Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Jaka reforma finansów publicznych

edytowano czerwiec 2007 w Ogólna
Dlaczego Polska nadal pozostaje krajem europejskim o najbardziej antyrodzinnych regulacjach
Jaka reforma finansów publicznych?


W całej Europie to polskie ustawodawstwo najbardziej dyskryminuje finansowo rodziny. We wszystkich kluczowych wskaźnikach finansowego wspierania rodzin Polska zajmuje ostatnie miejsce w Europie, nie wyłączając najbiedniejszych krajów, w tym Białorusi, Ukrainy i Litwy. Dotacje rodzinne na osobę w Polsce stanowią zaledwie 5 proc. kwoty wypłacanej w Luksemburgu.

9 maja to symboliczna data związana z kapitulacją faszystowskich Niemiec. Symbolicznie w rocznicę tego wydarzenia doszło do spotkania niemieckiego ministra finansów z minister ds. rodziny Urszulą von der Leyen, należącą do najbardziej popularnych niemieckich polityków. Tematem ich spotkania był powrót do polityki prorodzinnej w Niemczech i sposób na sfinansowanie dodatkowych potrzeb w postaci dodania do obecnego
2,9-procentowego GDP dodatkowych 3 mld euro. U naszych zachodnich sąsiadów ta reorientacja jest szczególnie trudna, gdyż, jak podaje prof. Leon Herwartz-Emden z Uniwersytetu Augsburgskiego, ma bolesną konotację związaną z nazistowską gloryfikacją wielodzietności. Minister von Leyen - sama posiadająca siedmioro dzieci - odrzuca te zarzuty, wskazując, że Niemcy, mając najniższy wskaźnik urodzeń wśród bogatych krajów Europy, muszą zachęcić matki do posiadania dzieci. Niemiecka dyskusja znajduje swoje echo w prasie zagranicznej, tak że nawet "The Economist" z 11 maja w korespondencji z Berlina w pierwszych wytłuszczonych słowach pisze: "Niemcy potrzebują więcej dzieci", a zamieszczony wykres pod znamiennym tytułem "Brakujące dzieci" ukazuje niską dzietność w Niemczech. Jednak to, co w tym wykresie jest charakterystyczne, to to, że na samym dole wspomnianego wykresu są nie Niemcy - lecz Polacy.
Stało się tak nieprzypadkowo. Mimo wielkiego medialnego szumu polskie ustawodawstwo najbardziej dyskryminuje finansowo rodziny w Europie. We wszystkich kluczowych wskaźnikach finansowego wspierania rodzin Polska zajmuje ostatnie miejsce na naszym kontynencie, nie wyłączając najbiedniejszych krajów, w tym Białorusi, Ukrainy i Litwy. Dotacje rodzinne na osobę w Polsce stanowią zaledwie 5 proc. kwoty wypłacanej w Luksemburgu. Powyższe symboliczne świadczenia w niewielkim stopniu zwracają wpłacone podatki pobrane przez państwo na zakup towarów i usług przeznaczonych na utrzymanie polskich dzieci. Polski system fiskalny charakteryzuje płaski, niezależący od wielkości rodziny "klin podatkowy". Pod względem podatkowym utrzymanie dzieci traktowane jest jak luksusowa konsumpcja, co stanowi ewenement w Europie i świecie. Dzieje się tak, mimo że zarówno I filar systemu emerytalnego, jak i całość ubezpieczeń zdrowotnych oparta jest na zasadzie porozumienia międzygeneracyjnego. Brak świadczeń rodzinnych dyskryminuje osoby wychowujące dzieci, gdyż ich praca i wydatki finansowe nie powodują nabycia praw emerytalnych i zdrowotnych. Wprost przeciwnie, ich dzieci będą płatnikami świadczeń emerytalnych i służby zdrowia w odniesieniu do osób, które nie tylko nie ponosiły kosztów wychowania nowej generacji, ale przerzuciły koszty utrzymania państwa, opodatkowując konsumpcję dzieci i młodzieży. W efekcie posiadanie dzieci w Polsce to oznaka heroizmu, gdyż mając na utrzymaniu czworo lub więcej dzieci, w 63 proc. przypadków żyje się poniżej granicy ubóstwa, a aż w 43 proc. - poniżej granicy egzystencji. Tak jak to na wielu planszach prezentował w Sejmie "Związek Dużych Rodzin Trzy+", rodziny wielodzietne są w najtrudniejszej sytuacji finansowej, dużo trudniejszej niż emeryci i rodziny niepełne. Solidarnościowy program gospodarczy Prawa i Sprawiedliwości miał tę sytuację zmienić. Obecna debata nad realizacją programu gospodarczego, najlepszymi sposobami wykorzystania owoców wzrostu gospodarczego w celu wsparcia polskiej gospodarki i zreformowania systemu finansów publicznych jest ku temu dobrą okazją.

