znalazlam tez informacje ze podwyzki pradu wynikaja z wzrostu oplat za emisje CO2 ( oplate postanowiono podniesc w 2014 z 5 euro do 25 euro za 1 t CO2) nie wiem jednak na ile to wiarygodna informacja
Chodzi o kupowanie papierowych limitów. Kto kupił limit zawczasu, czyli dał urzędasom w łapę, jest ustawiony. Polska jest małym, słabo rozwiniętym krajem, truje ale emituje mało CO2. Nie tyle co Chiny czy USA. Nie będzie energii to wszyscy pójdą na bruk, bo bez niej stanie przemysł. Polska wysyła do atmosfery 1/12 tego, co cała Unia. Bod względem emisji CO2 przodują Chiny.
@ela99 jeszcze nie wiem, bo to musi zostac omówione w szerszym gronie. Tznjakas tam podwyżkę dostanę, ale czy az tyle to sie zobaczy na następnym wydruku
Ale bycie samowystarczalnym jest trudne. Próbowaliście zapewnić sobie warzywa na cąły rok, tak żeby NIC nie kupować? To wcale nie takie proste. A jeszcze jak się jakaś susza albo plaga trafi, to w ogóle ciężko.
W Europie będą zmiany i to duże, ciężko przewidzieć, jakie dokładnie, ale że będą, to pewne. Biali Europejczycy wymierają i demografii nie przeskoczysz. Co jest w stanie wyprodukować stetryczałe społeczeństwo z minimalną ilością młodych?
Albo będziemy musieli ściągać coraz więcej siły roboczej, albo towarów, albo jednego i drugiego.
Europa, jaką znamy, umiera. My może tego nie doświadczymy jakoś mocno (a może i tak), ale nasze dzieci?
Wątki prepersowe są wyśmiewane, ale naprawdę warto się zastanowić nad tym, co będzie.
@Elunia no jasne że czysto teoretyczna, w sensie kto to przewidzi, co będzie, a czego nie będzie. Taka zgaduj zgadula. Zupełnie się ty nie martwię, czy będę musiała jeść jaglankę czy ziemniaki I jasne że należy się cieszyć życiem tu i teraz.
Ale udawanie, że będzie po staremu, jest naiwne, tylko tyle chciałam powiedzieć.
Coś się zmieni, nie ma innej opcji. Pytanie, jak.
I jasne, zawsze może spaść na nas bomba pierwszego dnia wojny (mój ulubiony argument osób wyśmiewających jakąkolwiek potrzebę bycia przygotowanym).
Ale jak ta bomba jednak nie spadnie, to zapewniam Was, że po tygodniu zimna i głodu ochoty do żartów przejdą.
Nie chodzi o życie w strachu ani o to, żeby się spodziewać wojny każdego dnia. Zupełnie nie o to chodzi.
Tylko o to, żeby mieć świadomość, że nasz dobrobyt może się skończyć, i najprawdopodobniej się skończy, jeszcze za naszego życia. I może mieć jakieś opcje przemyślane w związku z tym?
Ale przymusu nie ma, można udawać, że statek płynie dalej.
@Elunia o widzisz, mi też bardziej o coś takiego chodzi. O jakąś taką mentalną rzutkość, bycie gotowym na poradzenie sobie.
Bo u wielu ludzi obserwuję jakąś taką głęboką pewność, że tak jak jest teraz, będzie już do śmierci. Pełne jedzenia supermarkety i dobrze działający system.
Ja mam pytanie. Jak oszczędzać? Na jedzeniu czy energii? Jakie jedzenie jest tanie?
Zamiast skupiać się na oszczędzaniu, zacząć może zastanawiać się nad zwiększeniem dochodów.
I na jedzeniu i na energii można oszczędzać, tylko trzeba się starać i wszyscy domownicy muszą się ogarnąć. I jedzenia nie wyrzucać; w Polsce wywalamy go coraz więcej.
@Malgorzata to jest takie gadanie, insta i fb szybko przestaną być ważne, jak młodzi poczują prawdziwy głód. No chyba że ironicznie piszesz, bo już zwątpliłam
Serio ja nie piszę w celu siania paniki, sama nie mam odpowiedzi na wiele pytań.
Ja tylko widzę, w jakim kierunku zmierza Europa i że może się wszystko sypnąć w którymś momencie.
Wcale niekoniecznie przyjdzie wojna albo od razu mega głód, zmiany mogą być na innym poziomie.
Ale jakieś zmiany będą, bo za 20-50 lat jaka będzie struktura ludności?
Przecież w razie poważnego kryzysu nikt nie będzie uprawiał jagieł tylko najtańszą pszenicę i kartofle i może sprowadzał ryż. To taka gadka czysto teoretyczna.
@Aniela no właśnie ja to trochę tak widzę, teraz ludzie wpadli w konsumpcjonizm straszny w Polsce i trochę zachowują się, jakby miało już być tak zawsze. A ja tylko twierdzę, że niekoniecznie. I dla niektórych to będzie szok.
