Też mi się zapala czerwona lampka na takie pomysły. To w sumie dość "inwazyjny" pomysł . Zwłaszcza znając obecną tendencję szkół , aby różnego rodzaju problemy szybko "wypychać " do sądu ...
Sprostowanie. Mąż właśnie wrócił z pracy i doinformował mnie, że wychowawczynie powiedziały na zebraniu, że taki wywiad będzie, ale zostanie przeprowadzony w szkole. I że kiedyś rzeczywiście chodziły po domach, ale teraz już się tak nie robi. Uff... Mam na stanie chorego niemowlaka i tak se to widziałam. Jednakże informacja w zeszycie podawała przeprowadzenie wywiadu środowiskowego. Stąd od razu moje skojarzenie, że ma to się odbyć w miejscu zamieszkania dziecka.
Niemniej, pytanie teraz brzmi czy w waszych szkołach przeprowadza się taki wywiad w placówce? Czy też nie. I po co potrzebne są te dane?
Tak u nas jest ...Tzn w urszulankach u pierwszaków. Na terenie szkoły. Na umówiona dogodną dla rodziców godzinę i dzień. Ale nie jest to żaden wywiad z tabelkami i kartkami, raczej swobodna rozmowa. Po co? A mianowicie po to by rodzice mogli opowiedzieć o swoim dziecku. O jego mocnych i słabszych stronach. W tej szkole mamy raczej świadomych rodziców, a siostra wychowawczyni powiedziała nam na zebraniu " To Państwo są skarbnicą wiedzy o swoim dziecku, bardzo mi pomoże rozmowa z Państwem"
I faktycznie rozmowa w miłej atmosferze. Mogłam powiedzieć np, że Julka jest bardzo manualna i sprawna fizycznie, że świetnie liczy, ale nie przepada za czytaniem. Że ma problemy logopedyczne, ale ćwiczymy je także w domu. Że jest bardzo społeczna , ale i uparta, focha ma rzadko, ale jak się już fochnie to jest to foch na wysokim poziomie. Że lepiej ją wtedy zostawić z tym fochem, to szybciej przejdzie niż jeśli będzie się ją ciągnąć za język. Że nie lubi sytuacji z zaskoczenia, lubi być uprzedzana o różnych sprawach. Siostra zapytała jeszcze tylko jak czuje się na scenie, czy lubi główne role, czy np chętnie zaśpiewa solówkę, czy raczej nie lubi być eksponowana. I to nie chodzi o to, że wychowawczyni nie będzie tych dzieci obserwować, że nie zauważy mocnych stron dziecka itd, ale teraz we wrześniu, gdy np przygotowuje ich do "Pasowania na pierwszaka", a ich jeszcze nie zna - to jest to wartościowa pomoc
Taka rozmowa, o której pisze @sylwia1974 to u nas norma, na wywiadówce, ale zdaję sobie sprawę, że szkoła specjalna nie jest okazową szkołą polskiego szkolnictwa
W zasadzie u nas rodzice to partnerzy w prawie wszystkim
U nas w przedszkolu specjalnym była taka opcja, ale tylko przy wyraźnej zgodzie rodziców. Na wizycie miał byc pedagog i fizjoterapeuta, miała na celu ewentualną pomoc w dostosowaniu otoczenia chorego dziecka.
Komentarz
Zawsze tak wyglądały zapisy do szkoły myślałam,że tak jest wszędzie.
Ale nie jest to żaden wywiad z tabelkami i kartkami, raczej swobodna rozmowa.
Po co? A mianowicie po to by rodzice mogli opowiedzieć o swoim dziecku. O jego mocnych i słabszych stronach. W tej szkole mamy raczej świadomych rodziców, a siostra wychowawczyni powiedziała nam na zebraniu " To Państwo są skarbnicą wiedzy o swoim dziecku, bardzo mi pomoże rozmowa z Państwem"
I faktycznie rozmowa w miłej atmosferze. Mogłam powiedzieć np, że Julka jest bardzo manualna i sprawna fizycznie, że świetnie liczy, ale nie przepada za czytaniem. Że ma problemy logopedyczne, ale ćwiczymy je także w domu. Że jest bardzo społeczna , ale i uparta, focha ma rzadko, ale jak się już fochnie to jest to foch na wysokim poziomie. Że lepiej ją wtedy zostawić z tym fochem, to szybciej przejdzie niż jeśli będzie się ją ciągnąć za język. Że nie lubi sytuacji z zaskoczenia, lubi być uprzedzana o różnych sprawach.
Siostra zapytała jeszcze tylko jak czuje się na scenie, czy lubi główne role, czy np chętnie zaśpiewa solówkę, czy raczej nie lubi być eksponowana.
I to nie chodzi o to, że wychowawczyni nie będzie tych dzieci obserwować, że nie zauważy mocnych stron dziecka itd, ale teraz we wrześniu, gdy np przygotowuje ich do "Pasowania na pierwszaka", a ich jeszcze nie zna - to jest to wartościowa pomoc