Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Uzależnienie od telefonu

1246

Komentarz

  • Ale tutaj człek sam sobie kupił; jest w stanie zarabiać na swoje potrzeby. 
    Mi nie chodzi o to, by nie zabierać - też bym zaczął o zabrania. Piłem do obwiniania rodziców o błędne decyzje w takich sytuacjach. W 80% sytuacji pomaga, w 10% nic nie zmienia, w 10% stan pogorszy. I taki delikwent, któremu akurat pogorszy, też potem ma prawo obwiniać rodziców, że przecież mogli nie zabierać, tylko bardziej na miękko, a "tak, to się zbuntowałem, zaciąłem i zrobiłem głupoty których naprawdę żałuję". 
  • Dużo jest takich przypadków, ucieczki z domów, skoki z okna itp., i przewija się temat ciśnięcia w tematach szkolnych i zabieranie telefonów, złoty środek ciężko znaleźć i każde dziecko inne.
    Podziękowali 1joanna_1991
  • Dlatego nie tylko zabierać telefon, ale też iść do specjalisty.
    Podziękowali 2Rien Katia
  • Telefon to pewne narzędzie. Jak, dajmy na to nóż. Jeśli uczyłam dziecko korzystania z tego narzędzia, a ono miast tylko kroić nim chleb, się nim (nożem) ciacha, to znaczy, że trzeba iść do kogoś, kto być może ma inne techniki uczenia korzystania z narzędzia, ALBO znajdzie powód (fizjologiczny/psychiczny) z powodu którego dziecko nie radzi sobie z właściwym przeznaczeniem tego narzędzia. 

    @Anawim, nie wiem, czy dobrze zostałam zrozumiana. Moje obwinianie rodziców nie miało sensu, rzecz jasna. Ale z perspektywy wielu lat widzę, że popełnili błąd, pozwalając mi na taki zakres samodzielności, w którym nie mogli wiedzieć, co robię. Sama poniosłam konsekwencje swoich wyborów, jednak... uważam - już bez żalu, chwała Bogu - że POWINNI byli zareagować jednoznacznie i twardo (a przynajmniej spróbować). A dziś mogłabym powiedzieć, że to, co ich powstrzymywało, to fakt, że się mojej złości bali. I nie zaryzykowali. 

    17-letni chłopak nie ma prawa być dojrzałym mężczyzną - jedynie z wyjątkową łaską Bożą. Ale lepiej na to nią nie liczyć, tym bardziej, że widać, że chłopak dojrzały na pewno nie jest.

    I ciągle nie uważam, że umiejętność zarabianie pieniędzy świadczy o dojrzałości. I też ciągle nie uważam, żeby to było JEGO pieniądze. Dopóki mieszka u rodziców i nie jest pełnoletni, o przeznaczeniu zarobionych kwot mają prawo decydować rodzice. Przypuszczam, że rachunki za prąd mają. 
    Podziękowali 3Karolinka Barbasia Katia
  • Prayboy powiedział(a):
    obecnie przymierzam się do kupna rutera, wtedy w domu można poustawiać tak że poszczególni użytkownicy będą mieli dostęp tylko w określonym czasie, dane komórkowe można limitować za 2 zł. Ale to raczej profilaktycznie dla dzieci 9-13 lat

    takie kontrolowanie najstarszego jest czymś czego chcę unikać, to jest poniżające wg. mnie wobec człowieka który ma 17 lat. Chciałbym wyrabiać w nim silną wolę. Za rok np. wyprowadzi się i co? 
    @Prayboy popraw mnie jeśli się mylę,bo widzę to tak: chciałbyś sprawę rozwiązać bez bólu a najlepiej,żeby rozwiązała się niejako sama.
    Tak się nie da.
    Spróbuję bardziej obrazowo:
    Twój syn poszedł sobie na spacer,który teoretycznie był bezpieczny ale okazało się że trafił na mokradła.
    W tej chwili jest po pas w bagnie i SAMODZIELNIE się z tego nie wydostanie.
    Potrzebuje pomocy.
    Ty nie potrafisz mu pomóc sam ,chociaż bardzo chcesz,i super że tak jest,
    ale tak samo jak do bardzo dużego pożaru wezwałbyś strażaków,
    tak teraz też poszukaj pomocy u fachowca.
    Twój syn musi się nauczyć właśnie tego na czym Ci zależy-samokontroli.
    Specjalista mu w tym pomoże,powie na co położyć większy nacisk,wskaże różne alternatywy,nauczy różnych technik.