Naprawdę nie chodzi mi o życie w lęku przed wojną, przecież nie przewidzimy wszystkiego.
Chodzi o realistyczne patrzenie na to, co się dzieje i do czego to może doprowadzić.
Elunia czyj to blog? Na razie obyczajami pierwszy i jestem pełna podziwu. Ja na prawdę nie mam zupełnie pomyslu co gotować. W ciazy gubię się w tym temacie strasznie..... Fajny blog.
Moja Babcia (rocznik przedwojenny) zawsze powtarza ze jeśli stać nas na dobre jedzenie to trzeba je kupować i jeść. Na jedzeniu oszczędza się na ost miejscu. Choroba, kryzys itp spowodują ze oszczędność w jedzeniu się pojawi tak czy siak. Tylko dojdzie do tego żal, ze można bylo kiedy na to bylo a teraz chciałoby się a nie ma
Komentarz
Nie będzie energii to wszyscy pójdą na bruk, bo bez niej stanie przemysł.
Polska wysyła do atmosfery 1/12 tego, co cała Unia.
Bod względem emisji CO2 przodują Chiny.
Obawiam się, że nie będziemy wybrzydzać, tylko brać, co będzie.
W Europie będą zmiany i to duże, ciężko przewidzieć, jakie dokładnie, ale że będą, to pewne. Biali Europejczycy wymierają i demografii nie przeskoczysz. Co jest w stanie wyprodukować stetryczałe społeczeństwo z minimalną ilością młodych?
Albo będziemy musieli ściągać coraz więcej siły roboczej, albo towarów, albo jednego i drugiego.
Europa, jaką znamy, umiera. My może tego nie doświadczymy jakoś mocno (a może i tak), ale nasze dzieci?
Wątki prepersowe są wyśmiewane, ale naprawdę warto się zastanowić nad tym, co będzie.
w sensie, że przyjdzie coś co i tak nas zaskoczy
I jasne że należy się cieszyć życiem tu i teraz.
Ale udawanie, że będzie po staremu, jest naiwne, tylko tyle chciałam powiedzieć.
Coś się zmieni, nie ma innej opcji. Pytanie, jak.
I jasne, zawsze może spaść na nas bomba pierwszego dnia wojny (mój ulubiony argument osób wyśmiewających jakąkolwiek potrzebę bycia przygotowanym).
Ale jak ta bomba jednak nie spadnie, to zapewniam Was, że po tygodniu zimna i głodu ochoty do żartów przejdą.
Nie chodzi o życie w strachu ani o to, żeby się spodziewać wojny każdego dnia. Zupełnie nie o to chodzi.
Tylko o to, żeby mieć świadomość, że nasz dobrobyt może się skończyć, i najprawdopodobniej się skończy, jeszcze za naszego życia. I może mieć jakieś opcje przemyślane w związku z tym?
Ale przymusu nie ma, można udawać, że statek płynie dalej.
Wojnę pierwsza przywołała Małgorzata, więc odniosłam się i do tego.
Ja mówię o zmianach, zmianach na gorsze, tak ogólnie.
Że moga nastąpić i że to nie jest sianie paniki.
To realizm. Wystarczy przyjrzeć się sytuacji demograficznej, gospodarczej i politycznej.
Z pustego i Salomon nie naleje
wiem, że temat nieśmieszny i na poważnie tak pytam bo czasem sama się zastanawiam...
Bo u wielu ludzi obserwuję jakąś taką głęboką pewność, że tak jak jest teraz, będzie już do śmierci. Pełne jedzenia supermarkety i dobrze działający system.
Na jedzeniu czy energii?
Jakie jedzenie jest tanie?
I na jedzeniu i na energii można oszczędzać, tylko trzeba się starać i wszyscy domownicy muszą się ogarnąć. I jedzenia nie wyrzucać; w Polsce wywalamy go coraz więcej.
Serio ja nie piszę w celu siania paniki, sama nie mam odpowiedzi na wiele pytań.
Ja tylko widzę, w jakim kierunku zmierza Europa i że może się wszystko sypnąć w którymś momencie.
Wcale niekoniecznie przyjdzie wojna albo od razu mega głód, zmiany mogą być na innym poziomie.
Ale jakieś zmiany będą, bo za 20-50 lat jaka będzie struktura ludności?
Naprawdę nie chodzi mi o życie w lęku przed wojną, przecież nie przewidzimy wszystkiego.
Chodzi o realistyczne patrzenie na to, co się dzieje i do czego to może doprowadzić.
Na razie obyczajami pierwszy i jestem pełna podziwu. Ja na prawdę nie mam zupełnie pomyslu co gotować. W ciazy gubię się w tym temacie strasznie..... Fajny blog.
jak masz to smaż jak nima to nie smaż.