Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Poród uliczny (do sześciu razy sztuka)


"Dziwne zachowanie" czterech osób zaniepokoiło strażniczki miejskie patrolujące nocą ulice Woli. Okazało się, że kobieta tuż przed ostatnią fazą porodu próbuje dotrzeć pieszo do szpitala. Dzięki pomocy funkcjonariuszek w ostatniej chwili trafiła na porodówkę.


Dwie strażniczki miejskie, Agnieszka Korcz i Marzena Nadrowska-Pazik, patrolowały Wolę w nocy z 4 na 5 listopada. Około godziny 2.30, niedaleko skrzyżowania Żelaznej i Ogrodowej, zauważyły cztery nietypowo zachowujące się osoby - mężczyzna i dwie kobiety zasłaniali kogoś płaszczami. Funkcjonariuszki zawróciły i podjechały do nich.

- Pracuję w straży miejskiej od 12 lat. Jestem wyczulona na takie dziwne zachowania, szczególnie w nocy. Wtedy może się wszystko zdarzyć – mówi Agnieszka Korcz.

Poród na izbie przyjęć

Strażniczki miejskie podeszły do grupy, aby sprawdzić, co się stało. Mężczyzna odsłonił płaszcz i wówczas oczom funkcjonariuszek ukazała się skulona, ciężarna kobieta ubrana w dres i kurtkę. Jak wynika z relacji Agnieszki Korcz, kobieta właśnie zaczęła rodzić o czym świadczyła częstotliwość skurczów. - Sama niedawno rodziłam drugie dziecko, więc wiedziałam, że to ostatnie minuty przed właściwym porodem. Nie było sensu wzywać karetki. Poprosiliśmy panią, by wsiadła na tylną kanapę do radiowozu i przewiozłyśmy do pobliskiego szpitala św. Zofii. Kiedy kobieta wysiadała z radiowozu przed izbą przyjęć, odeszły jej wody płodowe – opowiada strażniczka.

"Trzy minuty później kobieta urodziła na izbie przyjęć swoje szóste dziecko. Dziewczynka jest zdrowa i pełna energii" czytamy na stronie straży miejskiej.


https://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,w-ostatniej-chwili-dotarla-do-szpitala-rodzacej-pomogla-straz-miejska,278182.html
«134

Komentarz

  • edytowano listopad 2018
    kobieta ubrana w dres... może biegała akurat. No i dobrze - kiedyś rodziło się dziecko na polu (stąd legenda o znajdowaniu dzieci w kapuście) i było ok
  • Biegała w nocy? Jak mnie poród obudził to też w spodnie dresowe wskakiwalam, bo szybciej, a nie wbijalam się w dżinsy.
  • Nie bardzo rozumiem, co jest sensacyjnego w tej wiadomości? Ze kobieta urodziła na IP? Wcale nie tak odosobniony przypadek. Że pieszo szła do szpitala? Nie ona jedna, jak miała blisko, to szła pieszo. Że strażniczki takie dzielne, bo ją dwie przecznice podwiozły radiowozem? No, ładnie z ich strony, ale nie bardzo sobie wyobrażam, co innego miałyby zrobić.
  • Bardzo często na Żelaznej kobiety rodzą na IP.
    Podziękowali 3Hope Ania_B Odrobinka
  • Przyznać się, która to:-)
  • edytowano listopad 2018
    @Katarzyna, to że strażniczka rozpoznała, że to poród. Cale szczęście, że niedawno rodziła drugie dziecko. Gdyby nie jej czujność nikt by się nie zorientował... ;)
  • @ola_g sugerujesz że kobieta szla do szpitala urodzić... łożysko? ;)
  • Wiem przecież, ale wyobraziłam sobie miny na IP gdyby noworodek został bezpiecznie w domu a na poród łożyska mama wybrała się do nich. ;)
  • @Bambidu - literatura położnicza zna takie przypadki.
  • Mnie dziwi reakcja przechodniów. Dlaczego ją zasłaniali, a karetki nie wezwali? To jest dopiero dziwne!
    @mader, na pewno jakaś patologia. Jeszcze dres na sobie miała!
  • Nic mnie nie dziwi. Zdarzaja sie porody przebiegajace naprawde blyskawicznie. A ze zaslaniali - ludzie, noc, chlodno, srodek miasta, miala z odkrytym miedzynozem isc, bo rodzi? Pewnie ja okrywali i prowadzili, a nei zakrywali - przeciez rodzilyscie dzieci, mozecie sobie wyobrazic, jak super maszeruje sie kobiecie majacej skurcze co kilka sekund. :) Najwazniejsze, ze sie dobrze skonczylo.
  • edytowano listopad 2018
    Bambidu męża prawie śmiechem obudziłam. :-) po tym poście o rozpoznaniu porodu. 
  • Dodatkowo - dla Pan spoza Warszawy - szpital na Zelaznej to naprawde minimalna odleglosc od Ogrodowej, na ktorej ta  rodzaca zostala dostrzezona. Wnioskuje, ze szla gdzies z bardzo bliskiej okolicy, moze myslala, ze dojdzie, zanim sie sprawa na ostro rozkreci - na karetke czasem naprawde mozna dlugo czekac:)
  • Podczas drugiego porodu postanowiłam czekać aż się na dobre rozkręcić u brata, który mieszkał w pobliżu szpitala. Jak juz b. Bolało nie dałam rady wsiąść do auta i tych pareset metrów poszliśmy z mężem. Kilka samochodów po drodze się zatrzymywalo i ludzie oferowali pomoc, z której nie zyczylismy skorzystać. ;)
    Podziękowali 3Rogalikowa Hope Katia
  • Ja podobnie z czwartym, nie zdążyli wdrożyć procedur wszystkich a papiery podpisywałam wrzeszczac na partych skurczach  :D