    Anawim powiedział(a):
    Rozumiem żal, jako czyjeś dziecko.

    Ale jako rodzic nie mam zamiaru (w przyszłości!) brać odpowiedzialności za decyzje podejmowane przez 17 letnie "dziecko". @Prayboy nie zaniedbuje swoich obowiązków, szuka możliwych rozwiązań. Trzeba wziąć pod uwagę, że to nie jest kwestia "dobrego rozeznania", tylko też pewnej przypadkowości. Nikt nie zna w takiej sytuacji prawidłowej reguły postępowania i nie zna z góry wyniku, by go obarczać winą za zaniechanie skutecznego działania. 
    Gdyby rodzic wiedział, że mu się dziecko kiedyś utopi, to by je mył piaskiem. 
    @Anawim być może nie pamiętasz jak to jest mieć 17 lat albo byłeś nad wiek rozwinięty i dojrzały.
    Przeciętny 17 letni człowiek przechodzi kryzys autorytetów,
    jednocześnie wydaje mu się, że wiedza życiowa jaką zgromadził jest wszechstronna,
    i oczywiście duuuuuuużo większa niż rodziców,
    a jeszcze emocjonalnie funkcjonuje jak dwulatek czyli ze skrajności w skrajność.
    Dodaj do tego internet, który dla człowieka na progu dorosłego życia jest jak róg obfitości,
    oferuje każde rozwiązanie, w każdym temacie ,
    a wszystko bezproblemowo,lekko,miło za pomocą kilku kliknięć.

    Uważasz że łatwo jest komuś w takiej sytuacji podejmować świadome,przemyślane,
    wyważone decyzje?

  • Nie @Bea ,
    opisuję jak funkcjonuje PRZECIĘTNY.
    Czyli nie każdy.Ale jednak wielu.
  • tylko- znajdź dobrego specjalistę :o
    spójnego z wartościami, które ty masz i którego zaakceptuje syn- z praktyki wiem, że to jest mega - trudne

    mnie i mojemu mężowi pomogło , gdy my porozmawialiśmy ze specjalistą 
    bardzo pomogło 
    Podziękowali 1kasha
  • Kiedyś ludzie w tym wieku zakładali rodziny, a teraz upośledzone dwulatki z nożem. 
    Podziękowali 1nowa
  • Obawiam się, że gdyby teraz osoby, w tym wieku co kiedyś, zakładały rodziny, to nikły procent tych rodzin by się ostał. Młodzi są zupełnie inni, mają inne wartości lub często "wartości", a dorośli też często nie są lepsi, bo tak mocno we wszystko wsiąkli.
    Podziękowali 3kasha Rien Katia
  • I jeszcze tak myśląc o tym. Nad tymi wynalazkami pracują sztaby ludzi, którzy wiedzą co i jak robić, by ludzi uzależnić. I widać, że bez względu na wiek ludzie wpadają w te uzależnienia i wielu jest zupełnie wobec nich bezbronnych. Dlaczego więc nie bronić kogoś, kto jeszcze nie potrafi i nie może sam z tym nic zrobić? Bo tupnie nóżką? Bo się obrazi i pogniewa?
    Podziękowali 3Karolinka Rien Katia
  • Moje dzieci jeszcze małe, ale ten temat mnie przeraża. Nie wiem jak u Was, ale u mojej córki w klasie (dzieci ośmioletnie) koleżanki mają smartfony, robią z nimi co chcą, mają też konta na fejsbuku i rodziców w znajomych. Dla mnie niepojęte.
  • No, ja mam pasje i rozwijam się cały czas bardzo intensywnie. I chcę, by moje dzieci miały swoje pasje - obojętne jakie. Bez pasji człowiek jest po prosty nudny i pusty. Zresztą myślę, że jednak inaczej jest z dzieckiem, które czasu ma naprawdę dużo - porównując do rodziców. I warto, by lata nie przeciekały mu między palcami. Sama uważam, że dobrze wykorzystałam swoje lata, swoje szanse i nie chcę, by moje dzieci spędziły je na niczym.
    Podziękowali 3Bagata kasha Katia
  • Malgorzata powiedział(a):
    Doprwady dobre rady udzielane .

