat o wymiarach 300x60 na deski 20x30 i 15x20. Albo żeby obliczyć wysokość należnego podatku dochodowego. Lub do sprawnej kontroli nad wydatkami. I przydała się również w trakcie studiów artystycznych, bo mogłam dorabiać korepetycjami z matematyki ;)

  • @Aszna myślę podobnie, podobne są moje obserwacje
    ja akurat mam wykształcenie nauczanie wczesnoszkolne i przedszkolne ( i lubię, rozumiem i potrafię tłumaczyć matmę!)
    Ale na korki trafiają do mnie często dzieci lat 12 - 15 z brakami z klas I-III

    Ja natomiast wdzięczna jestem do dziś mojej Pani z przedszkola, bo kładła duży nacisk na edukację matematyczną. Bawiła się z nami w zbiory, segregowanie, części wspólne, określanie cech przedmiotów, kocki Dienesa były codziennie w użyciu, znak mniejszości, proste zadania z treścią. Dla mnie to była po prostu frajda rozwiązywania zagadek,zabawa w detektywa.
    Bardzo nas pobudzała do myślenia. Jestem z natury swojej humanistą, nie cierpię fizyki, matematykę bardzo lubię :) 

    Podziękowali 2Aszna Pioszo54
  • @Sylwia1974, przepraszam, że tak uderzę z prywatą, ale jako nauczyciel wczesnoszkolny może wiesz, jak rozpoznać problemy z nauką pisania u dzieci? Takie, które wymagałyby dodatkowego wsparcia.

    Jeśli dziecko ośmioletnie robi notorycznie błędy niemal w każdym wyrazie, nawet przepisywanym z tablicy (głównie "połykanie" liter lub całych sylab), to można jeszcze dać mu czas czy szukać przyczyn?
  • Nie no, z tego kwestionariusza, to z niczym nie ma problemów. Bardzo sprawna fizycznie, uzdolniona plastycznie, bardzo lubi słuchać książek, z łatwością uczy się wierszy. Ale pisze tragicznie. 
  • @Bagata- Moim pomagało, gdy pracowałam z nimi metodą sylabową, żeby nie zjadać samogłosek
    Podziękowali 1Bagata
  • Bagata powiedział(a):
    @Sylwia1974, przepraszam, że tak uderzę z prywatą, ale jako nauczyciel wczesnoszkolny może wiesz, jak rozpoznać problemy z nauką pisania u dzieci? Takie, które wymagałyby dodatkowego wsparcia.

    Jeśli dziecko ośmioletnie robi notorycznie błędy niemal w każdym wyrazie, nawet przepisywanym z tablicy (głównie "połykanie" liter lub całych sylab), to można jeszcze dać mu czas czy szukać przyczyn?
    szybka diagnoza problemu może pomóc
    dziecko jest praworęczne, czy leworęczne, czy sprawdziłaś dominację oka? Można to łatwo sprawdzić w domowym zaciszu w tzw międzyczasie.
    Czy to jest II czy III klasa teraz?
    Czy jest problem ze wzrokiem, nawet mały?
    Czy w domu jak pisze w ciszy , spokoju i bez pośpiechu także połyka litery i sylaby ?( bo czasem pośpiech szkolny, konieczność zdążenia prowokuje takie problemy)
    Robi tylko błędy czy pismo jest także niestaranne?
    Jaki ma temperament? Jest raczej powolnym dzieckiem czy wszystko robi w pośpiechu, niedbale?
    Jakie czynności powodują rozdrażnienie, a na jakich jest w stanie długo się skupić?

    Możesz odpowiedzieć na priv

    Motoryka mała u dziecka miewa różny stopień rozwoju w tym wieku. Jeśli jak mówisz dziecko jest "plastyczne" to motoryka raczej powinna być wyćwiczona, problem więc może leżeć gdzie indziej.
    Klasy I-III to najlepszy czas na wychwycenie i przeciwdziałanie problemom tego typu, bo potem mogą iść za tym szkolne niepowodzenia, a nauki będzie coraz więcej, czasu na "naprawianie" coraz mniej
    Mam za sobą studia edukacji elementarnej z terapią, więc jakby co pytaj, może pomogę, choć tak na odległość bez obserwacji dziecka łatwo nie będzie. Ewentualnie podam Ci maila na priv i wyślesz mi fotkę strony z zeszytu Twojego dziecka.



  • Bardzo bardzo dziękuję! Napiszę w takim razie priv  <3  
    Podziękowali 1sylwia1974
  • @Prayboy - a rozważaliscie zrobienie badań w kierunku dyskalkulii?
    "To" naprawdę istnieje.
    w swej blisko 20 letniej karierze miałam zaledwie 5 uczniów z dyskalkulią i 1, dla którego "zabrakło skali". Specjalista konsultował go z guru z Gdańska, bo pierwszy raz miała do czynienia z tak głęboką dyskalkulią.

    Niestety-zła wiadomosć jest taka, że nawet "D" na egzaminie/maturze nie zwalnia z obowiązku napisania go/jej. 
    Dobra to taka, ze jeśli szkoła w porządku, to spokojnie można dziecko wesprzeć.
    U mnie panuje zasada immunitetu, że dzieciom mającym szczególne problemy nawet pomimo zintensyfikowanej pracy daje się "spokój". Tj - uczeń otrzymuje komunikat, że jest w pewnym stopniu "pod ochroną", tzn nie będzie pytany, wyrywany do odpowiedzi, stawiany przy tablicy, nie będzie wypowiadał się na forum itp-chyba, że sam zechce.
    Ma natomiast obowiązek uczestniczyc w zajęciach, pisać, notować, odrabiać zadania, pisać klasówki i sprawdziany. Dostaje inne karty zadań/testów/sprawdzianów/zestawy prac domowych
    Dzieci z wyjątkowymi trudnosciami nie otrzymują jedynek za zadanie. Jeśli już-otrzymują np za brak zadania (kolejny raz).

    W tej chwili, tak na szybko-u mnie jest jedno dziecko z immunitetem z matematyki i jedno z immunitetem z języka. Kolejna dwójka ma immunitet na wszystkich przedmiotach.

    Podziękowali 2Monika73 Katia
  • to nie dyskalkulia, tyle to sam potrafię ocenić... no zobaczymy co będzie dalej
  • Prayboy powiedział(a):
    to nie dyskalkulia, tyle to sam potrafię ocenić... no zobaczymy co będzie dalej
    Jesteś specjalistą w tej dziedzinie?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.