Ścieżka ku wyższym podatkom
Debata dotyczy propozycji obniżenia składki rentowej, co - powiększając zobowiązania pozabudżetowe ZUS na olbrzymią kwotę 150 mld zł - wymusi konieczność dodatkowego dofinansowania tej instytucji o blisko 20 mld zł rocznie, podczas gdy już obecnie dopłaty do systemu ubezpieczeń społecznych są w Polsce dziesięciokrotnie wyższe niż kwoty wydawane na zasiłki rodzinne. Mamy przy tym pewność, że obniżenie z takim wysiłkiem finansowym kosztów pracy, z powodu prowadzenia polityki finansowo dyskryminującej posiadanie dzieci, spowoduje w przyszłości konieczność podwyżek podatków z jednoczesną redukcją świadczeń emerytalnych i zakresu bezpłatnych usług zdrowotnych. Przeprowadzenie obecnie tej operacji finansowej w praktyce oznacza, że przez najbliższe lata nie tylko nie będzie środków na przeprowadzenie zapisanej w programie gospodarczym PiS polityki prorodzinnej, ale też na realizację pozostałych zapowiedzi wspierających przedsiębiorczość w Polsce.

Był plan...
Wyraźnie rozróżnić przy tym należy obecną sytuację gospodarczą kraju w skali makro, kreowaną przez politykę pieniężną oraz przyspieszenie wzrostu gospodarczego za granicą - od działań systemowych realizowanych w skali mikro. Obserwowany wzrost gospodarczy w istotnej części jest konsekwencją przeprowadzonych na początku 2005 r. przez Radę Polityki Pieniężnej obniżek stóp procentowych. W efekcie wysokość odsetek nie jest już tak znaczącym obciążeniem jak w przeszłości i skokowo wzrosła opłacalność inwestycji. Zadłużenie firm po raz pierwszy znacząco wzrosło po pięcioletnim okresie stagnacji. To dobry sygnał, bo oznacza, że polskie firmy się rozwijają i restrukturyzują, dostosowując do coraz wyższych kosztów płac, potrzebują tanich kapitałów na inwestycje. Na tym tle niepokojące są ostatnie tendencje idące w przeciwnym kierunku. Zamiast silniejszego skoncentrowania NBP na prowadzeniu korzystnej dla kraju polityki pieniężnej odżyły "balcerowiczowskie" postulaty pozostawienia nieefektywnych struktur nadzoru bankowego w organizacji banku. W miejsce działań mających na celu zredukowanie ryzyka kursowego poprzez powiązanie złotego z euro "kotwicą walutową", przy jednoczesnym dostosowaniu stóp procentowych do niższego poziomu euro, nastąpiła podwyżka stóp procentowych.
Program gospodarczy PiS poza działaniami zmierzającymi do wzrostu zatrudnienia zakładał przyciąganie do Polski inwestycji zagranicznych, a także rozwój inwestycji w oparciu o fundusze Unii Europejskiej, co miało doprowadzić do migracji miejsc pracy do Polski, a nie polskich pracowników za granicę.