    Pytanie ile z Was ma realne pasje , na ktore poza pracą ma jeszcze sporo czasu aby je rozwijać , I nie mam na myśli pasji kompulsywnej , czyli raz na ruski rok ;p jak się przypomni sobie o tej pasji .


    Połowa jeśli nie większość rodziców nie ma żadnej pasji , nie rozwija się w zaden sposòb poza ukonczeniem studiòw , pracy i powrotu do domu , ale od dzieci wymagamy i wypełniamy im czss po sam sufit chyba realizujãc poprzez te dzieci swoje marzenia o pasji.
    Uważay , że trzeba mieć wypełniony czas zeby glupoty nie chodziły mlodym po glowie .
    Problem jednak w tym , że calkiem sporo rodzicòw gada dla gadania nie robią  nic samemu .


    Jesli pracuje mlody czlowiek a najczęściej zapieprza ciezko poswięcając na tę prace swoj wolny czas to nie rozumiem dlaczego niby te zarobione pieniądze nie są jego ??

    Rodzice czasem więcej wymagają od wlasnych dzieci niż od samych siebie I stąd te " konflikty pokoleń" , bo przecież nie jest trudno wypunktować  mlodemu wlasnych rodzicòw , że gadają sobie a muzom ;) ;) 


    W kwestii pasji nic od mego dziecka nie wymagam. Może dlatego, że tych pasji i talentów ma o wiele więcej niż ja kiedykolwiek. Jak zarobi ciężką pracą - cieszę się i do głowy by mi nie przyszło, że te pieniądze nie są jej.