    A pani z artykułu mogla jeszcze rzutem na taśmę wskoczyć do jakieś lufthansy czy innego lotu, żeby dziecko miało darmowe latanie do końca życia hahaha!
  • Ja czekałam do ostatniej chwili. Bardzo sobie chwalę oba te porody. Te kiedy nie czekałam były koszmarne/kiepskie. 
  • Mi się wydawało ze czekałam bo skurcze co 3 minuty a potem się rozlazły i urodziłam po 9 godzinach 
  • @mader - mam za sobą jeden poród, co trwał 15może 20 minut. Zdecydowanie najlepszy ze wszystkich. Tyle, że w pełni naturalny był, nikt go w żaden sposób nie popędzał. I pęcherz płodowy nie pękł, dziecko się urodziło w czepku. Bardzo to łagodnie szło, mimo szybkiego tempa.
    Czyli - różnie bywa.
  •  Kwestii porodów nie da się generalizować, jak widać każda z nas ma odrębną historie porodową....życie :)
    Podziękowali 2Gosia5 mamababcia
  • Miałam 2 ekspresowe porody - drugi i czwarty. Przy drugim mnie zmyliła nieregularnosc skurczow i zupelnie inne doznania niz przy pierwszym porodzie ;), a przy czwartym jakos nie mialam ochoty nigdzie isc - bylo mi bardzo zimno i lezalam pod kocem, a jak juz się ruszylam to wody odeszly i pozamiatane.. No i fakt - karetka nie zdążyla, bo mieszkalismy w nowowybudowanym bloku i nie mogli do nas trafic (szpital tuz obok zresztą). Oba porody świetne, mało bolesne, a obydwoje dzieci były najbardziej sprawne z rodzeństwa od początku, więc to chyba ich zasługa, że tak sprawnie się urodziły :)
  • @Madeer, oksy daje właśnie takie odczucia.
    Podziękowali 1E.milia
  • edytowano listopad 2018
    Przy tym pierwszym ekspresowym zdążylismy do szpitala (tez mielismy blisko) i na IP odeszły mi od razu wody i 10 min pozniej corka była na zewnątrz, natomiast przy tym drugim byłam przygotowana, bo po lekturze "Urodzić razem i naturalnie" I. Chołuj (serdecznie polecam :) ). I tu synka przyjęłam na ręce sama (rodziłam klęcząc na jednym kolanie). Mąż byl w domu, bo to bylo juz pod wieczor i wiedzialam, ze rodzę. Nie spodziewalam się jednak takiego tempa. Co ciekawe, cztery lata pozniej, sąsiadka nad nami też urodzila sama z mężem i raczej się do tego nie przygotowywala merytorycznie. Ciało podpowiada co robić :)
    A sił po takim porodzie jest mnóstwo - jest moc ;)
    No a usta się synowi same oczyściły, bo przez chwilę leżał na moich udach na brzuszku.
    Podziękowali 2Rogalikowa mamababcia
  • Właśnie mi pierwszy raz udało się urodzić spokojnie w miarę. Na końcowe godziny trafiłam na młoda ale świetna położna która była w stanie do mnie przemówić tak ze pierwszy raz nie panikowałam i urodziłam względnie spokojnie. Tzn krzyczałam trochę jeczalam dużo ale trochę się udało opanować parcie krzyczenie itp. 
  • Mój ostatni (6-ty) poród też był spokojny - sobota, na porodówce raczej mało rodzących i właśnie - kluczowa - spokojna, fajna położna, której się nie śpieszyło (podobnie jak mi ;) ) Przyjechałam z 9 cm rozwarciem (ku mojej radości i zaskoczeniu), ale córka była wysoko i skurcze niezbyt silne i dość krótkie były. Po dwóch godzinach urodziłam, ale naprawdę było leniwie, spokojnie, pogaduszki, fajnie bardzo.
    Podziękowali 1Skatarzyna
  • Moje 4te dziecko też się w czepku urodziło. W wodzie w wannie na Żelaznej 
    Niesamowity widok 
    Podziękowali 1annabe