Zachęcanie inwestorów zagranicznych do lokowania swojej działalności w Polsce w miejsce wyciągania ich za granicę realizowane miało być dwutorowo. Po pierwsze, przedmiotem zainteresowania miało być stwarzanie zachęt dla średniej wielkości przedsiębiorstw działających w krajach Unii Europejskiej, w których koszty prowadzenia działalności i pracy są dużo wyższe niż w Polsce, mających na celu przeniesienie ich działalności do Polski. Oferta ta miała być skierowana m.in. do przedsiębiorstw rodzinnych, które z przyczyn finansowych (wysokie koszty pracy i prowadzenia działalności) nie mogą już funkcjonować na rodzimych rynkach. Na przeniesieniu działalności do Polski zyskałyby one ze względu na niższe koszty pracy i system planowanych ułatwień w kontaktach z administracją - wynikających m.in. z polskiego członkostwa w UE. W efekcie zaproponowanych działań miał zostać odwrócony zgubny trend spadku poziomu inwestycji w PKB, który nastąpił pod koniec lat 90. Bezpośrednie inwestycje zagraniczne typu green field (polegające na budowie nowych przedsiębiorstw) miały być istotnym źródłem finansowania inwestycji i eksportu w Polsce. Kapitał zagraniczny winien pełnić ważną rolę w podnoszeniu zatrudnienia w Polsce, a także transferu innowacji do polskiego przemysłu. Oczywiście nie powinny one wypierać inwestycji krajowych, lecz być w stosunku do nich komplementarne. Napływ euro do Polski w związku z realizacją inwestycji i transferami z UE przyczynić się miał do obniżenia nacisku deprecjacyjnego na krajowy kurs walutowy mimo planowanego drastycznego obniżenia stóp procentowych. Zahamowanie procesów aprecjacyjnych i wynikający stąd spadek relatywnych cen krajowych dóbr wymienialnych względem cen dóbr zagranicznych miał zwiększyć popyt zagraniczny na dobra krajowe. Aby władze samorządowe były w pełni zainteresowane wprowadzaniem ułatwień formalnych dla wspierania przedsiębiorczości i zwiększenia zatrudnienia, za konieczne uważano wprowadzenie udziału jednostek samorządu terytorialnego (JST) w podatkach bezpośrednich osób i podmiotów pracujących na terenie danej JST, a nie - jak to jest obecnie - osób i podmiotów mieszkających w JST. Proponowano, żeby podział ten polegał na przeznaczeniu większej części PIT na rzecz osób pracujących w danej JST, podczas gdy reszta byłaby przekazywana do JST zamieszkania osoby pracującej. Mając tego typu motywację, samorządy finansowo byłyby zainteresowane ściągnięciem unijnych inwestorów na teren swojej JST, a także promowałyby przedsiębiorczość wśród mieszkańców poprzez wprowadzanie ułatwień biurokratycznych oraz indywidualną pomoc ze strony lokalnych urzędów. Niestety, po wygranych przez PiS wyborach odstąpiono od realizacji zapowiadanych działań na tym polu.