    Ale gdyby od komórki nie chciało się odkleić, reagowałoby agresją na próby zabrania i było tak apatyczne i bez ikry jak dziecko założyciela wątku - poszłabym do specjalisty, który leczy uzależnienia.
  • Nie będę się wymądrzać na temat nastolatków, ale chciałabym zwrócić uwagę na fakt, że wirtualna rzeczywistość jest czymś zupełnie nowym, z czym wcześniejsze pokolenia nie musiały się mierzyć. Trzeba znaleźć sposób radzenia sobie z tym, bo dawanie dzieciom swobody spędzania czasu wolnego jest czymś zupełnie innym, gdy mają one w ręku tablet.
    Podziękowali 3Rogalikowa Katia kociara
  • Bagata powiedział(a):
    Nie będę się wymądrzać na temat nastolatków, ale chciałabym zwrócić uwagę na fakt, że wirtualna rzeczywistość jest czymś zupełnie nowym, z czym wcześniejsze pokolenia nie musiały się mierzyć. Trzeba znaleźć sposób radzenia sobie z tym, bo dawanie dzieciom swobody spędzania czasu wolnego jest czymś zupełnie innym, gdy mają one w ręku tablet.
    Poza tym, rodzice naprawdę nie mają zielonego pojęcia, do czego zdolne są ich dzieci w sieci. Przekonałam się o tym ja sama, gdy córka nie wylogowała się w fejsa i z pełną premedytacją przeczytałam niektóre konwersacje. Wiem, to wstrętne, ale cieszę się, że to zrobiłam, z wielu powodów. Córka wie, porozmawiałam z nią na ten temat i również na temat rzeczy, których w necie robić nie należy. 
    Podziękowali 1Katia
  • Tak jeszcze myślę @Malgorzata . Jak chodziłam do szkoły, to nawet tv się nie oglądało, bo nic nie było ciekawego. I wiele dzieciaków miało swoje pasje. Zwierzaki, jakieś ręczne prace, malowanie, kosmos etc. To było czymś oczywistym. Bo czasu było naprawdę bardzo, bardzo dużo. Teraz dużo łatwiej oglądać coś godzinami, grać, gapić się w komórkę i nie robić nic. Wszystko inne wymaga jakiegoś wysiłku, a to akurat jest tak łatwe, przyjemne. Dlatego jestem za tym, by czas i zajęcia dzieci były kontrolowane. Ja mam małe doświadczenie dzieciowe. Ale widzę w swoje rodzinie jak to wygląda. Nie ma dzieciaków pasjonatów tam, gdzie jest wolny dostęp do wszelkich mediów. Tak, oczywiście, wiem z tego forum, że są dzieci, które mają komórkę i internet na zawołanie, a jednak realizuję swoje pasje. Ale ja takich dzieci nie znam osobiście.  Dzieciaki z pasjami to dzieci, gdzie rodzice nie dają komórek, gdzie dbają o książki, o rozwój zainteresowań. I cały czas mówię o dzieciakach. Im starszy nastolatek, tym wszystko jest trudniejsze.
  • Moje dzieci mają internet pod nadzorem. Bardzo lubią oglądać muzea wirtualnie (Łańcut, Luwr), mają wykupione dostępy np. do Superkid. Korzystamy z różnych rzeczy. Ale - internet wciąga bardzo. I mi nie chodzi o to, straszyć nim, ale o wielką świadomość i rozwagę gdzie i ile czasu spędza dziecko. Bo nawet najlepsze strony edukacyjne to ciągle ten nierzeczywisty świat, ten łatwiejszy świat. I nie czarujmy się, że większość dzieci z dostępem do netu spędza czas na poszerzaniu swoich horyzontów...
    Podziękowali 2Rogalikowa Katia
  • Wiesz, tu nie chodzi o to, czy się siedzi w necie z sensem czy nie, ale o to, czy jest życie poza netem. I to nie tylko dzieci dotyczy.
    Jak facet spędza przy komputerze cały dzień w pracy, po czym wraca do domu i siada do komputera, żeby się zrelaksować, czytając o tym, co go  interesuje, ucząc się języków, oglądając wartościowe filmy i tak do nocy, to mimo wszystko nie jest to zdrowe.