  • Ja raz rodzilam ekspresowo. I czekalam na ten najsilniejszy bol ale się nie doczekalam. Corka sie urodzila bardzo szybko. No, tak to bym mogła rodzić. Dwa pierwsze i dwa ostatnie porody takie nie byly, choc byly szybkie i sprawne, ale już nie ekspresowe. 
    Ten porod bardzo szybki byl planowany domowy, polozne ledwo zdążyły. 

  • @mader głównym winowajcą takiego bólu jest oksytocyna  :( rodziłam za pierwszym razem z nią i powiedziałam nigdy więcej nie dam sobie podpiąć. Udało się dwa następne bez- niebo a ziemia!

     @J2017 naprawdę boli 100razy mocniej! Ja bym robiła wszystko żeby tego uniknąć na Twoim miejscu. 


    Teraz niestety za nic nie mogłam się dogadać z tymi ludźmi- podpięli mi kroplówkę i byłam okropnie zła bo wiedziałam ze będę z bólu umierać.. i tak było, dobrze ze niezbyt długo.. poprzedni poród był naprawdę całkiem „przyjemny”, pamietam ze nawet w trakcie skurczów myślałam o tym ze nie są wcale najgorsze. 
  • No właśnie, a mi zamiast oksytocyny przy tym 6-tym leniwym porodzie położna zasugerowała jednak skupić się na masowaniu brodawek. Podziałało jak należy :)
  • @J2017 mi oksytocyna potęguje krzyżowe skurcze niemiłosiernie..zawsze je mam. W poprzednim porodzie bez niej były naprawdę do wytrzymania i dość późno się pojawiły, tuż przed partymi , korzystałam z TENSa pierwszy raz- polecam. Teraz była masakra bólowa. Znowu jakby żywcem kręgosłup łamali  :# 
    jak działa na Ciebie znieczulenie to można rozważyć.  Choć nie wiadomo jak się zareaguje. Jedne dziewczyny rodzą na znieczuleniu a innym działa tylko na chwile.
  • edytowano listopad 2018
    Ja tylko raz miałam podłączona kroplowke z oksytocyna przy ostatnim, siódmym porodzie. Z powodu oksytocyny uparlam się przy znieczuleniu i praktycznie urodziłam bez bólu. Skakalam na piłce i oddychalam, a do parcia sama wybierałam pozycję jak przy w pełni naturalnym porodzie. Komfort.
    Jeśli tak bardzo się boisz, polecam ZZO.
    Rodziłam na Madalińskiego. 
    Podziękowali 1mysikrolica
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.