Zabrakło wdrożenia
Program gospodarczy PiS postulował stworzenie specjalnej oferty kredytowej dla przedsiębiorców, którzy rozpoczynają działalność. Przedsiębiorcy, którzy startują z własnym biznesem i dysponują bardzo niewielkim kapitałem, ale za to dobrym pomysłem, mają ogromne problemy z pozyskaniem środków na działalność, gdyż przez instytucje finansowe postrzegani są jako klienci wysokiego ryzyka. Związane miało to być także z preferencyjnym traktowaniem kredytów udzielonych nowo tworzonym małym przedsiębiorstwom na gruncie obciążeń banków z tytułu CIT, regulacji dotyczących ryzyka i poziomu rezerw (w granicach uregulowań ostrożnościowych), jak i w zakresie rozwiązań dotyczących rezerwy obowiązkowej. W celu poszerzenia źródeł zasilania kapitałowego planowano wspieranie oszczędności, zwłaszcza na pokrycie ryzyka choroby, braku kwalifikacji, bezrobocia i niskiej emerytury. W celach edukacyjnych postulowano wspieranie oszczędzania od najmłodszych lat, zwłaszcza kwot drobnych. Wychodząc z teorii behavioral finance i intencji podobnych do idei noblisty Muhammada Yunusa, a sprawdzonych w Japonii, uważano, że zdolności kalkulacji finansowej nabyte w szkole będą w przyszłości owocowały nawykiem do oszczędzania i tworzenia racjonalnych minibiznesplanów.
Rozwój ubezpieczeń zdrowotnych miał doprowadzić do rozwoju tego sektora rynku, jednocześnie poszerzając zabezpieczenie zdrowotne obywateli i polepszając warunki pracy pracowników służby zdrowia. W programie gospodarczym zaznaczono: "Perspektywa starzenia się polskiego społeczeństwa implikować będzie coraz większy popyt na usługi zdrowotne, któremu publiczna służba zdrowia nie będzie w stanie sprostać. Aby temu zapobiec, konieczne będzie wprowadzenie rozwiązania polegającego na możliwości indywidualnego ubezpieczenia się i korzystania z usług prywatnych w zakresie ochrony zdrowia. Rodzina będzie mogła zdecydować o skorzystaniu z możliwości rezygnacji z ubezpieczenia zdrowotnego w ramach systemu publicznego i samodzielnie ubezpieczyć się prywatnie. Rodzina decydująca się na indywidualne ubezpieczenie mogłaby otrzymać zwrot w kwocie około 50 zł miesięcznie od osoby, jednak nie więcej niż wysokość wniesionych składek. W takiej sytuacji opieka zdrowotna na rzecz całej rodziny (również osób starszych w niej się znajdujących) świadczona byłaby przez sektor niepubliczny. Rozwiązanie to przyczyni się do rozwoju niepublicznej służby zdrowia, co będzie miało przełożenie na wzrost zatrudnienia. Obecne niekorzystne trendy demograficzne, w szczególności starzenie się społeczeństwa, wskazują, iż konieczne jest wprowadzenie indywidualnych zdrowotnych ubezpieczeń, gdyż opisane wyżej obciążenia służby zdrowia będą z roku na rok coraz większe". Niestety, planowane w programie gospodarczym wprowadzenie rodzinnych ubezpieczeń medycznych nie znalazło realizacji w pierwszym okresie rządów PiS. Również postulowane rozwiązania w zakresie zmian regulacji bankowych, ubezpieczeniowych i stymulujących oszczędzanie nie zostały wdrożone w życie.

