Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Poród uliczny (do sześciu razy sztuka)

124»

Komentarz

  • @J2017 weźże kobieta jakąs dobrą książkę o porodzie naturalnym i wszystko będziesz wiedziała. Jesteś tak długo na forum, wiele razy padało nazwisko I. Chołuj. To podstawowa lektura. Tak piszesz, że byłaś przygotowana przez szkołę rodzenia, a zadajesz pytania jak nowicjuszka, która nic nie wie o porodzie. I o ile jeszcze jestem w stanie zrozumieć kobietę, która nie myśli poznawać specyfiki porodu, bo przecież szpital jest i lekarze, więc ona nic nie musi, to Ty, skoro zadajesz tak podstawowe, fundamentalne pytania o poród, to może doczytasz. To były tematy wiele razy przewijające się przez forum, trudno więc podstawy każdemu powtarzać. Jakby ta książka nie wystarczyła, to polecam też J. Balaskas, S. Kitzinger. Te książki są powszechnie dostępne.
  •  :D padłam  :D 


    Ja dopiero po przeczytaniu Ireny Chołuj dowiedziałam się wielu rzeczy o porodzie. Sięgnęłam po nią dopiero przed drugim porodem. Mi szkoła rodzenia nic nie dała. 
  • Ja tak samo
  • Ja tam sie dowiedzialam przed porodem i dla mnie ta Książka to sincefiction bo niewiele osób stać (mentalnie i finansowo) na poród w domu lub wycieczke na Żelazną, a wszystko poza tym jest zupelnie nie realne. Może i troche mnie przygotowała ta książka ale bardziej rozczarowała jak moglo byc a nie było.
    Podziękowali 1MAFJa
  • edytowano listopad 2018
    oj tam zelazna, zelazna, opiekę pr,edporodową mialam na zelaznej ale już sam poród bardzo dostosowany do potrzeby chwili nie tam i dobrze.
  • Uja mi bardzo bardzo dużo dała wiedza o fizjologii porodu. Brakowało mi tego przy pierwszym- gdybym ja wcześniej przeczytała to śmiem przypuszczać ze mogłabym uniknąć cięcia. Popełniłam dużo błędów. Zdawałam się  na położna, która okazała się niezbyt fajna. 
    Czulam ze nie wiem co się dzieje z moim ciałem i jak mam sobie poradzić. Nie rodzę w domu - tylko w szpitalu czuje się bezpiecznie- ar wiem co do mnie mówią i jak ja mogę mówić z nimi. Choć teraz to już bardziej bazuje na doświadczeniu ale po przeczytaniu Chołuj czułam się jakbym odkryła Amerykę.
    Podziękowali 2MAFJa asiao
  • edytowano listopad 2018
    @Ojejuju , no pisze kobieta, że ją boli, jak nie wiem co, a inna jej pisze, że źle coś robi, bo poród to mistyka i metr nad ziemią. Wiem, trochę przerysowuję, ale przerażona porodem ciężarna to specyficzny target. Mnie nie zachęcały takie rady. Wręcz przeciwnie, czułam się jak wyrodna matka, co to rodzi w szpitalu i oksy sobie życzy, bo nie ma opieki do starszych dzieci i nie ma czasu się bujać z porodem nie wiadomo, ile. Dla mnie poród jest do zrobienia i tyle. Mistyczne jest tylko spotkanie z maluchem. Cała reszta to fizjologia. Z resztą chyba w dawnych wiekach też kobiety bolało, skoro autor natchniony napisał w Księdze Rodzaju, że ból porodu jest karą za grzech pierworodny. Musiało to być wtedy najbardziej traumatyczne przeżycie dla kobiet. Pewnie dlatego, że nie było wtedy książki Ireny Chołuj. (MSPANC)
    edit. J2017 może być nawet i trollem, ale wiem skądinąd, że są kobiety panicznie bojące się porodu i ograniczające z tego powodu ilość dzieci.
  • A ja poszłam do pierwszego porodu bardzo pozytywnie nastawiona. Bardzo żałuję, że nikt mnie nie oświecił, że dobra lektura, przygotowanie nic może nie dać w starc
    Podziękowali 2AleksandraB Yucami
  • W starciu z betonem szpitalnym.
    Podziękowali 1AleksandraB
  • Matko jak was czytam to się boję jeszcze bardziej..
    Ja z tych co się panicznie boja ale nie ograniczają...bo wiem że przeżyje a potem będzie szczescie.
    Co ciekawe boję się panicznie od 5 dziecka....nie wiem co miało na to wpływ...
  • Na sześć porodów najgorszy był pierwszy i drugi. Oba przez oksytocynę. Przy pierwszym dałam się zamknąć w szpitalu na tydzień przed porodem, gdzie litrami wlewali we mnie oksytocynę żeby wywołać poród bo przecież św termin był przekroczony. Jak przyszło do porodu to skurcze parte trwały kilka sekund i gdyby lekarz mi nie nacisnal nabrzuch to by się skończyło cesarką. Po drugim porodzie, przy ktorym położna mnie pociachała, bo kończyła zmianę to jechałam do szpitala na styk. I nie było czasu na oksytocyny, lewatywy, wypełnianie papierów w trakcie porodu. W Szwajcarii urodziłam dwukrotnie w domu narodzin i wspominam to najlepiej ze wszystkich porodów. Nigdy więcej nie pojadę rodzić do szpitala.