  • Często mówię swoim dzieciom, że im zazdroszczę, że mają takie możliwości, jakich ja nie miałam. Jak szukałam o czymś szczegółowej wiedzy, to trzeba było zasuwać do biblioteki miejskiej, potem do akademickich. Szukać w katalogach kartkowych, bibliografiach. Zamawiać książki do czytelni, czekać na nie (czasem długo), a potem się okazywało, że i tak nie ma w zamówionych książkach tego, co mi potrzebne. Trwało to bardzo długo, było mozolne. Realizowanie swoich pasji, pogłębianie ich, wymagało dużo samozaparcia. Chodziłam np. na kółko archeologiczne, ile musiałam się natrudzić, by wyszukać szczegóły o jakichś zagubionych, małych miasteczkach sprzed wieków... Teraz wszystko, wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Tylko trzeba chcieć... A młodym się często nie chce, bo komórka jest przyjemnym i łatwym sposobem spędzenia czasu. Myślę więc, że nie chodzi tu marudzenie rodzica, ale konkretne obawy, że najlepsze lata do rozwoju dziecko przebimba na głupotach.
    Podziękowali 2mamaw Katia
  • Ja jeszcze sie nie przekonalam do placenia przez telefon w sklepie. Ludzie czesto  nie lubia brac kart, wola telefon. Ja jeszcze nie. Ale Alexa mnie w ogole nie przekonuje, nie widze zastosowania w moim zyciu.
    Podziękowali 1draconessa
  • mamlu powiedział(a):
    Jest taka aplikacja StayFocused ona zlicza ile dziennie używasz telefonu, poszczególnych aplikacji itp. ma funkcję ograniczenia np. uzywania aplikacji/telefonu przez określony czas (tego jeszcze nie próbowałam). Sama sobie zainstalowałam. Bardzo mnie zmotywowało jak zobaczyłam ile razy sumarycznie odblokowuje telefon i ile czasu dziennie na niego marnuję. 
    Rewelacja ta aplikacja!
    Jaki wspanialy dzień wczoraj miałam!!  B)
    Podziękowali 1Bridget
  • edytowano listopad 2018
    Gregorius powiedział(a):
    @Prayboy Twoje dzieci z przedziału 9-13 lat mają smarktfony? Człowieku, to ty jesteś uzależniony od technologii i trujesz dzieci
    albo nie zrozumiałeś albo niewyraźnie napisałem
    syn 17 letni zakupił smartfona gdy miał lat 15. Jak wifać nie uchroniło go to.
    Jeśli w liceum nie masz smartfona to jesteś wykluczony, to tak jakbyś chodził po szkole na golasa.
    córka ma 14 lat i dałem jej swojego smartfona - nie ma problemu - ona nawet nie ma poczty nie mówiąc o fejsie czy insta. Telefon jest zamulony i słuzy jej do komunikacji słuchania muzyki.
    córka 12 lat ma telefon dla emeryta po moim zmarłum ojcu (jedyny egzemplarz w szkole cała szkoła przychodzi oglądać) - ale dla niej licza się tylko książki
    synek 9 lat ma starą nokię bez internetu. Chciałby oczywiście smarta jak  każde dziecko w jego klasie ale musi poczekać jeszcze wiele lat. 
  • No a ja widzę to tak(obserwacje wlasne)- przecietny, wspolczesny rodzic kilkulatka/nastolatka to niegdysiejszy nastolatek/dziecko,za zycia ktorego zaczęło się szaleństwo elektroniki-te wszystkie tamagouhi(czy jak to sie pisze),gry elektroniczne przenośne (nie pamietam nazwy),konsole,playstation itp. Więc niby wiedzą o szkodliwości nadmiernego korzystania z netu,elejtroniki,gadżetów ake to tak jakby poza nimi i ich świadomością bylo. Jakby problem dotyczył innych
  • To ja chyba jakaś stara  matka jestem,  bo mam i nastolatka i kilkulatki.  A z dzieciństwa pamiętam kolejki.  I cudem zdobyty magnetofon.  
    Żadnych konsoli nie miałam,  tylko grę z ZSRR,  taka mała jak wilk jajka łapie...    
  • @szczurzysko ot całe moje dzieciństwo. ..
    Cudna to była gra!
    Podziękowali 1mamaw
  • Ja miałam taką grę, że trzeba było skaczącemu hipkowi mostek podstawiać, żeby nie wpadł do wody.
  • Ja pamiętam NINTENDO. I Super Mario Brosa, bo tanki mnie nie przekonywały. I TETRIS.
    Miałam chyba pierwsza we wsi to Nintendo. No. :blush: ).
    I tuz po mojej młodości dzieci jakieś jajeczka pielęgnowały. Ale to mnie w ogóle nie interesowało.
    Podziękowali 1Aga85
  • To było tamagoczi :D Też mialam tetris i z bratem na spółę pegazusa z mario bros :)
    Podziękowali 1annabe
  • https://www.facebook.com/cytatyipowiedzonka/videos/337462930335469/?t=238
    Tu jest świetny filmik w temacie, mam nadzieję, że udało mi się go tu wstawić.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.