Antyrodzinne regulacje
W Polsce jedna trzecia gospodarstw domowych prowadzi drobne firmy albo planuje otwarcie własnej działalności. Dlatego wsparcie przedsiębiorczości było bardzo istotnym elementem programowym. Brak kapitału na otwarcie i rozwój przedsięwzięcia jest bardzo istotnym elementem ograniczającym kreowanie rozwoju i zatrudnienia przez organizacje gospodarcze. Dlatego istotne jest, aby kapitał ludzki i finansowy był racjonalnie alokowany. Tylko efektywny rynek kapitałowy i operujące na nim instytucje finansowe mogą to zapewnić. Program wspomagania przedsiębiorczości nakierowany miał być głównie na dwie pierwsze fazy prowadzenia działalności gospodarczej, tj. fazę startową i fazę inkubacji, natomiast proponowane rozwiązania dotyczące rynku kapitałowego dotyczyć miały przedsiębiorstw w fazie rynku publicznego. Rynek kapitałowy w Polsce ma przed sobą perspektywy znacznego rozwoju. Prawo i Sprawiedliwość postulowało podjęcie przez rząd szeregu działań, które rozwój ten ułatwią i przyspieszą. Z punktu widzenia gospodarki sprawnie działający rynek finansowy poprzez większy dostęp do finansowania w polskie przedsiębiorstwa powinien się przyczynić do trwałego wzrostu gospodarczego.
W PiS podczas poprzedniej kadencji udało się skupić ekspertów od systemów kapitałowych, którzy mieli doświadczenie przy projektowaniu i tworzeniu reformy emerytalnej, doradzali rządom zagranicznym w ich reformach oraz uczestniczyli na wielu forach działalności międzynarodowej. W efekcie owocnej współpracy udawało się z sukcesem przeprowadzać znaczące propozycje nowelizacyjne nawet w zdominowanym przez SLD parlamencie. Zespół powyższy przy współpracy z PiS proponował konieczne rozwiązania systemowe dotyczące rozwoju II i III filara, jak i optymalnych form wypłat świadczeń emerytalnych zawartych w przygotowanych opracowaniach: "Bezpieczeństwo dzięki emeryturze - raport na temat zakładów emerytalnych oraz sposobu wypłat emerytur z II filara", "Bezpieczeństwo dzięki zapobiegliwości" - propozycje systemowe dotyczące rozwoju upowszechnienia Pracowniczych Programów Emerytalnych, "Bezpieczeństwo dzięki konkurencji - ocena realizacji reformy emerytalnej - analiza II filara". Niestety, po przejęciu rządu przez PiS ani osoby z powyższego zespołu, ani przygotowane propozycje programowe nie zostały wykorzystane. Zamiast przyjmowania do pracy wyrzuconych w okresie SLD stu dwudziestu specjalistów od rynku kapitałowego nastąpił proces usuwania powiązanych z PiS niedobitków. Nic dziwnego, że w tej sytuacji komisji bankowej, która nie ma oparcia w "odzyskanych" organach nadzoru bankowego i kapitałowego, grozi kompromitacja.
Wprawdzie po pierwszym roku prac rządu PiS powołana została Komisja Nadzoru Finansowego, która prowadzić miała kompleksowy nadzór oraz sprzyjać rozwojowi polskiego rynku finansowego. Niemniej jednak już pierwsze decyzje przez nią podejmowane skłaniają do stwierdzenia, że działania Komisji idą w kierunku jeszcze bardziej liberalnego podejścia do grup finansowych i ograniczania restrykcyjności nadzoru, preferując powstanie samoregulującej oligarchicznej infrastruktury rynku. W efekcie Polsce grozi sytuacja, w której znaczny wysiłek programowy związany ze zreformowaniem systemu kapitałowego i emerytalnego zostanie zmarnowany, a rozpoczęcie wypłat emerytur z nowego systemu będzie oznaczało powstanie starego i nowego portfela. Nieprzygotowanie opinii publicznej może spowodować powstanie nieefektywnych hybryd finansowych, jak i sytuacji odejścia od powszechności rozwiązań i preferencji dla silnych grup finansowych. Wprawdzie na razie giełda zgodnie z postulatami programowymi pozostaje w rękach państwa, ale lansowana jest przez kierownictwo GPW idea jej prywatyzacji. To dla uczestników rynku grozi utratą kontroli nad jej dalszymi losami.
Debatując obecnie nad perspektywą reformy finansów publicznych, należy się zastanowić nad efektywnością proponowanych rozwiązań. Ponadto w sytuacji kiedy rządząca większość składa się z partii, z których jedna ma w nazwie polskie rodziny, PiS w swym programie wyborczym miało wprowadzenie polityki prorodzinnej, a Samoobrona reprezentuje elektorat, który byłby głównym beneficjentem - nasuwa się pytanie, dlaczego Polska nadal pozostaje krajem europejskim o najbardziej antyrodzinnych regulacjach, a proponowane rozwiązania nie tylko odbiegają od zarysowanych postulatów programowych, ale uniemożliwią odwrócenie załamania demograficznego w Polsce, w konsekwencji doprowadzając do poniesienia horrendalnych kosztów społeczno-finansowych w perspektywie jednego pokolenia.
Cezary Mech

Autor jest absolwentem studiów doktoranckich w IESE/Barcelona, autorem programu gospodarczego PiS oraz byłym wiceministrem finansów.