  • J2017 powiedział(a):
    mamlu powiedział(a):
    Warto poczytać z czym to się wiąże. Wizja 15 minut nieruchomo z wbijana igla w okolice kręgosłupa przy skurczach i lista możliwych powikłań, mnie osobiście skutecznie zniechęciła do jakiejkolwiek myśli o znieczuleniu. Ale ja mam prog bólu dość wysoki i jednak poczucie, że jeśli coś może zaszkodzić mojemu dziecku to tego unikam za wszelką cenę. 
    Czytałam wiele razy. Wolę to  niż moje 2 dotychczasowe porody. Trzeci raz tego nie wytrzymam. Poza tym jak się dziecko nie odwròci to i tak tym razem mam szanse na cesarkę. W moim szpialu porodòw pośladkowych sié na szczęście nie przeprowadza. 
    @J2017 ;Ale cesarka to naprawdę nie jest nic fajnego, lepiej jednak rodzić naturalnie.  cięcie może nie boli samo w sobie, ale potem dolegliwości bólowe utrzymują się zdecydowanie dłużej niż po porodzie sn i jednak warto pamiętać, że jest to operacja, która powinna być przeprowadzana tylko w ostateczności i z naprawdę ewidentnych wskazań...U mnie poród zakończył się jednak cięciem i mam poczucie, że jednak była to decyzja podjęta na wyrost przez personel medyczny i gdyby nie było nacisku takiego to urodziłabym córeczkę jednak siłami natury. Przy drugim dziecku będę już mądrzejsza i potwierdzam to co napisała @mamlu; nic przyjemnego jak wbijają Ci igłę do kręgosłupa przy skurczach. Może faktycznie dziewczyny, które tu piszą mają rację, że może warto zmienić nastawienie na choć trochę bardziej pozytywne, wiem że to trudne i też nie uważam poród za super wydarzenie ale potraktuj to jako zadanie, że potrwa to ileś tam godzin a nagrodą za trudy będzie wzięcie w ramiona Twojego dziecka. Ja gdy skręcałam się z bólu to myślałam tylko o tym, że zaraz, już niedługo zobaczę i przytulę Asię. Nakręcając się negatywnie, tylko sobie szkodzisz, bo stres jest coraz większy. Głowa do góry, przetrwasz to! Powodzenia
  • Tylko mam wrażenie, ze w przypadku J2017 ta nagroda jest taka trochę wątpliwa :( choc mam nadzieję, ze tylko tak sie tu kreuje. Bo dziecko po tej strony to mniejszy metraz na osobę w mieszkaniu i od razu koszty, bolesne i nieskuteczne karmienie piersią itp. itd - co mozna było wyczytac w licznych postach. Przepraszam za domorosła analizę, ale moze strach przed dzieckiem już urodzonym dokłada sie jeszcze do strachu przed porodem?
    Uwierz, wiele osób tu piszących (np. ja) miało przed kolejnymi porodami rózne schizy, problemy - ja przed ostatnim który był sporo po terminie - a lekarze udowadniali, że mam źle ten termin wyliczony - po dwóch porodach tzw. błyskawicznych zyłam w nerwach, z bólami przepowiadajacymi przez miesiąc (bo wcześniejsze porody były przed terminem), ze strachem, ze nie dojadę do szpitala itp. 
  • J2017 z większości Twoich postów przebija taka niechęć. Czy to porody, czy trudy wychowawcze, metraż, wszystko opisujesz z negatywnej strony, jak to jest zle, ciężko i męcząco. Przykro się to czyta.
  • Taka myśl mi przyszła, że tytuł wątku jest o mnie.
    To będzie mój szósty poród a faza druga porodu nigdy nie trwała dłużej jak 10minut.
    Obawiam się, że w marcu taki artykulik przeczytacie o mnie  B)
    Podziękowali 1E.milia
  • Powiem tak - dla mnie porod przebiegl za szybko i nie bylo czasu na mistyke - mlody zasuwal w tempie przyspieszonym, i to takime, ze polozne wpierw wcale mi nie wierzyly, ze ja juz rodze i mam skurcze, a potem na sali juz nie bylo czasu na znieczulenie. Bolalo okrutnie, nie mam co oszukiwac, ze wcale nie. Ale jakos przezylam i marek wynagradza mi te  niezbyt przyjemne chwile od 11 ponad lat:) niestety, wiecej juz mi sie nie udalo urodzic...:( Chociaz staralam sie o powtorke:( A szkoda... Mimo, ze porod sam jako taki nei byl dla mnie fajnym przezyciem.
  • J2017 powiedział(a):i kiepsko to widzę. Jestem realistką. 