>> Na początek <<

Komentarz

  • Jeśli dziś nie zainwestujemy w rodzinę, jutro owoce wzrostu podzielone zostaną na chybił trafił między strajkujące grupy społeczne
    Zostawić pieniądze rodzinom


    Blisko 8-procentowy wzrost gospodarczy i związane z tym zwiększone wpływy do budżetu to dobry moment na realizację przez rząd obietnic wyborczych. Prawo i Sprawiedliwość szło do wyborów z hasłem prorodzinnego systemu podatkowego. Popiera ten program Liga Polskich Rodzin i do pewnego stopnia - Samoobrona. Za szerokim wsparciem rodziny opowiada się też partia Marka Jurka, której program gospodarczy żywo przypomina propozycje wyborcze PiS, których rząd - nie wiadomo dlaczego - nie realizuje. Eksperci ostrzegają: jeśli dziś nie zainwestujemy w rodzinę, jutro owoce wzrostu podzielone zostaną na chybił trafił między strajkujące grupy społeczne.

    Założenia programu gospodarczego partii Marka Jurka żywo przypominają program gospodarczy, który pozwolił PiS wygrać wybory, a jednocześnie są polemiką z tym, co dziś robi rząd w sferze gospodarki.
    "Kapitalizmu politycznego III RP nie zwycięży się przez socjalizm, czyli biurokratyczny etatyzm. Władza urzędników w imię dominacji administracji jest drogą donikąd" - piszą autorzy dokumentu programowego Prawicy Rzeczypospolitej. "Polsce potrzeba przestrzeni wolności i państwa strzegącego reguł" - podkreślają. Jest to wyraźna aluzja do ociężałej, przeregulowanej polityki gospodarczej obecnej ekipy rządowej i lekceważenia przez nią kluczowej roli, jaką mają do spełnienia w gospodarce wolnorynkowej instytucje nadzoru nad rynkiem. Bezrobotni w kraju i emigranci zarobkowi za granicą są - zdaniem autorów dokumentu - dowodem błędów w polityce gospodarczej rządu.

    Kłopotliwy boom
    Tymczasem przed premierem Jarosławem Kaczyńskim stoi pytanie: jak wykorzystać blisko 8-procentowy wzrost gospodarczy?
    Cięcie składki rentowej powinno wyprowadzić z budżetu do kieszeni podatników około 18 mld złotych. Jak ten strumień zagospodarować? Czy oddać wszystkim po równo, czy też wyznaczyć priorytetowe cele? Niestety, na miejsce odrzuconego spójnego projektu gospodarczego, który polegał na wsparciu rodzin wychowujących dzieci i przedsiębiorców tworzących nowe miejsca pracy, nie pojawił się dotąd równie dobry.
    Pomysły resortu finansów robią wrażenie niespójnych, doraźnych, nie do końca przemyślanych. Reformy finansów publicznych nie ma. Likwidacja en bloc zakładów budżetowych budzi poważne wątpliwości ekspertów. Nader skromne propozycje podatkowe dla rodzin, przygotowane przez wiceminister Joannę Kluzik-Rostkowską, oprotestowało ponad dwadzieścia organizacji społecznych. Pakiet Kluski jest stopniowo wycinany w uzgodnieniach resortowych. W niebezpiecznym kierunku zmierza reforma emerytalna - rząd okazał się nieodporny na lobbing ze strony instytucji finansowych, które chcą jak najwięcej wyrwać dla siebie z pieniędzy przyszłych emerytów. Skonsolidowany nadzór nad rynkiem finansowym właśnie się rozpada. Emigracja zarobkowa trwa. Jednocześnie w kraju zaczyna brakować wykwalifikowanych rąk do pracy. Rząd ugina cię pod naciskiem środowisk neoliberalnych i zaczyna ściągać pracowników ze Wschodu. Nasilanie się tych trendów może spowodować krach polityki solidarnego państwa.
    "Rząd nie robi nic, aby wykorzystać wzrost. Co będzie, kiedy koniunktura spadnie?" - słychać z ust opozycji, ale i coraz częściej ze środowisk prorządowych.