    Nie jesteś realistką tylko malkontentką :'(
  • A mówili w tej twojej szkole rodzenia o pozycji kucznej albo o stołkach porodowych? Mitycznych stworach co ich nikt nie widział od dawna bo przeciez wiadomo że najlepsza pozycja dla położnej i lekarza to pozycja leżąca
  • @Małgorzata ale ta mistyka porodu o której dziewczyny pisały to było w kontrze do tego co pisała @J2017. Wiadomo że ból jest, strach przed porodem też ale też jest późniejszy życie- nowe Życie i jest LEPIEJ i Warto cierpieć dla tego Maleństwa które się ma urodzić. I poród może być "znosny" 
    U @J2017 jak u K0nonowicza - nic nie ma i nie będzie  (dobrego ofkors) A już na pewno nie będzie fajnie z dzieckiem które się urodzi. No generalnie nie może być pięknie ani teraz ani później. Jest koszmar do 10 roku życia dziecka.
    Podziękowali 1Rogalikowa
  • edytowano listopad 2018
    Dla mnie odkrywcze bylło zdanie prof. Fijałkowskiego, że poród to jak wejście z plecakiem ciężkim na bardzo wysoką górę

    Może dla niektórych to mistyka,ale dla mnie , słabej fizycznie , to ogromny trud


    Ale jak już osiągnęłam szczyt, to radość z trudu wielka

    Podziękowali 1aga---p
  • O matko mistyka to był żart! Przynajmniej ja tak odebrałam piszące dziewczyny! 
    Dla mnie osobiście nie ma żadnej mistyki, jest robota do zrobienia przy porodzie i tyle. Niemniej jednak można się do tego jakoś przygotować A przede wszystkim nastawić że poród będzie dobry. Jak ktoś uważa jak @J2017 że się niedasie i z każdej strony dupa to poród będzie zawsze traumą.
    Podziękowali 1Rogalikowa
  • Dla mnie poród to też  masakra i koszmar.... śni mi się po nocach a w terminie to już się trzęsę całymi dniami i ledwie oddycham że stresu. Ale ja na szczęście uwielbiam późniejsze chwile z bobasem. Każdą chwilę i jestem tak szczęśliwa ,że normalnie unoszę się nad ziemią.  Kocham karmić i ubierać i kąpać i lulać i w ogóle....
    Coś za coś!
    Podziękowali 3kiwi draconessa awia
  • edytowano listopad 2018
    @Malgorzata,