    Batalia o podział
    Rozpoczęte kilka dni temu rozmowy koalicyjne PiS - LPR - Samoobrona toczą się w cieniu strajków i żądań płacowych.
    - W takiej sytuacji każdy zechce coś wyrwać. Jeśli rząd ulegnie presji strajkujących i koalicjantów, zmarnuje owoce wzrostu - ostrzega polityk obozu wspierającego rząd. Własną receptę na podział tych owoców posiada Samoobrona. - Samoobrona będzie domagać się realizacji swoich postulatów w sferze socjalnej - zapowiada p.o. przewodniczący klubu Krzysztof Sikora. - Nasze najważniejsze postulaty to podniesienie płacy minimalnej i emerytury minimalnej - wyjaśnia poseł Rajmund Moric.
    Według Samoobrony, płaca minimalna powinna wynosić 1200 zł brutto, a docelowo - półtora minimum socjalnego (obecnie minimum socjalne kształtuje się na poziomie około 840 zł). Minimalna emerytura powinna być równa minimum socjalnemu. Samoobrona domaga się też corocznej waloryzacji rent i emerytur oraz wprowadzenia na stałe mechanizmu równania najniższych świadczeń do poziomu minimum socjalnego.
    - To są kosztowne zmiany, dlatego chcemy je rozłożyć na 2-3 lata - mówi poseł Moric. Zdaniem posła Sikory, realizacja tych postulatów wymaga przesunięć w budżecie. - Jesteśmy przeciwni zniesieniu ustawy kominowej. O ewentualnym odwieszeniu ustawy o 50-procentowym podatku dochodowym od najwyższych wynagrodzeń jeszcze nie rozmawialiśmy - dodaje (ustawę tę, uchwaloną w ubiegłej kadencji, zawiesiła bez podstawy prawnej wicepremier Zyta Gilowska).
    Całkiem inny projekt wykorzystania gospodarczego boomu proponuje partia Marka Jurka, pozostająca od niedawna poza koalicją rządzącą.

    Pieniądze przy rodzinie
    Fundament programowy nowej partii to "państwo ograniczające swoją ingerencję w gospodarkę do strzeżenia reguł gry, w celu ochrony konkurencji przed monopolizacją lub oligopolizacją".
    - Nie ma sprzeczności między wolnością gospodarki a solidarnością społeczną - podkreślają autorzy programu, wskazując, że Polska ze swą dynamiczną młodzieżą i przedsiębiorczością obywateli ma wszelkie dane ku temu, aby stać się narodem właścicieli i przedsiębiorców, a nie - jak chcieli politycy dawnej UW i SLD - pracowników najemnych.
    "Ani liberalny chaos, ani socjalistyczny ucisk" - to jedno z haseł programowych nowej partii. Inne postulaty to: "Zamiast demograficznej zimy - wiosna rodzin i dzieci" oraz "Jak najwięcej pieniędzy zostawić rodzinom". - Nie podzielamy socjalnych koncepcji Samoobrony - mówi poseł Artur Zawisza z Prawicy Rzeczypospolitej.
    Propozycje programowe tej partii są bardzo bliskie tym, z jakimi PiS startowało w wyborach, a które dziś konsekwentnie odrzuca: państwo jako nadzorca rynku i podmiot egzekwujący uczciwe reguły gry, rodzina jako podmiot podatkowy, zamiast podatkowej redystrybucji - rodzinne inwestowanie. Autorzy dokumentu wskazują, że podatek prorodzinny i ulga prozatrudnieniowa dla przedsiębiorców pozwolą naprawić finanse państwa, natomiast brak podatków prorodzinnych - odwrotnie - spowoduje pogłębienie zapaści demograficznej, a wtedy finansów publicznych nigdy nie da się naprawić, nawet mimo dużych cięć wydatków.
    Małgorzata Goss




    >> Na początek <<
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.