    " spodziewały się mistycznych doznań ze spotkania grupy charyzmatycznej albo oazy 3 stopnia w Bieszczadach ." 

    Ten tekst mnie rozwalił, turlajaca się emotka:) 
    Podziękowali 2draconessa Agnieszka88
  • Karmienie trolla nie dorównuje mistyką karmieniu noworodka ;) ;) ;)
    Podziękowali 1kiwi
  • Nie wiem, może ja jestem nienormalna ale mnie najłatwiej zawsze było z dziećmi 0-3 lata. Najłatwiej ogarnąć, wszędzie da się zabrać, są najmniej wymagające. Mialam taki zestaw od do trzy w liczbie trzy na raz i było super. Wystarczył podwójny wózek, ewentualnie chusta i jeździliśmy tramwajami po całym Krakowie, na zakupy, na ploteczki, do szkoły muzycznej z najstarszą, do kawiarni, do biblioteki, na spacery. Może jak się ma dzieci w dużych odstępach czasu to się więcej uwagi poświęca poszczególnym dzieciom, bo nie mają się z kim bawić. Najwięcej czasu dla siebie miałam przy trojce maluchów do 3-4 lat. Później to się wszelkie potrzeby dzieci jakoś bardziej różnicują i wtedy jest najtrudniej. 
    No i chyba w całym macierzyństwie najtrudniejszy jest brak pomysłu na siebie, skupianie się na dzieciach, ograniczenie kontaktów ze znajomymi, brak wspólnych wyjść z mężem tylko we dwoje. Ale w dużej mierze jest to spowodowane zbyt wielkim obciążeniem branym na siebie, brakiem szukania rozwiązań, pomocy w organizacji czasu dla siebie. Czasem też poczuciem obowiązku zbytnim że nie wolno na kilka godzin dziecka zostawić z kimś obcym, albo że się kogoś obciąża jak sie raz w tygodniu albo na dwa tygodnie wyjdzie gdzieś z mężem i dzieci się zostawi pod opieką np sąsiadów...
  • Agnicha powiedział(a):
    CHYBA ze nagle sie to zmieni na plus..  ;) 
    @Agnicha może nie do końca się zmieni,
    bo kto jak nie nastolatek o życiu wie WSZYSTKO,
    ale nadchodzi taki dzień,że  zaczynają mówić coraz częściej z sensem.
    I nawet czasami zauważają,
    że ten rodzic to jednak taki najgłupszy na świecie nie jest,
    i dialog (zamiast 2 monologów) coraz częściej się zdarza.
    Ba, ja już nawet doczekałam słów: miałaś mamo rację-chociaż to już ten daaaaaleki stopień rozwoju :smiley: 


    Podziękowali 1draconessa
  • Taa... Mam na stanie trzech nastolatków i pyskatego 9latka.
    Jednak maluchy są łatwiejsze
  • ja noworodki
  • A ja tam uważam ze poród to nie tylko fizjologia. To coś więcej. Dla mnie. Może nie mistyka  ;) ale bardzo emocjonalnie podchodzę do przygotowania, do przebiegu. Udało mi się doświadczyć cudownego porodu, wszystko było tak jak w moich największych porodowych marzeniach  <3 To było cudowne doświadczenie. Zdecydowanie wole takie pierwsze spotkanie z maleństwem niż to co ostatnio. Tak- czułam ze to głównie fizjologia i czegoś mi jednak tym razem brakowało. Ale nie zawsze będzie tak jak by się chciało..zwłaszcza rodząc w szpitalu. 


Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.